Kandydat zawinił, ukarać właściciela
Kto ma zdjąć bezprawnie zawieszony baner wyborczy. Panią Krystynę (imię zmienione) właścicielkę płotu, która chciała pozbyć się kawałka plandeki z jej ogrodzenia, służby ostrzegały przed odpowiedzialnością. Co zrobić, gdy kandydat ignoruje wezwania do uprzątnięcia.
Pani Krystyna, Czytelniczka 4lomza.pl podzieliła się historią płotu w centrum Łomży i banerów wyborczych na nim widzących. Jak mówi, podczas kampanii wyborczej do samorządu wisiały na nim reklamy wielu komitetów. Większość z kandydatów pytała o zgodę, ale nie wszyscy. Uznała jednak, że mieszkamy we wspólnym mieście, więc nie będzie robiła problemów.
Przed wyborami europejskimi na płocie Pani Katarzyny ponownie zawisły banery. Tym razem w nocy z 3 na 4 czerwca umieszczono podobizny dwóch kandydatów nie z Łomży z jednego komitetu wyborczego.
„Nikt się mnie nie pytał, więc zadzwoniłam do Straży Miejskiej, aby to zdjęli” - relacjonuje. Czytelniczka od Straży Miejskiej usłyszała, że nie jest od tego i poradzili zadzwonić do Ratusza. W magistracie po naświetleniu problemu, mieszkankę przełączano do 4-5 osób „i każdy nie wiedział co z tym zrobić”. Mieszkanka dzwoniła także do Krajowego Biura Wyborczego, gdzie usłyszała, że powinna skontaktować się z pełnomocnikiem komitetu wyborczego czy z Policją. Kontaktem z pełnomocnikiem w Białymstoku Panią Krystynę „poratowała” kandydatka, była posłanka z tej samej listy. W Białymstoku wysłuchano mieszkankę i obiecano skontaktować się z kandydatami: Maciejem Wąsikiem i Adamem Andruszkiewiczem, bo reklamy tych panów „zdobiły” płot kobiety. „Na drugi dzień baner Wąsika zniknął” - mówi Pani Krystyna. Kandydata Andruszkiewicza pozostał. Kolejny telefon poza obietnicą kontaktu z kandydatem nic nowego nie wniósł.
W dzień wyborów, 9. czerwca mieszkanka poszła na Policję, gdzie zgłosiła nielegalnie wiszący baner. Wykroczenie zarejestrowano, ale poradzono, by go nie zdejmowała, bo może narazić się na odpowiedzialność za zniszczenie baneru wyborczego. Zdziwiona posłuchała rady policjantów.
Kodeks Wyborczy w art. 109 §3 mówi, że „Materiały wyborcze podlegają ochronie prawnej”, ale w art. 110 przypomina, że „można umieszczać plakaty i hasła wyborcze wyłącznie po uzyskaniu zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości, obiektu albo urządzenia”.
Na ten aspekt wrócono nam uwagę w delegaturze Krajowego Biura Wyborczego. Baner ma wisieć legalnie, zatem zgodnie z kodeksem musi być na to zgoda właściciela. Jeśli jej nie ma, sprawę powinno się zgłosić na policję.
Adwokat dr Marcin Chowaniec na swojej stronie radzi, aby zanim „podejmiemy pochopną decyzję o samowolnym usunięciu plakatu należy skontaktować się z danym komitetem wyborczym, do którego należą plakaty, aby ten usunął je niezwłocznie z naszej własności”.
Jeżeli skontaktowanie się z komitetem wyborczym nie przyniesie skutku, jak w przypadku Pani Krystyny, adwokat radzi, „aby przed samodzielnym zdjęciem plakatów wezwać Policję i poprosić ją o usunięcie materiału, bądź zrobić to w jej obecności”. Ma to zabezpieczać przed zarzutem i ukaraniem za niszczenie materiału wyborczego.
Słownik Języka Polskiego PWN zniszczyć definiuje w ten sposób: „spowodować pogorszenie stanu”, „spowodować, że coś przestaje istnieć”, czy „uczynić coś niezdatnym do użytku”. Ocenę, czy zdjęcie, demontaż wypełnia wymienione przesłanki, pozostawiam Państwu.
Warto przypomnieć, że Kodeks Wyborczy w art. 113 otwiera możliwość dochodzenia naruszeń majątkowych z innych ustaw. Czy komitet wyborczy również opieszale zareagowałby na fakturę i pismo pismo od prawnika, że dotyczy powieszenia na wspomnianym płocie bez pozwolenia.
Za banery odpowiadają kandydaci
Kandydaci z różnych komitetów z którymi rozmawialiśmy niemal zgodnie przekonują, że mimo że materiał wyborczy należy do komitetu, to faktycznie odpowiada za niego konkretny kandydat. Banery w przestrzeni publicznej wieszają sami kandydaci, współpracownicy, sympatycy, a także wynajęte firmy. Zapewniają, że na wiszące reklamy posiadają stosowne pozwolenia właścicieli i umowy. Mogą zdarzyć się jednak różne sytuacje, ale wtedy komitet reaguje. Niezależnie od wewnętrznych układów, to pełnomocnik odpowiada za skutki działań tych osób.
W przypadku Pani Krystyny reakcja była połowiczna, z dwóch kandydatów zniknął baner tylko jednego. Drugi, były wiceminister, jeśli wierzyć zapewnieniom Czytelniczki i pełnomocnika wyborczego, totalnie sprawę zignorował.
Zgodnie z Kodeksem Wyborczym, komitety mają 30 dni na „posprzątanie” po wyborach, ale nie dotyczy to prywatnych posesji. Nakazanie w przepisie usunięcia plakatu wyborczego z prywatnej posesji, wkraczałoby nadmiernie w prawo własności – czytamy w komentarzu do KW. Czy w związku z tym „świętość” ma wisieć?
Czytelniczka dzwoniła jeszcze do biura posła Andruszkiewicza, ale trzy próby skończyły się kontaktem z automatyczną sekretarką. Z kolei miejski ZGM zakomunikował mieszkance, że może usunąć, ale po poleceniu z Urzędu Miejskiego. Za radą kolejnej osoby zadzwoniła więc do prezydenta. Osoba, która odebrała telefon wysłuchała co do istoty sprawy, ale po dopytaniu o kogo konkretnie chodzi miała stwierdzić, że to, że prezydent jest z tej samej partii, to nie oznacza, że ma po nich sprzątać.
Art. 495 KW mówi, że karze grzywny (do 5 tys. zł) podlega ten, kto umieszcza plakaty i hasła wyborcze bez zgody właściciela. Policja prowadzi postępowanie kto powiesił banery, zabezpieczono nawet monitoring. Ale czy uda się ustalić sprawcę, skoro zrobiono to w nocy? A przecież każdy materiał wyborczy jest podpisany.
Mecenas Chowaniec konsekwencje prawne zdjęcia baneru widzi nie w prawie wyborczym, a w art. 67 kodeksu wykroczeń. Ogólnie mówiąc dotyczy to uszkadzania i usuwania wszystkich plakatów i ogłoszeń państwowych, samorządowych, społecznych, co uniemożliwiałoby zaznajomienie się z treścią. Czy kodeks wykroczeń widzi, że po głosowaniu, baner wyborczy staje się śmieciem, ponieważ już o niczym nie informuje. Kara do 5 tys. zł skutecznie powstrzymała jednak Czytelniczkę przed sprawdzeniem tego prawa.
To nie jedyny baner wyborczy, który wisi (prawdopodobnie) na prywatnym płocie w Łomży. Kandydat z innego komitetu z zieloną koniczynką do dziś zachęca naprzeciwko jednostki wojskowej do głosowania na niego w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Sporny baner nocą z piątku na sobotę zniknął.