Ściekami płynącymi ulicą Nadnarwiańską MPWiK chce się zająć natychmiast

W środę 23 lipca ulicą Nadnarwiańską w Łomży płynęły ścieki z miejskiej kanalizacji – potwierdza MPWiK. Po tekście w 4lomza.pl prezes zapowiada, że wkrótce mają ruszyć prace koncepcyjne, by problem rozwiązać raz na zawsze.
„Mimo, że nie jest to bezpośrednio naszym zadaniem, czujemy się w obowiązku reagowania w tej sytuacji - mówi Maciej Borysewicz prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Łomży po publikacji materiału ze środy 23 lipca „Ścieki zalały ulicę w Łomży”. „W związku z tym ustaliliśmy na posiedzeniu sztabu kryzysowego w czwartek, że w trybie pilnym MPWiK przygotuje i opłaci mapę, koncepcję potrzeb, czyli gdzie z punktu widzenia naszej oczyszczalni należałoby w trybie natychmiastowym przebudować kanalizację, odseparować, by nie wybijało na ulice, a szło do oczyszczalni”. Chodzi o zawartość kanalizacji miejskiej, która płynęła ulicą Nadnarwiańską. „Zrobimy to w ciągu kilku tygodni. Chcemy to zakończyć przed projektowaniem budżetu na przyszły rok, by do niego wpisać to zadanie” - tłumaczył prezes miejskiej spółki.
Deszczówka miesza się z kanalizacją
Jak to możliwe, że spłukiwane w łazienkach fekalia trafiają na jedną z łomżyńskich ulic. Miasto ma przecież kanalizację i oczyszczalnię ścieków, która w układzie zamkniętym powinna to oczyścić. Teoretycznie tak, praktycznie nie.
W Łomży funkcjonują dwie instalacje kanalizacyjne, tj. kanalizacja od odprowadzania ścieków z mieszkań i kanalizacja deszczowa, czyli odprowadzająca z terenu miasta poopadową wodę.

„MPWiK w Łomży nie odpowiadało, nie odpowiada i nie będzie odpowiadać za kanalizację deszczową w mieście Łomża – mówi prezes miejskiej spółki. - Nie przewidywała tego umowa spółki z 1995 roku i do tej pory tego nie przewiduje. My się tym formalnie od strony obowiązków i zadań nie zajmujemy. Jest to wyłączne zadanie własne miasta Łomża” - tłumaczy.
Zgodnie z przepisami obie kanalizacje (ściekowa i deszczowa) powinny być od siebie odseparowane. Niestety, w kilku miejscach miasta płyną wspólnym kanałem. „W większości Łomży tak jest (odseparowane – dop. red.), niestety nie wszędzie – wyjaśnia prezes MPWiK. - Akurat w obszarze Nadnarwiańskiej, Stacha Konwy jest kanał ogólnospławny, którym płyną ścieki deszczowe (opadowe) i sanitarne”. Właśnie na wysokości Stacha Konwy deszczówka i ścieki bytowe mieszają się i taką substancja w środę 23 lipca wybiła na ulicy Nadnarwiańskiej. „Pierwszy raz mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy zalało ulicę Nadnarwiańską w ten sposób” - tłumaczy Maciej Borysewicz.
Wybicie kanalizacji było skutkiem krótkiego, ale intensywnego deszczu. W związku z tym kolektor odprowadzający nieczystości do oczyszczalni ścieków okazał się za mały, i mieszanina deszczówki i ekstramentów wybiła na ulicę. Na kratkach ściekowych widać było m.in. papier toaletowy i ręczniki, które mieszkańcy Łomży wrzucili do klozetów. Prezes miejskiej spółki przyznaje, że ul. Nadnarwiańskia „miała kłopoty z przelewająca się mieszaniną ścieków i deszczówki”. Jego zdaniem miało to miejsce dużo dalej, a „woda” wylewała na tzw. pulwy i ogródki działkowe. Nadmiar wody (i ścieków) w kanalizacji miał też odprowadzać wybudowany w latach 60-tych kanał spustowy. „Niestety, w 2018 bądź 2017 roku Wody Polskie zamknęły i zamurowała ten kanał, pozbawiając miasto rezerwowego spustu”. Obecnie jedyny rezerwowy spust jaki posiada miasto jest na terenie MPWiK-u.

Po ostatniej modernizacji na terenie oczyszczalni wybudowano zbiornik retencyjny, który ma buforować nagły zrzut wody i ścieków z miasta. Maciej Borysewicz przyznaje, że przy tak intensywnych opadach „zapełnia się w godzinę”. Pozwolenie wodno-prawne, jakie ma miejska spółka, z zachowaniem odpowiednich procedur, upoważnia ją do zrzutów takiej wody bezpośrednio do Narwi. Jest to związane z unikaniem ryzyka dla procesu technologicznego oczyszczalni z powodu zbyt dużej ilości przyjmowanych ścieków.
Mieszkańcy dokładają się do zalewania
Kierownik Zakładu Sieci MPWiK-u Karol Miśkiewicz zwraca uwagę na podłączone do kanalizacji ściekowej odprowadzenia wody opadowej z „domków”. „Co trzeci budynek ma nielegalnie podłączone wpusty liniowe, kratki przed garażami, rynny, itp. Rzeczy, które zbierają wody opadowe i wpuszczają do naszej kanalizacji. To powinno być wpięte do kanalizacji deszczowej, bądź odprowadzone na teren posesji lub do zbiornika szczelnego, gdzie tę wodę później można wykorzystać chociażby do podlewania”. Przyznaje, że są to zaszłości, ponieważ większość tych budynków powstawała w czasach, kiedy nie obowiązywały przepisy w tym zakresie. „Często ci ludzie odziedziczyli nieruchomości i nie są świadomi gdzie tę wodę odprowadzają. Dowiedzieli się od nas dopiero przy kontroli” - tłumaczy. Kilka razy takie sprawy zgłaszano na policję, prokuraturę czy nawet trafiały przed sąd , ale ze względu na niską szkodliwość czynu, kończyły się umorzeniami - przyznaje prezes Borysewicz. „To też nie jest powód do rozwiązania umowy, ponieważ woda jest dobrem nadzwyczajnym i dostęp do niej podlega ochronie” - dodaje.
Kanalizacja w Łomży może wybić także w innych miejscach. Jak się okazuje wspólnym kanałem z deszczówką ścieki płyną odcinkami m.in. na południu Łomży, na Partyzantów, od Pl. Kościuszki przez Piękną do Stacha Konwy.
Ścieki w całej Łomży trafiają do głównego kolektora znajdującego się na Stacha Konwy i Nadnarwiańskiej, dlatego tam, jak przyznaje MPWiK, sytuacja jest najpoważniejsza i wymaga szybkiej interwencji.