"...biała czapka pasjonowała mnie..."
30 lat 3 miesiące i 28 dni pracował w drogówce sierżant sztabowy Witold Bruszkiewicz. Odszedł na emeryturę jako rekordzista. Żaden policjant nie pracował dłużej w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łomży. Kiedy zaczynał pracę, po podlaskich drogach jeździły warszawy i syrenki. Takie też były radiowozy.
sierż. szt. Witold Bruszkiewicz
"Mój pierwszy radiowóz to była Warszawa. Wtedy samochód średniej klasy. Nie bał się żadnej drogi. Potem jeździłem Fiatem kombi z biegami zmienianymi przy kierownicy. Policjant czuł się wtedy bezpieczniej. Bardzo często jeździliśmy na jednoosobowe patrole na motocyklach i nie było sytuacji, żeby ktoś nas zaatakował" Przez ponad 30 lat służby sierżant Bruszkiewicz nie musiał korzystać z broni podczas służby. Chociaż jak przyznaje niebezpiecznych momentów nie brakowało. "Po pościgu zatrzymaliśmy kiedyś sprawców napadu na kantor w Ełku. Złapaliśmy ich zaraz po napadzie. W samochodzie mieli jeszcze schowaną broń. Dostaliśmy za to z kolegą nagrodę Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji" Pan Witold był najdłużej pracującym policjantem w łomżyńskiej drogówce. Na uroczystej odprawie pożegnali go koledzy z pracy i komendanci. Kiedy pytali o to co teraz będzie robił na emeryturze, odpowiadał, że czas będzie spędzał ze swoim dwuletnim wnukiem"
Sierżant sztabowy Witold Bruszkiewicz czynną służbę zakończył 27 lutego.
Wiadomość pochodzi z www.radiobialystok.pl
Sierżant sztabowy Witold Bruszkiewicz czynną służbę zakończył 27 lutego.
Wiadomość pochodzi z www.radiobialystok.pl
