Nie wszyscy związkowcy podlaskich PKS chcą połączenia w jedną spółkę
Część związkowców podlaskich PKS sprzeciwia się łączeniu pięciu oddzielnych spółek w jedną. Urząd marszałkowski złożył już w sądzie rejestrowym wniosek o połączenie. Plan zaakceptowały zarządy firm, ale nie wszystkie załogi. Związkowcy PKS z Suwałk, Łomży i Siemiatycz przeciwni
- PKS w Suwałkach na takim połączeniu nie zyska. Jesteśmy największą spółką PKS w województwie, zatrudniamy najwięcej pracowników i mamy największy tabor. Konsolidacja z Białymstokiem spowoduje tylko to, że nasze ewentualne zyski pójdą tam, zamiast zostać tutaj - mówi przewodniczący Samorządnego Niezależnego Związku Pracowników Jarosław Żaborowski.
Związkowcy z Suwałk chcieliby, żeby ich spółka podlegała pod urząd miejski a nie marszałkowski. Złożyli już pismo w tej sprawie, na razie nie dostali na nie odpowiedzi.
W Siemiatyczach związkowcy podkreślają, że załoga sprzeciwiła się połączeniu spółek, ale ich głosu nie wzięto pod uwagę. Pracownicy PKS w Łomży obawiają się zaś o utratę miejsc pracy i losy oddziału w Grajewie oraz bazy noclegowej w Kolnie.
Związkowcy z PKS Białystok za konsolidacją
Połączenie PKS popierają cztery związki zawodowe z PKS Białystok. To jedyna spółka, która pozytywnie opiniuje plan urzędu marszałkowskiego. Białostoccy związkowcy w konsolidacji widzą szansę na rozwój.
- To nie ratowanie się kosztem innych - zapewnia wiceprzewodnicząca Samorządnego Niezależnego Związku Pracowników PKS Joanna Kołaczyk. - Ale sami funkcjonować nie jesteśmy w stanie. Jeśli stworzymy jeden, prężnie działający PKS, może zaistniejemy bardziej na rynku - mówi.
Pięć podlaskich spółek PKS zatrudnia około tysiąca osób. Plan marszałka zakłada, że pod wspólną marką firmy mają zacząć działać od początku 2017 roku.