Trzeba się powoływać na Kukiza!
Bardzo pouczające są powtórki „Rancza”. Pamiętacie, jak posterunkowy Stasiek starał się przydać emocji małżonce? Chodziło o to, żeby Wioletka nie narzekała, że po ślubie to już tylko nuda i brak zaangażowania. Staśkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Porwał lubą na kolację, innym razem podał śniadanie z sadomasochistycznym przytupem. A co? Chciała to ma. Dziewczynę zaczęły nachodzić stany nerwicowe, a Stasiek szalał z zaangażowania. Po twarzy było widać, że nie jest to do końca szczere, a na pewno także dla niego jest męczące. Wszystkie te sceny w stu procentach spełniają jednak swoją rolę – bawią widzów. To, co w pewnych okolicznościach jest śmieszne, w innych okazuje się straszne.
Oto biorąc wzór z posterunkowego Staśka, Andrzej Duda i Bronisław Komorowski zaczęli prześcigać się w zapewnianiu nam emocji. Sami nie byli w stanie stworzyć tak emocjonalnej kampanii jak Paweł Kukiz, to teraz chcą nadrobić stracony czas. Widzą, że to działa. Urzędujący sparzył się już na negatywnej kampanii, więc teraz stara się ocieplać wizerunek wśród celebrytów. Pretendentowi kontakt ze społeczeństwem wypada o wiele lepiej. Jest autentyczny w byciu, bardziej szczery. Ludzie to widzą, stąd te kilka procent więcej ponad twardy elektorat PiSu. Jest jednak silny słabością swojego konkurenta. Pokazała to wcześniejsza debata, w której wcale nie błyszczał. Wyuczony zwrotów na pamięć, zestresowany, recytował je, nie zwracając uwagi na to, co robi reszta klasy. Tymczasem debat nie wygrywa się doskonałą pracą na lekcji, tylko pokazaniem, jakim się jest kozakiem na przerwie. Jego urzędujący kontrkandydat to już jest jednak zupełnie inna bajka. To jest klasa sama w sobie. Nawet gdyby Platforma próbowała znaleźć takiego delikwenta nie tylko w swoich szeregach, to by go nie znaleźli. Trzeba byłoby go wymyślić. Jest wyjątkowy. Nie sposób już wymieniać jego gaf, bo nawet internet może okazać się zbyt wolny do pokazywania aktualnego stanu bzdur, jakie mówi i robi zwierzchnik sił zbrojnych RP. Jego otoczenie walczy o poprawę wizerunku i ciągle ma pod górkę. Jestem przekonany, że facebookowa akcja CoNaToBronek – to efekt sztabu urzędującego. Twitterowa to już internetowy spontan. Skąd ta pewność? Ta druga jest naprawdę zabawna. Dlaczego to wszystko? Dzięki radzie jakiej udzielił Urzędujący młodemu człowiekowi, który nie potrafił przeżyć za swoją pensję. Prezydent poradził, by ten zmienił pracę i wziął kredyt. Facet nie ułatwia życia tym, którzy starają się mu pomóc wygrać wybory. Stara się jednak zrobić wszystko, żeby pomóc nam, zwykłym Polakom. Nie wypatrujcie natychmiastowych efektów. Chłopina zaczął się starać raptem od poniedziałku. Zaczął od grupy głosującej na Pawła Kukiza. Państwo sobie życzą Jednomandatowych Okręgów Wyborczych? Proszę uprzejmie. Referendum? Ależ, proszę!
Jak zadzwonisz, człowieku, do kancelarii prezydenta i powiesz, że chcesz dwie porcje naleśników z dżemem i bitą śmietana, futomaki z rybą maślaną i budzenie o 6.45, to zamówienie dostaniesz, zanim skończysz dzwonić, a pobudkę będziesz mieć w wykonaniu chóru reprezentacyjnego Wojska Polskiego. I tak za każdym razem, gdziekolwiek byś nie był. Urząd Skarbowy, ZUS, marszałkostwo i magistrat. Wszędzie! Trzeba tylko mówić, że głosowało się na Kukiza. Zrobią wszystko, co zechcesz. Przynajmniej do końca przyszłego tygodnia.
Mariusz Rytel