Kontrowersje wokół reklam łomżyńskiego browaru
Browar Łomża ma problem. W swojej ostatniej kampanii reklamowej wykorzystał herby podlaskich miast, nie pytając o zgodę władz. Teraz samorządy pytają o wyjaśnienia Nowe billboardy łomżyńskiego browaru można napotkać również w Białymstoku. Z przechylonej butelki wlewa się do szklanki struga piwa. Na szklance wielki napis: "Białystok", obok zaś herb miasta.
- Absolutnie nie - twierdzi Mariusz Nurkowski z biura promocji białostockiego magistratu. - Do tej pory sprawy te regulował statut miasta. Każdorazowo na wykorzystanie herbu wyrażał zgodę prezydent.
W nowym regulaminie znalazł się zapis, że herb nie może być wykorzystywany w "obrocie handlowym". Nurkowski mówi jednak, że nie przypomina sobie takich przypadków. Co zatem z łomżyńskimi billboardami?
- Nikt nie udzielał browarowi pozwolenia na wykorzystanie herbu, bo też o takie nie występował - tłumaczy Nurkowski. - Urząd podjął już kroki, aby billboardy zniknęły z naszych ulic.
Z tego, co mówi Anna Heinrich, dyrektor ds. promocji Browaru Łomża, Białystok to nie jedyne miasto, które poprosiło firmę o wyjaśnienia. - Sami też mieliśmy pewne wątpliwości przed rozpoczęciem tej kampanii - mówi. - Agencja Neo, która ją przygotowała, zapewniała nas jednak, że rzecz jest zgodna z prawem.
Browar wyłożył na kampanię duże pieniądze - dodaje dyr. Heinrich. Taki szum wokół niej na pewno nie jest tym, czego firma się spodziewała: - Chcieliśmy tylko podkreślić, że nasz browar to firma lokalna i jest obecna we wszystkich tych miastach...
Zastrzeżeniom samorządów dziwi się za to prezes Agencji Neo Urszula Kowalczuk: - Owszem, jesteśmy autorami i pomysłodawcami kampanii. Wszystkim samorządom, które się do nas zwracają, odpowiadamy, że z naszych konsultacji z prawnikiem absolutnie nie wynika, aby miało tu miejsce naruszenie prawa.
Jak mówi Kowalczuk, agencja opiera się głównie na ustawach: o prawie autorskim i o ochronie własności przemysłowej. Jej zdaniem wynika z nich, że herby miast są własnością publiczną. Zastrzeżenia można by mieć, gdyby na szwank narażono "godność osobistą" miasta, a o tym w przypadku łomżyńskich billboardów mowy nie ma.
- Statut miasta stanowi tylko, jak ma działać miasto i jego organy - dodaje prezes. - Nie jest dokumentem, do którego musieliby się stosować wszyscy ludzie w Polsce.