30 lat Zespołu Pieśni i Tańca Łomża
Barwne dwugodzinne widowisko przygotował Zespół Pieśni i Tańca Łomża, który w sobotni wieczór świętował wesoło 30-lecie działalności. Sala koncertowa Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej, obchodzącej w tym roku identyczny jubileusz, pękała w szwach, a choć panowały egipskie upały i tancerze pocili się w kurpiowskich czy krakowskich przytupach, goście gorąco bili brawa i śpiewali z występującymi. Wszyscy będą mieli co wspominać przez następne 30 lat!
Na sali wśród najbardziej zasłużonych dla ZPiT Łomża byli odznaczeni medalem Gloria Artis choreografowie i tancerze Zbigniew Pieńkowski i Kazimierz Pawczyński. Dyplom i kwiaty otrzymała też Marianna Pierożyńska, od 1968 r. dyrektor Powiatowego, a potem Wojewódzkiego Domu Kultury, który mieścił się przy ul. Sadowej 12.
- Jesteście dla mnie tacy sami jak przed 30 laty - mówiła wzruszona inicjatorka stworzenia Łomży. - Staliście się wielką, wspaniałą rodziną! Łza się w oku kręci na te wszystkie przygody, przyjaźnie i wspomnienia z wyjazdów na warsztaty i tournee.
Pary wirowały jak za dawnych lat, kapela kurpiowska ostro cięła smykami, animuszu i rezonu nie tracili tak członkowie zespołu z lat 70., jak i chodzący teraz do pierwszych klas podstawówki. Lśniły dyplomy honorowych członków zespołu i podziękowania dla odchodzących na studia za zaangażowanie, tulipany w barwach flagi Łomży krążyły z rąk do rąk, a radosny gwar wypełniał scenę i garderoby, korytarze i widownię. I serca.
Jacek Piorunek - członek zarządu urzędu marszałkowskiego, odbiegając od sztampowych gratulacji i podziękowa przywołał aż cztery barwne epizody ze swego życia. Wspominał, jak będąc 12-latkiem biegł na Muszlę po pochodzie 1-Majowym czy z okazji 22 Lipca, aby podziwiać w kilkunastotysięcznym tłumie, jak teraz na koncertach gwiazd Gościńca Łomżyńskiego, właśnie Zespół Pieśni i Tańca Łomża. Kilka lat temu w powiecie Dingolfing Landau w Górnej Bawarii, z którym współpracuje powiat łomżyński, równiez podziwiał nasz zespół. Odświeżył pamięć imponującą sceną Mazura ze "Strasznego Dworu" Stanisława Moniuszki, wystawionego latem ubiegłego roku przez Jacka Szymańskiego w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Na koniec, ponaglany brawami i okrzykami z sali, podkreślił, że także popierał starania dyr. Jarosława Cholewickiego z Regionalnego Ośrodka Kultury, aby wraz z likwidacją województwa łomżyńskiego w 1999 r., nie doszło do liwidacji placówki, prowadzącej ZPiT Łomża.
- Moją sprawą jest teraz, żeby pieniądze do ROK-u trafiły - zadeklarował, co sala przyjęła rzęsistymi brawami i okrzykami w stylu "Trzymamy za słowo!". Po czym dodał "Panie Prezydencie, do pracy!", co było aluzją do egipskiego zaduchu w czekającej na remont generalny sali, która właśnie dzięki staraniom wiceprezydenta Krzysztofa Choińskiego wreszcie należy do miasta, a nie urzędu wojewódzkiego.
Ten ton narzucił wcześniej starosta łomżyński Krzysztof Kozicki, któremu ROK podlega. Życząc Łomży dalszych sukcesów i rozwoju, apelował do łomżyniaków we władzach o wspieranie zespołu. Mimo że bp łomżyński Stanisław Stefanek objął honorowy patronat nad 30-leciem, nie było ani jego, ani nikogo z Kurii.
W imieniu wojewody podlaskiego Macieja Żywno przemawiał wicewojewoda Wojciech Dzierzgowski. Nazwał zespół Łomża "naszą perełką i ambasadorami kultury, promującumi Łomżę w Polsce i w świecie". Zamiast deklaracji wręczył choreografce zespołu Justynie Wawrzyniak ogromny jak pudło z pizzą grawerton (co przedstawiający? trudno napisać, bo wicewojewoda otworzył je szybko i tylko na chwilę).
Do wypowiedzi poprzedników odniósł się wiceprezydent Choiński, który na scenę wszedł z wielkim jak snop żyta koszem kwiatów i Ewą Grygo, kierujacą biurem kultury w Urzędzie Miejskim.
- Trudno mi wystąpić po tylu wspaniałych deklaracjach - przyznał. - Bo mnie skromność powstrzymuje. Skoro pan starosta kusił, żeby miasto współfinansowało i współprowadziło zespół, to zastanawiamy się, czy zespołu nie przejąć, żeby nie zniknął z mapy Łomży.
Kiedy schodził ze sceny, potwierdził, że remont sali zacznie się latem.
Towarzysząca mu Ewa Grygo, która także była od początku tancerka w Łomży, dziękowała choreografowi Kazimierzowi Pawczyńskiemu za "cudowną przygodę z tańcem, za radość i czarodziejską adrenalinę".
- Kochamy Cię, Kaziu! - zakończyła zbierając brawa nie tyle dla siebie, co dla współzałożyciela z nieżyjącym już Sławem Rekoszem roztańczonej i rozśpiewanej od 30 lat rodziny.
Mirosław R. Derewońko