Sny o potędze
Niezwykły sen niebawem się skończy. Szanse są, mniej więcej, takie same jak przegrana w Lotto. W trosce o narodowe morale państwowa telewizja wyemituje równolegle „Krzyżaków”. To dobry pomysł. Każdy pomysł, który nie jest sztampowy i na dodatek uświadamia, że dystans do siebie to podstawa, jest dobry. Jeszcze parę godzin możemy się cieszyć.
Lata mijają, a piłka nożna niezmiennie jest fascynująca. Być może, dlatego, że to sport drużynowy? Boisko trochę większe od hokejowego lodowiska. Więcej ludzi się zmieści wokół. Bez porównania z halą, gdzie grają siatkarze lub szczypiorniści. To pewnie też nie jest bez znaczenia, dlaczego ten a nie inny drużynowy sport. Magiczny łopot siatki, w którą wpada piłka po strzelonym golu. Wielu znajdzie coś dla siebie. Gwarancja powodzenia.
Dlaczego więc tyle, to kosztuje w zawodowym wydaniu? Dlaczego większe kwoty można tam stracić niż zyskać. Oczywiście, nie licząc piłkarzy na pewnym poziomie. Zresztą kontrakty zawodników też są elementem promocyjnym piłki nożnej. Każdy młody chłopak chciałby zarabiać tyle co Lewandowski. Nawet tyle co dziesięciu pozostałych nie Lewandowskich. Duża kasa przyciąga dużą uwagę. Niestety, na tej piłkarskiej drodze ważne jest również pobocze. Tam sytuacja nie jest już tak przejrzysta. Poprzerastane zielskiem wzajemnych interesów rowy nie odprowadzają ścieków jak należy. Słońce nie dochodzi, doskonała sytuacja do rozwoju procesów gnilnych. Szlachetne ziarna roślin giną lub są szczepione, zanim jeszcze uda im się wybić ku górze.
Za parę godzin sen się skończy. Pewnie większość tak sądzi, ale każdy ma gdzieś jakieś wątpliwości. Już sam fakt, że je mamy, sprawia, że sytuacja jest wyjątkowa. Sami jednak zawodnicy przyznają, że teraz to dopiero zaczną się schody. Dzisiaj Niemcy, później mecz o wszystko z Ukrainą. Ciekawe, jak z tego wybrną media i reklamodawcy. Na razie koncentracja na narodowej piłce nożnej jest powszechna i udziela się nawet kontestatorom. Dziś żeby uchodzić za prawdziwego hipstera, trzeba koniecznie wspomnieć, że nie lubi się piłki, meczów się nie ogląda, i w ogóle to wszystko napompowany sztucznie balon. Ale wspomnieć trzeba. Zupełnie jak z przedstawicielami wojującego ateizmu, którzy o Bogu i Kościele mogliby mówić godzinami.
Sen o potędze niebawem się skończy. Nawet gdybyśmy wygrali ten puchar, to kilka dni później będzie to historia. Zapewne dlatego powoli koncentrujemy się na innych wydarzeniach, zdolnych skutecznie zapewnić lukę w narodowych emocjach. Ostatnio głośno o tym w Europie, że suwalskiego przesmyku będą pilnować Amerykanie. W naszym województwie może stacjonować batalion. Kilkuset żołnierzy. I kiedy osiągniemy ten cel: wzmocnienie wschodniej flanki NATO, dopiero wtedy zaczną się schody.
Mariusz Rytel