(nie)Szczęście za pożyczone...
Wystarczy 3 miesiące nie spłacać zaciągniętej w banku pożyczki, aby dostać wezwanie z sądu. Liczba spraw, wnoszonych przez banki wobec zalegających ze spłatami kredytobiorców, drastycznie wzrosła. W 2009 roku (od stycznia do października) do sądów Okręgu Łomżyńskiego wpłynęło już ponad 4 000 wniosków o nadanie klauzul wykonalności z tytułu pobranych kredytów. W całym 2008 roku w okręgu łomżyńskim takich spraw było o połowę mniej. – Banki zdecydowanie szybciej żądają teraz terminowej spłaty długu, są bezwzględne wobec zalegających z ratami – mówi sędzia Jan Leszczewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Łomży. Coraz więcej zaciągających kredyty wpada w spiralę zadłużenia, i coraz bardziej kwitnie interes firm windykacyjnych i komorników...
Aby dostać kredyt, wystarczy mieć dowód osobisty i niewielkie dochody. Najlepszymi klientami banków i instytucji świadczących usługi kredytowe są emeryci.
- Mają dość niskie, ale za to stałe dochody i oni najczęściej dają się skusić „korzystną” ofertą kredytową – mówi sędzia Jan Leszczewski. - Niestety, mają też największe problemy ze spłatą, często stają się ofiarami oszustów i naciągaczy.
Na wzięcie pożyczki namawiają staruszków wnuczkowie i inni członkowie rodziny, sami biorą pieniądze z kredytu i o dziadkach zapominają. Gdy ci nie są w stanie regularnie spłacać pożyczki, pojawia się komornik.
– Umowy kredytowe są wyjątkowo korzystne dla banków – tłumaczy sędzia Jan Leszczewski. Winni są sami kredytobiorcy, którzy podpisują dokument, nawet go nie czytając. A nawet jeżeli czytają, to większości zawiłych zapisów nie rozumieją. I dlatego, stając przed sądem, najczęściej poddają się egzekucji. – Taka osoba zdaje się tylko na dobrą wolę banków; gdy wzięła kredyt na 3 tys. zł, poddaje się egzekucji w kwocie nawet trzy razy wyższej – mówi sędzia Leszczewski. Pozbawieni środków do życia emeryci proszą o pomoc. Kilka takich osób odwiedziło w tym roku Caritas Diecezji Łomżyńskiej.
– My nie dajemy pieniędzy na spłatę zadłużenia, możemy tylko zaoferować żywność, odzież czy pieniądze na zakup lekarstw - mówi dyrektor Caritas Diecezji Łomżyńskiej, ks. Andrzej Mikucki.
Kredytowi naciągacze grasują
Pukali do mieszkań osób potrzebujących, w trudnej sytuacji materialnej, oferowali „okazyjnie” sprzęt AGD, wart – jak mówili - 1200 zł. Klienci podpisywali umowy, a do ręki dostawali „nagrodę” od sprzedawcy w wysokości 200-300 zł. Oszukanych zostało ok. 500 osób. Okazało się bowiem, że zachwalany sprzęt wart jest 150 zł, był praktycznie do jednorazowego użytku, a po około miesiącu do jego posiadaczy przychodził komunikat z banku o nieopłaceniu rat. Wówczas klienci dowiadywali się, że podpisali umowę kredytową.
– Było zdziwienie, płacz, lament, ale było już za późno, bank rozpoczął dochodzenie swoich roszczeń – mówi sędzia Jan Leszczewski.
W tej sprawie prowadzona jest sprawa karna. Oskarżona jest osoba, kierująca tą instytucją, która specjalnie wyszukiwała osoby nieporadne, w trudnej sytuacji materialnej. A kredyt był dla nich przysłowiowym gwoździem do trumny...
Zaplanował, że zabije...
Za kredyt, a dokładnie za brak perspektyw jego spłaty, można posunąć się nawet do morderstwa. W ciągu ostatnich kilku lat życie straciło pięć pracownic firmy Provident, jedna z nich w Zambrowie. Przed Sądem Okręgowym w Łomży w tym tygodniu rozpoczął się proces mordercy. Do tragedii doszło w grudniu 2008 roku. 38-letni wówczas Wojciech Ł. zabił 51-letnią Grażynę P. - przedstawicielkę firmy Provident, po czym wrzucił jej ciało do rzeki Gać w pobliżu jednej z podzambrowskich wsi.
- Człowiek zadłużony w tej firmie namówił pracownicę do odwiedzenia go zapewniając, że zdobył pieniądze na spłatę raty – przypomina okoliczności zdarzenia Maria Kudyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży. Aby być bardziej wiarygodnym powiedział kobiecie, że przy okazji kredyt zaciągnie jego kolega. Pracownica Providenta przyszła w umówione miejsce i straciła życie. Jego ceną były... 2 tys. zł.
Pracownice Providenta ginęły też w Łodzi, Katowicach i koło Ostródy. W lipcu 2004 roku klient zamordował 35-letnią przedstawicielkę firmy gdy przyszła po odbiór raty. Jej ciało policjanci znaleźli w wersalce. Niespełna rok później pod jednym z wieżowców w Łodzi znaleziono ciało kolejnej przedstawicielki firmy, 49-letniej Ewy P. Zginęła, gdy przyszła po odbiór raty. Zabił ją 25-letni recydywista z Żyrardowa. Ciało schował w tapczanie, a potem porzucił pod blokiem. Ostatnie zabójstwo miało miejsce w 2009 roku. Ciało zaginionej kilka dni wcześniej pracownicy firmy pożyczkowej znaleziono na terenie sortowni śmieci w Morlinach koło Ostródy...
Kredyt na życie...
- Zjawisko zaciągania kredytów znacznie się nasiliło w związku z bardzo łatwym dostępem do pożyczek – mówi prokurator Maria Kudyba.
Prokurator wskazuje na niepokojące zjawisko udzielania kredytów osobom niepełnosprawnym, także umysłowo.
– Wystarczy dowód i niewielka renta, nawet socjalna - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Tymczasem spłata kredytu przez osoby chore jest praktycznie niemożliwa. I pojawiają się myśli samobójcze...
- Spotkałam się z takim przypadkiem, że człowiek ciężko chory, zadłużony w banku, powiedział, że jedynym wyjściem jest dla niego samobójstwo – mówi prokurator Kudyba.
Zbyt lekkomyślnie zaciągamy kredyty, a instytucje finansowe wykorzystują naiwność klientów. Maria Kudyba podkreśla, że osobom upośledzonym umysłowo nie powinno udzielać się kredytów. Banki robią jednak wszystko zgodnie z prawem, a jeżeli nie dochodzi do przestępstwa, prokuratura nie może zareagować.
- Dlatego należy zachować zdrowy rozsądek i czujność – radzi rzecznik Prokuratury Okręgowej. A rzecznik łomżyńskiego Sądu Okręgowego przyznaje: - Ja sam wziąłem kredyt, ale długo się zastanawiałem, czy będę miał możliwość jego spłaty.
Jan Leszczewski radzi, aby nie wierzyć reklamom banków oferującym bardzo niskie raty i koszty kredytów konsolidacyjnych.
– Nie ma instytucji, która daruje nam ratę, może jedynie obniżyć pierwszą, ale ogólna suma do spłaty może być znacznie wyższa od poprzednich naszych kredytów – przyznaje.
Z 4 000 spraw, które w 2009 roku wpłynęły do sądów Okręgu Łomżyńskiego dotyczących roszczeń bankowych, większość dotyczy kredytów na zakup sprzętu RTV AGD, a kredytobiorcy średnio pożyczali po 3 tys. zł. Zaledwie kilka spraw dotyczy kredytów zdecydowanie większych, zaciąganych np. na zakup mieszkania. Sąd Okręgowy notuje też radykalny wzrost spraw wnoszonych przez firmy windykacyjne, które chętnie skupują od banków nieściągalne długi. Skuteczność działania tych firm jest niemal stuprocentowa...
as