Gazeta Bezcenna nr 103
Informacje (nie) najważniejsze
Agencje informacyjne, podobnie jak inne tego typu przybytki, są pośrednim źródłem informacji dla obywateli i to nie tylko o możliwości pozyskania różnego rodzaju chorób. Pośrednim, bo na linii są jeszcze redakcje gazet, stacji radiowych, telewizyjnych i portali internetowych. Wszystkie oczywiście prowadzą selekcję tego co uznają za stosowne. Jesteśmy więc w stanie skupienia i odwiecznego poszukiwania prawdy.
I tak za medialną przyczyną dowiedzieliśmy się, że kolejny Polak został pobity za cichy chód po ruskim supermarkecie – jak mawia przysłowie. Dowiedzieliśmy się, że komisja śledcza jednak będzie wnioskować do prokuratury o zbyt bliskie stosunki finansowe z rodziną jednego z przywódców białowieskich. I choćby jego głos był głosem wołającego na puszczy i choćby miał sobie zrobić laserową depilację, to do winy się nie poczuwa. I choćby przyszło tysiąc atletów, też. A skoro jesteśmy przy sporcie. Dowiedzieliśmy się również, że wprawdzie większość grających w futbol gania za piłką, to niektórzy tylko udają. W tym samym czasie działacze zajmują się robieniem w balona. Natomiast niektóre informacje z życia i o życiu obywateli, w ogóle nie docierają do zaciekawionych słuchaczy. W ostatnich dniach trzymaliśmy kciuki za prom kosmiczny i jego załogę. Nie mieliśmy jednak okazji śledzić lądowania prezydenckiej pary, która lądowała na Helu. I nie chodzi tu o gaz, a o polski przylądek. Chociaż niewiele osób chciało się zakładać, że one na pokładzie Air Force, nie miał w wydychanym powietrzu. Oby do Pałacu Prezydenckiego wrócili co prędzej i nie zginęli z nędzy i głodu. Ze słabym zainteresowaniem spotkała się wiekopomna informacja, że Zygmunt Wrzodak wystartuje z pierwszego miejsca listy wyborczej Ligi Polskich Rodzin w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim. A niby z jakiego miał wystartować! Górnojarsko – kamczackiego? Nie ma się co dziwić, że zainteresowanie było nikłe. Poczytność informacji o pijanym ginekologu z Czeladzi biła ją na głowę. Niewiele uwagi poświęciły polskie media doniesieniom iż władze Moskwy będą wszczepiać elektroniczne chipy bezdomnym psom. Chcą je kontrolować po zaszczepieniu i wysterylizowaniu. Nic straconego. Biorąc pod uwagę “stanowczość” polskich władz, to samo mogą zrobić z naszymi dyplomatami i tak nikt nie zareaguje. Polska Agencja Prasowa doniosła również swego czasu, że warszawskiemu ZOO przybędzie pół tysiąca słoni. Kancelaria Sejmu nie potwierdza, że po wyborach tam będzie obradować wysoka izba. Dopiero później okazało się, że jest to porcelanowa kolekcja.
Za granicą też dzieje się sporo ciekawych sytuacji. Podróżujący z rodziną kierowca zapomniał zabrać swojej żony z jednej ze stacji benzynowych we Włoszech – poinformowała tamtejsza agencja ANSA. Kobieta wyszła do toalety. Pozbawiona dokumentów i pieniędzy zdołała jednak skontaktować się z policją, która zlokalizowała delikwenta 340 km. od miejsca zdarzenia. Mąż tłumaczył się, że żona zwykle siedziała z dziećmi z tyłu, więc nie zauważył. Panowie, jak musi wyglądać kobieta, do której człowiek nie odwróci się przez kilka godzin jazdy. Albo było to tylko tłumaczenie się przed teściową. Teraz inny przykład newsa. Bezdomne brazylijskie dzieci dostają od władz domki dla lalek, w których mogą chronić się przed zimnem i deszczem. Zabawkowe domki o wysokości 1,5 metra są rozdawane małym bezdomnym w Sao Paulo przez jedną ze spółdzielni mieszkaniowych. Oto latynoamerykański model gospodarki, do którego i my niechybnie dążymy. To tylko nieliczne przykłady informacji, które nie znalazły się na przysłowiowych, pierwszych stronach gazet. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że warto czasem zajrzeć pod podszewkę, bo tam kryją się rzeczy często ciekawsze niż wielkie afisze. I nawet w ich przypadku może być jeszcze drugie dno. Nie przerywając elektoratowi konsumpcji serialowych powtórek, przed wyborami życzę.
Mariusz Rytel