Arkady Przemysława Karwowskiego
Wystawę poświęconą pamięci Przemysława Karwowskiego otwarto w Galerii Pod Arkadami na Starym Rynku. Jej inicjatorem był Andrzej Kalina, który zaprosił do udziału siedmioro innych artystów, którzy dzięki Przemysławowi Karwowskiemu gościli w Łomży i nierzadko byli jego przyjaciółmi. Nie zabrakło też prac Przemysława Karwowskiego. - Przemek na zawsze zostanie w naszej pamięci, a ta wystawa to takie artystyczne światełko, żeby o nim pamiętać - podkreśla Andrzej Kalina.
Scenograf, malarz i fotograf Przemysław Karwowski (1957-2023) zaczął kierować Galerią Pod Arkadami w roku 1999. Przez 21 lat przygotował w niej oraz w Bonarze, drugiej galerii MDK-DŚT, około 250 wystaw. Zapraszał bardzo różnych twórców, od uznanych artystów do zdolnych debiutantów, dbając o artystyczną różnorodność, a wystawy indywidualne przeplatały się ze zbiorowymi. Kameralna i przez niego zaaranżowana galeria na Starym Rynku szybko stała się miejscem znaczącym i chętnie odwiedzanym przez artystów oraz publiczność. Również w tym miejscu, które tak wiele dla niego znaczyło, niejako symbolicznie, w roku 2022 zaprezentował też swoją ostatnią wystawę „Czas darowany”. Jego przedwczesna śmierć sprawiła, że Andrzej Kalina postanowił przygotować specjalną wystawę o nieprzypadkowym tytule.
- Tytuł tej wystawy to „Arkady Przemka”, bo zawsze, kiedy ktoś ze znajomych pytał mnie gdzie robię wystawę, to odpowiadałem, że u Przemka - mówi Andrzej Kalina. - Ale nie dlatego, że Przemek zawłaszczył sobie to miejsce, ale ponieważ prowadził ciekawą, autorską galerię, gdzie zapraszał twórców z całej Polski. Ja zaprosiłem tych, którzy znali Przemka, prezentowali tu swoją twórczość, a do tego ja ich znam, są to moi koledzy, na przykład ze studiów. Często te znajomości wychodziły też poza galerię, bo choćby Mikołaj Malesza współpracował z tutejszym teatrem, gdzie Przemek był scenografem. Były tu też plenery, nad Wigrami i w Narewce, więc te spotkania miały różny charakter. Stąd pomysł uczczenia pamięci Przemka taką wystawą, bo był dobrym twórcą, a do tego dobrym i skromnym człowiekiem. My tu chętnie przyjeżdżaliśmy, bo nie było tak, jak w wielkich miastach, choćby w Warszawie, że wino się kończy i wszyscy uciekają - to były długie, fajne spotkania z Przemkiem i gośćmi, którzy się zmieniali, które trwały wiele godzin.
Nieprzypadkowy jest również dobór autorów, ponieważ w wystawie biorą udział: Roman Borawski, Marta Dawidiuk, Andrzej Dworakowski, Andrzej Kalina, Mikołaj Kalina, Kaja Kozon, Mikołaj Malesza i Piotr Żaczek; nie zabrakło też prac Przemysława Filipa Karwowskiego.
- Był bardzo ważną osobą dla Łomży, ale nie tylko - podkreśla Andrzej Kalina. - Szkoda, że był tak mało znany szerszej publiczności, chociaż miał wystawy w Warszawie i za granicą. Pamiętam taką wystawę na Mazowieckiej, wspólną z Romanem Borawskim i przyjechało z Łomży tyle osób, cały autobus! To skądś się bierze; mnie coś takiego nigdy się nie zdarzyło, a tu tyle osób specjalnie przyjechało, żeby wtedy z nim być - to bardzo miłe i ujmujące, zwłaszcza w tym świecie, gdzie wszyscy się spieszą.
Wyjątkową wystawę „Arkady Przemka” można oglądać w Galerii Pod Arkadami do 29 września.
- Wrzesień to miesiąc szczególny, bo za tydzień Przemek miałby kolejne urodziny - podsumowywała Ewa Filochowska-Karwowska, dziękując Kai Kozon i MDK-DŚT za możliwość zaprezentowania tej wystawy. - Można by, tak jak powiedział Andrzej Kalina, zastanawiać się nad tym wyborem, dlaczego akurat ci twórcy, ale chcąc pokazać innych, musielibyśmy zająć wszystkie łomżyńskie galerie, profesjonalne i nieprofesjonalne, bo tych osób i wystaw było bardzo dużo. Ważna też była możliwość spotkania tych wspaniałych ludzi, te wernisaże rzeczywiście trwały bardzo długo, niejednokrotnie kończyły się u nas w domu. Te artystyczne spotkania były też początkiem wielu przyjaźni, czego dzisiaj mamy najlepszy dowód. Ta galeria była jedną z pasji Przemka - on ogromnie zaangażował się, kiedy objął to stanowisko dzięki Romanowi Borawskiemu. Pamiętam, jak pozyskał wśród naszych znajomych biznesmenów sponsora dla tych okien. Pamiętam Przemka na rusztowaniu, jak szpachlował ściany, malował te ściany, angażował się bardzo w przygotowywanie tych wszystkich wystaw.
- Robił to niby jednoosobowo, ale dzięki pracownikom DŚT - podkreślała Ewa Filochowska-Karwowska, dziękując Anice Zuzdze, Jackowi Żukowskiemu, Andrzejowi Majewskiemu i Urszuli Rudzkiej, która dzielnie towarzyszyła Przemysławowi Karwowskiemu w tych wszystkich działaniach.
Wojciech Chamryk