„Król Maciuś I” łomżyńskiego teatru
Mały chłopiec po śmierci ojca zostaje królem. Nie radzi sobie z niczym, bo jest przecież tylko dzieckiem, a dworacy wykorzystują tę sytuację. Gdy jednak wybucha wojna Maciuś ucieka na front i szybko dorośleje, a po zwycięstwie zostaje królem-reformatorem, chcącym pogodzić dwa antagonistyczne światy: dorosłych i dzieci. O tym, czy udała mu się ta trudna sztuka opowiada najnowszy spektakl „Król Maciuś I” Teatru Lalki i Aktora, oparty na książce Janusza Korczaka.
„Król Maciuś I” to najsłynniejsza książka pedagoga, lekarza i pisarza Janusza Korczaka (1878-1942). Pomimo tego, że powstała w latach 20. ubiegłego wieku nie straciła nic na aktualności, będąc uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu wolności, niezależnie od tego, ile mamy lat. Dlatego też chętnie podejmują ten temat twórcy filmowi, teatralni czy nawet operowi, a najnowszą realizacją z tego cyklu jest ta łomżyńska, dokonana przez młodych ludzi związanych z Wrocławiem: reżysera i autora adaptacji tekstu Mateusza Szemiela, scenograf Annę Adasiak, kompozytora Przemysława Michalaka oraz autorkę wizualizacji: Annę Szalwę, a główną rolę gra Michał Kucharski, w Łomży znany już z jubileuszowego „Procesu”. Pozostałe role, kilkakrotnie wcielając się w więcej niż jedną postać, kreują: Beata Antoniuk, Marzanna Gawrych, Daria Głowacka, Eliza Mieleszkiewicz, Marek Janik, Michał Pieczatowski i Rafał Swaczyna.
– Spektakl dotyka tego, czym dziecko żyje zawsze – w doświadczeniach osób dorosłych – wyjaśnia Mateusz Szemiel. – Świat ludzi dorosłych to świat, w którym rano zakładamy schemat pewnego działania, zakładamy maski, gdy się zbudzimy, a czasem nawet nie ściągamy ich przed snem. Ale dzieci tych masek nie posiadają, stąd pomysł, aby ten spektakl został zagrany w maskach.
Owe maski są najrozmaitsze: ci najbardziej podli, jak dworacy czy kreatura-dziennikarzyna mają twarze zakryte w całości. Część bohaterów ma maski skrywające przód twarzy, czyli nie są jeszcze całkowicie straceni, inni jeszcze mniejsze, oznaczające, że jeszcze nie do końca się za nimi ukryli. Tylko Maciuś, jego przyjaciel Felek i inne dzieci, uosabiając niewinność i szczerość, nie noszą masek, chociaż są sceny, gdy pojawia się ona na twarzy zdemoralizowanego władzą Felka.
Przez cały spektakl obserwujemy więc ewolucję Maciusia. Na początku to typowe dziecko, wisus grymaszący przy jedzeniu, unikający tranu, nic nie rozumiejący ze spraw państwowych i w dobrej wierze podpisujący podsuwane mu przez ministrów dokumenty. Szybko zaczyna zdawać sobie jednak sprawę z tego, że władzę sprawuje tylko na pozór. „Nazywa się to, że rządzę państwem, ale tak naprawdę robię to, co mi każą” – mówi. Dorośleje nagle, gdy wybucha wojna. Ucieka z Felkiem na front, a po zwycięstwie jest wciąż dzieckiem, ale już innym, dojrzałym człowiekiem, deklarującym, że „jestem królem nie po to, by nosić koronę, ale by dawać ludziom szczęście!”.
– W każdym z nas jest dziecko – wyjaśnia Michał Kucharski. – Moja rola polega na tym, żeby to dziecko wydobyć w sobie na pierwszy plan i po prostu nim być, żeby każdy młody widz mógł się z nim utożsamić. To dziecko musi dorastać, zmieniać się – Maciuś musi odnaleźć w sobie dorosłość, staje się chłopakiem, który musi podejmować dorosłe decyzje.
Działalność króla-reformatora, polegająca choćby na zorganizowaniu dziecięcego parlamentu, nie podoba się zarówno jego ministrom, jak i władcom ościennych państw. Intrygują one przeciwko Maciusiowi, „Gazeta Dzieci” jest manipulowana przez dziennikarza-szpiega, nawet przyjaciele jak Felek zaczynają się od niego oddalać, a nowi, jak Bum-Drum i jego córka Klu-Klu są zbyt słabi, by odwrócić niekorzystny dla króla-dziecka i całego kraju bieg wydarzeń. Maciuś ma jednak prawo czuć się moralnym zwycięzcą, bowiem nie tylko dokonał czegoś nowatorskiego, gdzie wszyscy, niezależnie od wieku, są równouprawnieni, ale też uczynił pierwszy krok do urzeczywistnienia świata bez wojen. Twórcy spektaklu, adresowanego do starszych dzieci i dorosłych, ukazują to wszystko dzięki oszczędnej scenografii, z symboliką oraz ruchami aktorów wywiedzionymi z szachowej rozgrywki i z wykorzystaniem w niej dziecięcych klocków, masek i lalek-szmacianek.
– Spektakl dotyka trzech problemów – podsumowuje Mateusz Szemiel. – Władza – jak ją rozumieć, czym jest i jak w polityce mają odnajdować się dzieci. Wolność – dorastanie/doświadczenie i stawanie się dorosłym, mimo młodego wieku, szybciej, niż tego potrzebujemy. Ewolucja postaci – od dziecka do osoby w pełni dorosłej, mimo tego, że formalnie wciąż jest ona dzieckiem.
Wojciech Chamryk