Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 170

Gość w dom

Mamy szczęście do sąsiadów. Zawsze mieliśmy. Już od czasów Mieszka wpadali do nas z wizytą jak poczuli, że mamy pełną lodówkę. Obiecywali, że niby na chwilę, a zwykle zostawało się im na dłużej. Pamiętamy z opowiadań i opisów historycznych o jednej takiej wizycie w osiemnastym wieku, kiedy to - ze względu na ze wszech miar wspaniałe walory turystyczne - zostali u nas najdłużej sąsiedzi z wszech stron. Z krótszymi wizytami gościliśmy też jednorazowo skośnookich sąsiadów z południa, byli też rudobrodzi z północy za czasów, kiedy nasza domowa państwowość dopiero się rodziła. Chociaż oczywiście nie powinniśmy wymyślać nikomu od różnych cech narodowych, bo będzie, że szyderstwo i tym podobne, a to nie jest correct. Tak czy inaczej, niezależnie od tego jak długo bawili, zostawiali po sobie trwały ślad.

Niestety, a może i dobrze, każdy z nas takie piętno nosi na swojej twarzy. Wystarczy przyjrzeć się, ze statystycznego punktu widzenia każdy jeden Polak podobny jest zupełnie do nikogo. Dziś doceniają to zagraniczni reżyserzy, którzy szukają do swoich produkcji filmowych wyjątkowych twarzy. W tysiącletniej historii zainteresowanie naszym krajem nie słabło. Na ogół udawały się zabiegi szanownych sąsiadów o to, byśmy byli grzeczni, gościnni, usłużni i otwarci na wszelkie propozycje, zazwyczaj nie godzące w interesy dobrosąsiedzkie, bo to nie uchodzi. Z tą naszą gościnnością i głupawym uśmiechem na ustach wyglądaliśmy często jak mieszkańcy przechodniego pokoju na studenckiej stancji. Co więcej, to w naszej części mieszkania były drzwi do łazienki, gdzie ustawiały się kolejki. W przypadku nieczęstych, ale zawsze protestów z naszej strony, otrzymywaliśmy dogodne miejsca z najlepszą widocznością przy ścianie straceń. Mamy też inne, nie wiedzieć czemu niektórzy twierdzą, że bardziej pozytywne doświadczenia sąsiedzkie. Świetlistym przykładem jest tu Leo Benhacker. Większość zapewne będzie utrzymywać, że postać sąsiada w tym wypadku jest wysoce przyszywana, bo ani Trinidad ani Holandia tym bardziej Tobago, nie graniczy z nami w żaden sposób. Nie jest to do końca prawdą, bo we wspaniałych czasach międzywojennego dwudziestolecia w dobie panowania kawalerii i legionów, kiedy naród naprawdę rodził się do życia, znaczna część polskiego kupiectwa równie nie na żarty wnioskowała o wywalczenie zagranicznych kolonii właśnie w okolicach rzeczonego państwa. Do rzeczy jednak. Otóż zapewne nie umknie uwadze nie tylko kibiców, że po pojawieniu się boskiego Leo praktycznie nie ma sobie równych polska reprezentacja siatkarzy. Nawet piłkarzom lepiej się wiedzie. Historia oraz w jej toku wykształcona mądrość ludowa uczy nas jednak, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, a co dopiero taki nielot. Ostatnio jednak znacznie większa ilość naszych przyjaciół martwi się o to czy oby na pewno poradzimy sobie na progu trzeciego tysiąclecia. Przejawy tej troski widać i słychać na każdym kroku. Jedni wysłali naszych żołnierzy na misje, inni w trosce o zachowania w nienaruszonym stanie enklaw unikalnej fauny i flory postanowili wybudować rurę z gazem w bezpiecznej odległości. Głośno było swego czasu jak przedstawiciel jednej z ambasad wypowiadał się z troską o urzędującym ministrze edukacji. Inni w trosce o zachowanie zasad właściwego odżywiania naszej dziatwy, od ust sobie odejmują i nie chcą od nas mięsa. Wzruszające były starania o dostarczenie nam lotem przerywanym samolotów wielozadaniowych dla naszego dobra. Takich to mamy sąsiadów i druhów. Już od lat nasi przyjaciele proponują nam ochronę. Do propozycji tarczy antyrakietowej z zachodu doszła analogiczna ze wschodu. Tarcz ci wprawdzie u nas dostatek, zostało sporo w muzeach dokumentujących naszą martyrologię, ale aż strach pomyśleć co się stanie jak nie przyjmiemy propozycji budowy tych barbakanów. Jeszcze gotowi się obrazić!

Mariusz Rytel

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę