... ten cały PRL
Dawnych wspomnień czar : "nie o to chodzi, by złowić króliczka ale by gonić go". To tylko w złych bajkach - "wśród prawdziwych przyjaciół psy zajączka zjadły." W realu PRL niejeden zajączek przeżył, jeśli nie podpadł "władzy ludowej"... którą mógł być Twój sąsiad. Ale on "po prostu" troszczył się o swoje "dzieci bananowe". Czyżby coś się skojarzyło z "Bananowym songiem"? Bo jak wieść historyczna niesie "utwór powstał na przystanku przy budynku Komitetu Centralnego PZPR" (co to za "Dom", już tylko "dzieci resortowe" swoim wnukom wyjaśnią), a jednak niewinny Song jakoś nie zaistniał, aż do czasu festiwalu w Opolu 1979. Wszystko mogło być zagrożeniem dla ludowej władzy, zanim naczelny komik nie rozbawił kolejnych "utrwalaczy" przymilnym toastem: "Zdrowie Wasze w gardła nasze". Weselej, bo pętle na szyi luzowano (słynna fraza z filmu Barei, więc pamiętamy?: -"Rozmowa kontrolowana", rozmowa kontrolowana!") w całym Kraju, zwanym" najweselszym Barakiem w obozie socjalistycznym". Nad wszystkimi wisiał topór.. zwany "Urzędem Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk". Im dalej na wschód, tym bardziej diabeł mówił Dobranoc: czujność Cenzora nie malała. Oto teoretycznie ten portret Narwi, sennego nurtu w Łomży - nie powinien dostać zgody na publikację: łańcuch miał mocno podejrzaną wymowę! a jednak urzędnik potwierdził rzeczywistość (w załączeniu: pieczęć z odwrotnej strony odbitki papierowej złożonej w Urzędzie Kontroli). Cenzor nie skojarzył, że to przy okazji symboliczne pożegnanie Towarzystwa Wioślarskiego, które ostatecznie upadło z braku finansowania... (mimo "słodkich czasów" PRL). "Propagandowo rozkwitający" sport wioślarski uśmiercono, pozostała ruina Przystani Wodnej na działce kupionej ze składek członkowskich ŁTW (!) Łomżanie pamiętają, że to ziemia społeczeństwa i hańbą byłoby nie odtworzyć w tym miejscu tradycyjnej Przystani. Była kiedyś ostoją polskości i kultury wodniackiej - o ironio! - powstała ponad 1oo lat temu, za pozwoleniem łaskawego rosyjskiego okupanta. Czyżby Gubernator carski w Łomży był lepszy w "przemeblowaniu" umysłów do takiego stopnia, aby znaleźli się chętni do ostatecznego "złowienia króliczka" i ukręcenia polskimi rękami czegoś: np. pięknej działeczki? - pal licho Tradycję. Oj tam, oj tam, jakiś patriotyzm u Polaków, wiecznie sypiących piasek w tryby "przyjaźni ze Wschodu". Nie doczekalismy się odrodzenia słynnej Przystani Wodnej, "słodzono" czym innym. Modne ciuchy, wczasy w Bułgarii, dostęp do fajnych filmów np. musicalu z 1979 r."All That Jazz" czyli "Cały ten zgiełk", po co więc inne hałasy? Bawcie się towarzysze. Kto chciał ten obejrzał film w czarno-białym telewizorze pyszniącym się na honorowym miejscu ówczesnej "meblo-ścianki" a niejeden przechował video do dziś, w wersji kolorowej na kasecie VHS. I najważniejsze: gdzie te prywatki? Niezapomniane, gdy pilnowałeś adapteru Bambino, a koledzy oklejali ściany hasłami "Wódka twój wróg - Polak wroga się nie boi". AD 2023 zabawa trwa i na balach charytatywnych np. z mordobiciem w wykonaniu urzędnika miejskiego. Słodka kraino łomżyńskiej wersji "Misia". Spełnia się porzekadło "mądrych inaczej": róbta co chceta.. niby żartem a wzięte przez wyznawców na poważnie. Kultura na pokaz, Tradycja na bok, Ojczyzna poczeka. Bawmy się.