Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 24 stycznia 2025 napisz DONOS@

Wirtuoz z Włoch w Drozdowie

Główne zdjęcie
Pierluigi Camicia

Pianista Pierluigi Camicia był gościem kolejnego koncertu z cyklu „Muzyczne wieczory u Lutosławskich”. W salonie Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie porywająco zagrał bardzo zróżnicowany repertuar: od Beethovena i Brahmsa do utworów Chopina. Pierluigi Camicia ma do nich szczególny sentyment, chociaż przed laty podczas Konkursu Chopinowskiego w Warszawie musiał uznać wyższość Krystiana Zimermana. – Gram tutaj po raz pierwszy, ale wcześniej koncertowałem w Polsce już wielokrotnie – mówi Pierluigi Camicia. – Nie pamiętam nazw wszystkich tych miast, ale na pewno były to Kraków, Warszawa, Kielce czy Katowice – było ich sporo, bo koncerty wpisane są w życie muzyka.

Mirosław Korona
Mirosław Korona
Pierluigi Camicia
Pierluigi Camicia
Pierluigi Camicia
Pierluigi Camicia

Kameralne koncerty w drozdowskim muzeum wciąż cieszą się sporym zainteresowaniem. Mimo tego, że w sobotni wieczór w Łomży odbywały się dwa inne koncerty, jazzowy oraz bluesowy, recitalem włoskiego pianisty było zainteresowanych ponad 80 osób. Pierluigi Camicia chętnie przyjął zaproszenie Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego, a dodatkowym magnesem był dla niego fakt, że koncert miał odbyć się w dawnej siedzibie rodu Lutosławskich. 
– To dla mnie ogromna przyjemność, móc zagrać w tak historycznym miejscu – nie kryje Pierluigi Camicia. – Kiedy byłem młody brałem udział w Konkursie Chopinowskim w roku 1975 i wtedy poznałem Wariacje na temat Paganiniego na dwa fortepiany Witolda Lutosławskiego. Kiedy już uczyłem w konserwatorium dwóch moich studentów wykonało ten utwór, a wcześniej nikt go we Włoszech nie grał. Było to więc znaczące, bo po tym koncercie wielu ludzi, moich kolegów czy profesorów, zainteresowało się tym utworem i innymi dziełami Lutosławskiego – co zresztą nie dziwi, bo był to przecież bardzo dobry kompozytor. 
I chociaż tym razem utworów Lutosławskiego w programie zabrakło, to i tak melomani mieli powody do zadowolenia – nawet mimo tego, że niektóre z dzieci, pozbawione rodzicielskiego nadzoru, najwyraźniej nie wiedziały jak zachowywać się podczas koncertu. Pierluigi Camicia zaczął od słynnej Sonaty c-moll op.13 „Patetycznej” Ludwiga van Beethovena, jednej z najpiękniejszych kompozycji tego rodzaju w historii muzyki, której wciąż żadna inna sonata nie może zagrozić w rankigach popularności. Imponująca swoboda techniczna, elegancja, wręcz szlachetność wyrafinowanej interpretacji pianisty, szczególnie słyszalne w Adagio cantabile, olśniły słuchaczy, a był to przecież dopiero początek jego recitalu. Kolejnym punktem programu była prawdziwa perełka, dotąd w Łomży i w Drozdowie nie słyszana: 16 Walców op. 39 Johannesa Brahmsa, cykl napisany w roku 1865 i bardzo rzadko obecnie wykonywany. Być może ma to związek z faktem, że dawni mistrzowie klawiatury, choćby Willhelm Kempff czy Glenn Gould, tak pięknie grający rozliczne dzieła Brahmsa, nie żyją od wielu lat, ale Pierluigi Camicia okazał się ich godnym następcą. Poszczególne walce pod jego palcami zdawały się żyć własnym życiem, płynnie przechodziły jeden w drugi, niezależnie od tempa czy nastroju – ludzie zasłuchali się tak, że nagminne przerywanie niepotrzebnymi oklaskami utworów wieloczęściowych w tym wypadku nie miało miejsca. Owacji nie brakowało za to po ostatniej części cyklu Brahmsa, podobnie jak po brawurowym wykonaniu Ballady f - moll op. 52 oraz Poloneza Fantazja As - dur op. 61 Fryderyka Chopina, dojrzałych i jakże pięknych utworów naszego najwybitniejszego kompozytora. Tym dziwniej brzmiały słowa prowadzącego koncert Mirosława Korony, przypominającego, że ta druga kompozycja jeszcze za życia kompozytora miała wyjątkowo fatalne recenzje, a została doceniona przez artystów i publiczność dopiero w wieku XX – najwidoczniej wyprzedziła więc swój czas. 
– Beethoven i Brahms to wybór z mojego dość obszernego repertuaru – mówi Pierluigi Camicia. – Utwory Chopina też nie pojawiły się w programie tego koncertu przypadkowo, bo bardzo lubię je grać, szczególnie w Polsce. Pamiętam jak w 1975 roku Krystian Zimerman zwyciężył w IX Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Mnie udało się wtedy zakwalifikować do etapu finałowego i byłem pierwszym pianistą z Włoch, który tego dokonał. Zimerman okazał się lepszy, ale i tak byłem zadowolony, bo poziom tego konkursu był bardzo wysoki. 

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk 


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę