Pękła bańka mydlana .....
z obietnicami W każdym numerze „Głosu Nowogrodzkiego” mieliście Państwo możliwość, w „bloku gospodarczym” gazety, zapoznać się z różnymi informacjami na temat życia gospodarczego w naszej gminie. Starałem się również przekazać czytelnikom wiedzę o możliwościach pozyskania środków pomocowych z Unii Europejskiej. Wielokrotnie odnosiłem się krytycznie do działań, a raczej braku działań obecnych władz gminy. Wiem, ponieważ mam wiedzę na ten temat, że nasza gmina przez nieudolność gminnych włodarzy, straciła bezpowrotnie szansę na środki finansowe, które wzbogaciłyby infrastrukturę techniczną, która mogłaby służyć nie tylko mieszkańcom naszej gminy, ale stworzyłaby szansę dla rozwoju przedsiębiorczości. Mam na myśli min. drogi, sieć kanalizacyjną, czy też wodociągi. Władze gminy nie chciały ani słuchać ani czytać tych uwag i podpowiedzi. Działali „po swojemu” i wg własnej wizji, która jak czas pokazał prowadziła donikąd. Do Nowogrodu przez 4 lata nie wpłynęła ani jedna złotówka (czy też 1 Euro) pomocy z zewnątrz. Kiedy sąsiednie gminy korzystały ze środków unijnych, nasze władze snuły wizje składając puste obietnice. Artykułem „ Dokąd zmierzasz gmino Nowogród?”, z poprzedniego numeru „Głosu Nowogrodzkiego” zamierzałem zakończyć ten cykl wypowiedzi, ponieważ życie pokazało ponad wszystko, że na pytanie: „Rozwój gospodarczy czy zastój ?” jest tylko jedna odpowiedź. Zastój, a nawet jeszcze gorzej. Przez te 4 lata nie tylko nie pojawiły się pieniądze z zewnątrz, ale pan Burmistrz posunął się jeszcze dalej. Zmarnował pieniądze, które zostały wydane w poprzedniej kadencji na opracowanie dokumentacji technicznej, geodezyjnej itp. Dokumentacja opracowana przez poprzedników, będąca gotowym elementem do działań inwestycyjnych, straciła ważność, ponieważ Burmistrz zrezygnował z realizacji inwestycji (min. wodociąg w Morgownikach, budowa ulic na Osiedlu „Skarpa”). Zostały stracone pieniądze,
o których wydaniu decyzje podejmowała poprzednia Rada Miejska. Nie ma zapewne w województwie gminy, w której zmieniająca się władza postępowałaby w ten sposób. Nie znam przypadku, poza Nowogrodem, gdzie wyrzuconoby „ do kosza” programy, czy projekty wcześniej zaakceptowane przez społeczność gminną, bo przecież z myślą
o mieszkańcach były one opracowywane i finansowane. Nie ma przyszłości gmina, która nie zachowuje ciągłości działania. Po to opracowuje się długoterminowe strategie rozwoju, które są wyznacznikiem i kierunkiem działań, nie tylko na 4 lata. Można je modyfikować, należy monitorować ich działanie, ale nie odwracać wszystkiego ,,do góry nogami’’. Kiedyś Pan Zalewski pisał
w ,,Panoramie’’, że czas pokaże kto ma rację. Właśnie ten czas pokazał co przez 4 lata działo się w tej gminie. Swoje działania rozpoczął pan burmistrz od procesów sądowych, które trwały z przerwami całą kadencję. Kończy ją, bezsensownym sporem w sądzie, z ludźmi, którzy od prawie 130 lat są gwarantem bezpieczeństwa, nie tylko przeciwpożarowego. Można byłoby zrozumieć sens tych spraw sądowych, gdyby burmistrz chociaż
w jednym przypadku miał rację, gdyby bronił chociaż raz słusznej sprawy. Niestety, jak ,,pokazał czas’’, wszystkie sprawy wytoczone przez władzę gminną, czy też z jej inspiracji zostały przegrane. W każdy przegrany spór angażowano publiczne pieniądze (dojazdy do sądu, opinie, ekspertyzy, porady prawne itp.). Przez te 4 lata nasłuchaliśmy się i naczytaliśmy różnych informacji i obietnic: o „pychówkach do Gdańska”, 70-ciu nowych miejscach pracy, oszczędnościach po reorganizacji w szkole itd. itd. Mieliśmy możliwość obserwować dziwne przetargi, a nawet sprzedaż gruntów z rażącym naruszeniem prawa lub po super cenie (3 zł. za m ²) jeżeli w grę wchodziła sprzedaż działki siostrze p.o sekretarza. Rodzina, tegoż samego p.o sekretarza, kupiła działkę na terenie, którego gmina nie miała prawa sprzedawać. Po drodze zdarzały się dziwne historie z jeziorem „ Lecień”, włamania do Izby Pamięci, o którym burmistrz mówił: „nie było tam nic cennego, same repliki” (co na to Ci co przez lata gromadzili te eksponaty ?) postępowanie nadzoru budowlanego
w sprawie budowy sali widowiskowo – sportowej w MGOK , którą później burmistrz uparcie nazywał salą widowiskową, gdy dowiedział się, że na salę sportowo – widowiskową niezbędne było pozwolenie na budowę. Sporną była również sprawa okien. Wmawiał wszystkim, że okna w tej sali już były, tylko zostały wymienione, chociaż wszyscy w Nowogrodzie wiedzą, że po modernizacji MGOK okien
w tej sali nie było. Miało to zasadnicze znaczenie dla sprawy. Otoczony ludźmi, których z braku kwalifikacji nazwał „p.o”, brnął w coraz ciemniejsze zaułki. Tłumacząc się wojewodzie z braku uchwały rady o powołaniu sekretarza wyjaśniał, że p. Dobrzański „jest osobą czasowo pełniącą obowiązki sekretarza, a nie sekretarzem ”. Ta tymczasowość trwa do dzisiaj, ale co tam dla p. Zalewskiego oszukać urzędnika wojewody? Zafundował nam wszystkim, po raz pierwszy w historii tej gminy, „ ciemności egipskie” w mieście. Możemy zapomnieć na długo o atmosferze współpracy, zrozumienia. Wprowadzono inne normy, co odczuli szczególnie ci, którzy zdecydowali się na współpracę z „Głosem Nowogrodzkim”, zwłaszcza nauczyciele. Szczególną metodę zastosował wobec Radnych Rady Miejskiej, których większość w jakimś stopniu była uzależniona od burmistrza, ze względu na pracę najbliższej rodziny w gminie lub też w jej organach. Najbardziej przykre jest to, że przedstawiał do zatwierdzenia programy, czego najciekawszym przykładem był wieloletni plan inwestycyjny, które okazały się jedną wielką fikcją. Taką samą fikcją jest budżet z roku 2005, ponieważ wieloletni plan inwestycyjny i budżet gminy to dwa przeciwstawne dokumenty. Na realizację zadań inwestycyjnych burmistrz chyba zapomniał zapewnić środków w budżecie. Radni nie pokusili się nawet o to, żeby to sprawdzić i zatwierdzili oba dokumenty, które się nawzajem wykluczają. Podejrzewam, że Radni po raz kolejny udzielą burmistrzowi absolutorium, przyznają kolejną „podwyżkę” wynagrodzenia, mimo, że nie zrealizował on żadnego z zadań wymienionych w planie inwestycyjnym.
W sprawozdaniu z wykonania budżetu za rok 2005, burmistrz sprytnie omija zadania z planu inwestycyjnego. Nie wspomina nawet o tym: sprawozdanie jest powierzchowne, bez tabel, bez możliwości porównania do roku 2004. Już w momencie uchwalania przez Radę Miejską w jednym z numerów „GN” pisałem, że burmistrz wstawia do budżetu dochody, których nie uzyska. W grudniu 2004r. burmistrz twierdził, że budżet wzrasta o 60%, że są to środki na inwestycje. Taki materiał opublikował w internecie. Poszła w świat fikcja, którą dziś próbuje zmienić. W sprawozdaniu z wykonania budżetu, zmniejsza prawie o 3 mln. dochody i jako powód główny podaje zmniejszenie dotacji na budowę wodociągu wiejskiego. Zastanawiam się jak można zmniejszyć coś czego się nigdy nie miało? Nie chcę się już rozdrabniać nad błędami w wyliczeniach typu: „ plan 31.730 zł, wykonanie 27.030 , tj. 41,8 % , czy też w innym przypadku plan 31.670zł wyk. 32.982 zł tj. 96 %. Zatrważające jest to, że następuje systematyczna degradacja gminy. Z zapowiadanych kilkudziesięciu procent budżetu, na inwestycje przeznaczono tylko 238.106 zł , co w stosunku do planowanych wydatków przy uchwaleniu budżetu (8.859.500 zł) stanowi 2,7%. Nie będę wnikał w strukturę wydatków inwestycyjnych, czyli w to co nazywa się tu inwestycjami. Taki układ powielany jest co roku. Nigdy radni nie pokusili się o to, aby sprawdzić jak przebiega realizacja planu inwestycyjnego, który sami w/g propozycji burmistrza uchwalili. A może wszystkim pasuje i jest wygodny taki marazm. Nic się nie dzieje, nie ma więc odpowiedzialności, a czas „leci”, kadencja, jakoś minie. Współczuję tym wszystkim, którzy uwierzyli w te „obiecanki cacanki”. Dziś już wiemy, że „pękła bańka mydlana z obietnicami wyborczymi”. Mimo to, zachęcam Szanownych Radnych, aby chociaż raz sprawdzili ten budżet, porównali z wieloletnim planem inwestycyjnym, a wnioski nasuną się same. Ten schemat powtarza się co roku. Cóż? Eksperymenty kosztują. Szkoda tylko , że tracą na tym mieszkańcy gminy. Pozdrawiam Józef Piątek