ŁKS Łomża odpadł z Pucharu Polski
Piłkarze ŁKS-u 1926 Łomża na rundzie przedwstępnej zakończyli swój udział w rozgrywkach Pucharu Polski w sezonie 2012/13. Podopieczni trenera Sławomira Kopczewskiego ulegli na swoim boisku ekipie II-ligowego Świtu Nowy Dwór Mazowiecki 0:3.
Dokładnie rok temu zespół ŁKS-u rywalizował w rundzie przedwstępnej Pucharu Polski ze Stomilem Olsztyn. W tamtym meczu, mimo bardzo dobrej gry łomżan, sędzia dwukrotnie dyktował wątpliwe rzuty karne dla przeciwników i ostatecznie to oni awansowali dalej wygrywając 3:2. Bardzo podobny scenariusz miało spotkanie z ekipą z Nowego Dworu Mazowieckiego. Od pierwszych minut na boisku trwała zacięta walka i tak naprawdę nie było widać dużej różnicy między oboma zespołami. Już w 2. minucie piłkę w środku boiska przejął Mateusz Laskowski, przebiegł z nią do linii pola karnego i strzelił, ale piłka przeleciała tuż obok bramki Michała Bigajskiego. Dziesięć minut później po ładnej akcji zespołowej w dogodnej sytuacji znalazł się Jakub Ambrożewicz, ale słabo dysponowany tego dnia zawodnik strzelił zbyt słabo i golkiper gości nie miał problemów z interwencją. Zdecydowanie najlepszą okazję na zdobycie gola łomżanie mieli w 34. minucie. Wtedy to na indywidualną akcję zdecydował się Laskowski. Minął dwóch obrońców Świtu, wbiegł w pole karne i idealnie wyłożył piłkę na piąty metr Ambrożewiczowi. A ten zamiast uderzyć mocno, tylko dołożył stopę i ponownie Bigajski dobrze interweniował. Po tej świetnej okazji ŁKS-u wydawało się, łomżanie są w stanie wyjść na prowadzenie. Niestety pięć minut później to goście otworzyli wynik. Po rzucie rożnym piłkę ręką dotknął Marcin Truszkowski. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno", ale nie zauważył, że wcześniej zawodnik ŁKS był faulowany i upadając bezwładnie został trafiony w rękę. Na nic zdały się protesty zawodników gospodarzy. Chwilę potem Łukasz Sosnowski bez problemów wykorzystał jedenastkę i zrobiło się 0:1. Łomżanie nie załamali się stratą bramki i jeszcze przed przerwą mogli wyrównać. Po dalekim wrzucie z autu Roberta Cychola strzałem głową próbował zaskoczyć Bigajskiego Łukasz Grzybowski, ale bramkarz gości zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Trzeba przyznać, że w pierwszej odsłonie to łomżanie byli drużyną lepszą i przede wszystkim stworzyli sobie kilka okazji do zdobycia goli. Gracze Świtu natomiast, poza dwoma rzutami rożnymi i jednym wolnym, praktycznie nie zagrozili bramce strzeżonej przez Daniela Iwanowskiego.
Po zmianie stron nowodworzanie bardzo szybko podwyższyli na 2:0. W 54. minucie do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Piotr Bajera i skierował piłkę w długi róg bramki gospodarzy. Po tym golu goście już do końca spotkania kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Łomżanie natomiast dość nieporadnie próbowali zdobyć choćby bramkę kontaktową, ale nie stworzyli sobie już tak dogodnych okazji jak w pierwszej odsłonie. Na domiar złego w 82. minucie faulowany w polu karnym ŁKS-u był jedne z zawodników Świtu i arbiter po raz drugi podyktował jedenastkę. Pewnym strzelcem okazał się ponownie Sosnowski ustalając wynik spotkania na 3:0 dla gości.
- Zarówno my jak i rywale mieliśmy okresy lepszej i gorszej gry. W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie dogodne sytuacje, ale świetnie w bramce spisał się Bigajski - ocenił trener Kopczewski - Jednak im dłużej trwał mecz tym większą swobodę w rozgrywaniu piłki mieli goście. Uważam, że w przekroju całego meczu byli drużyną lepszą i zasłużenie wygrali.
Kolejny mecz łomżanie rozegrają już w najbliższą sobotę. Wtedy to w drugim sparingu podczas przygotowań do ligi zmierzą się w Warce z grającym w Ekstraklasie GKS-em Bełchatów.
is