piątek 29.02.2008
Insekty wracają do szkół – Gazeta Współczesna Bobry śmiało atakują Łomżę – Gazeta Współczesna Wojnarowscy mają już większe mieszkanie – Gazeta Wyborcza Złoty doradca - Kurier Poranny
Gazeta Współczesna pisze o wszawicy w Szkole Podstawowej nr 2 w Łomży. Dyrektor szkoły zapewnia, że nie ma mowy o żadnej epidemii, ale przyznaje, że pojedyncze przypadki rzeczywiście stwierdzono. Po zimowych feriach wszy znaleziono u czworga uczniów. Szkolna higienistka podkreśla, że cała szkoła została sprawdzona, a głowy dzieci z wszawicą oczyszczone.
Według higienistki, w tym roku wszawica u dzieci jest o wiele mniejszym problemem niż kilka lat temu, czy jeszcze wcześniej. Zdarzało się, że rodzice nie chcieli współpracować. Szkoła kupowała specjalne płyny i szampony, ale nie wszystkie matki były odpowiedzialne, nie myły dzieci, nie dbały o higienę.
Sanepid profilaktycznie wysłał pisma do wszystkich szkół, zwracając uwagę dyrektorów na konieczność dbania o higienę uczniów i zapowiada wizytę w SP nr 2.
Bobry śmiało atakują Łomżę – Gazeta Współczesna
Bobrom jest coraz bardziej ciasno w ich siedliskach nad Narwią. Dlatego coraz częściej spotkać je można na ulicach Łomża – podaje Współczesna.
Podczas mroźnej i długiej zimy nieraz giną z głodu. Zgromadzone jesienią zapasy są zwykle niewystarczające. Ale w tym roku pogoda im sprzyja i bobry mogą spokojnie szukać żeru.
Bóbr osiedla się tam, gdzie znajdzie odpowiednią ilość żeru. Rodzina potrzebuje zwykle 20-30 ha powierzchni. Na płaskich i bagnistych terenach, a brzegi Narwi i Biebrzy są dla nich wręcz wymarzone, układa z gałęzi żeremia. Współczesna podkreśla, że wbrew temu co sądzą niektórzy, to chronione zwierzę jest bardzo pożyteczne. Znakomicie reguluje stosunki wodne.
- Ludzie skarżą się na bobry, że swoimi budowlami podnoszą poziom wód gruntowych. A one przecież naprawiają szkody wyrządzone przez człowieka! - tłumaczy Prezes Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Łomży Jerzy Włostowski.
Bobrze rodziny mieszkają w bezpośrednim sąsiedztwie Łomży. W ubiegłym roku widziano je na ul. Wojska Polskiego. Kilkanaście klonów powaliły jesienią wzdłuż Grobli Jednaczewskiej. Skarżą się na nie coraz częściej właściciele pobliskich ogródków działkowych. Dwa lata temu zdewastowały groblę prowadząca do mostu w Piątnicy do tego stopnia, że miasto musiało znaleźć ponad pół mln złotych na remont drogi, bo grobla groziła zawaleniem. Bobrze żeremia znajdują się tuż za stadionem ŁKS-u. Ostatnio widziano je m.in. również na ul. Rybaki, obok hospicjum. W Łomży jest miejsce dla około 1,1 tys. bobrów. 3 tysiące to już lekka przesada.
Wojnarowscy mają już większe mieszkanie – Gazeta Wyborcza
Barbara i Sławomir Wojnarowscy od czterech lat walczyli o socjalny lokal w Łomży. Mieszkali w czwórkę na trzydziestu kilku metrach w nieswoim mieszkaniu, które nie było przystosowane do potrzeb dwójki upośledzonych ruchowo dzieci. Dziś przeprowadzają się do domu, który przyznało im miasto.
- Chore dzieci to pani problem. Niech sobie kupi pani mieszkanie, a od nas się odczepi - tak powiedzieli kiedyś Barbarze Wojnarowskiej pracownicy Urzędu Miasta w Łomży.
Monika ma niespełna 90 centymetrów. Jej brat mierzy zaledwie kilka centymetrów więcej. Żyli na niewiele ponad 30 metrach kwadratowych. Jedna nauczycielska pensja i 300 zł zasiłku na niepełnosprawne dzieci. Jeden pokój, w którym nie ma ani centymetra wolnej przestrzeni (wszędzie stoją kartony z ubraniami, książkami, bibelotami). Piętrowe łóżko, dwie wersalki, telewizor, komputer. Dla dzieci takie mieszkanie oznacza pokonywanie trudności na każdym kroku.
- Przecież one nie otworzą sobie szafki w kuchni, nie zdejmą książek, nawet z najniższych półek. Te argumenty przez lata nie trafiały do pracowników magistratu. Prezydent zbywał nas wielokrotnie, kiedy pytaliśmy, co z naszym mieszkaniem. Teraz wreszcie to się zmieniło. Co prawda Wojnarowscy chcieli mieszkać w nowym bloku socjalnym, który jest dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, a zaproponowano im mieszkanie w domu jednorodzinnym. Mają zająć parter (blisko 70 metrów kwadratowych). Dziś rodzina odbiera klucze i rozpoczyna przeprowadzkę.
- Miasto tym razem stanęło na wysokości zadania. Dostajemy lokal odnowiony, odmalowany, czysty i schludny. Dodatkowym atutem jest ogród - opisuje swój przyszły azyl pani Barbara.
Złoty doradca - Kurier Poranny
Jarosław Schabieński z PiS przez trzy miesiące urzędowania swoim doradcom płacił po 7,2 tys. zł brutto. Na rękę dostawali po 6 tys. zł, bo urząd marszałkowski nie był ich głównym miejscem zatrudnienia – informuje Poranny. Rafał Rudnicki (też PiS) główny etat miał w biurze senatorskim Krzysztofa Putry, a Mariusz Żukowski (też PiS) pełnił obowiązki sekretarza gminy Narew. Tam też zarabiali i płacili ZUS.
A w urzędzie marszałkowskim w zamian za tysiące złotych obaj panowie między innymi przygotowywali komisarzowi dokumenty, prowadzili kalendarz, organizowali spotkania z mediami. – Ja pracowałem sam, a doradcy robili to, co teraz członkowie zarządu – odpiera zarzuty Jarosław Schabieński. – Musiałem im płacić więcej – mówi.