Jeremy Pelt w Łomży
Kwintet Jeremy’ego Pelta zagrał w piątkowy wieczór w Regionalnym Ośrodku Kultury. Jeden z najlepszych amerykańskich trębaczy zaprezentował niemal wyłącznie autorski materiał, w tym utwory z dopiero co wydanego albumu „Tomorrow’s Another Day”. Koncert okazał się wyśmienity, a Pelt nie tylko potwierdził opinię wirtuoza i świetnego kompozytora, lecz również lidera, mającego dobrą rękę do młodych, ale już wyśmienicie grających muzyków.
Jazz rozbrzmiewa ostatnio w Łomży coraz częściej, co cieszy nie tylko fanów muzyki improwizowanej, ale generalnie ambitnej, dla których gatunkowe podziały nie są istotne.
Faktycznie, muzykę najłatwiej jest dzielić na tę złą i dobrą, a porywający koncert kwintetu Jeremy’ego Pelta bezsprzecznie należał do tej drugiej kategorii. Przyznawali to nawet słuchacze, którzy trafili na ten koncert przypadkowo, bo jazz dotąd ich nie interesował, a fani nie kryli słów uznania, komplementując właściwie wszystko. Nie mogło jednak być inaczej, skoro Pelt to w amerykańskim jazzie ostatniego ćwierćwiecza już człowiek instytucja: nie tylko jeden najbardziej rozpoznawalnych tamtejszych instrumentalistów, ale też lider, kompozytor, aranżer, pisarz i pedagog. Zdobył wiele nagród, od dorocznego plebiscytu „Down Beatu” do tytułu najlepszego amerykańskiego trębacza ubiegłego roku według dziennikarzy zrzeszonych w Jazz Journalist Association.
Współpracował z największymi współczesnego jazzu, by wymienić tylko Lewisa Nasha czy Johna Hicksa oraz z Roy Hargrove Big Band, Duke Ellington Big Band i The Cannonball Adderley Legacy. Jego autorska dyskografia liczy 19 albumów, a podczas koncertu w Łomży oraz wyprzedanego w warszawskim klubie Jassmine następnego dnia, promował najnowszy, „Tomorrow’s Another Day”, który miał premierę 2 marca. Wybrał z niego cztery utwory, które na żywo zabrzmiały znacznie dynamiczniej niż z płyty. Było to szczególnie słyszalne w otwierającym koncert „No A.I.”, dzięki błyskotliwej grze gitarzysty Mishy Mendelenko, pochodzącego z Ukrainy studenta Jeremy'ego Pelta. Drugim objawieniem był jego kolejny podopieczny, zaledwie 19-letni perkusista Jared Spears, który po koncercie był bardzo komplementowany, nawet przez doświadczonych muzyków i melomanów, którzy na jazzie, jak to kiedyś mawiano, zjedli zęby. A w składzie były też jeszcze wirtuoz-wibrafonista Jalen Baker i bardzo kompetentny kontrabasista Leighton McKinley Harrell, których grę można też usłyszeć na CD „Tomorrow’s Another Day”. Nie mogło rzecz jasna zabraknąć urokliwej kompozycji tytułowej tego albumu oraz dwóch utworów wyjątkowych dla lidera. Pierwszy to „Earl J”, czyli wspomnienie ojca aktora Tima Pelta, który grał tę postać w filmie „Come Back Charleston Blue”, zaś kolejny liryczny „Amma Is Here”, zainspirowany przez najmłodszą córkę. Najnowsze kompozycje dopełniły inne, wybrane z płyt „Griot: This Is Important!”, „Soundtrack” i „The Art of Intimacy, Vol. 2: His Muse” z lat 2021-23.
Szczególnie w zróżnicowanym „Whom I Love So Much” i spopularyzowanej przez Sarah Vaughan balladzie „There'll Be Other Times” zespół potwierdził ogromną klasę i muzykalność. Nic dziwnego, że publiczność domagała się bisów, a po koncercie artyści sprzedali i podpisali sporo płyt. Koncert odbył się w Łomży, ponieważ Jeremy Pelt miał przerwę podczas trasy, którą najlepiej wypełnić kolejnym występem oraz dzięki wsparciu łomżyńskiej Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia, która wypożyczyła nań wibrafon, perkusję i kontrabas - miło słyszeć, że placówka w niewielkim przecież mieście dysponuje instrumentami, które spełniły oczekiwania i wymagania muzyków tej klasy.
Kolejny koncert jazzowy odbędzie się w Łomży już za niespełna miesiąc: w MDK-DŚT 19 kwietnia o godzinie 19:00 zagra międzynarodowy kwartet wybitnego pianisty Piotra Wyleżoła, promujący najnowszy album „I Love Music”.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: ROK Łomża