Polska kibicuje
W czasie kolejnych komentarzy na temat debaty o Polsce w Unii Europejskiej, w czasie dotychczasowych zwycięstw szczypiornistów na mistrzostwach, zima trzyma. I nikomu to specjalnie nie przeszkadza. Wcale nie dlatego, że zima jest lekka. Dlatego, że mamy co innego na głowie. Polacy rozpoczęli sezon kibica. Nasi chłopcy z piłką ręczną w garści grają na bardzo wymagających mistrzostwach Europy. Są one wymagające, ponieważ wymagania stawiamy tu sobie sami. Wszyscy oczekują, że teraz powinniśmy zostać mistrzami galaktyki i to do końca świata. Przecież, gdzie jak nie u siebie!
Drużyna szczypiorniaka jest, wypisz wymaluj, odzwierciedleniem naszych narodowych cech i zachowań. Na początek Serbia i Macedonia. Średniej świeżości światowi potentaci w tej dyscyplinie. Serbii daleko do osiągnięć sportowych dawnej Jugosławii, a Macedończycy epokę sukcesów na miarę ogólnoświatową skończyli po śmierci Aleksandra Wielkiego. Polacy są za to, w te bierki, niedawnymi medalistami ważnych zawodów. Mają świadomość swojej siły, zwielokrotnionej występami przed własną publicznością. Wydawałoby się, że biało-czerwony walec rozjedzie przeciwników czwartym składem. Obrońcy będą się im przewracać jak kręgle trafiane kulą. Strike raz za razem. Za to w ataku będą z minuty na minutę sfrustrowani własną bezradnością. Tymczasem nasi rycerze założyli szkolne kółko Caritas. Postanowili nie odbierać nadziei przeciwnikom. Łatwe zwycięstwo byłoby takie małostkowe. A może po prostu zostawili wszystko na ostatnią chwilę?! Wygrali po ciężkim boju jedną bramką, trzymając wszystkich do końca w niepewności. To jakieś pierwotne znad Wisły. Przy okazji, przyciągnęli przed telewizory więcej widzów. Chyba jednak wyszło im to przy okazji. Gdyby jeszcze przełożyło się to później na sponsorów z grubą kasą? Tymczasem, póki co, wyżyłują ich ci, którzy już mają podpisane kontrakty z drużyną.
Polacy wygrali za to gładko z przeciwnikiem, z którym przynajmniej teoretycznie nie mieli większych szans. Francuzi, mistrzowie ostatnich turniejów, zostali pokonani przez nas bez większej zadyszki. Kiedy nie ciąży na nas presja, to radzimy sobie doskonale – słychać w komentarzach. To nieprawda! Jeżeli jakimś cudem nie ciąży na nas żadna presja i nikt od nas niczego nie oczekuje, to zaraz sami sobie zorganizujemy sytuację stresogenną.
Do tradycyjnych dyscyplin sportowych, w których mamy szansę na sukces, dołączyła polityka. Spotkanie jednak trwa. Tu naprawdę nie wiadomo, kto wygra. Na razie jedna i druga strona odpaliła race. Nic nie widać.