Grafika chicagowskiej architektury
wystawy fotografii Grzegorza Łosia luty - marzec 2005
Absolwent PLTP w Supraślu w 1970 r. Dyplom u prof. Ludwika Kiczury, prof. Zbigniewa Horbowego -szkło, malarstwo u prof. Zbigniewa Karpińskiego w Studium Projektowania Form Ceramiki i Szkła w Państwowej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu w 1977 r. Obecnie adiunkt na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej. Działalność w dziedzinie szkła artystycznego i użytkowego, projektowania form użytkowych, tkaniny artystycznej i architektury wnętrz. Prace wystawia w Polsce i za granicą.
GRAFIKA CHICAGOWSKIEJ ARCHITEKTURY
„Przed trzema laty po raz pierwszy pokazałem wystawę fotografii pt. Grafika amerykańskiej architektury. Teraz temat został zawężony, na nowo skonstruowany w oparciu o wyjątkową jakość architektury DOWN TOWN (centrum) Chicago, miasta tak bliskiego Polakom. Po wielkich preriach, wysokich górach Colorado, urokach Grand Canyonu i osobliwościach Las Vegas czy Nowego Yorku poznawanie miasta oglądanego przez obiektyw stało się równie fascynujące. Multum tłoczących się przed obiektyw tematów trzeba było jakoś okiełznać. I tu pomocne było przypomnienie książki Ewy Kuryluk pt. Hiperrealizm-Nowy Realizm w której można przeczytać „wielkomiejski świat odbić, w którym zatraca się całkowicie jednolita perspektywa i bezustannie porusza punkt widzenia. A w centrum ich twórczości (tz. malarzy hiperrealistów jak Richard Estes czy Ralph Goings ) tkwi szklana szyba.”Takich ilości konstrukcji architektonicznych obłożonych hektarami tafli szkła w Europie nawet trudno spotkać nie mówiąc o wysokościach budynków , obiektów w swoim czasie najwyższych na świecie. Uroda urbanistyczna centrum odznacza się zdecydowanym ładem w samej przestrzeni, oddechem między obiektami. Stąd nieograniczona możliwość nakładania się pionowych i poziomych linii konstrukcji architektonicznych wzajemnie odbijających się, powielających się w szklanych fasadach., do których mam słabość z racji dyplomu artystycznego w tym tworzywie w PWSSP (dziś ASP) we Wrocławiu. Wyszukiwanie gotowca , graficznego obrazu było fasynującym zajęciem , nawet intrygującym samych Amerykanów , którym ta zwykła codzienność nie była już tak piękna jak dla mnie odkrywającego coraz to ciekawsze zakątki wielkiego centrum i miasta dosłownie przez które w poszukiwaniu obrazu z pewnością przeszedłem ponad 100 km.”
Grzegorz Łoś