Kurpiowskie wycinanki na muzealnej wystawie
Wystawę czasową „Wycinanka kurpiowska z Puszczy Zielonej” otwarto w Muzeum Północno-Mazowieckim. To efekt współpracy łomżyńskiej placówki z Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, które przygotowało wystawę w ramach programu „EtnoPolska 2020” dzięki unikalnym zbiorom obu muzeów. – Są właściwie w kraju dwie porównywalne kolekcje, w Muzeum Etnograficznym w Krakowie, gdzie są najstarsze wycinanki kurpiowskie, a druga najstarsza kolekcja to ta zgromadzona w Muzeum Północno-Mazowieckim, również dzięki przedwojennej pracy i zasługom profesora Adama Chętnika – podkreślał etnograf Robert Andrzej Dul, współautor scenariusza wystawy.
Kurpiowska sztuka ludowa jest nierozerwalnie związana z łomżyńskim muzeum, nie tylko z racji funcjonowania w strukturach tej placówki skansenu w Nowogrodzie. Stąd liczne imprezy i wystawy, choćby ta z okazji jubileuszu 60-lecia pracy twórczej Czesławy Kaczyńskiej z Dylewa w roku 2017. Tym razem do Łomży zawitała wystawa przygotowana przez Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, ukazująca przekrojową historię powstania i rozwoju różnych form tradycyjnej kurpiowskiej wycinanki od lat 80. XIX wieku do czasów współczesnych, z naciskiem na prezentację dokonań najwybitniejszych twórców kurpiowskich, takich jak: Apolonia Nowak, Czesława Kaczyńska, Anna Kordecka, Czesława Konopka, Anna Ropiak, Piotr Puławski czy Wiesława Bogdańska, łącznie 29 osób. Ich fotografie, biografie oraz wycinanki są prezentowane w formie plansz, dopełnionych oryginalnymi pracami. Autorami scenariusza wystawy są dyrektor Muzeum Kultury Kurpiowskiej Maria Samsel i Robert Andrzej Dul, wraz z Alicją Mironiuk-Nikolską również autorzy towarzyszących jej tekstów.
Najstarsze na wystawie reprodukcje wycinanek ze zbiorów ostrołęckiego muzeum pochodzą z roku 1936, zaś najstarsza ze zbiorów łomżyńskich, pochodząca z kolekcji Adama Chętnika, z roku 1911; mamy więc na na niej uwidocznione ponad 100 lat wycinarkarstwa w najbardziej klasycznym i zarazem najciekawszym artystycznie wydaniu. – Wycinanka jest na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa, obok wielu innych zacnych zjawisk kultury, bo jest tam chociażby lajkonik czy szopkarstwo krakowskie – można powiedzieć, że wycinankarstwo jest na tej liście w doborowym towarzystwie i myślę, że w pełni na to zasługuje, i powinno być szczególnie chronione – mówiła Maria Samsel.
Gospodynie kurpiowskie tworzyły te nietrwałe ozdoby z czysto praktycznych powodów, chcąc jakoś ubogacić ubogie, skromnie wyposażone w podstawowe sprzęty izby, bowiem w każdym gospodarstwie były nożyce do strzyżenia owiec, a kolorowy papier był relatywnie tani, na pewno tańszy od tkanin na zasłonki czy firanki, które wycinanki początkowo zastępowały. Czasu też, szczególnie w zimowe wieczory, nie brakowało, stąd prawdziwy wysyp wycinanek, występujących w ogromnym bogactwie wariantów.
Niepowtarzalność takich form jak leluje, koguty, zielki, kółka i monstrancje wciąż inspiruje i zachwyca kolejne pokolenia – nie tylko twórców, bowiem na wystawie są prezentowane również prace Stanisława Ropiaka, kultywującego rodzinne tradycje mamy Anny, ale też artystów, grafików, projektantów wnętrz czy ubiorów, dzięki którym wycinanka przetrwała chude lata, również przy wsparciu instytucji pokroju Cepelii czy kolekcjonerów takich jak wybitny rzeźbiarz Karol Tchorek. Obecnie wciąż są ludzie kultywujący te dawne tradycje, również poza granicami kraju, a jedna z twórczyń Wiesława Bogdańska prezentowała swój kunszt w czasie wernisażu, wzbudzając podziw zwiedzających.
– Stanisława Konopkówna zwiedziła z wycinanką chyba 78 krajów, a pani Wiesia Bogdańska była na EXPO nawet w Japonii – opowiadał Robert Andrzej Dul, dodając, że do wykonywania wycinanek nie trzeba wiele; są do tego potrzebne papier, nożyce, cierpliwość i trochę wyobraźni.
Zwiedzający czynną do 20 marca wystawę również będą mogli się o tym przekonać, mając możliwość wykonania własnej wycinanki – nie tylko dzięki inspiracjom płynącym z wystawowych plansz i gablot, ale też z pomocą instruktażowych filmów.
Wojciech Chamryk