wtorek 12.02.2008
Dokądkolwiek, byle nie do szkoły – Gazeta Współczesna Więzień musi mieć przestrzeń – Gazeta Współczesna Strzecha wraca na dachy – Gazeta Współczesna
Przy dobrej pogodzie wychodzą nad rzekę, do sadku. Gdy pada, chowają się po kafejkach internetowych. Policja co najmniej raz w tygodniu zatrzymuje wagarującą młodzież. O tym jak i gdzie wagarują uczniowie łomzyńskich szkół pisze Gazeta Współczesna
Według Krzysztofa Leończaka, oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Łomży, wagarowanie nie jest może zjawiskiem bardzo powszechnym, ale dzielnicowi przeciętnie raz w tygodniu legitymują grupki młodzieży uchylającej się od obowiązku szkolnego.
- Kiedy jest ciepło, młodzież chętniej wybiera wagary na świeżym powietrzu: tereny nad rzeką, okolice sadku przy SP nr 9, skatepark, Stary Rynek - tłumaczy.
W Zambrowie ulubionym miejscem wagarowiczów jest Księży Lasek, ale zdaniem Moniki Dąbrowskiej z Wydziału Prewencji nie ma ich znowu tak dużo. W przeciwieństwie do łomżyńskich kolegów, młodzi zambrowianie jeżeli wagarują, robią to zwykle w pojedynkę.
Wielu rodziców może w ogóle nie zdawać sobie sprawy, że ich pociechy unikają chodzenia na zajęcia. Prawda wychodzi zwykle na jaw, gdy otrzymują telefon z komendy policji. Albo od dyrekcji szkoły, która w wypadku miesięcznej absencji ucznia ma obowiązek zainteresować się jej przyczynami.
Więzień musi mieć przestrzeń – Gazeta Współczesna
Zaledwie zakończono rozbudowę zakładu karnego w Czerwonym Borze, a już zapadła decyzja, że powstanie kolejny pawilon. W więzieniu już jest za ciasno, a z każdym tygodniem w całym kraju przybywa i osadzonych i składanych przez nich skarg na odbywanie kary w ciasnocie. Za nimi stoi prawo unijne – podaje Współczesna.
- Największy problem jest w zakładzie zamkniętym, tam przeludnienie wynosi nawet 160 proc. - mówi kpt Stefan Szumowicz z zakładu karnego w Czerwonym Borze. - Tam osadzeni większość dnia przebywają w zamkniętej celi. Skutkuje to konfliktami, aktami przemocy czy innymi "wypadkami nadzwyczajnymi".
Według przepisów unijnych więźniowi przysługują 4 m kw. w celi. W Czerwonym Borze są najwyżej 3 m kw. W celach przebywa 4-10 osób. A wiadomo, że im mniej więźniów w pomieszczeniu, tym lepiej.
- Wiedzieliśmy, że rozbudowa jest konieczna - przyznaje Tomasz Smoliński, wicedyrektor zakładu karnego. - Decyzja dyrektora generalnego służby więziennej co do budowy kolejnego pawilonu nie do końca nas zaskoczyła - wyjawia, choć jeszcze w grudniu, gdy kończono adaptację ostatniego budynku koszarowego na pawilon więzienny, wydawało się, że to koniec inwestycji.
Nowy pawilon zostanie zbudowany jeszcze w tym roku.
Strzecha wraca na dachy – Gazeta Współczesna
Jedynym narzędziem jest sierp, ale trzeba nie lada wysiłku by tym sprzętem nakosić trzciny. Nie trzeba za to jej siać i pielęgnować. Nad Biebrzą jest jej w nadmiarze. Gazeta Współczesna opisuje zbiór trzciny, na którym jak podkreśla można nieźle zarobić. W tym roku odbiorcy płacą za pęczek po 4,5 zł. Rekordziści zarabiają w sezonie nawet po 30 tys. zł.
Ten rok nie jest jednak łaskawy dla kosiarzy. Bagna nie są skute lodem i miejscowi rzadko podejmują się ryzykownej pracy na trzęsawiskach.
- Luty był zawsze najbardziej obfity dla żniwiarzy, a tu mamy pluchę - narzekał Tadeusza Stypułkowskiego z Chojnowa w gm. Trzcianne.
Jest on jednym z 40 pozyskiwaczy tego "złotego runa” w tej gminie. Czekają aż lód zmrozi mokradła i jadą na całe dnie tam, gdzie łany trzcin sięgają horyzontu.
- To nasze zagłębie trzciniarskie. W najlepszych latach udawało się pozyskać do 200 tysięcy wiązek. Nie każda jednak nadaje się na eksport. Odbiorcy z Europy Zachodniej żądają trzciny prostej i sprężystej. Od tego zależy bowiem jakość strzechy, a ta musi poleżeć na dachu kilkadziesiąt lat.