Łomża (jednak) bez festiwalu szantowego
Decyzją zarządu Lokalna Organizacja Turystyczna Ziemia Łomżyńska zrezygnowała z realizacji w tym roku trzeciej edycji festiwalu szantowego. Urząd Miejski przyznał LOT na zorganizowanie imprezy „Szanty nad Narwią” 12 tysięcy złotych w ramach otwartego konkursu ofert w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego, ale te środki okazały się dalece niewystarczające. Jak tłumaczy Wojciech Winko z LOT Ziemia Łomżyńska, przyznana kwota nie wystarczyłaby nawet na opłacenie honorarium zaproszonych gwiazd polskiej sceny szantowej, a przecież dochodzi jeszcze wynajęcie ochrony, profesjonalnej sceny, nagłośnienia i oświetlenia, które muszą spełniać artystyczne i techniczne wymagania występujących zespołów.
Szanty nad Narwią rozbrzmiewają w Łomży od lat. Zaczęło się od pojedynczego koncertu w roku 2018, a z czasem społecznicy z Lokalnej Organizacji Turystycznej zaczęli organizować festiwal muzyki szantowej, idealnie pasującej do nadnarwiańskiego portu. Były też koncerty w innych lokalizacjach, choćby świetnie przyjęty występ Andrzeja Koryckiego i Dominiki Żukowskiej w Hali Kultury jesienią ubiegłego roku, potwierdzający, że szanty mają w Łomży spore grono odbiorców, a do tego przyciągają przyjezdnych fanów.
W tym roku festiwalu nie będzie, bowiem za 12 tysięcy złotych nie da się go zorganizować.
– Podjęliśmy tę decyzję z ogromnym żalem, ale jeśli to ma być forma festiwalu promującego w Polsce nasze miasto, to powinien on być godny Łomży – mówi Wojciech Winko. – To nie jest tak, że się na kogoś obrażamy czy jesteśmy niewdzięczni – po prostu uwarunkowania organizacyjne są takie jakie są i nie da się siłami stowarzyszenia, w obecnych realiach rynkowych, zorganizować za przyznane nam środki, markowego wydarzenia festiwalowego rangi ogólnopolskiej. Zaproszone już pół roku wcześniej trzy zespoły na pewno były gwarancją wysokiego poziomu artystycznego i dobrej zabawy, ale dzięki przyznanej dotacji moglibyśmy co najwyżej zorganizować koncert pojedynczego zespołu, ponosząc przy tym nieproporcjonalnie duże i nieuzasadnione koszty obsługi technicznej oraz łamiąc wcześniej poczynione uzgodnienia i festiwalową formułę wydarzenia.
Nad Narwią miały zagrać trzy bardzo znane wśród fanów szant zespoły: legendarni, istniejący od połowy lat 80. Mechanicy Shanty, Flesh Creep i Stara Kuźnia, a ich zaproszenie wcale nie było łatwe.
– Na polskiej scenie szant najlepsze zespoły mają terminy zajęte na rok z góry i musieliśmy włożyć naprawdę sporo wysiłku, żeby takie topowe zespoły jak Mechanicy Shanty, Stara Kuźnia i Flesh Creep przyjęły nasze zaproszenie – podkreśla Wojciech Winko. – Nie bez znaczenia był tu fakt, że wcześniejsze edycje naszej imprezy cieszyły się dużym zainteresowaniem i po Polsce w środowisku miłośników szant poszło echo, że coś takiego jest w Łomży organizowane i warto tu w wakacje przyjechać. Na ostatnim festiwalu do późnej nocy na łomżyńskich bulwarach wybrzmiewały standardy szantowe, przy których bawili się liczni fani szant, w tym z centralnej i północno-wschodniej Polski.
To ostatnie ma również znaczenie w kontekście promocji Łomży; miasta o bogatej historii, pięknie położonego i o licznych walorach turystycznych, podobnie zresztą jak w przypadku całego regionu – im więcej ludzi się o tym dowie, tym lepiej, bowiem nasze miasto nie narzeka na nadmiar turystów.
– Jesteśmy organizacją turystyczną, której leży na sercu promowanie walorów Łomży i przyciąganie do niej jak największej liczby turystów – zaznacza Wojciech Winko, podkreślając dobry na co dzień klimat współpracy z władzami miasta przy prowadzeniu turystycznego punktu informacyjnego czy też udziału w okolicznościowych eventach i targach turystycznych. – Rozważaliśmy nawet od przyszłego roku dwudniową formułę festiwalu, dzięki której mielibyśmy w Łomży duże grono gości z zewnątrz, którzy musieliby przecież gdzieś przenocować czy też odwiedzić nasze lokale gastronomiczne, a przy tej okazji zwiedzić miasto i jego okolice. W sytuacji przerwania ciągłości festiwalu plany te wydają się już nieaktualne, bo najprawdopodobniej wypadniemy jako Łomża z ogólnopolskiego terminarza imprez szantowych – podsumowuje społecznik oraz wielki pasjonat lokalnej historii i rodzinnego miasta.
Wygląda więc na to, że z powodu niewystarczającego dofinansowania Łomża straci ze swojej kulturalnej mapy ważne wydarzenie, realizowane w czasie wakacyjnej posuchy. Tymczasem wiele miast właśnie w okresie letnim stara się organizować jak najwięcej tego typu wydarzeń, żeby przyciągnąć jak najwięcej gości i turystów, nie tylko zwiedzających, ale też generujących znaczne zyski.
Festiwal szantowy byłyby przy tym świetną okazją do zaistnienia Łomży na mapie ogólnopolskich wydarzeń muzycznych – ktoś może oczywiście powiedzieć: gdzie Łomża, gdzie szanty, ale przed laty też nikomu się nie śniło, że Suwałki staną się wakacyjną stolicą bluesa, a Mrągowo country. Te festiwale też zaczynały z niewielkiego pułapu, rozrastając się z czasem do ogromnych wydarzeń znanych na całym świecie i nic nie stało na przeszkodzie by coś takiego miało miejsce również w Łomży. Do tego całe miasto i nadnarwiańskie bulwary tracą doskonałą okazję do ogólnopolskiej, w dodatku darmowej promocji, a fani dobrej muzyki znaczące wydarzenie artystyczne.
Jednak nie wszędzie władze podchodzą do kultury tak jak w Łomży: w pobliskiej Ostrołęce, mieście porównywalnym pod względem liczby mieszkańców czy wielkości, na zadania w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego przeznaczono nie tak jak w Łomży 150 tysięcy, a 310 300,00 złotych, czyli ponad dwa razy tyle. Największe dofinansowanie, bo aż 100 tysięcy złotych, otrzymał VII Festiwal Muzyczny „Ostrołęckie operalia”, organizowany przez Towarzystwo Muzyczne im. Grażyny Bacewiczówny w Ostrołęce. Dla odmiany propozycja warszawskiej Fundacji Rozwoju Kinematografii, która w Łomży za 32 tysiące złotych zorganizuje plenerowe seanse kinowe, nie dostała w Ostrołęce żadnego dofinansowania.
Doskonale widać więc na tym przykładzie odmienne podejście do lokalnych wydarzeń artystyczno-kulturalnych: w Ostrołęce promuje się i dofinansowuje niebagatelną kwotą wartościowe, chociaż niszowe wydarzenie muzyczne, w Łomży rozwojowy festiwal o znacznie większym zasięgu otrzymuje 1/3 wnioskowanej sumy, co tym samym przesądza o jego końcu. Bez żadnego problemu znajduje się za to pieniądze dla dawno przebrzmiałych wykonawców jednego przeboju: Francesco Napoli, gwiazda pierwszego dnia ubiegłorocznej imprezy Gościniec Łomżyński – Zasmakuj w Łomży, otrzymał za swój niespełna godzinny występ ponad 35 tysięcy złotych i w żadnym razie nie było to wydarzenie artystyczne warte takiej kwoty.
Zespoły szantowe zawsze grają na żywo i znacznie dłużej, proponując za nieporównywalnie niższe honoraria nie tylko tradycyjne szanty, ale też pieśni kubryku, a polska scena szantowa jest jedną z najsilniejszych i najbardziej poważanych w świecie – to wielka strata, że Łomża traci cykliczne wydarzenie z udziałem jej nawiększych gwiazd.
Wojciech Chamryk