Akwafortowe listy z podróży
Wystawę akwafort wybitnego artysty Tadeusza M. Siary otwarto w łomżyńskiej Galerii Sztuki Współczesnej. Cykl “Listy na lewą rękę” dokumentuje liczne podróże artysty po kraju i całym świecie, w niespotykanej formie łącząc technikę graficzną akwaforty i poetyckie teksty. Wyjątkowe znaczenie przy tej pracy ma fakt, że Siara jest leworęczny.
- “Listy na lewą rękę” ponieważ jestem mańkutem – wyjaśnia artysta. – Rysuję lewą ręką, piszę też lewą ręką w tak zwany lustrzany sposób. Jest to wymarzona rzecz, by pisać na płycie graficznej od prawej strony do lewej i potem w druku wychodzi normalny, czytelny tekst. Tadeusz M. Siara od kilkudziesięciu lat kultywuje bardzo ciekawy zwyczaj – po niemal każdej podróży sporządza bardzo oryginalne akwaforty - „Listy…”, opisujące i przedstawiające to, co widział w czasie podróży oraz zwiedzania. Na specjalnej płycie pokrytej werniksem wykonuje rysunek stalową igłą. Po usunięciu werniksu płyta służy jako matryca do wykonania papierowych odbitek. Efekt końcowy poraża bogactwem misternych kompozycji, łączących na niewielkiej powierzchni krajobrazy, budowle, zabytki, rzeźby z mnóstwem detali, ornamentów i szczegółów. Integralną częścią akwafort są także uzupełniające rysunki teksty- czasem w postaci listów – komentarzy autora, czasem odpowiednio dobranych cytatów czy wierszy. – Obraz komponuje się z tekstem – wyjaśnia twórca. – Czasem trudno mi znaleźć coś odpowiedniego. Na przykład z Wilna wiedziałem, że to powinien być Miłosz, ale nie chciałem, by było to przegadane. Także dobranie odpowiedniego haiku do rzeczy japońskich też było bardzo ważne. Początkowo nie zanosiło się na to, że cykl rozrośnie się do takich rozmiarów – powstało już ponad 100 prac, z których aż 55 – z lat 1978 – 2011 - wystawiono w Łomży. - Pierwszy „List...” zrobiłem w 1975 r., w trakcie pobytu stypendialnego w Holandii – opowiada Siara. – Po dwóch latach doszedłem do wniosku, że nie opowiedziałem wszystkiego i tak powstał kolejny. Potem pojechałem do Sztokholmu i stamtąd też coś przywiozłem. I tak zaczęło się to mnożyć. Efektem są prace z całego świata – począwszy od Amsterdamu, w którym wszystko się zaczęło, Warszawy, Paryża, Rzymu, aż do Chin, Indii i Japonii. Nie jest jednak regułą, że z każdej podróży musi powstać upamiętniający ją „List…”. - Są miejsca, w których byłem, które mi się podobały, ale „Listu…” nie ma – zamyśla się Siara. – Nie ma tu żadnej zasady. Coś się musi wydarzyć, muszę coś w każdym miejscu przeżyć. Trzeba też dbać o formę, o kompozycję. To nie jest szkicownik, każdy moment i fragment musi być wyważony, dopracowany. - To tylko pozornie jest zbiór relacji z podróży – podkreśla Karolina Skłodowska - kierownik Galerii Sztuki Współczesnej. – Jest to też obraz fascynacji kulturą, sztuką i historią każdego miejsca, które odwiedził Tadeusz M. Siara. Kiedy ogląda się tę wystawę ma się ochotę sięgnąć po album z dziełami sztuki, by poszerzyć swą wiedzę – bo jest tu tyle kierunków, za którymi warto podążyć.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk