Tradycja
Jeśli kolejną Wielkanoc przykryje śnieg, zatęsknimy za Śmigusem Dyngusem z prezentowanej fotografii (1973 r.) W archiwum muzealnym znajdziemy wspomnienia, jak to robiono nad Narwią. Ten zwyczaj niósł dreszczyk tajemnicy co najmniej prasłowiańskich źródeł i łączył różne warstwy społeczeństwa, choć dawniej amant raczej kończył na pokropieniu perfumą po ręku lub gorsie, aby nie sprawić przykrości. Jeśli panny nie oblano to źle wróżyło, gdyż oznaczało brak zainteresowania u kawalerów i perspektywę staropanieństwa. Kiedyś dziewczęta mogły rewanżować się następnego dnia, bo wtorek był kolejnym dniem świątecznym. Choć Brukner wspominał -„parę bliźniaczą obyczajów wielkanocnych”, to nie wiadomo dokładnie kiedy do śmigusa dołączono odrębny zwyczaj dyngusa, czyli powtórnego oblania za brak wykupu pisanką lub innym podarkiem. Nierzadko przekraczano granice tradycji i dobrej zabawy. W końcu doszliśmy do rzucania z 7 piętra reklamówki z wodą: za ten nowoczesny, chuligański wybryk grozi spory mandat albo poważniejsza kara w razie uszkodzenia zdrowia. Szok termiczny pozostał u rozsądnych ludzi wystarczającym przeżyciem. Niestety zbyt mocno nadużywanym, stąd swoistym znakiem i okazją do otrzeźwienia stało się tegoroczne załamanie pogody i raczej obrzucanie się śniegiem. Ciekawe, że A.D. 2013 "lany poniedziałek" wypadł w Prima Aprilis, więc komu zabrakło zabawy, ten doceni psikus Natury. Większość z nas pragnie dobrych wspomnień. Gdy przyjdzie czas kolejnych pokoleń - odkryją bogactwo obyczaju staropolskiego jak swój osobisty skarb. Poszukają źródeł i przydadzą się wtedy muzea w roli strażników zgodności z tradycją.