Muzealna noc wędrówek, wystaw i koncertów
Dziesiąta odsłona Nocy Muzeów cieszyła się w Łomży sporym zainteresowaniem zwiedzających. Pomimo kapryśnej aury tylko Muzeum Północno-Mazowieckie odwiedziło ponad tysiąc osób, równie duża frekwencja była w Muzeum Diecezjalnym. Dużą publiczność, w tym przyjezdnych fanów muzyki, przyciągnęły koncerty Szeptuchy w Hali Kultury oraz Tria Kameralnego im. Macieja Paderewskiego w sali koncertowej Filharmonii Kameralnej. – Tyle tego było, że nie dało się wszędzie zdążyć, ale na dwóch koncertach i na wystawach byliśmy! – mówi pan Łukasz, ciesząc się, że deszcz tylko postraszył, dlatego w godzinach popołudniowo-wieczornych nic już nie zakłócało kulturalno-muzealnych wędrówek.
Po godzinie 16 zanosiło się na to, że powtórzy się sytuacja z Nocy Muzeów w latach 2016 i 2019, kiedy to gwałtowne burze i ulewy dały się we znaki nie tylko uczestnikom imprez, ale też artystom. Na szczęście intensywne opady skończyły się w miarę szybko, dlatego jedynym utrudnieniem była konieczność przeniesienia bibliotecznego kiermaszu „Serce dla Ukrainy” spod siedziby Miejskiej Biblioteki Publicznej do jej holu. Mimo tego kupujących nie brakowało, czego efektem było nie tylko wzbogacenie książkowych zbiorów wielu osób, ale przede wszystkim zebranie w cztery godziny ponad tysiąca złotych na wsparcie uchodźców z Ukrainy. Późnym popołudniem ulice łomżyńskiej starówki, co jest zjawiskiem nader rzadkim o tej godzinie, szczególnie w weekend, były już nieźle zatłoczone.
Zwiedzający krążyli pomiędzy muzeami, Teatrem Lalki i Aktora, Sądem Okręgowym i Domkiem Pastora; nie brakowało też zainteresowanych odwiedzeniem XVI-wiecznej katedry i o ponad dwa wieki młodszego klasztoru kapucynów. – To bardzo dobry pomysł, że można odwiedzić takie miejsca, pozwiedzać, uczestniczyć w warsztatach w teatrze – ocenia jeden z rodziców. Inni uczestnicy Nocy Muzeów podkreślali, że bardzo ważna jest wyjątkowość tego wydarzenia, możliwość przeżycia czegoś unikalnego, bo pewnie w normalnej sytuacji nie chciałoby się im wyjść w taką pogodę z domu i iść na jedną wystawę. A tych naprawdę nie brakowało.
W Galerii Sztuki Współczesnej Muzeum Północno-Mazowieckiego otwarto zbiorową prezentację „Długa ulica sztuki. Przegląd plastyki łomżyńskiej”, złożoną z prac 31. tutejszych twórców, w tym zmarłego niedawno Henryka Osickiego. Jednym z jej uczestników był Iwo Świątkowski, który w swej autorskiej Galerii Kreatywnej, dzięki wsparciu firmy Negresko oraz zbiórce na zrzutka.pl, zaprezentował fotografie zebrane pod przewrotnym tytułem „Nuda”. Jak podkreślał artysta, chciał tymi zdjęciami, wykonanymi w pierwszej połowie lat 70., pokazać, że życie w PRL-u nie zawsze było wyłącznie szare i udało mu się ten efekt osiągnąć.
W Galerii Pod Arkadami MDK-DŚT można było z kolei oglądać prace 24. studentów Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, podopiecznych Edyty Kasperkiewicz, pokazujących różne kompozycje przestrzenne. Kameralna galeria rozbrzmiewała też muzyką, dzięki recitalowi Piotra Karpieni, śpiewającego znane standardy bluesowe i rockowe przeboje w bluesowych aranżacjach. Nie była to jedyna gratka dla miłośników muzyki, bo koncertów również podczas tej mzuealnej nocy nie brakowało. W Hali Kultury była więc „Ceremonia dźwięku”, w Muzeum Północno-Mazowieckim zaśpiewał Chór Kameralny „Amici”, w Muzeum Diecenzjalnym przez blisko trzy godziny występowali zaś utalentowani uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Łomży. Muzycznym wydarzeniem był jednak koncert białostockiej formacji Szeptucha.
Promowała ona w Hali Kultury debiutancki album „Zamowy“, intrygujące połączenie folku, bluesa, rocka i popu, a bardzo liczna publiczność usłyszała nie tylko utwory z tej płyty, ale też mającą koncertową premierę „Kołysankę“ oraz cztery kompozycje w wersjach unplugged. Ostatnim wydarzeniem w ramach tegorocznej Nocy Muzeów był koncert w Filharmonii Kamerlanej. Tam również nie brakowało słuchaczy, w tym przyjezdnych i goszczących w tej nowej sali po raz pierwszy. Troje wirtuozów z Tria Kameralnego im. Macieja Paderewskiego: flecistka Maria Peradzyńska, pianista Robert Morawski i wiolonczelista Tomasz Strahl zapewniło im prawdziwą muzyczną ucztę, grając nader zróżnicowane kompozycje Haydna, najsłynniejszego z Bachów, Elgara, Kuhlaua i na bis słynne „Oblivion“ Piazzolli.
– Bałam się pogody, tej późnej pory, ale zaryzykowałam i cieszę się, bo koncert był bardzo piękny! – ocenia jedna ze słuchaczek, dodając, że dawno nie pamięta sytuacji, żeby wyszła z domu na tak długo i była w tylu miejscach związanych z kulturą – na tym również polega magia tej muzealnej nocy.
Wojciech Chamryk