Mały Książę marzy w dusznych oparach współczesności
- Główny bohater naszego spektaklu Aleks to młody chłopak, wybierający się na studia i muszący zdecydować, w jaki sposób pokierować życiem - mówi Joanna Klama, autorka scenariusza i reżyserka wystawionej przez gimnazjalno-licealną grupę ADEHADE sztuki "W zależności. Bajka dla niegrzecznych dzieci". - Czy pójdzie ryzykowną drogą marzeń o zwiedzaniu nieznanych lądów po studiach na turystyce, czy wybierze bardziej komfortową i dochodową karierę po ekonomii lub marketingu. Okazuje się, że jego decyzje nie są do końca samodzielne. Co z tego wyniknie...?
W lutym 2007 r. zaczęły się próby do wystawionej w miniony piątek wieczorem w piekielnie dusznej, prawie że do omdlenia, sali na II p. MDK-DŚT. Premierowy spektakl obejrzało ponad 200 młodych ludzi, ich rodziców i nauczycieli. Ci widzowie to prawdziwi szczęściarze, gdyż z powodu wyjazdu kilkorga wykonawców prawdopodobnie nie będzie - przynajmniej w wakacje - powtórki. Ale też szczęściarze z drugiego powodu: warto było pocić się na scenie i na widowni, żeby zobaczyć "W zależności". Bajkę tylko z nazwy, gdyż Joanna Klama tak w warstwie tekstowej, jak dramaturgicznej i reżyserskiej sięgnęła po konwencje i chwyty znane z kabaretu, melodramatu, horroru, thrillera, filmu fantasy, wideoklipu czy komedii. Taki - przyznać trzeba, dość smakowity - groch z kapustą.
Tylko raz sięgnęła po tekst innego autora, tzn. Ryszarda Marka Grońskiego "Człowiek szmata", który z kolei posłużył za rodzaj hymnu pokoleniowego a rebours w stylu "zbuntowanych" musicali jak chociażby "Hair" Milosa Formana. Oto fragment na przekąskę:
"Ja jestem człowiek szmata, życiowy akrobata. Niech płacą, gdy mnie szmacą..."
Przejdźmy zatem do dania głównego, czyli kwestii postawionej na początku tej relacji: co z tego wyniknie? Sama autorka wyjaśnia: "Spektakl w symboliczny sposób opowiada o tym, jak ważną rolę w życiu każdego człowieka odgrywają marzenia, jak łatwo można je zagłuszyć,
zepchnąć w głąb podświadomości, aby przystosować się do mechanizmów i zasad rządzących społeczeństwem?.
Aleks jest rozdarty pomiędzy racjami rozumu (z czegoś trzeba żyć, Ojciec Prezes - w tej roli Dominik Szymczyński - przekaże fortunę i firmę po dziadku), a racjami serca, bo żal porzucić marzenia o podróżach i przygodach oraz poznawaniu nowych ludzi. Dlatego w roli młodzieńca widzieliśmy dwóch wykonawców: zapatrzonego w ideały (jakkolwiek rozumiane, choć ograniczające spontaniczne wybory i fantazję) Łukasza Kotlińskiego oraz używającego życia w dyskotece, na parkiecie, z pifffkiem i papierosem w zębach Karola Borucha. Pierwszy "racjonalistyczny", "idealistyczny" Aleks spętany jest gorsetem norm, drugi - "romantyczny" i "żywiołowy" korzysta z życia pełną piersią, włącznie z przypadkowymi dziewczynami w łóżku nad ranem.
Ten konflikt to oś spektaklu, opartego na kontrastach: wyrachowany ojciec i infantylna matka, łatwe dziewczyny i Alicja (Anita Kozłowska), prawie z Krainy Czarów. To ona pomaga Aleksowi w Muzeum Straconych czy Skradionych Marzeń odnaleźć różę, którą poddane bogini Kasy (Monika Kosakowska) Szmaty (Alicja Gardocka i Joanna Tarnacka) ukradły chłopakowi na rozdrożu ideowym. Szmaty głoszą pięć zasad, od których niewolna jest i nasza współczesność: żyć jak najdłużej, jak najwygodniej, nie wychylać nosa poza rodzinę, poświęcić się pieniądzom, a nie marzeniom, i posługiwać się znajomościami, które pomogą załatwić wszystko. Także miejsce na studiach, gdyż Ojciec Prezes zna dziekana.
Ten kodeks w realiach spektaklu poddany jest krytyce, często w scenach metaforycznych. Jak wybijające w rytm mechanicznej kasy ludzkie manekiny, które tłuką palcami w nieistniejące klawisze w powietrzu. Albo jak w scenie, gdy nocą rodzice zakradają się ze świecą, żeby wykraść Aleksowi serce. Czy jak podczas "pojedynku na gesty i miny", gdy Aleks-rozum ściera się z Aleksem-serce, co przypomina film w zwolnionym tempie, a wykonawcy starają się powielić ruchy partnera. No, i niby skromna scena, ale pomyślana z dużym fasonem, gdy z żałobnego kiru niczym z kokona próbują wydostać się obaj nim spowici. Jakby byli bliźniakami...
Narzucającym się z "Małym Księcie" A. de Saint Exupery'ego jest skojarzenie chłopca i róży, o którą należy dbać, aby poznać smak miłości i wolności, zbudowanych na odpowiedzialności za czyjeś istnienie. Jednak kiedy rozmawiałem o tym z Joanną Klamą, stwierdziła, że skojarzenie jest dalekie od jej zamysłu: chciała tym kwiatem tylko symbolicznie wskazać na miłość, a nie na inne utwory. Najgorętsza jest scena finałowa, gdy w egzotycznej scenerii półnagie postacie tańczą-walczą poza szaleństtwem globalnej cywilizacji (w tej roli Klub Capoeira Unicar Łomża). Tańczy z nimi szczęśliwy Aleks.
I właśnie to, o czym w tych kilku akapitach Państwu piszę - oprócz aktualności problematyki i ciekawych rozwiązań plastycznych przy braku klasycznych dekoracji - stanowi głównie o sile tego eklektycznego spektaklu: nieustanna polemika na temat wartości, które w końcu kiedyś trzeba określić i zinternalizować. Szczególnie, gdy ma się już te naście lat.
Jeśli zapytają Państwo, czemu podtytuł "Bajka dla niegrzecznych dzieci", to odpowiem pytaniem: czy takie bajki z życia opowiada się grzecznym dzieciom na dobranoc lub tym bardziej na dzień dobry...?
Mirosław R. Derewońko
P.S. "W zależności" po dopracowaniu warstwy literackiej tekstu, poprawieniu płynności zmiany scen i gry młodych aktorów (ze wskazaniem na dykcję i czasem niepotrzebnie przerysowywane emocje, objawiające się histerycznymi i chaotycznymi wrzaskami) z powodzeniem można wysłać na któryś z liczących się ogólnopolskich czy nawet europejskich festiwali twórczości młodzieżowej. Licząc na powodzenie, czego Joannie Klamie i jej aktorom szczerze życzę.
Występują "W zależności":
Katarzyna Borawska, Karol Boruch , Alicja Gardocka, Monika Kosakowska,
Klaudia Kostrzewa, Łukasz Kotliński, Anita Kozłowska, Natalia Nizińska,
Dominik Szymczyński, Joanna Tarnacka, Albert Wojewoda
Scen., reż. i dobór utworów muz.: Joanna Klama
Światło: Jerzy Chaberek
Dźwięk: Sebastian Barański
Plakat: Anika Zuzga
Fot. na plakacie: Jerzy Chaberek