Wiadomości 4lomza.pl
czwartek, 28 marca 2024

Spis treści:
  1. 260 księży wysłuchało pouczeń biskupa Stepnowskiego (28 mar 2024)
  2. Pierwszy przypadek w Łomży opłacenia równowartości samochodu za jazdę w stanie nietrzeźwości (28 mar 2024)
  3. Wstępne straty po wybuchu na Sikorskiego (28 mar 2024)
  4. Próba gwałtu i zabójstwa pod Łomżą (28 mar 2024)
  5. Wielkanoc z Rodziną Nicoli (28 mar 2024)
  6. Podpisana umowa na remont drogi do Mężenina (28 mar 2024)
  7. Generał Gromadziński odwołany z Eurokorpusu (27 mar 2024)
  8. Z balkonu spadła „wyprawa podniebienia” (27 mar 2024)
  9. Inauguracja Galerii Młodych i różne oblicza Jakuba Wysmułka (27 mar 2024)
  10. Nicola Zalewski zdobył gola w meczu z Walią do Euro (27 mar 2024)
  11. Łomżyński wariant samorządności (27 mar 2024)
  12. Zniszczenia dekoracji Kwiaciarni Ogrodnik (27 mar 2024)
  13. Pianista wirtuoz i fortepian Fazioli w Łomży (27 mar 2024)
  14. Pożegnaliśmy Profesora Tadeusza Perkowskiego (+ 89) (26 mar 2024)
  15. Dla pieszych i rowerzystów (26 mar 2024)
  16. Spadający balkon (26 mar 2024)
  17. Po pandemii wzrasta średnie trwanie życia (26 mar 2024)
  18. Dofinansowanie dla łomżyńskich zabytków (26 mar 2024)
  19. Młodzi na gigancie (26 mar 2024)
  20. Cezary Kisiel pełnomocnikiem wojewody do spraw dostępności (26 mar 2024)
  21. Pościg ulicami Łomży (25 mar 2024)
  22. Drugi pojazd zarekwirowany przez policję (25 mar 2024)
  23. Wandalizm wyborczy (25 mar 2024)
  24. Pies zaatakował i ugryzł rowerzystę (25 mar 2024)
  25. Zorza polarna i burza G4 na północ od Jeziorka (25 mar 2024)
  26. Pływacy z medalami (25 mar 2024)
  27. „Słowa miasta” na wystawie (25 mar 2024)
  28. Kora, Niemen i młode talenty na jubileuszowym Big Bicie (25 mar 2024)
  29. Wielkanoc zapowiada się ciepła i słoneczna (25 mar 2024)
  30. Druga Noc Matematyczna w pierwszym LO (24 mar 2024)
  31. Kurpiowskie palmy w Zbójnej (24 mar 2024)
  32. Bartnicze opowieści Urszuli Kuczyńskiej (24 mar 2024)
  33. Krew rekolekcyjna (24 mar 2024)
  34. Pomysły „Przyjaznej Łomży” dla osiedla „Perspektywa” i dla Łomży (24 mar 2024)
  35. Dwa jubileusze Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży (23 mar 2024)
  36. Cenne zwycięstwo ŁKS-u (23 mar 2024)
  37. Nocna Droga Krzyżowa pod Łomżą (23 mar 2024)
  38. Wioski tematyczne pod Nowogrodem: Kraina Bociana i Wioska Rękodzieła (23 mar 2024)
  39. Zostali radnymi zanim odbyły się wybory (22 mar 2024)
  40. Od marca wyższe świadczenie Mama 4+ (22 mar 2024)

260 księży wysłuchało pouczeń biskupa Stepnowskiego

Wielki Czwartek to w tradycji Kościoła Rzymskokatolickiego dzień kapłański, który wprowadzono na pamiątkę ostatniej wieczerzy Chrystusa z 12-oma Apostołami. Do Katedry w Łomży przybyło – jak przekazał ksiądz ceremoniarz – 260 kapłanów, żeby na mszy krzyżma odnowić przyrzeczenia ze swoich święceń. Biskup Janusz Stepnowski omawiał znaczenie gospodarcze i symboliczne olejów z oliwek i przekazał księżom wskazówki opinii o sprawach dziejących się w Polsce, Europie, świecie.
240328161616_2.jpg

Księża urzędnicy z Kurii Diecezjalnej i wykładowcy z Wyższego Seminarium Duchownego zajęli miejsca na prezbiterium, a księża proboszczowie i innych stanowisk wypełnili szczelnie dwa rzędy ław nawy głównej. Mszę krzyżma A.D. 2024 biskup łomżyński koncelebrował z zastępcą biskupem Tadeuszem Bronakowskim, proboszczem Katedry ks. Marianem Mieczkowskim i zgromadzonymi w 500-letniej świątyni duchownymi. Potężne organy zagrzmiały do słów pieśni chóru katedralnego: „Ludu kapłański, ludu królewski, zgromadzenie święte, ludu Boży, śpiewaj Twemu Panu”. Poranną mszę krzyżma odprawiono głównie z udziałem duchownych i zakonnic. Świeckich było niewielu...

Zadaniem kapłanów jest bronić życia

- Ten olej jest bohaterem dzisiejszego poranka – nauczał biskup Janusz Stepnowski, przypominając, że olej tłoczony jest z oliwek, a z chlebem i wodą potrzebny jest ludziom do życia w krajach Morza Śródziemnego. Biskup erudyta posługiwał się określeniami oleju w języku, być może, hebrajskim i tłumaczył je na polski, dzięki czemu słuchacze dowiedzieli się o oleju radości - w przeciwieństwie do szaty żałobnej jak u proroka Izajasza z VIII w. p.n.e., i oleju świętości - znaku błogosławieństwa Boga. Lampki oliwne dawały światło w domach. - Naszym powołaniem, zadaniem jest, aby nieść światło dzisiejszemu światu, nieść nadzieję wbrew (brakowi) nadziei – wspomniał księżom biskup.

W homilii przeplatał wątki, związane z funkcjami oleju, z wątkami z różnych dziedzin życia. Papież Franciszek nazwał Europę starszą niewiastą - Europa potrzebuje ludzi, zastępów nowego życia, aby dać impuls kontynentowi. Zadaniem kapłanów jest bronić życia, „szczególnie tego, które oficjalnie nie narodziło się”. Drugie skonkretyzowane zadanie księży to bronić godności starszych osób, które mają „prawo do naturalnej śmierci, a nie przyspieszonej”. Trzecie zadanie kapłanów to występować w interesie rolników, którzy „żyją z ziemi i dla ziemi”, „bronić ich godziwej egzystencji”. Olej stał się symbolem płodności i bogactwa, a ziemia tłusta jest urodzajna. Oleju w starożytności używano także jako leku – użył go miłosierny Samarytanin po opatrzeniu ran pobitego (Ewangelia Łukasza 10, 25 - 37); jako środka kosmetycznego – na stopy Chrystusa przed ostatnią wieczerzą. Radośnie namaszcza się narzeczoną lub narzeczonego. Olej jest znakiem pokoju i pojednania między ludźmi.

Księża powinni być obrońcami wolnej niedzieli

Biskup Janisz Stepnowski odniósł się do wznowionej batalii o handel w wolną od pracy niedzielę. Mówił, że „u zachodnich sąsiadów niedziela wpisana jest w Konstytucji i nie ma dyskusji. Pan Bóg stworzył 7. dzień nie dla siebie, a dla człowieka, żeby miał czas być ze swoimi, z rodziną, razem”. Dotyczy ta kwestia prawna zwłaszcza kobiet, np. siedzących na kasie, pracujących w magazynach i supermarketach, bo one mają dzieci, męża, matkę, ojca... Inny dzień wolny, w zamian za niedzielę, nie załatwia sprawy, bo wtedy dzieci i pozostali dorośli mają swoje codzienne zajęcia i obowiązki. Księża powinni być obrońcami niedzieli, również ze względu na chwałę Pana, jaką wierni oddają w tym dniu Bogu poprzez uczestnictwo w eucharystycznej ofierze Chrystusa... Kapłani w Katedrze przy ulicy Dwornej odnowili przyrzeczenia, jakie składali w dniach swoich święceń. Potwierdzili, m.in., że chcą pobożnie i z wiarą odprawiać misteria Chrystusa dla uświęcenia ludu; pilnie i mądrze spełniać posługę głoszenia Ewangelii; naśladować Chrystusa i troszczyć się o zbawienie ludzi, nie szukając własnej korzyści. Biskup wezwał również świeckich: „Módlcie się za waszych kapłanów”.

Mirosław R. Derewońko

tel. red. 696 145 146


Pierwszy przypadek w Łomży opłacenia równowartości samochodu za jazdę w stanie nietrzeźwości

Kolejne osoby mogą przekonać się jak względem pijanych kierowców działa nowe prawo. Traktorzysta nie dość, że został przejechany przez własny ciągnik, może za alkohol stracić go. Natomiast kobieta, która pijana zasnęła za kierownicą, ma w perspektywie zapłatę równowartości focusa.
240328130632_0.jpg

O tym, że alkohol sprowadza niebezpieczeństwo na drodze, trzeba ciągle przypominać. Od połowy marca, prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości może wiązać się z wysokimi kosztami. Chodzi o przepadek pojazdu, a jak pijany kierowca nie jest jego właścicielem, to zapłatę jego równowartości.

W czwartek (27.03) około godz. 16. między Przytułami a Supami, na łuku drogi za kierownicą zasnęła pijana kobieta. Policjantów o zdarzeniu poinformował inny uczestnik ruchu. Mundurowi, którzy dotarli na miejsce potwierdzili przedziwny widok, jak na łuku drogi stoi ford focus z pracującym silnikiem, a w środku na miejscu kierowcy śpi kobieta. Policjanci przy próbie wyłączenia silnika obudzili kierująca, która z rozbrajająca szczerością przyznała, że piła wódkę i piwo. Na dowód swojej prawdomówności wskazała na puste butelki znajdujące się w samochodzie. Alkomat wskazał u 60-letniej mieszkanki gminy Piątnica 1,8 promila alkoholu w organizmie.

Kobieta noc spędziła w policyjnym areszcie, a samochód trafił na parking strzeżony. Pojazd nie był własnością kobiety, co może oznaczać, że w świetle ostatniej nowelizacji, kobieta będzie pierwszą osobą w powiecie, która za jazdę w stanie nietrzeźwości będzie musiała zapłacić równowartość samochodu, ktutym jechała.

Kolejny pijany po kontakcie ze swoim pojazdem został poważnie poturbowany. Około 17:30 policjanci otrzymali zgłoszenie, że w gminie Zbójna traktor przejechał nietrzeźwego mężczyznę. Funkcjonariusze, którzy dotarli na miejsce znaleźli pijanego 50-latka z licznymi obrażeniami. Badanie alkomatem wykazało blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Z relacji mundurowych wynika, że mężczyzna próbował wysiąść z ciągnika podczas jazdy i jakoś traktor wciągnął go pod koła. Mężczyzna trafił do szpitala, a policjanci ustalają dokładny przebieg zdarzenia. Tu także za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości w grę może wchodzić konfiskata ciągnika.

Oczywiście ostateczną decyzje o konfiskacie czy opłaceniu równowartości pojazdu podejmuje sąd. W szczególnych przypadkach może od tego odstąpić.

źródło: KMP Łomża


Wstępne straty po wybuchu na Sikorskiego

Około 20 tysięcy złotych wyniosły straty po wybuchu, jaki miał miejsce 15. marca br. w budynku przy ul. Sikorskiego. W wynajmowanym mieszkaniu wybuchły wtedy nieustalone jeszcze materiały wybuchowe.
240328120918_0.jpg

Jak już informowaliśmy, w piątek 15. marca, około godz. 9:45 w budynku przy ul. Sikorskiego doszło do wybuchu nieznanych ciągle materiałów wybuchowych. Prokuratura pisze o uszkodzeniach budynku w postaci wybitego okna, zniszczeniu ścian z karton-gipsu oraz dachu. Wstępnie straty oszacowano na 20,000 zł (o czyn z art. 163 § 1 pkt 3 kk w zb. z art. 288 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk.)

„Prokuratura Rejonowa w Łomży prowadzi śledztwo przeciwko Piotrowi P. podejrzanemu o to, że w okresie od bliżej nieokreślonego dnia do 15 marca 2024 r.

w Łomży. woj. podlaskiego, bez wymaganego zezwolenia wyrabiał i posiadał substancje wybuchowe, które mogły spowodować niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, tj. o czyn z art. 171 § 1 k.k., oraz o to, że w dniu 15 marca 2024 r. w Łomży sprowadził zdarzenie zagrażające życiu lub zdrowiu wielu ustalonych i nieustalonych osób przebywających w sąsiedztwie albo mieniu w wielkich rozmiarach przez eksplozję nieustalonych materiałów wybuchowych”.

Prokuratura Rejonowa w Łomży skierowała wniosek o zastosowanie wobec Piotra P. środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy, którego sąd nie uwzględnił. Na to postanowienie prokuratura złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego w Łomży.

Sąd Okręgowy wyznaczył posiedzenie na 19 kwietnia, aby powiadomić pocztą podejrzanego, który nie musi się stawić, ale może uczesniczyćw posiedzeniu.


Próba gwałtu i zabójstwa pod Łomżą

Trzy miesiące spędzi w areszcie mężczyzna, który dwa tygodnie temu w piątek najpierw usiłował zgwałcić kobietę, a później chciał podpalić dwie inne osoby i samochód.
240328112829_0.jpg

Do próby gwałtu i zabójstwa miało dojść w piątek 15. marca w Drogoszewie w gminie Miastkowo. Z komunikatu Prokuratury Rejonowej w Łomży wynika, że podejrzanym o oba te czyny jest Mieczysław S.

Mężczyzna „przemocą w postaci złapania za szyję i szarpania oraz groźbą pozbawienia życia usiłował doprowadzić inna osobę do obcowania płciowego w postaci stosunku płciowego”. Napastnik przewrócił ofiarę na ziemię, szarpał i dotykał w miejsca intymne. „Zamknął na klucz pomieszczenie, w którym się znajdowali lecz zamiaru swego nie osiągnął z uwagi na opór i ucieczkę pokrzywdzonej przez okno” - czytamy w komunikacie. Kobieta miała liczne otarcia naskórka i zadrapania klatki piersiowej.

Tego samego dnia Mieczysław S. usiłował pozbawić życia dwie inne osoby. Oblał je olejem opałowym zmieszanym z benzyną, a następnie próbował zapalniczką podpalić. Na szczęście osoby te oddaliły się od napastnika i do zapłonu nie doszło. Tego samego dnia, jak przekazuje prokuratura, usiłował zniszczyć auto marki Toyota na szkodę jednej z zaatakowanych. „Oblał pojazd łatwopalną cieczą w postaci oleju opałowego zmieszanego z benzyną, którą następnie próbował podpalić przy użyciu zapalniczki”.

Ta sztuka również się mu nie udała „z uwagi na oddalenie się od niego pokrzywdzonego i niemożność wzniecenia ognia zapalniczką”. Być może chodzi o odjechanie wspomnianym samochodem zaatakowanego (nej).

Na wniosek prokuratora, Sąd Rejonowy w Łomży zastosował wobec Mieczysława S. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy.

źródło: Prokuratura Rejonowa w Łomży


Wielkanoc z Rodziną Nicoli

- Nicola Zalewski to syn rodzony mojego brata ciotecznego Krzysztofa – opowiada sołtys Mariusz Zalewski ze wsi Stare Modzele w pobliżu Wygody koło Łomży. 22-letni piłkarz, którego rodzice w 1989 r. wyemigrowali do Włoch, zdobył gola z rzutu karnego w meczu z Walią. Zagrał z Robertem Lewandowskim i bramkarzem Wojciechem Szczęsnym w reprezentacji Polski, zaś dzięki wynikowi 5 : 4 wywalczył awans na Euro 2024. - Gdy zobaczyłem mojego kuzyna, jak strzela gola, to prawie płakałem ze szczęścia. Miałem łzy w oczach - mówi sołtys. - Syna w wieku Nicoli pochowałem 10 lat temu, ale mam dla kogo żyć. Jest żona, córka, zięć i trzy wnuczki. To będzie radosna Wielkanoc.
240328082033_0.png

Wielki Tydzień w czwartek ma dzień kapłański, z mszą i poświęceniem olejów: krzyżma, chorych i katechumenów. Triduum Paschalne na nabożeństwach Czwartku, Piątku, Soboty stanowi celebrację męki, śmierci na krzyżu, złożenia do grobu i zmartwychwstania Chrystusa. W Wielką Sobotę rano sołtys przywiezie ks. Jarosława Chojnowskiego, proboszcza parafii w Wygodzie, żeby poświęcił w świetlicy wiejskiej pokarmy w koszykach, przystrojonych bukszpanem i baziami. Święconka składa się z chleba, jajka, soli, kiełbasy, czasami także sera, chrzanu i ciasta. Pokarm ziemski w symbolice tradycyjnej przeradza się w pokarm duchowy: chleb przypomina mistyczne Ciało Chrystusa, a jajko odradzające się po zimie życie. Sołtys Zalewski jest również prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej i przybędzie z druhami w Wielką Sobotę o godz. 17. na obrzęd palenia ognia, na znak światłości od Zbawiciela, a w niedzielę o 6. rano na rezurekcję. Śniadanie wielkanocne zjedzą w rodzinie, razem z żoną Wandą, córką Adrianą i zięciem Mariuszem oraz trzema wnuczkami. Będą życzyć zdrowia, szczęścia i pomyślności sobie nawzajem. Będą pamiętać o babci Nicoli Teresie we Włoszech, jego mamie Ewie i Nicoli. Jako zawodnik AS Roma i reprezentant Polski, brał udział w mistrzostwach świata w Qatarze w 2022 r. Szybko stał się dumą całej rodziny.

- Nicola ledwo chodził, a już piłkę kopał – uśmiecha się wujek. - Żywy, wesoły, bezpośredni chłopak. Rozmawiało się jak z dorosłym.

Po wygranym meczu Polski z Walią klub Nicolo natychmiast opublikował zdjęcie Polaka w białej koszulce z nazwiskiem Zalewski i z numerem 21. AS Roma - Associazione Sportiva Roma, squadra di calcio Serie A Italiana sprawiła prezent: po kilkunastu godzinach Nicola miał 8 tysięcy polubień. Jeden internauta ocenił rzeczowo i z podziwem Nicolę: „One of the best polish players. He played smart, creative and responsible. Roma is such a great place for him, he is fresh and brave again...”.

Wspomnienia
Sołtys pamięta, jak jeszcze 10 lat temu Nicola przyjeżdżał z rodzicami na wakacje. - On z piłką się urodził, z piłką się nie rozstawał – wspomina 55-letni wujek. - Z mamą i tatą przybywał, zostawał i wracał z babcią. Był drobnej budowy ciała, szczupły blondyn. Iskra, energiczny, pracował chętnie, jeździł ze mną na traktorze i skuterem. Życiowy, zaradny, miły chłopak. Z moim synem Mateuszem często grali w piłkę. Ciocia nam opowiadała, że ojciec Nicoli Krzysztof, który kibicował Jagiellonii Białystok, zachęcał Nicolę do dokładnego treningu. Potrafił Nicolę umiejętnie motywować, ale nie naciskiem i przymusem, żeby wytrwale ćwiczył i nie zniechęcał się porażkami. Niestety, Krzysztof zmarł 3 lata temu na nowotwór... Nieszczęścia ludzi z zaskoczenia dopadają. Moja córka 18-letnia zginęła w wypadku... Musiałem nauczyć się żyć ze wspomnieniami, ale nie załamałem się, bo mam dla kogo żyć. W Starych Modzelach jest około 70 gospodarstw. W naszym domu żyją dwie rodziny, choć są i domy, że mieszka jedna, dwie osoby. Jestem sołtysem w Starych Modzelach pięć kadencji, od 21 lat. Mieszkańcy obdarzyli mnie szacunkiem i zaufaniem, bo jestem dobrym sąsiadem. Część rolników uważa, że w czasie Triduum nie powinno ruszać się ziemi, przez szacunek dla Chrystusa.

Życzenia
- Drodzy Bracia i Siostry, umiłowani Diecezjanie! - skierował życzenia biskup Janusz Stepnowski na uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. - Przez cały Wielki Post rozważaliśmy przeogromną miłość Boga do każdego człowieka, do każdego z nas. Jezus ofiarował siebie na ołtarzu krzyża, by być naszym Odkupicielem. Ukoronowaniem naszej refleksji jest duchowa pielgrzymka do pustego grobu Pana w poranek wielkanocny, żaby na nowo przyjąć prawdę: On zmartwychwstał! Pan żyje! Niech Chrystus, Zwycięzca śmierci błogosławi nam wszystkim. Niech to błogosławieństwo stanie się udziałem naszych rodzin, parafii, całej diecezji. Obejmując Was modlitwą proszę, by Pan, który po zmartwychwstaniu przynosił pokój zalęknionym uczniom, obdarzał także współczesny świat i każdego z nas darem prawdziwego pokoju. Na czas wielkanocnego świętowania przy stole Eucharystii, w gronie rodziny i przyjaciół, wraz z biskupem Tadeuszem z serca Wam błogosławię.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Podpisana umowa na remont drogi do Mężenina

W środę, 27 marca podpisano umowę na budowę i rozbudowę drogi wojewódzkiej nr 679. Prawie 27 kilometrowy odcinek drogi do Mężenina ma być gotowy do końca kwietnia 2026 r.
240328081547_0.jpg
Mariusz Nahajewski, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku i Adam Poliński, członek zarządu Unibep

Ma być szersza, bezpieczniejsza i bardziej komfortowa. Droga wojewódzka 679 ma być poszerzona do 7 metrów, wybudowanych zostanie m.in. 26 zatok autobusowych, dwa mosty i dwa ronda. Powstanie też ok. 20 kilometrów ścieżki pieszo-rowerowej, która będzie połączona ze szlakiem rowerowym Green Velo.

W środę w Rutkach Mariusz Nahajewski, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku i Adam Poliński, członek zarządu realizatora inwestycji – firmy Unibep podpisali umowę na realizacje inwestycji. Przebudowa będzie dofinansowana z Funduszu Europejskiego dla Polski Wschodniej 2021-2027. Jej całkowita wartość, łącznie z projektem i wykopami, to niemal 300 mln zł.

– Cała inwestycja zostanie przerobiona od podstaw – mówił Mariusz Nahajewski, dyrektor PZDW.

O konieczności remontu mówił podczas podpisania wicemarszałek Marek Olbryś. Droga jest bardzo zdewastowana i na remont czeka od 10 lat. Przypomniał, że to najkrótsza droga łącząca Łomżę ze stolicą województwa Białymstokiem.

- Generalnie będziemy przebudowywać odcinki. Nie da się takiej modernizacji zrobić bez uciążliwości, ale za dwa lata będziemy mogli poruszać się po zupełnie innej drodze – mówił Adam Poliński i zapowiedział, że na czas remontu wprowadzony zostanie ruch wahadłowy.

Podczas podpisywania umowy obecni byli samorządowcy: wicemarszałek województwa podlaskiego Marek Olbryś, starosta łomżyński Lech Marek Szabłowski, wójt gminy Łomża Piotr Kłys, wójt Rutek Dariusz Modzelewski.

źródło: Podlaskie.eu


Generał Gromadziński odwołany z Eurokorpusu

Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) poinformowało dziś (27.03), że gen. broni Jarosław Gromadziński został odwołany ze stanowiska dowódcy Eurokorpusu. Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła postępowanie kontrolne, w tle którego wg nieoficjalnych informacji mają stać raporty o 18DZ, w skład której chodzi Łomżyński Pułk Logistyczny.
240327185938_0.jpg
Gen. Jarosław Gromadziński w Nowogrodzie

Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła postępowanie kontrolne dotyczące poświadczenia bezpieczeństwa osobowego gen. broni Jarosława Gromadzińskiego w związku z pozyskaniem nowych informacji na temat oficera – głosi komunikat MON.

W związku z tym została podjęta decyzja o odwołaniu gen. broni Gromadzińskiego z zajmowanego stanowiska dowódcy Eurokorpusu i jego natychmiastowym powrocie do kraju. Decyzja ta jest podjęta zgodnie z Ustawą o Obronie Ojczyzny z 11 marca 2022 r., art. 199, ust. 2. o treści „Żołnierza zawodowego można zwolnić z zajmowanego stanowiska służbowego w przypadku: 1) zaistnienia potrzeb Sił Zbrojnych; 2) wszczęcia kontrolnego postępowania sprawdzającego, o którym mowa w przepisach ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych (Dz. U. z 2023 r. poz. 756, 1030 i 1532)”.

Dla zapewnienia ciągłości funkcjonowania Dowództwa Eurokorpusu, na zajmowane przez gen. broni Jarosława Gromadzińskiego stanowisko w trybie natychmiastowym wyznaczony zostanie inny oficer.

Tyle ministerstwo. Warto dodać, że generał Jarosław Gromadziński jako pierwszy Polak dowodził Eurokorpusem.

Bardziej niepokojące informacje podaje Jarosław Wolski, dziennikarz i analityk wojskowy. Na portalu X pisze, że w tle odwołania pojawiają się pogłoski o fałszowania raportów na temat gotowości bojowej 18 dywizji. Przypomnijmy, w skład 18. Dywizji Zmechanizowanej im. gen. broni Tadeusza Buka wchodzi 18. Łomżyński Pułk Logistyczny.

Generał Gromadziński tworzył tę dywizję, która swoją siedzibę ma w Siedlcach i do 7 sierpnia 2022 roku był jej dowódcą. W jej skład poza Łomżą wchodzą m.in. 1 Warszawska Brygada Pancerna z Wesołej pod Warszawą, 21 Brygada Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa, 18 Batalion Dowodzenia z Siedlec, 19 Lubelska Brygada Zmechanizowana im. gen Franciszka Kleeberga z Lublina.

Onet powołując się na anonimowe rozmowy z generałami pisze, że generał kojarzony był z PiS i tak nagłe odwołanie z tak ważnego stanowiska może wiązać się z jakąś zemstą. „Praktyka godna PiS” - miał komentować jeden z rozmówców.


Z balkonu spadła „wyprawa podniebienia”

Członek Zarządu Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Piotr Pawłowski wyjaśnił, że Czytelnicy portalu 4lomza.pl błędnie nazywali odpadniętą spodnią część balkonu „płytą balkonową”, która spadła w poniedziałek z drugiego piętra bloku na balkon poniżej, trawnik i chodnik obok schodów do kancelarii przy ul. Senatorskiej 3 A. Na szczęście, nie było ludzi na 1. piętrze ani przechodniów.
240327171250_0.jpg

Piotr Pawłowski odpowiedział na nasze pytanie, co zdarzyło się w poniedziałek. Jak wytłumaczył, nie była to płyta balkonowa, która zachowała się na balkonie, lecz była to wyprawa podniebienia płyty balkonowej, tj. nie wierzchnia część, na którą stąpa się z mieszkania, tylko jej spodnia część, wykonana z warstwy tynku. Komisja ŁSM z członkiem zarządu ŁSM, kierownikiem administracji osiedla centrum i inspektorem nadzoru budowlanego (których nazwiska Piotr Pawłowski ukrywa) podjęła decyzję o przeglądzie pozostałych balkonów w bloku przy ul. Senatorskiej 3A. Natomiast w balkonie z odpadniętą wyprawą podniebienia nałożono zabezpieczenie antykorozyjne, na które po wyschnięciu można nałożyć od spodu nową warstwę tynku na przetrwałej płycie balkonowej.

Jak oceniła komisja, przyczyną odpadnięcia tynku mogły być zacieki wody pomiędzy płytą a wyprawą. Również na jednym z sąsiednich balkonów łukowato opuściła się wyprawa podniebienia pod płytą.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Inauguracja Galerii Młodych i różne oblicza Jakuba Wysmułka

Wystawę „Siedem form” Jakuba Wysmułka otwarto w Hali Kultury. Była to nie tylko prezentacja fotografii i poezji młodego artysty, ale też jego twórczości muzycznej, ponieważ gra na gitarze i śpiewa w zespole The Small Pull. Dlatego wernisaż zwieńczył energetyczny koncert, a sama wystawa była inauguracją Galerii Młodych, nowej inicjatywy Hali Kultury, nastawionej na promowanie różnych form sztuki lokalnych artystów.
240327122544_2.jpg

W Hali Kultury odbywają się różnorodne imprezy kulturalne i artystyczne, skierowane do różnych grup odbiorców. Jest to zarazem miejsce z potencjałem, mogące stać się czymś więcej niż tylko sala koncertowa czy wystawowa, stąd inicjatywa stworzenia Galerii Młodych i regularne prezentowanie w niej sztuki we wszelkich przejawach.

- Galeria Młodych jest przedsięwzięciem, mającym na celu udostępnianie przestrzeni Hali Kultury młodym artystom i osobom obdarzonym talentem, mieszkającym w Łomży i w okolicy - mówił kierownik Hali Kultury Rafał Krasucki. - Ale nie tylko przestrzeni, bo pragniemy, aby Hala Kultury stała się taką dobrą zatoką, z której ci wszyscy ludzie wypłyną na szerokie, artystyczne wody.

Jakub Wysmułek nieprzypadkowo zainaugurował cykl galeryjnych prezentacji, jest bowiem pracownikiem Hali Kultury, a do tego młodym człowiekiem o różnorodnych zainteresowaniach artystycznych. Stąd pomysł debiutanckiej wystawy „Siedem form”, opartej na zdjęciach, bo jak podkreślał ich autor, odnajduje się głównie w fotografii, którą zainteresował się dzięki mamie i zgłębia jej tajniki od lat. Zaprezentował, zgodnie z tytułem, siedem interesujących i różnorodnych zestawów zdjęć, wykonanych w ostatnich siedmiu latach. To nieoczywiste portrety, krajobrazy, zdjęcia inscenizowane i nierealne kadry, ale też fotomontaże, a do tego tradycyjna fotografia analogowa.

- Szczególnie interesujące w tworzeniu, w robieniu zdjęć, jest dla mnie to, że mogę zrobić coś swojego - podkreślał Jakub Wysmułek. - Wydaje się, że zrobienie zdjęcia to prosta sprawa, ale okazuje się, że niekoniecznie; nie jest to tylko wzięcie aparatu do ręki, kliknięcie i zrobienie zdjęcia. Im bardziej szło to w las, tym bardziej te zdjęcia stawały się nieoczywiste. Prace są próbą okiełznania światła i formy, ale także eksploracją mrocznych, często nieco nierealnych motywów, które pokazują znany świat przez nieznany punkt widzenia.

Zdjęcia dopełniają poetyckie teksty, do których już tylko krok do muzycznych fascynacji autora.

- Muzyka nie jest w moim przypadku czymś tak prostym jak fotografia - wyjaśniał Jakub Wysmułek. - Nie jest to tylko wzięcie instrumentu i napisanie czegoś, to musi być przemyślane, musi być jakoś zaaranżowane, zaplanowane. To bardzo dużo frustracji i problemów, ale ostatecznie zawsze było warto, więc do fotografii doszła pasja muzyczna. Dalej poszła liryka, bo musiałem pisać jakieś teksty do piosenek, które na początku nie odpowiadały mi kompletnie, ale później były już troszeczkę bardziej świadome.

W lutym ubiegłego roku Jakub Wysmułek stanął na scenie Hali Kultury jako gitarzysta, basista i wokalista dwóch zespołów, Raban i The Small Pull. Z tą drugą formacją zaprezentował się również na finał wtorkowego wernisażu, grając z gitarzystą Pawłem Walendziewskim, basistą Rafałem Chojnowskim i perkusistą Michałem Gromadzkim bardzo energetyczny, trwający 45 minut koncert.

Złożyły się nań zarówno utwory autorskie, w tym grany już rok temu „Dobrze”, „Środki komunikacji” czy połączone „Ostatnio” i „Graj”, ale też przeróbki utworów Dominica Fike, The Big Push, The Backseat Lovers oraz przyjęte z nich najcieplej „Poka jak u ciebie tańczę” Bitaminy.

Wystawę „Siedem form” można oglądać w Hali Kultury do 30 kwietnia i jest to wstęp do kolejnych, różnorodnych działań i prezentacji artystycznych w tym miejscu.

- Galeria Młodych jest tylko nazwą - podkreślał Rafał Krasucki. - Zapraszamy do niej praktycznie wszystkich, bez żadnych ograniczeń wiekowych, bo wydaje mi się, że jest w Łomży i w jej okolicach dużo osób, które nie mają odwagi, żeby się przełamać, trudno jest im wyjść do ludzi ze swoją twórczością. Dlatego Hala Kultury otwiera się nie tylko na wystawy fotograficzne, malarskie czy jakiekolwiek inne, ale chcemy tu też gościć osoby utalentowane literacko, poetycko czy muzycznie.

Wojciech Chamryk


Nicola Zalewski zdobył gola w meczu z Walią do Euro

Dwa lata temu emocje wywołała nadzieja na awans Polski do ćwierćfinału mistrzostw świata w piłce nożnej. Qatar był emocjonujący także dlatego, że w reprezentacji zagrał Nicola Zalewski: 20-letni piłkarz z Tivoli we Włoszech, dokąd jego tata wyjechał ze Starych Modzel w okolicy Wygody koło Łomży. Dzisiaj Nicola ma 22 lata i awans do mistrzostw Europy, gdyż we wtorek strzelił karnego w meczu z Walią.
240327114850_0.jpg
Nicola Zalewski (screen: sport.tvp.pl)

Mecz wieczorem w stolicy Walii - Cardiff oznaczał dla reprezentacji Polski klasyczne „być albo nie być” w Euro 2024. Podobnie do sprawy podeszli Walijczycy, którzy jednak - z powodu znakomitej formy bramkarza Wojciecha Szczęsnego - nie pojadą w połowie czerwca 2024 r. na mistrzostwa do Niemiec. Po dwóch połowach trudnego meczu Polska : Walia w Cardiff wynik był bezbramkowy, o awansie musiały zatem zadecydować rzuty karne. Trener kadry Biało-Czerwonych Michał Probierz postanowił, że do piłki będą podchodzić kolejno, na zmianę z Walijczykami: Robert Lewandowski, Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski, Nicola Zalewski i Krzysztof Piątek. Każdy z nich wywiązał się skutecznie ze swojego zadania i dzięki zwycięskiemu wynikowi w rzutach karnych 5 : 4 reprezentacja Polski zagra w czerwcu jako jedna z 24 zakwalifikowanych drużyn do Euro 2024.

Nicola: „Zrobimy bardzo dobre mistrzostwa”
Serwis Gol24 skomentował grę naszego Nicoli pozytywnie: Nicola Zalewski był czołowym zawodnikiem półfinału baraży Euro 2024, kiedy reprezentacja Polski na PGE Narodowym pokonała Estonię 5 : 1. W pojedynku z Walią pomocnik AS Romy nie był aż tak widoczny, ale zachował się perfekcyjnie w decydującym momencie, czyli wykorzystał swój rzut karny w serii „jedenastek”. Dlatego w środę możemy napisać z satysfakcją i gratulacjami dla zawodnika AS Roma, że dzięki Nicoli Zalewskiemu Polacy będą rywalizować o mistrzostwo kontynentu. Nie będzie wcale łatwo, bo Robert i Nicola z kadrowiczami mają w grupie bardzo mocne zespoły: Holandii, Francji, Austrii.

- Najważniejsze, że jedziemy na Euro, bo o tym marzyliśmy i na to pracowaliśmy – mówił dla TVP Sport Nicola Zalewski, który pochwalił trenera. Probierza. - Na pewno to bardzo dobry trener i bardzo dobry człowiek. Podziękujemy na koniec Euro, bo wiemy że zrobimy bardzo dobre mistrzostwa.

Komentatorzy meczu Polska – Walia bardo wysoko oceniali grę, umiejętności i pomysłowość Nicoli Zalewskiego. Stwierdzono nawet, że grał artystycznie, że był najlepszym na boisku, że „to piłkarz z innej gliny”. Kamil Kołsut w krytycznej relacji dla „Rzeczpospolitej” również docenił naszego Nicolę: „Napisać, że widzieliśmy widowisko niezbyt porywające, to mało. Nikt nie chciał zagrać va banque, piłkarze kroczyli ścieżką ostrożności... Niewiele było ryzyka, dryblingów — sporadycznie — w naszej drużynie szukał jedynie Nicola Zalewski”.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146

https://sport.tvp.pl/76642926/nicola-zalewski-przez-dwa-dni-trenowalismy-rzuty-karne-wideo


Łomżyński wariant samorządności

Mieszkańcy wybierając swoją reprezentację do władz miasta liczą na uczciwe prowadzenie spraw miasta. Rzeczywistość potrafi rozjeżdżać się z oczekiwaniami, ale po to co kilka lat organizowane są wybory, aby obywatele mogli zmienić reprezentantów odstających od ich oczekiwań.
240327110442_0.jpg
Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski

Troska o zrównoważony rozwój społeczności, dbanie o porządek, dostrzeganie potrzeb różnych grup społecznych powinna przyświecać władzom miasta, czyli radnym i prezydentowi. Jedną z form kształtowania tej miejskiej rzeczywistości jest wspieranie dotacjami w funkcjonowaniu inicjatyw czy grup społecznych. Przy czym mieszkańcy liczą, że odbywa się to z najwyższą starannością i uczciwie.

Marchewka i kij
Jedną z dziedzin wspierania mieszkańców przez lokalny samorząd jest sport. Magistrat przygotowuje regulamin, a powołana w tym celu komisja przydziela. Ostatecznie jednak decyzję o przyznaniu środków podejmuje prezydent. Lektura tych zarządzeń, na przestrzeni kilku lat, daje ciekawy obraz łomżyńskiej samorządności.

Setki dzieci w różnych latach trenuje piłkę nożną w MŁKS-ie. Sport jest ważny dla zdrowia i kształtowania charakteru, o czym często przypominają władze. Tylko czy dzieci są w tym najważniejsze?

W 2017 roku dotacja na realizację zadań publicznych w sferze wspierania i upowszechniania sportu dla MŁKS wyniosła 66 000 zł. W kolejnym roku podobnie 66 120zł. W grudniu 2018 roku drugą kadencję prezydenta Łomży rozpoczął Mariusz Chrzanowski, a do Rady Miejskiej i prezydenckiego klubu radnych wszedł jeden z trenerów młodzieżowego ŁKS-u Artur Nadolny. Konkursy odbywają się zwykle na początku roku i MŁKS wg poprzedniego regulaminu otrzymał jeszcze 70 000zł. W kolejnym 2020 roku dotacja wzrasta już niemal dwukrotnie i wynosi 138 000 zł. Kolejny rok 2021 i kolejny wzrost – 157 000 zł dla MŁKS-u.

Nadszedł 2022 rok i MŁKS otrzymuje dotację w wysokości 50 000 zł, czyli około 30% tego , co rok wcześniej. Co się stało?

W październiku 2021 roku Artur Nadolny zrezygnował z zasiadania w „prezydenckim” klubie i stał się radnym niezależnym. Coraz częściej zadawał pytania, które wnosiło poruszenie w rządzącej większości. W lutym 2022 roku wspólnie z członkami Platformy Obywatelskiej utworzył Obywatelski Klub Samorządowy.

Opublikowane wówczas oświadczenie trenera i radnego świadczy, że nie o dzieci, a o politykę idzie.

„Z związku z informacjami, jakie do mnie docierają po poniedziałkowej komisji przyznającej dotacje na SPORT DZIECI I MŁODZIEŻY, czyli takimi, że wsparcie dla Młodzieżowego Klubu Sportowego zostało w znaczny sposób obniżone i główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest moja osoba, oświadczam, że rezygnuję z funkcji trenera grup dziecięcych MŁODZIEŻOWEGO ŁOMŻYŃSKIEGO KLUBU SPORTOWEGO”. „Robię to z ciężkim sercem, ale w trosce o dalsze funkcjonowanie stowarzyszenia, w trosce o trenujące w nim dzieci i młodzież, ale również o ŁKS 1926 Łomża, w którym około 80% zawodników stanowią wychowankowie MŁODZIEŻOWEGO ŁOMŻYŃSKIEGO KLUBU SPORTOWEGO. Wierzę jeszcze w mądrość i rozsądek Pana Prezydenta, który ma możliwość podjęcia decyzji, niezależnie od tego, jakie kwoty przydzieliła komisja”. Jak widać po decyzji włodarza, rozsądek nie przyszedł. Nie przyszedł też w kolejnym 2023 roku, kiedy MŁKS ponownie otrzymał 50 000 zł. Sytuacja zmieniła się w 2024 roku, kiedy to 16 stycznia Obywatelski Klub Samorządowy (w skład którego wchodzi Platforma Obywatelska i Artur Nadolny) wszedł do koalicji z prezydentem Mariuszem Chrzanowskim. W zarządzeniu z 1 marca czytamy, że MŁKS otrzymał 170 000 zł.

Dziwnym trafem podobne wahania dotacji widać w konkursach z Łomżyńskiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Innych Uzależnień, tzw. kapslowego.

Rok 2017 – 60 000 zł; 2018 – 70 000 zł; 2019 – 170 000 zł; 2020 – 170 000 zł; 2021 – 140 000 zł; 2022 – 45 000 zł; 2023 - 72 000 zł; 2024 - brak wyników konkursu

Pewne podobieństwo widać w przypadku innego radnego i dotacji na klub w którym pracuje. Chodzi o Andrzeja Wojtkowskiego pracującego w UKS 9. W latach opozycyjnych, czyli 2017-2018 wspomniany klub otrzymywał 18,5 tys. zł i 20 tys. zł dotacji. Po wyborach, gdy radny znalazł się w Klubie Radnych Mariusza Chrzanowskiego, dotacja wzrosła dwukrotnie do 39 600 zł i w kolejnych latach wzrastając (2020 - 63 000 zł, 2021 – 74 500 zł, 2022 - 75 000 zł, 2023 – 60 000 zł, 2024 – 49 000 zł). Co ciekawe najwięcej punktów w rywalizacji dzieci i młodzieży UKS 9 zdobył w 2018 roku – 15 pkt. W kolejnych latach mimo wysokich dotacji ilość punktów spadała i w 2023 wyniosła 1,07 pkt.


Zniszczenia dekoracji Kwiaciarni Ogrodnik

Kwiaciarnia Ogrodnik to jedno z ładniejszych miejsc łomżyńskiej starówki. Właścicielom zależy, by dekorować efektownie wnętrze kwiaciarni i najbliższe otoczenie przy ul. Henryka Sienkiewicza. Niedawno podziwialiśmy wystrój w stylu złotej polskiej jesieni i świąteczny na Boże Narodzenie, a teraz pojawiła się wielobarwna palma wielkanocna na latarni. Niestety, starannej pracy ogrodników dla estetyzacji i uprzyjemnienia otoczenia nie docenili w marcu poruszający się tam młodzi ludzie.
240327081454_1.jpg

- Przez bardzo długi czas było spokojnie – opowiada Irena Przybylak, prowadząca kwiaciarnię obok Placu Jana Pawła II. Dekoracje jesienne i świąteczne ucieszyły wielu przechodniów, łomżyniaków i turystów. - Dużo osób zauważyło, że dzięki naszym dekoracjom bardzo wyładniała ulica w pobliżu skweru z klombem i ławeczkami. Cieszą się nas pozytywne opinie, jakie słyszymy od klientów, na profilu fejsbukowym i instagramie. Dobre słowa od nieznanych ludzi stanowią dla nas motywację.

Firma rodzinna dekoruje kwiaciarnię i Łomżę
Natomiast smutek odczuwaliśmy trzy razy w marcu, z powodu bezmyślnych, kapryśnych zachowań głównie młodych ludzi. Na początku miesiąca czterech chłopców znalazło się przy kwiaciarni, trzech szło, a jeden przed nimi jechał rowerem. Nie wiadomo, dlaczego, przeszkadzała im donica z tują obok wejścia i kopnęli ją, że rozsypała się ziemia... Po niedługim czasie w poprzednim tygodniu obok kwiaciarni jechał rowerzysta. Zrobiliśmy dekorację na słupie pobliskiej latarni na wzór palmy kurpiowskiej: od wysokości metra na dwa metry w górę owinęliśmy słup kolorowymi wstążkami z ponad 100-oma kokardami. Na szczycie umieściliśmy bazie. Rowerzysta oparł rower o słup, wszedł na rower, część bazi zdjął, a część połamał... Trzecia sytuacja wydarzyła się w niedzielę palmową: ona wyszarpnęła część z dekoracji i zaraz rzuciła na chodnik...

Mam apel do przechodniów: jeśli sami nie zrobiliście dekoracji, żeby Łomża była ładniejsza, to nie niszczcie pracy innych. Jesteśmy firmą rodzinną i nie dekorujemy tylko dla siebie, żeby przyciągnąć uwagę klientów, ale dla upiększenia miasta. Smutno jest nam, że rośnie część społeczeństwa, która nie szanuje pracy innych i niszczy. Doceńcie piękno.

Na nagraniach widać głównie młodzież
Pan Mateusz z personelu skomentował trzy smutne wydarzenia. - Tym bardziej boli to, że to praca dziewczyn, wykonana po to, żeby cieszyć oczy innych, ale niestety nie każdy (szczególnie dumni przedstawiciele młodego pokolenia) potrafi to zrozumieć. Szczególnie nas to boli, bo widzimy, jak mieszkańcy Łomży lubią robić sobie zdjęcia przed kwiaciarnią, bo to dla nich jest ta dekoracja, aby nadać koloru i żeby móc zmienić „otoczenie”. Na nagraniach widać, że niszczą osoby w wieku około 20 lat, poza panem pseudo alpinistą z roweru, który później bazie porzucił przy bloku. Jeśli chciał kupić bazie, można było wpaść, nie są drogie. Praca, by je wyhodować i wyciąć z własnej plantacji, kosztuje nasz czas i wysiłek. Jeśli pana nie było na nie stać, podejrzewam, że dostałby pęczek bazi. Widać, że ma dwie sprawne nogi i ręce, więc raczej jest w stanie pracować. Teraz za każdym razem zespół kwiaciarni musi się zastanawiać 5 razy, czy warto cokolwiek dekorować, skoro bezmyślne, młode istoty (nagrane) postanawiają zabawić się kosztem innych. A w zamian mogliby rozwiązać jakieś łamigłówki, w celu rozwoju rozumu, albo pójść do pracy, żeby docenić to, co robią inni.

Przypomnijmy, że Kwiaciarnia Ogrodnik Państwa Przybylaków od około 30 lat dekoruje kwiatami jako sponsor, m.in. imprezy Stowarzyszenia Kobiet z Problemem Onkologicznym - Amazonek, w tym koncerty Hanki Bielickiej (1915-2006), Muzycznych Dni Drozdowo Łomża oraz Filharmonii Kameralnej imienia Witolda Lutosławskiego (1913-1994). W ten sposób upiększają świat kultury.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Pianista wirtuoz i fortepian Fazioli w Łomży

Mateusz Dubiel zaprezentował mistrzowski recital w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Łomży. Jeden z najbardziej obiecujących, nie tylko w skali kraju, pianistów młodego pokolenia zagrał na fortepianie marki Fazioli, rozsławionym zwycięstwem Bruce'a Liu podczas ostatniego Konkursu Chopinowskiego. – Przyjechaliśmy tu ze wspaniałym, fenomenalnym wręcz fortepianem marki Fazioli – mówi Mateusz Dubiel, który wcześniej poprowadził warsztaty z uczniami łomżyńskiej szkoły i w tej roli również sprawdził się znakomicie.
240327081301_3.jpg

W niemal już 60-letniej historii łomżyńskiej szkoły muzycznej wizyty wybitnych muzyków to żadna nowość. Zakończone recitalem warsztaty prowadził w niej choćby Waldemar Malicki, a z orkiestrą Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego koncertował, zmarły miesiąc temu, wirtuoz Eugen Indjic. Wszystko to jednak byli i są artyści i pedagogowie bardzo już doświadczeni, tymczasem w miniony wtorek w auli PSM recital zagrał urodzony w roku 2004 Mateusz Dubiel, student I roku Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie.

Jednak mimo młodego wieku ilość jego krajowych i międzynarodowych sukcesów na najbardziej prestiżowych konkursach robi ogromne wrażenie. Dochodzą do tego liczne występy zagraniczne, od Europy po Stany Zjednoczone i Japonię oraz nagrody i stypendia, z ministerialnymi włącznie.

Wybitnie uzdolniony i świetnie rokujący na przyszłość wirtuoz odwiedził Łomżę dzięki współpracy szkoły muzycznej z Silesia Music Center, dystrybutorem instrumentów najlepszych firm.

– Nasza współpraca z Silesia Music Center datuje się co najmniej od półtora roku – mówi dyrektor PSM Mirosław Korona. – Rozpoczęła się przy okazji zakupu saksofonów dla szkoły, bo Silesia była przedstawicielem firmy produkującej te instrumenty. Rozmawialiśmy też o ewentualnych warsztatach, ale bez konkretów. Ale szkoła marzy, bo dobrze jest mieć marzenia, o takim instrumencie jak Fazioli, a firma Silesia też je rozprowadza. Ma też do tego całą infrastrukturę, bo potrafi taki instrument przywieźć, nastroić, a do tego namówić dobrego wykonawcę, żeby przyjechał na koncert – a tu wiek nie jest istotny, tylko wykonawca, który jest rewelacyjny.

Mateusz Dubiel potwierdził tę opinię podczas recitalu – było nawet słychać głosy, że to najlepszy pianista występujący dotąd w Łomży, a na sali nie brakowało muzyków i wytrawnych melomanów. Młodziutki wirtuoz potwierdził tym recitalem, że nieprzypadkowo oddano mu do dyspozycji jeden z najlepszych fortepianów świata, kosztujący 150 tysięcy euro. Zaczął od quasi uwertury, Preludium h-moll Jana Sebastiana Bacha w opracowaniu Aleksandra Silotiego. Po nim nastąpił główny punkt programu, słynna Sonata h-moll op. 58 Fryderyka Chopina, zaś recital zwieńczyły Sceny dziecięce op. 15 Roberta Schumanna oraz zagrana na bis Etiuda Franciszka Liszta.

Dobór tych utworów potwierdza, że solista nie chce, mimo licznych sukcesów na tym polu, być kojarzony wyłącznie z muzyką Fryderyka Chopina, tak lubianego przez rzesze pianistów.

– Rzeczywiście dużo gra się Chopina – mówi Mateusz Dubiel. – I dobrze, ale myślę, że nie jest tak, że wszyscy grają tylko Chopina - chyba, że jest się związanym z Konkursem Chopinowskim, wygrywa się go, albo zajmuje wysoką lokatę, wtedy ludzie przez pewien okres czasu chcą słuchać w wykonaniu kogoś takiego głównie utworów Chopina. Mnie to na szczęście jeszcze nie dotyczy, stąd ten Bach jako wprowadzenie do Chopina i utwory innych kompozytorów.

Mateusz Dubiel pojawił się we wtorek w Łomży w podwójnej roli. Nie tylko zagrał, ale poprowadził też trzygodzinne warsztaty dla ośmiorga pianistów i był to jego pedagogiczny, ale bardzo udany, debiut. – Przed recitalem udało się nam zorganizować warsztaty dla młodzieży – mówi dyrektor Korona. – Tak młoda osoba prowadząca warsztaty zdarza się rzadko, bo jest to przecież student I roku, ale już bardzo utytułowany, ale rozmawiał z naszymi uczniami z pozycji rówieśnika, tak na zasadzie koleżeńskiej. I myślę, że dużo im to dało, bo skoro on może, mając 19 lat, to oni też mogą, jeśli tylko poćwiczą, bo skoro on tak fajnie gra, to oni też mogą!

– Nawet nie wiem, od kogo to wyszło – dodaje Mateusz Dubiel. – Wielu uczniów było w bardzo młodym wieku, co stanowiło dla mnie pewną trudność, bo musiałem dotrzeć do dziecka 8-10-letniego, a wielkiego doświadczenia w tej kwestii jeszcze nie mam, ale myślę, że uczniowie też sporo wynieśli z tych zajęć. Na pewno łatwiej rozmawiało mi się prawie z rówieśnikami, sam też sporo się nauczyłem.

Mimo wtorkowego terminu i przedświątecznej pory koncert spotkał się ze sporym zainteresowaniem miłośników muzyki w różnym wieku, nie tylko uczniów i kadry pedagogicznej.

– To spore wydarzenie w historii szkoły – podsumowuje Mirosław Korona. – Udało nam się też zaprosić znakomitego prelegenta, dyrektora Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej Janusza Cieplińskiego, było sporo słuchaczy – jeśli tylko będzie możliwość, będziemy takie wydarzenia powtarzać, żeby pokazać, że szkoła nie jest tylko szkołą, ale też centrum kultury, które stara się zorganizować coś nie tylko dla siebie i uczniów, ale również dla mieszkańców miasta.

Wojciech Chamryk


Pożegnaliśmy Profesora Tadeusza Perkowskiego (+ 89)

W czasie długotrwałej choroby Tadeusz Perkowski nie narzekał i nie utyskiwał. Przyjmował swoje cierpienie z godnością. Zmarł 23. marca 2024 r. Przez ponad 36 lat pracy zawodowej był cenionym nauczycielem i wychowawcą w Szkole Drzewnej w Łomży. Uczył fizyki, chemii i elektrotechniki. Uczniowie nadali Mu pseudonim „Polimer”. Umiał zainteresować przedmiotem i zachęcić do nauki poprzez humor oraz ciekawe historie. Spoczął w słoneczny wtorek na starym cmentarzu w Łomży.
240326174254_0.jpg
Tadeusz Perkowski (+89)

W ostatnich latach łomżyniacy widywali Profesora Tadeusza Perkowskiego na starówce, jak z żoną Lucyną przechadzali się po jej rodzinnym mieście. Ulubionymi miejscami ich spacerów były, m.in. ulica Farna, Dworna, Krótka i Długa. Niewiele małżeństw ma szczęście przeżyć i wytrwać zgodnie w szczęśliwym związku przez prawie 66 lat, choć poznali się w Szczecinie w 1955 r. kilka lat przed ślubem. Wielu nauczycieli i uczniów „Drzewnej” mogło myśleć, że Profesor Perkowski pochodzi z Łomży, tak wpisał się przez ponad 60 lat w krajobraz edukacyjny, towarzyski i miejski. Tymczasem lubiany za poczucie humoru „Polimer” pochodził z Warszawy, natomiast studia kończył w Toruniu.

Miał zabawne powiedzonka, nawiązujące do jego zainteresowań zawodowych, np. „śmiejesz się jak stary rozrusznik”. Wychowankowie wspominali, że potrafił wchodzić na krzesło, a nawet na biurko nauczycielskie, żeby obserwować, czy aby nikt nie ściąga na klasówce. Potrafił też nagle wtargnąć do łazienki chłopców z naczyniem wody i chlusnąć na palących papierosy z okrzykiem „pali się!”. Później na lekcji zapraszał chętniej do odpowiedzi tych w mokrych ubraniach. Niejeden z uczniów mógł pamiętać przez długie lata, na czym polega proces spalania i jak można spalić się ze wstydu.

Szczery, cierpliwy i uczciwy
Uroczystości pogrzebowe prowadził ks. Marian Mieczkowski z Katedry, do której wiernie chodził na msze św. i uroczystości Tadeusz Perkowski z małżonką. Wokół grobu rodzinnego w głównej alei cmentarza z 1801 r. zgromadziło się grono Jego najbliższych krewnych, przyjaciółek i przyjaciół, ceniących Profesora przez ponad 60 lat jako dobrego, spokojnego i wartościowego człowieka. Dla wielu z obecnych był wsparciem, inspiracją, drogowskazem. Pociechę w żałobie jedni odnajdą we wspomnieniach z młodości, kiedy dorastając czytali książki przygodowe o lotnikach i marynarzach, do lektury których zachęcał. Inni mieli przed oczami pamięci krajobrazy z podróży rodzinnych, do krain bliskich i dalekich. Ktokolwiek poznał Pana Profesora, mógł liczyć na szczerość, cierpliwość, empatię, uczciwość, szacunek. Mieszkańcom łomżyńskiej starówki może zabraknie sympatycznego Staruszka, który powolnym, drobnym krokiem zmierza z łagodnym uśmiechem przed siebie w dal...

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Dla pieszych i rowerzystów

Gmina Łomża wspólnie z Województwem Podlaskim ma wykonać ścieżkę pieszo-rowerową łączącą Konarzyce z drogą do Boguszyc. Inwestycja jest potrzebna, aby podnieść bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu drogowego w okolicy dwóch skrzyżowań drogi wojewódzkiej 677.
240326162502_0.jpg

„Mając na względzie art.19 ust. ust.4 ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych oraz fakt, iż poprawa bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu jest jednym z zadań priorytetowych w działaniach samorządu Gminy Łomża i samorządu Województwa Podlaskiego, a dotychczasowy układ komunikacyjny, także ten zaplanowany do realizacji w wyniku przebudowy drogi wojewódzkiej nr 677, nie zapewnia bezpieczeństwa wszystkim niechronionych uczestników ruchu drogowego, strony postanawiają:” – to preambuła Listu intencyjnego podpisanego przez Wójta Gminy Łomża Piotra Kłysa i działającego w imieniu Województwa Podlaskiego Mariusza Krzysztofa Nahajewskiego - Dyrektora Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku.

W ramach wspólnego przedsięwzięcia powstać ma ścieżka pieszo-rowerowa o długości ok. 450 metrów po zachodniej stronie drogi wojewódzkiej nr 677 w Konarzycach. Część ścieżki wykona gmina, część PZDW w Białymstoku, w tym fragmentarycznie na działkach, o które ma być poszerzony pas drogowy. W poszerzeniu tego pasa Gmina Łomża ma wesprzeć PZDW.

Podpisanie Listu intencyjnego odbyło się w Podgórzu, gdzie zabrała się młodzież ze wszystkich szkół Gminy Łomża na podsumowanie konkursu ekologicznego dotyczącego odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej.

- Ekologia, czyste środowisko i bezpieczeństwo energetyczne są bardzo ważne, ale bardzo ważne jest także to bezpieczeństwo fizyczne, także wasze np. w drodze do i ze szkoły. Wspólna, przez Województwo Podlaskie i Gminę Łomża, realizacja ścieżki pieszo-rowerowej zapewni bezpieczeństwo dojeżdżającym rowerami z Boguszyc, czy Kosiołk uczniom szkoły w Konarzycach – mówił Piotr Kłys Wójt Gminy Łomża.

Przed podpisaniem Listu intencyjnego Wójt Piotr Kłys wraz z Markiem Olbrysiem Wicemarszałkiem Województwa Podlaskiego oraz Zbigniewem Piotrowskim, dyrektorem Departamentu Infrastruktury i Transportu w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego w Białymstoku, w towarzystwie radnego Konarzyc Tadeusza Jastrzębskiego i sołtysa Boguszyc Dariusza Kaszuby, zwizytowali miejsce przyszłej budowy ścieżki pieszo-rowerowej.

źróło: Gmina Łomża


Spadający balkon

- Rozmawiałem w poniedziałek z kolegą na Senatorskiej, kiedy nagle rozległo się potężne łubudubu – opowiada o „wielkim huku”, który wstrząsnął ulicą około wpół do drugiej Pan Mariusz. - To stało się w ułamku sekundy. Z balkonu na drugim piętrze oderwała się raptem masywna płyta, jakiś metr na dwa metry z betonu czy czegoś. Spadła na wystający poniżej balkon i balustradę. Całe szczęście, że nie było wtedy na balkonach ani na schodach z zewnątrz budynku ludzi, bo byłoby nieszczęście.
240326134944_0.jpg

Z kancelarii prawniczej na parterze wyszło kilka osób, aby sprawdzić, co się stało. - Kawałki gruzu, tynku, jakichś resztek leżały na trawniku i chodniku – uzupełnia relację Pan Zbyszek, który spotkał się z kolegą na Senatorskiej w poniedziałek po południu. Stali po drugiej stronie ulicy i rozmawiali w pobliżu pizzerii z tablicą pamięci Żydów. - Odpadnięcie balkonu zdarzyło się momentalnie, tak że nie widziałem zlatującej płyty, tylko usłyszałem wielki huk. Podszedłem do kancelarii, żeby ktoś od nich zadzwonił do administratora budynku. Chciałem, żeby administrator ostrzegł mieszkańców z drugiego piętra i z pierwszego piętra, by nie wchodzili teraz na balkony, bo jeszcze coś się zarwie albo spadnie im na głowę... Obaj koledzy mieli również szczęście, że nie wchodzili w poniedziałek po schodach do kancelarii, bo resztki z balkonu mogłyby uderzyć ich w głowy albo połamać kości.

Zagadki dla nadzoru budowlanego
Blok przy ul. Senatorskiej w połowie należy do MPGKiM w Łomży, a w połowie do Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Patrząc od ulicy, część po lewej stronie odnowionego, 2-piętrowego budynku z nadbudowanymi na strychu wykuszami ma numer 3 i tablicę ZGM, zaś po prawej – nr 3A i tablicę ŁSM. Blok jest symetryczny i widać na granicy pionową linię między uzgodnionymi kolorystycznie i wzorem elewacjami. Rzeczywiście, cud boski, że balkon z 2. piętra nie spadał w momencie, kiedy na chodniku lub schodach do kancelarii znajdowaliby się przechodnie i petenci.

We wtorek po południu zadzwoniliśmy do Piotra Pawłowskiego, członka Zarządu ŁSM. Wyjaśnił, że ma spotkanie z kierownikiem administracji „w celu omówienia tej sprawy”. Zaproponował, aby o spadającym balkonie porozmawiać w środę. Obserwacja pozostałej części balkonu na 2. piętrze od spodu pozwala zauważyć, że w pobliżu ściany ciemnieje rozległa plama wilgoci, jakby tamtędy dostawała się woda z deszczu albo roztopionego śniegu. Na obrzeżach prostokąta konstrukcji wiszą resztki z betonowego obramowania. Czy odpadła płyta betonowa, czy zbyt słabo położona warstwa tynku, czy zawiodły inne czynniki sztuki budowlanej – to zagadki także dla nadzoru budowlanego.


W Łomży 20 lat temu spadał balkon z bloku MPGKiM przy ul. Romana Dmowskiego. Na początku sierpnia 2004 o mało co nie doszło do tragedii. Pisaliśmy, że w jednym z mieszkań płyta balkonowa zewnętrzna oberwała się chwilę po tym, jak bawiła się tam kilkuletnia dziewczynka. Kobieta, która opiekowała się małą przygotowywała właśnie obiad, gdy usłyszała huk, a po chwili krzyk dziecka...

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Po pandemii wzrasta średnie trwanie życia

Od 1 kwietnia br. zmieniają się tablice średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn. Jak co roku Główny Urząd Statystyczny ustala przeciętną liczbę miesięcy dalszego trwania życia osób w danym wieku obliczaną na podstawie danych opartych na liczbie dożywających mężczyzn i kobiet z uwzględnieniem odpowiednich proporcji płci. Stanowią one podstawę przyznawania emerytur lub doliczanie składek na wnioski zgłoszone od 1 kwietnia do 31 marca następnego roku kalendarzowego.
240326132354_0.jpg

Tablica trwania życia oparta jest w tym roku na danych o śmiertelności za 2023 r. Wynika z nich, że w ubiegłym roku odnotowano 408 tys. zgonów, czyli o 39 tys. mniej w stosunku do 2022 r. (447 tys.).

To już drugi rok po pandemii, gdy w tablicach ogłoszonych przez GUS nastąpił wzrost średniego dalszego trwania życia. Tablica przedstawia przeciętną liczbę miesięcy, jaką mają do przeżycia osoby w wieku od 30 do 90 lat. Każdy przedział wiekowy wzrasta o różną liczbę miesięcy. Osoba w wieku 30 lat będzie żyła dłużej o: 12,7 miesiąca, 60-latek o 9,9 miesiąca, a 80-latek o 6,1 miesiąca niż wskazywały tablicew roku ubiegłym.

- Tablica jest kluczowym elementem przy wyliczaniu emerytury dla osób urodzonych po 31 grudnia 1948 roku. Ustalenie wysokości świadczenia opiera się na prostym działaniu matematyczny. Polega na podzielić kapitał emerytalnego przez przeciętne dalsze trwanie życia wyrażone w miesiącach, które statystycznie emeryt powinien przeżyć. Im większy licznik oraz mniejszy mianownik tym wysokość emerytury, będzie wyższa - informuje Katarzyna Krupicka, regionalny rzecznik prasowy ZUS w województwie podlaskim.

Jeżeli umieralność jest mniejsza, tak jak miało to miejsce w ubiegłym roku, wówczas zwiększa się statystyczna długość średniego dalszego trwania życia. Im większa liczba miesięcy życia na emeryturze przyjęta do obliczenia, tym świadczenie jest niższe. W przypadku 60-latka, w tablicach, które będą obowiązywać od 1 kwietnia jego średnie dalsze trwanie życia wynosi 264,2 miesiąca. Dla osoby w wieku 65 lat wartość ta wzrosła o 8,9 miesiąca do 218,9 miesięcy. Oznacza to, że w przypadku 60-latki z kapitałem 500 tys. zł emerytura wyniesie 1 892,51 zł, czyli o 73,67 zł mniej. W przypadku 65-latka z takim samym kapitałem, emerytura wyniesie 2 284,15 zł, co daje niższe świadczenie o 96,80 zł.

ZUS będzie korzystał z nowych tablic GUS od 1 kwietnia m.in. do obliczenia emerytury ze zreformowanego systemu dla osoby, które przejdzie na to świadczenie między kwietniem br. a marcem przyszłego roku. Przyszli świadczeniobiorcy, którzy kończą wiek emerytalny w tym okresie, nie muszą spieszyć się z przejściem na emeryturę, aby skorzystać z tegorocznej tablicy. Przyznając emeryturę, ZUS zawsze sprawdza, czy dla zainteresowanego korzystniejsze jest przyjęcie do obliczeń danych z tablicy trwania życia, która obowiązuje w momencie złożenia wniosku o emeryturę, czy ukończenia wieku emerytalnego.

Zazwyczaj nowe tablice nie dotyczą osób, które już przeszły na emeryturę. Przeliczenie świadczenie jest możliwe w ściśle określonych sytuacjach np., gdy emeryt po przyznaniu świadczenia pracował i odprowadzał składki emerytalne. Raz na rok lub po ustaniu zatrudnienia może on je sobie doliczać do świadczenia. Jednak najnowsza tablica zostanie wykorzystana wyłącznie w odniesieniu do dodatkowych składek, a nie do całego świadczenia.

źródło: ZUS


Dofinansowanie dla łomżyńskich zabytków

Dofinansowanie prac restauratorskich, konserwatorskich i robót budowlanych przy zabytkach wpisanych do rejestru otrzyma z budżetu województwa 71 projektów. Radni wojewódzcy zatwierdzili listę beneficjentów, na której z Łomży i powiatu łomżyńskiego znalazło się 7 obiektów.
240326125452_0.jpg
Kaplica Lutosławskich na cmentarzu w Drozdowie

Do konkursu o dotacje wpłynęły 74 wnioski, z czego 71 otrzymało pozytywną rekomendację – informuje Urząd Marszałkowski. W zdecydowanej większości dotyczyły one remontów obiektów sakralnych: świątyń katolickich, prawosławnych czy domów modlitw staroobrzędowców. Ma ten cel województwo podlaskie przeznaczyło prawie 5,4 mln zł. W rejon Łomży na 7 projektów trafi prawie 660 tys. zł.

1. Na remont dachu wraz z wymianą pokrycia budynku przy ul. Nowogrodzkiej 5 w Łomży trafi 100 tys. zł.

2. Na remont instalacji ochrony przeciwpożarowej zabytkowego budynku Katolickiej Bursy Szkolnej im. Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży trafi 100 tys. zł.

3. Na prace konserwatorskie przy elewacji prezbiterium oraz drzwiach Kościoła Rektoralnego pw. Wniebowzięcia NMP (1877r) trafi 100 tys. zł

4. Na wykonanie systemu alarmowania przeciwpożarowego w Katedrze przeznaczono 60 tys. zł.

5. Na remont elewacji kaplicy cmentarnej, tj. prace konserwatorskie elewacji i naprawa cokołów kamiennych w Wiźnie przeznaczono 100 tys. zł.

6. Na prace konserwatorskie przy elewacji zachodniej wieży kościoła pw. Św. Wojciecha Biskupa Męczennika w Szczepankowie przeznaczono 100 tys. zł.

7. Na prace konserwatorskie i restauratorskie przy elewacji kaplicy i prace we wnętrzu Kaplicy grobowej Lutosławskich przeznaczono 98,3 tys. zł.


Młodzi na gigancie

Autem, które wczoraj wieczorem (poniedziałek 25.03) uciekało policji jechało czworo nieletnich. Samochód uderzył w barierki, a młodzi dalej uciekali pieszo. Troje z nich złapali policjanci, ostatniego ciągle szukają.
240326100330_2.jpg

Pościg zaczął się około 20:20 na ulicy Piłsudskiego gdzie policjanci ruchu drogowego zauważyli auto bez świateł mijania, a kierujący popełniał wykroczenia. Podjęto próbę zatrzymania pojazdu, ale kierowca zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe. Zaczął uciekać najpierw ulicą Towarową a później Kolejową. Nie słuchał przy tym wezwań funkcjonariuszy przez megafon do zatrzymania się. W międzyczasie poinformowano inne patrole policji.

Ostatecznie pościg zakończył się na skrzyżowaniu/rondzie ulicy Meblowej z Jaworową, gdzie kierujący uderzył w barierki. Oplem merivą jechały cztery nieletnie osoby, które po kolizji zaczęły uciekać pieszo. Po krótkim pościgu policjanci zatrzymali 15-letnią dziewczynę. Później w ręce mundurowych trafiła kolejna 15-latka i 16-letni kierujący. Drugi 16-latek, który tydzień temu uciekł z placówki opiekuńczo-wychowawczej, ciągle jest poszukiwany.

Kierujący 16-latek nie miał uprawnień do kierowania pojazdem. Zresztą samochód wziął bez zgody rodziców. Badanie alkomatem wykazało u niego 0,7 promila alkoholu w organizmie, który jak się okazało wcześniej ukradł. Dwie podróżujące z nim 15-latki były trzeźwe.

Nieletni zostali przekazani rodzinom, ale czeka ich postępowanie przed sądem rodzinnym. Kierujący odpowie także m in. za spowodowanie kolizji, niezatrzymanie się do kontroli i prowadzenie pojazdu bez uprawnień.


Cezary Kisiel pełnomocnikiem wojewody do spraw dostępności

Pochodzący z Łomży Cezary Kisiel został pełnomocnikiem wojewody do spraw dostępności. Swoją funkcję ma pełnić społecznie.
240326082703_0.jpg

„Wojewoda Podlaski Jacek Brzozowski powołał dzisiaj łomżanina Cezarego Kisiela na pełnomocnika do spraw dostępności” - poinformowała posłanka Alicja Łepkowska-Gołaś, która uczestniczyła w wydarzeniu.

Do zadań pełnomocnika należy przedstawianie opinii i podejmowanie inicjatyw w sprawach dotyczących osób ze szczególnymi potrzebami, tworzenia warunków i możliwości podnoszenia ich jakości życia, a także wspieranie działań, które tych osób dotyczą. Jest to funkcja sprawowana społecznie. Cezary Kisiel dołączył do grona siedemnastu pełnomocników wojewody.

Cezary Kisiel w przeszłości był przewodniczącym łomżyńskich struktur Platformy Obywatelskiej i dyrektorem łomżyńskiego WORD-u.


Pościg ulicami Łomży

Samochód osobowy nie zatrzymał się do kontroli i zaczął uciekać. Rozbił się na barierkach oddzielających jezdnię. Część pasażerów uciekła pieszo.
240325220550_1.jpg

Przed godziną 21. w Łomży miał miejsce policyjny pościg. Opel meriva nie zatrzymał się do kontroli i zaczął uciekać. Policjanci podjęli pościg, w międzyczasie wzywając posiłki. Po kilkunastu minutach auto uciekinierów uderzyło w żółte barierki na rondzie między przedłużeniem ulicy Meblowej, a ulicą Jaworową. Z samochodu uciekło trzech mężczyzn, w pojeździe zostawiając młodą dziewczynę.


Drugi pojazd zarekwirowany przez policję

Tym razem pijany 50-latek odczuje działanie procedury konfiskaty pojazdu. Motocykl, którym kierował będąc w stanie nietrzeźwości i z którego spadł, został mu zabrany.
240325183620_0.jpg

Zdarzenie miało miejsce w sobotę, przed godzina 16. Motocyklista jadący z Miastkowa w kierunku Zaruzia stracił panowanie nad jednośladem, wywrócił pojazd, a sam wpadł do przydrożnego rowu. Świadkowie, którzy widzieli zdarzenie, pobiegli by udzielić poszkodowanemu pomocy. Od razu wyczuli od niego alkohol i wezwali policję i do czasu przyjazdu mundurowych trzymali go. Badanie alkomatem wykazał prawie 2,3 promila alkoholu w organizmie. 50-letni mieszkaniec powiatu łomżyńskiego stracił prawo jazdy i straci motocykl.

To drugi przypadek w rejonie, gdzie policjanci konfiskują pojazd za jazdę pod wpływem alkoholu.

Mężczyźnie poza tym grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

źródło: KMP Łomża


Wandalizm wyborczy

Kampania wyborcza w pełni, a jednym z jej najistotniejszych elementów pozostają plakaty kandydatów. Prawie każda wolna przestrzeń, za zgodą czy bez, zajmowana jest przez te reklamy z nadzieją, że przyczynią się do wygranej kandydata. Zjawisko niszczenia plakatów wyborczych, w stosunku do wyborów parlamentarnych, zdaje się być mniejsze, ale ciągle obecne. Policja do tej pory odnotowała dwa takie przypadki, choć w większość tego rodzaju wandalizmu nie jest zgłaszane.
240325182008_2.jpg

Niszczenie plakatów wyborczych to zjawisko naganne i niedemokratyczne. Z jednej strony, może być ono wyrazem frustracji lub sprzeciwu wobec konkretnego kandydata czy partii. Z drugiej strony, jest to akt wandalizmu, który godzi w wolność słowa i prawo do wyrażania swoich poglądów. Pamiętajmy, materiały wyborcze w trakcie kampanii podlegają ochronie prawnej, a za ich niszczenie grozi odpowiedzialność karna.

Do tej pory łomżyńska policja otrzymała dwa zgłoszenia dotyczące niszczenia materiałów wyborczych. Jedno zniszczenie baneru kandydatki na wójta miało miejsce w Drogoszewie, a drugie ostatniej nocy w Łomży. Nieznani sprawcy zerwali reklamę wyborczą z siatki przy ulicy Wojska Polskiego kandydata Prawa i Sprawiedliwości do Rady Miejskiej. Trwa ustalanie sprawców.

Uszkodzonych, zerwanych banerów jest jednak znacznie więcej. W gminie Miastkowo ktoś oblał farbą reklamę wyborczą jednego z kandydatów na wójta. W Łomży nieustalona osoba w banerze przy ulicy Polowej wycięła twarz kandydatki do sejmiku. Rano Czytelnik alarmował, że zniszczony został duży billboard tej samej kandydatki umieszczony na skrzyżowaniu drogi do Mężenina z drogą do Podgórza.

- Brak słów. Wstrętne – mówi Bernadeta Krynicka. Startująca w wyborach do sejmiku dodaje kolejne formy niewłaściwego zachowania. Na jednym z ogrodzeń przy ul. Spokojnej i Piłsudskiego „nieznany sprawca” zdjął jej baner i Domasiewicza, a po kilku godzinach w tym miejscu zawisł już inny kandydat. „Zorganizowana akcja” - kwituje.

Kandydatka przy okazji dzieli się ciekawym spostrzeżeniem. W Wiźnie, prawdopodobnie przy próbie zerwania baneru, ktoś uszkodził przęsło na którym był przymocowany.

Żadnego aktu wandalizmu do tej pory nie zgłaszała, ale jeśli się będą pogłębiać i nasilać, zapowiada kierowanie spraw na policję.

Najlepszą formą reakcji na kandydata powinno być wzięcie udziału w głosowaniu i albo poparcie jego, albo jego kontrkandydata.


Pies zaatakował i ugryzł rowerzystę

W Niedzielę Palmową rowerzysta z Łomży wybrał się na wycieczkę rowerową z kolegą. We wsi niedaleko Zambrowa został zaatakowany przez psa, mieszańca. Ugryzienie w łydkę spowodowało konieczność wizyty w SOR zambrowskiego szpitala, gdzie zdezynfekowano i opatrzono ranę oraz skierowano mężczyznę na oddział chorób zakaźnych do Łomży. Dostał serię 5 zastrzyków przeciw wściekliźnie. Łomżyńska Grupa Rowerowa Przerzutka wystosowała teraz apel do właścicieli psów.
240325175004_0.jpg
Zdjęcie ilustracyjne

- Nietrudno się domyślić, że pokrzywdzony rowerzysta, zamiast szukać właściciela psa, skupił się na jak najszybszym otrzymaniu pomocy medycznej... – mówi Joanna Pogorzelska z Łomżyńskiej Grupa Rowerowej Przerzutka, która apeluje do właścicieli psów o zamykanie bram na posesjach. - Zwierzę uciekło. Mandat karny, którego właściciel niesłusznie uniknął, to nic w porównaniu z tym, przez co musi przejść niewinny rowerzysta... Wiosna to dla rowerzystów prawdziwy raj i początek sezonu. Niektórzy członkowie grupy jeździli zimą, jednak teraz przejażdżki stają się nieodłącznym elementem dnia. Wyprawy rowerowe pozwalają spędzić czas na podziwianiu przyrody, rozmowach i łączeniu relaksu z aktywnością fizyczną. Niestety, zdarzają się również takie przykre sytuacje, na które zostali zmuszeni zareagować. Stąd ich ogromna prośba - apel do wszystkich właścicieli psów.

Apel Łomżyńskiej Grupy Rowerowej Przerzutka
- To nie jest pierwszy przypadek, kiedy niedopilnowane zwierzę atakuje cyklistę – wyjaśnia Joanna Pogorzelska. - Brak wyobraźni właścicieli czworonogów martwi nas i zaskakuje. Co by było, gdyby zwierzę zaatakowało dziecko? W jednej z naszych ostatnich wypraw brało udział dwóch chłopców: 6-letni Dominik i o 2 lata starszy Olek. Dzielny ośmiolatek przejechał wówczas 60 km! Na tej trasie również spotkaliśmy psy, które tym razem tylko nas postraszyły. Czy naprawdę tak trudno zamknąć bramę i furtkę posesji? Czy zawsze musimy reagować dopiero wtedy, gdy wydarzy się coś złego...?

My naprawdę kochamy zwierzęta. Wielu z nas je posiada, a ten apel nie jest atakiem skierowanym przeciwko nim. Nasza prośba ma na celu zapewnić nam bezpieczeństwo, spokój i brak problemów, np. prawnych, po stronie właścicieli czworonogów. Liczymy na Państwa zrozumienie i serdecznie pozdrawiamy mieszkańców Łomży i okolic od Łomżyńskiej Grupy Rowerowej Przerzutka.

„Owczarki rzuciły się z jednej i drugiej strony”
Andrzej Siwek z ŁGRP przybliża szczegóły niebezpiecznego incydentu w niedzielę z agresywnym psem, który nawet nie zaszczekał, tylko od razu rzucił się do nogi rowerzysty. Stało się to wszystko tak szybko, że mężczyzna nie zdążył zeskoczyć z roweru i zasłonić się pojazdem. Na szczęście, pies nie poszarpał nogi człowiekowi. Zdaniem rowerzysty, właściciele psów we wsiach powinni trzymać je na uwięzi albo na ogrodzonych posesjach, gdzie furtki i bramy są pozamykane. - Psy we wsiach różnie na nas reagują, kiedy jedziemy rowerami – opowiada Pan Andrzej. - Spotykaliśmy się wiele razy z sytuacjami, że rzucają się do nas, szczekają, próbują chwytać za nogawki, ale zdarzają się też bardzo agresywne. Ja miałem zdarzenie w Starej Łomży, że dwa owczarki, niedopilnowane, rzuciły się na mnie z jednej i drugiej strony jednocześnie... Na szczęście, zdążył pojawić się właściciel. Z doświadczenia widać, że musimy mieć przy sobie coś do obrony, gaz pieprzowy, elementy hukowe.

W trasę ruszają dzieci, młodzież i emeryci
Grupa Przerzutka powstała w październiku 2023 r. z inicjatywy osób, dla których jazda na rowerze jest czymś więcej, niż tylko sposobem na spędzanie wolnego czasu. W chwili obecnej liczy prawie 400 członków. - Skupiamy się na integracji i propagowaniu tego rodzaju aktywności. Organizujemy wspólne wycieczki, dzielimy się swoim doświadczeniem i informacjami, związanymi z tematyką rowerową – opisuje Pani Joanna. Pasja w działaniu okazała się skuteczna. Udało się zachęcić wielu ludzi do wyjścia z domu i sprawić, żeby zamienili telewizor, komputer czy smartfon na rower. - W czasach zdominowanych przez Internet traktujemy to jako ogromny sukces – podsumowuje Pani Joanna, jedna z osób zarządzających Łomżyńską Grupą Rowerową. - Dołączyło do nas wiele osób samotnych, które świetnie się tu odnajdują. „Przerzutka" zrzesza rowerzystów z każdego przedziału wiekowego. W trasę chętnie ruszają z nami dzieci i młodzież, ale też osoby w wieku emerytalnym.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Zorza polarna i burza G4 na północ od Jeziorka

Zjawiska na gwieździe Słońce w nocy z piątku na sobotę miały wyjątkowo dynamiczny charakter, ponieważ gwałtowne wyrzuty masy koronalnej osiągnęły zawrotne prędkości 1 838 kilometrów na sekundę. Na powierzchni Słońca, które jest gigantyczną, gotującą się kulą plazmy z wodoru i helu, pojawiały się rozliczne plamy i rozbłyski, a promieniowanie cząstek dotarło do Ziemi Łomżyńskiej.
240325161013_1.jpg

Takie kosmiczne zjawiska zapowiadał polski AstroBloger w swoim bardzo długim i szczegółowym opisie przemian na Słońcu. Przewidywał, że „z uwagi na energię wyrzucenia materii, uderzenie ma szansę nastąpić w krótszym czasie, niż w przypadku wyrzutów z końca lutego i 17. marca, które zaowocowały kolejno burzami kategorii G2 w dniu 3. marca i G1 w dniu 21. marca”. Zapowiedział, że impaktu – zderzenia z atmosferą naszej planety - oczekiwać można w drugiej połowie 24. 03 lub pierwszej 25.03 - uderzenie potencjalnie może okazać się porównywalne do zeszłorocznych CME, powodujących burze magnetyczne kategorii G4... Przewidywania AstroBlogera potwierdziły się w praktyce i nawet przerosły oczekiwania hobbistów. Marta Skrodzka przysłała do redakcji 4lomza.pl 4 zdjęcia zorzy, wykonane w niedzielę, 24. marca, około godziny 20. w okolicach Łomży.

- To nie jest moja pierwsza zorza polarna, którą zaobserwowałam na żywo – opowiada z dumą prawniczka, interesującą się astronomią jako hobby. - Poluję na te zorze. Pierwszą widziałam rok temu w marcu na własne oczy, ponieważ zorzę polarną można czasami zobaczyć gołym okiem. Wyglądała wtedy jak białe, szybko poruszające się smugi, przypominające chmury. Widoczne były na klatce zdjęcia jako zielone. W minioną niedzielę nie była widoczna – tylko aparat w komórce zdążył ją uwiecznić. Przy trybie nocnym aparatu czas naświetlania powinien wynosić minimum 9 sekund, a ISO ustawia się na 400. Jeśli czas jest dłuższy, to zdjęcie jest jaśniejsze i widać więcej szczegółów nieba i ziemi.


Burza geomagnetyczna G4 w skali 5-stopniowej
Pani Marta obiektyw skierowała na północ w określonym czasie, gdyż o ewentualności pojawienia się zorzy, będącej widomym skutkiem burzy geomagnetycznej, dowiedziała się z aplikacji Aurora. Dlaczego podzieliła się zdjęciami z Czytelniczkami i Czytelnikami 4lomza.pl...? - Zorza na niebie to ładny, niezapomniany widok – wyjaśnia Marta Skrodzka. - Chciałam podzielić się tym pięknem, aby inni również odnaleźli w sobie radość życia. W niedzielę wieczorem była pełnia księżyca, więc niebo było bardzo rozjaśnione, dlatego dobrze widoczne są elementy krajobrazu w pobliżu Jeziorka.

W okolicach Nowogrodu aparat innego Czytelnika nie zdołał zarejestrować tak silnej zorzy polarnej z powodu warstwy chmur, przesuwających się ponad Narwią i Pisą, oraz padającego wciąż deszczu. Centrum Badań Kosmicznych PAN ostrzegło, że z powodu burzy geomagnetycznej mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi i możliwe problemy ze śledzeniem satelitów na orbicie Ziemi.

Skrót CME pochodzi od liter z angielskiego wyrażenia: coronal mass ejection. Koronalny wyrzut masy z materią ze Słońca porównywany jest do wielkiego, namagnesowanego obłoku plazmy – jak podała PAP, większego kilkakrotnie od Ziemi – który przyspiesza w obszarze korony słonecznej i z ogromną prędkością wyrzucany jest w przestrzeń Kosmosu. Zorza trwa krótko, kilka do kilkunastu minut. Pole magnetyczne Ziemi przyciąga cząstki Słońca, które jonizują atmosferę i świecą zorzą.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Pływacy z medalami

Trzecie i czwarte miejsce zajęły drużyny UKS Butterfly podczas Międzywojewódzkich Drużynowych Mistrzostwach Młodzików 12 i 13 lat. Najlepszym zawodnikiem łomżyńskiej drużyny został Kajetan Balkiewicz, zdobywca czterech medali.
240325101030_0.jpg

W miniony weekend w Suwałkach pływacy z roczników 2011 i 2012 z województw: podlaskiego i warmińsko – mazurskiego rywalizowali na Międzywojewódzkich Drużynowych Mistrzostwach Młodzików (I runda). Organizowane są w całej Polsce w tych samych konkurencjach według zasad Polskiego Związku Pływackiego. Dobrze zaprezentowali się reprezentanci łomżyńskiego UKS Butterfly. 13-latkowie zajęli trzecie miejsce, zaraz za klubami z Olsztyna i Białegostoku, a 12-latkowie znaleźli się na czwartym miejscu. W konkurencjach indywidualnych zdobyli 13 medali, a w sztafecie 1 krążek. Najlepszy zawodnik łomżyńskiej drużyny Kajetan Balkiewicz zdobył medal w każdym ze swoich startów: srebrny - na 100 m w stylu grzbietowym oraz 3 brązowe: na 100 i 400 m w stylu dowolnym i 200 m w grzbietowym. W kategorii generalnej młodzików 13 - letnich zajął wysokie, trzecie miejsce.

- Po raz kolejny wracamy z zawodów z medalami, życiówkami oraz poczuciem wykonania dobrej pracy na treningach. Poziom zawodów był bardzo wysoki, ale nie sparaliżowało to naszych zawodników, którzy w każdej konkurencji dawali z siebie wszystko. Efektem pracy było trzecie i czwarte miejsce w generalnej klasyfikacji klubowej. Ustąpiliśmy tylko klubom ze stolicy województw, które do Suwałk przyjechały bardzo licznymi i silnymi składami” - komentują trenerzy: Bartosz Kutny i Tomasz Drozdowski, którzy przed startem skarżyli się na plagę przeziębień w drużynie.

Spośród 13-latków, równie udanie zaprezentowali się:

Dawid Domaszewski, który zdobył złoto na 100 m motylkiem i brąz na 200 m s. zmiennym. W dwóch pozostałych startach na 100 m i 400 m w stylu dowolnym uplasował się tuż za podium na czwartym miejscu.

Paweł Mitter zdobył dwa medale: srebrny na 100 m w stylu klasycznym oraz brązowy - 100 m grzbietem. W pozostałych startach ustanowił rekordy życiowe zajmując V miejsce na 400 m s. dowolnym i VI - 100 m s. dowolnym.

Wśród 12 latków najlepszą zawodniczką UKS Butterfly była Zuzia Piaścik, która zdobyła, trzy medale brązowe, w konkurencjach: 100 m s.dowolnym, 100 m i 200 m s. grzbietowym. Do tego Zuzia „dorzuciła” VI miejsce na 400 m s. dowolnym.

Brzeziński Ksawery zdobył brązowy medal, w wymagającej konkurencji 100 m s. motylkowym. Na 100 m w stylu dowolnym zajął IV miejsce.

Janowski Jakub, zdobył brązowy medal na 200 m stylem klasycznym. Do tego ustanowił dwie życiówki w stylu grzbietowym na 100 i 200 metrów.

Sztafeta mieszana 13-latków, w składzie: Kornelia Szerszun, Amelia Wiszowata, Paweł Mitter, Dawid Domaszewski w konkurencji 4 x 50 stylem dowolnym, zdobyła III miejsce.

Pozostali zawodnicy, zajmowali dalsze miejsca, ale mimo tego ich starty były bardzo udane, gdyż prawie wszyscy ustanowili nowe rekordy życiowe:

13 lat:

Gabrysia Niedźwiecka - 4 rekordy życiowe,

Nikola Sołogub - 3 rekordy życiowe,

Kornelia Szerszun - 2 rekordy życiowe,

Antonina Szydilk - 2 rekordy życiowe,

Amelia Wiszowata - 4 rekordy życiowe

12 lat:

Antonina Chrostowska - 2 rekordy życiowe

Jakub Mordasiewicz - 3 rekordy życiowe

Lena Sienkiewicz - 3 rekordy życiowe

Wolińska Victoria - 3 nowe rekordy życiowe

źródło: UKS Butterlfy


„Słowa miasta” na wystawie

Nietypową wystawę otwarto w piątek w Galerii Pod Arkadami. Cały wcześniejszy dzień studentki i studenci Pracowni Sztuki w Przestrzeni warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych krążyli po mieście, fotografując pojedyncze słowa z ulicznych szyldów i napisów. Ułożone z nich zdania złożyły się na wystawę „Słowa miasta”. To eksperymentalne działanie zorganizowane po raz pierwszy i w Łomży również bez precedensu. Zaskakujące okazało się również to, że jeden z autorów wystawy tuż przed jej otwarciem zaprotestował przeciwko temu, co sam współtworzył.
240325101316_2.jpg

- Wystawa „Słowa miasta” jest bardzo ciekawym projektem, przeprowadzonym przez Pracownię Sztuki w Przestrzeni z Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, której założenia - począwszy od przyjazdu do Łomży, wykonanie fotografii, po dobór słów i stworzenie ekspozycji - stanowią w dużej mierze nawiązanie do metody surrealistów - pisma automatycznego. Metody bazującej na podświadomym wyborze i przyciąganiu - mówi kierowniczka galerii Kaja Kozon.

- Pomysł przyszedł z takiej mojej refleksji na temat słów, czy różnego rodzaju tekstów, które pojawiają się w przestrzeni miasta, w którym ja mieszkam - przybliżał genezę projektu „Słowa miasta” dr hab. Maciej Duchowski, prowadzący Pracownię Sztuki w Przestrzeni warszawskiej ASP. - Nie mówię tu o takich rzeczach, które są ogólnodostępne wszędzie, typu reklamy jakichś bardzo dużych firm, tylko o różnych, lokalnych napisach, które się w jakiś sposób zauważa i czyta, czasami patrzy się na nie bezmyślnie. Wdrukowują się one w świadomość, w umysł i pamiętam je z przestrzeni niedużego, podwarszawskiego miasta, w którym mieszkam; są jakby podświadomą tożsamością tego miejsca, takim nie do końca zdefiniowanym, charakterystycznym polem dla danego miasta, danego miasteczka, itd. Wydało mi się to interesujące i namawiałem studentów, żeby szukali takich przejawów napisów, których nie znajdują w swoim mieście.

Katarzyna Biwald, Marcelina Cychol, Antonina Kalinowska, Paweł Kopaczewski, Mikołaj Kuźmicz, Anna Radzimińska i Oskar Wiater, pod kierunkiem Macieja Duchowskiego oraz asystenta Sebastiana Winklera, przez cały czwartek krążyli po Łomży, wykonując zdjęcia pojedynczych słów z szyldów, ulicznych napisów, reklam czy ogłoszeń. - Polegało to na tym, że studenci wczoraj przez cały dzień chodzili po mieście - mówił Maciej Duchowski. - Penetrowali różnego rodzaju miejsca, zaułki; niekoniecznie takie, które są turystycznie rozpoznawalne, ale również takie, gdzie osoba z zewnątrz rzadko się pojawia. Fotografowali przejawy słów, słowa, które występują w przestrzeni publicznej, czyli byli kimś w rodzaju poszukiwaczy, łowców słów.

Efekt tej wytężonej pracy to 450 zdjęć, które zostały wydrukowane i studenci w piątek od rana dokonywali ich wyboru oraz układali je w dłuższe lub krótsze zdania, które zawisły na ścianach galerii MDK-DŚT. - Był to pewnego rodzaju eksperyment pracy kolektywnej - nie krył Maciej Duchowski. - Oni wszyscy na co dzień są malarzami, młodymi artystami, którzy pracują solo. Tak więc taka praca kolektywna, gdzie autor jest podzielony na siedem, jest dla nich pewnego rodzaju nowością. Odbyła się pewna demokratyczna, nazwijmy to wymiana zdań, pewien rodzaj konfliktu nawet z tego wyniknął, ale na końcu studenci zgodzili się, jak to ma wyglądać, czy jaką formę ma przyjąć, jakie słowa następują po jakich słowach i wszyscy to jakoś zaakceptowali.

Jednak nie do końca, ponieważ Oskar Wiater wywiesił w galerii swoisty protest, pisząc w nim:

„NIE ZGADZAM SIĘ. Nie zgadzam się z przesłaniem. Wystawa jest świetnym przykładem tego, że ARTYSTA to indywidualista i praca w kolektywie to coś, co ZABIJA IDEE. Sztuka w ówczesnych czasach stawia na uniwersalizm i w pewien sposób ma zamiar wzbudzać ambiwalentne uczucia, mimo to nie można jej tworzyć wbrew swoim przekonaniom. Oczywiście taka podburzająca forma wypowiedzi jest czymś, co daje pole do dyskusji, dlatego, jako że jest to moje pierwsze działanie, w którym biorę udział, chcę wyrazić sprzeciw do haseł, które wspólnie utworzyliśmy. VETO. Oskar Wiater”.

Ów protest „ARTYSTY” (cudzysłów, ponieważ internetowa wyszukiwarka milczy na temat jego twórczych i artystycznych dokonań) wydaje się jednak niezrozumiały i co najmniej dziwny, skoro uczestniczył on w projekcie od początku, biorąc udział w całym procesie twórczym. Zaprotestował jednak niedługo przed otwarciem wystawy, kiedy była ona już gotowa. Od razu nasuwa się więc pytanie, dlaczego nie zrobił tego na którymś z wcześniejszych etapów, choćby tworzenia poszczególnych zdań, czy montażu już ustalonych kolektywnie treści, bo różnica zdań może wystąpić zawsze, ale w tym przypadku tak późny protest przeciwko temu, co również się tworzyło, wygląda groteskowo. Wystawa tymczasem jest bardzo interesująca, pokazuje bowiem przestrzeń miasta z perspektywy pojedynczych słów, które stały się punktem wyjścia do stworzenia zupełnie nowych zdań, pełnych nowych treści, a nawet uniwersalnych, ponadlokalnych komunikatów.

Warto sprawdzić to osobiście i dać się zaskoczyć - wystawa jest czynna do 22 kwietnia.

- Szpaler zdjęć, rozmieszczony na ścianach galerii, tworzy labirynt znaczeń, w którym my sami możemy dostrzegać te czy inne słowa i już każdy z osobna, wykorzystując tę samą metodę, co studenci - możemy odnajdywać własne zdania - podsumowuje Kaja Kozon. - Graficzna forma zdjęć, zróżnicowanie czcionek, kolorystyka, a ostatecznie cała forma ekspozycji przenosi słowa miasta – te podskórne - wpisane w rytm ulic, budynków i reklam do innej przestrzeni, skłaniając nas do zauważenia ich obecności. Sam fakt, że zdjęcia nie są z innego miejsca niż z samej Łomży sprawia, że wchodzimy z tą wystawą w pewien rodzaj relacji – gdy rozpoznajemy dane miejsca skąd słowa były uchwycone. Ten efekt czyni nas odbiorców - uczestnikami sztuki zaangażowanej.

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: MDK-DŚT

Podziękowania za współpracę dla Kai Kozon


Kora, Niemen i młode talenty na jubileuszowym Big Bicie

Gabriela Rosen, Zuzanna Darda i Szymon Petelczyc to zwycięzcy XV Regionalnego Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej Big Bit. W zorganizowanej przez Miejski Dom Kultury-Dom Środowisk Twórczych imprezie wzięło udział 31 solistów i dwa zespoły. Młodzi wokaliści śpiewali ponadczasowe przeboje Kory i Maanamu oraz Czesława Niemena tak, że jury pod przewodnictwem Damiana Ukeje przyznało łącznie aż 20 nagród i wyróżnień.
240325152903_0.jpg

Festiwal Big Bit, wymyślony i realizowany przez doświadczonego i cenionego instruktora wokalnego Bernarda Karwowskiego, to nie tylko konkurs wokalny jakich wiele, ale też swego rodzaju misja, polegająca na przypominaniu i przybliżaniu młodym ludziom twórczości wybitnych artystów z przeszłości. Bohaterami jubileuszowej edycji imprezy byli Olga „Kora” Jackowska, wokalistka Maanamu oraz Czesław Niemen, postaci ikoniczne dla polskiej sceny muzycznej, artyści jedyni w swoim rodzaju i do tego wybitni autorzy tekstów i kompozytorzy. Było więc nieco obaw o to, czy młodzież w roku 2024 zechce śpiewać ich piękne, ale przy tym bardzo trudne piosenki, jednak okazały się one płonne, bo zgłoszeń nie brakowało. Było ich nieco mniej w kategorii uczniów klas I-IV szkoły podstawowej, ale przed jury w składzie Damian Ukeje, Jolanta Baranowska i niżej podpisany stanęły w piątkowe przedpołudnie cztery młodziutkie wokalistki. Wszystkie śpiewały piosenki Maanamu, zaś najlepsza okazała się Gabriela Rosen, wykonująca „Krakowski spleen”. Drugie miejsce ex aequo zajęły Oliwia Frąckiewicz i Natalia Składanek wyróżniono Zuzannę Purwin. Uczniowie klas V-VIII chętniej sięgali już po piosenki Czesława Niemena, a do tego reprezentowali wysoki poziom, tak więc było czego słuchać.

Ostatecznie jednogłośnie zwyciężyła Zuzanna Darda (Studio Wokalne ROK Łomża, w poprzedniej edycji konkursu druga, ale w młodszej kategorii wiekowej), śpiewająca „Płonącą stodołę” Niemena. Drugą nagrodę otrzymały ex aequo Lena Ruszczyk (Studio Wokalne eMDek) i Anna Przybylska (Studio Piosenki PopArt, trzecia w poprzedniej edycji), zaś trzecią kwintet Studia Piosenki PopArt. Miłosz Kurowski, Antoni Bagiński, Aniela Chojnowska, Kamila Święcka i Dawid Cwalina nie tylko żywiołowo zaśpiewali „Żądzę pieniądza” Maanamu, ale też wpletli w nią cytaty z Michaela Jacksona - nie tylko wokalne, ale też taneczne, bo był i moonwalk. Wyróżnienia zdobyły: Maja Krzyna (ROK, poprzednio pierwsza), Blanka Mirecka i Oliwia Winiarek (ROK, we wcześniejszej edycji Big Bitu wyróżniona za ruch sceniczny).

W kategorii uczniów szkół średnich rywalizacja była jeszcze ciekawsza. Tu większość uczestników zdecydowała się wykonać również dodatkowy utwór, tak więc poza żelazną klasyką polskiego rocka można było usłyszeć sporo najnowszych, światowych przebojów. Zwyciężył żywiołowy i do tego świetnie śpiewający Szymon Petelczyc z Białegostoku, znany w Łomży z sukcesów podczas Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego im. Hanki Bielickiej „Radość spod kapelusza”. Jako główny utwór wykonał „Płonącą stodołę” Niemena.

Drugą piosenką okazał się rock 'n' rollowy klasyk „Great Balls Of Fire” Jerry'ego Lee Lewisa, w którym Szymon zagrał również na pianinie. W tej kategorii drugie nagrody również były dwie, dla Moniki Modrakowskiej, która zdobyła też nagrodę językową za piosenkę dodatkową i Anny Wróblewskiej (KOKiS Kolno), a trzecich było jeszcze więcej, ponieważ jury doceniło w ten sposób Amelię Borusiewicz (I LO Łomża, druga w poprzednim Big Bicie), Paulinę Turkot i Maję Wronowską (I LO Łomża). Wyróżnienia zdobyły Maja Liżewska - nie tylko wokalistka, ale też gitarzystka oraz Trio eMDeK w składzie Lena Ruszczyk, Kinga Kossakowska i Roksana Ksepka, które otrzymały też nagrodę dodatkową, voucher od Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży.

Sponsorami jubileuszowego festiwalu Big Bit byli Klinika dentystyczna Bodent, Kino Helios, Pizzeria Pepe Rosso i OSM Piątnica, a zakończył go wieczorny koncert szefa jury Damiana Ukeje, który w programie „Moje Boskie Buenos” wykonał z gitarą nie tylko ponadczasowe przeboje Kory i Maanamu, ale też inne covery oraz utwory autorskie.

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: MDK-DŚT


Wielkanoc zapowiada się ciepła i słoneczna

Początek tygodnia pochmurny z opadami deszczu i chłodny z nocnymi przymrozkami.. Od wtorku opady zaczną zanikać i stopniowo zacznie napływać do Polski coraz cieplejsze powietrze. Po raz kolejny przelotne opady deszczu pojawią się w czwartek i piątek. Koniec tygodnia słoneczny i bardzo ciepły z temperaturą przekraczającą 20°C.
240325091601_0.jpg

W poniedziałek pochmurno z opadami deszczu i lokalnie w regionie deszczu ze śniegiem. Temperatura w dzień do 9°C. W nocy z poniedziałku na wtorek przymrozki do -3°C. Lokalnie mgły ograniczające widzialność do 200 metrów. Wiatr słaby i umiarkowany południowo-zachodni.

We wtorek w rejonie Łomży jeszcze sporo chmur i może popadać deszcz. Temperatura do 10°C. Noc z wtorku na środę bez przymrozków. Wiatr słaby i umiarkowany, południowy i południowo-wschodni.

Środa słoneczna. Temperatura w rejonie Łomży wyniesie 12°C. Wiatr umiarkowany, okresami dość silny, porywisty, południowy i południowo-wschodni.

Czwartek i piątek: przejściowy wzrost zachmurzenia do dużego aż do wystąpienia przelotnych opadów deszczu. W piątek postępujące od południa kraju rozpogodzenia i zanik opadów. Temperatura do 13°C.

Sobota i niedziela w rejonie Łomży słoneczna i bardzo ciepła. Temperatura w dzień wyniesie około 20°C i więcej. Wiatr słaby i umiarkowany, z kierunków południowych.

źródło: IMGW


Druga Noc Matematyczna w pierwszym LO

W ramach przygotowań do egzaminu maturalnego w I LO imienia Tadeusza Kościuszki matematyki uczą się w dzień i w nocy. Po raz drugi w historii chętni uczniowie czwartych klas mogli przyjść do swojej szkoły, by o niecodziennej porze i luźniejszej atmosferze poszerzać swoją matematyczna wiedzę.
240324172913_0.jpg
Młodzież w oknach auli (fot. Marek Maliszewski)

92-osoby z 158 uczniów wszystkich klas maturalnych, w sobotę 23. marca o godz. 18. zjawiło się w liceum przy Bernatowicza, by noc poświęcić matematyce. Po raz drugi już w murach najstarszej łomżyńskiej szkoły średniej zorganizowano Matematyczną Noc Maturzystów. Uczestnictwo w matematycznym maratonie jest dobrowolne, ale ekscytujące.

- Z przyjścia tu nie mają żadnych profitów poza tym, że się mogą czegoś nauczyć – mówi pomysłodawca kapitalnego sposobu zgłębiania tajników królowej nauk Tomasz Szałkowski.

Młodzież podzielono na dwie grupy. W pierwszej znaleźli się ci, którzy matematykę zdają na poziomie podstawowym, a w drugiej rozszerzonym. O godzinie 18. zajęcia prowadzili także Elżbieta Kurzyna i Mariusz Domański. Po trzygodzinnym bloku przyszedł czas na odpoczynek. Do dyspozycji młodych ludzi była m.in. sala gimnastyczna, gdzie przy sporcie można było rozprostować kości. Głodni zamawiali pizzę, inni korzystali z zorganizowanych przez szkołę przekąsek, ciasteczek, kawy czy herbaty.

Około godziny 23. rozpoczął się kolejny 3-godzinny blok nauki, a przy tablicach w dwóch klasach pozostało tylko małżeństwo matematyków I LO Agnieszka i Tomasz Szałkowscy. Ci od rozszerzonej matematyki zajmowali się się m.in. dowodzeniem w geometrii, a na podstawie wałkowano pewniaki, czyli zadania, których się wszyscy spodziewają.

- Pierwszy kryzys przychodzi koło drugiej w nocy – mówi matematyk i wicedyrektor I LO Tomasz Szałkowski. - Jak się przetrwa do czwartej, to już po nocy.

Przyznaje, że podczas pierwszej edycji Nocy Matematycznej na zmianę z żoną musiał zmrużyć oko.

Młodzież, która przychodzi na te zajęcia zabiera ze sobą poduszki, materace, kocyki czy piżamki. Na drugim piętrze, w dowolnym momencie nauki, każdy kto chce może pójść do jednej z sześciu klas i zmrużyć oko.

Dyrektor Szałkowski ma nadzieję, że Noc Matematyczna Maturzystów stanie się już tradycją w I LO. „My ich nie zmuszamy, my tylko proponujemy”.


Kurpiowskie palmy w Zbójnej

„Nie ma nas bez tradycji” – mówiła posłanka Alicja Łepkowska – Gołaś tuż przed wyruszeniem w Zbójnej tradycyjnego korowodu z palmami. Wspomnienie uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy w tej kurpiowskiej gminie od lat ma wielobarwny i tradycyjny charakter.
240324151418_5.jpg

Tydzień przed Wielkanocą chrześcijanie obchodzą Niedzielę Palmową, wspomnienie wjazdu Jezusa na osiołku do Jerozolimy. Tego dnia rozpoczyna się Wielki Tydzień, czyli ostatni tydzień życia Jezusa przed jego śmiercią i zmartwychwstaniem. Wierni do kościołów przynoszą palmy, które obecnie często przyjmują skomplikowane kompozycje. Na tym tle wyróżniają się palmy kurpiowskie, które często sięgają kilku metrów wysokości. Wykonuje się je z gałązek wierzby, bazi, bukszpanu i innych roślin iglastych. Palmy zdobione są kolorowymi wstążkami, bibułowymi kwiatami, a także owocami i słodyczami. Cieszymy się , że tradycja trwa, ale nie zawsze tak było.

W końcówce lat 90-tych ubiegłego wieku do kościoła przynoszono palmy, ale były to zwykle gałązki porzeczki lub wierzby – wspomina Jan Zieliński. Nauczyciel prowadzący zajęcia z plastyki i techniki zaczął więc z dziećmi robić palmy w szkole, ale jak sam mówi, bardziej przypominały te wileńskie. Później pojawiła się Teresa Pardo i Elżbieta Lemańska i zaczęliśmy robić konkurs - kontynuuje. Dzięki literaturze zaczęły powstawać tradycyjne palmy kurpiowskie. Te pierwsze były mniej ekologiczne, bo było w nich sporo zielonego np. borówki, a i czasem nawet chroniony widłak się trafił. Nie miej jednak zdaniem Jana Zielińskiego były niezwykle piękne i długie, nawet do 8 metrów – dodaje Janina Kołodziejczyk. Niestety czasem się łamały, więc dziś regulaminowe ograniczenie wynosi 4 m.

Emerytowany nauczyciel i działacz społeczny z satysfakcją chwali jakość dzisiejszą wykonania i cieszy się, że niektóre osoby, z którymi zaczynał, do dziś robią palmy i są wśród nagradzanych.

Kolorowy korowód z palmami przeszedł spod Gminnego Ośrodka Kultury do kościoła parafialnego w Zbójnej. Wśród gości byli: senator Marek Komorowski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski, posłanka Alicja Łepkowska – Gołaś, wicemarszałek Marek Olbryś i wielu działaczy samorządowych.


Bartnicze opowieści Urszuli Kuczyńskiej

Dr Urszula Kuczyńska przybliżyła wielowiekowe tradycje kurpiowskiego bartnictwa uczestnikom cyklicznych spotkań w Muzeum Północno-Mazowieckim. Wieloletnia kierowniczka Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie i wielka znawczyni tego tematu mówiła choćby o unikalnych na skalę krajową zbiorach prawa bartnego ze starostw przasnyskiego i łomżyńskiego, rozkwicie i upadku kurpiowskiego bartnictwa oraz szansach jego odtworzenia.
240324102149_0.jpg

Kapryśna aura, przedświąteczny i przedwyborczy czas oraz konkurencja w postaci innych wydarzeń i imprez kulturalnych, również odbywających się w piątkowy wieczór, nie odstraszyła miłośników lokalnej historii i dawnych tradycji. W przytulnej sali edukacyjnej Muzeum Północno-Mazowieckiego zgromadziło się kilkanaście osób, w tym goście z Ostrołęki, na czele z Maciejem Lisem, prezesem Kurpiowsko-Mazowieckiego Związku Pszczelarzy.

- Cieszę się, że są osoby zainteresowane tematyką bartnictwa, bo jest to historia bardzo ciekawa i do dziś nieodkryta - mówiła Urszula Kuczyńska, rozpoczynając prelekcję „Bartnictwo kurpiowskie Puszczy Zielonej od początku XVI do połowy XIX wieku”. Badaczka pochodzi z rodziny o długich i kultywowanych do dziś tradycjach pszczelarskich, a pracując od roku 1987 do niedawna w Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie miała możliwość prowadzenia licznych badań; nie tylko terenowych, ale również źródłowych i w archiwach. Szybko przekonała się, że z racji działań zaborców w pierwszej połowie XIX wieku bartnictwo na naszym terenie właściwie zanikło. - Badacze skupiali się na strojach czy gwarze, ale bartnictwu, które na tym terenie było bardzo ciekawe, poświęcili niewiele uwagi - nie kryła dr Kuczyńska, która po napisaniu książki „Bartnictwo kurpiowskiej Puszczy Zielonej” obroniła na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie pracę doktorską na jego temat. Tymczasem zachowały się źródła, o których prelegentka nie bez przyczyny mówiła, że to znakomita baza źródłowa.

Mowa o cudem zachowanych zbiorach prawa bartnego Krzysztofa Niszczyckiego z 1559 roku i Stanisława Skrodzkiego z 1616 roku (kolneńskie czy ostrołęckie, równie ciekawe, zaginęły lub spłonęły w czasie II wojny światowej) oraz czterech księgach sądów bartnych w Nowogrodzie z lat 1629-1739. Jak podkreślała badaczka oba zbiory nie są precyzyjnie datowane: przasnyski Niszczyckiego nie może pochodzić z roku 1559, skoro miał on wtedy dopiero 19 lat, a starostą został dopiero w roku 1576 - najpewniej ktoś źle odczytał datę i błąd od tej pory powielano, zaś bardziej prawdopodobny wydaje się rok 1609. Z kolei łomżyński zbiór Skrodzkiego jest najpewniej starszy i nie pochodzi z drugiej dekady XVII wieku, ale w znanej nam formie funkcjonował już około roku 1583. Mimo tych rozbieżności są to bezcenne źródła wiedzy, do tego bardzo obszerne - zbiór Skrodzkiego liczy na przykład aż 109 stron, regulując wiele kwestii, od funkcjonowania sądów bartnych do dziedziczenia i prawa własności.

Wiele spraw jest jednak dla nas tajemnicą. Choćby nieznana jest pojemność tak zwanej rączki, a każdy bartnik był zobowiązany do oddawania jednej raz w roku z każdego boru, czyli skupiska na mniejszym lub większym terenie drzew bartnych. - To zagadka, która chyba nie doczeka się już rozwiązania - mówiła Urszula Kuczyńska, objaśniając, że rączka miodu, w zależności od terenu, liczyła od 4 do 40 kilogramów. Ta łomżyńska musiała być jednak spora, skoro składały się na nią dwie rączki warszawskie. Bartnicy mieli też inne zobowiązania, jak kunowe, pozostałość po czasach, kiedy mogli polować na kuny niszczące barcie; ten podatek wynosił 15 groszy. Musieli też oddawać starostwu jeden stóg siana z każdej łąki bartnej, a w wypadku braku miodu lub siana, oddać ekwiwalent w gotówce, lub kupić je od kogoś i oddać jako swoje. Mimo tych obciążeń bartnicy, poza tymi najbiedniejszymi, zwanymi luźnymi bartnikami, byli ludźmi zamożnymi. Działo się tak, ponieważ miód przed upowszechnieniem się cukru był bardzo poszukiwany, a co za tym idzie drogi, zaś wosk nigdy nie był częścią zobowiązania finansowego, więc bartnicy mogli zbywać go bez żadnych ograniczeń - za wyjątkiem sytuacji, kiedy sąd bartny zarządzał oddanie jego określonej ilości do kościoła w charakterze kary.

Była to więc grupa nie tylko zamożna, ale też zamknięta (syn bartnika z zasady brał za żonę córkę bartnika, czy odwrotnie) i o niejednolitej strukturze, ponieważ bartnikami byli nie tylko chłopi (chociaż było ich aż 83%), ale również mieszczanie i szlachetnie urodzeni. Ci ostatni oczywiście nie wspinali się na drzewa, a barcie były na wysokości od 8 do 13 metrów, etc., mieli do tego wynajętych ludzi, ale czerpali z tego korzyści finansowe. Do połowy XVI wieku centrum bartnictwa w regionie była Łomża, a z czasem jej znaczenie spadło, a na znaczeniu zyskał Nowogród. Poza bractwem bartnym w Nowogrodzie istniały też wtedy inne, w Kolnie, Ostrołęce i Przasnyszu, a bartnictwo do końca XVIII wieku było bardzo na tych terenach rozpowszechnione.

- Upadło w wyniku zaborów - podkreślała dr Kuczyńska, opowiadając, jak najpierw za zaboru pruskiego, a później rosyjskiego zaczęły pojawiać się początki gospodarki leśnej i próby podporządkowania sobie przez władze, dość przecież niezależnych bartników, którzy w końcu mieli za władzy carskiej nawet zakaz wstępu do lasów. - W połowie XIX wieku bartnictwo upadło już totalnie - mówiła Urszula Kuczyńska. - Nie zachowało się prawie nic; nie tylko z narzędzi, ale też w świadomości ludzi. Tym cenniejsze są według badaczki takie inicjatywy jak przywracanie przez Piotra Piłasiewicza bartniczych tradycji w Augustowie, ale nie ma już mowy o takiej skali jak przed wiekami, przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych.

Na kolejne spotkanie historyczne Muzeum Północno-Mazowieckie zaprasza 26 kwietnia. Sławomir Zgrzywa wygłosi prelekcję „Gubernia łomżyńska”, koncentrując się na jej powstaniu i mniej znanych faktach.

Wojciech Chamryk


Krew rekolekcyjna

Piąta niedziela Wielkiego Postu to w parafii Krzyża Świętego w Łomży przede wszystkim początek rekolekcji przygotowujących do najważniejszych dni roku liturgicznego, tj. Triduum Paschalnego i uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Ale od 2008 roku to także dzień kolejnej edycji parafialnej akcji krwiodawstwa prowadzonej pod hasłem „Oddaj krew… z Chrystusem”. Właśnie ze względu na zbieżność z przeżyciami wielkopostnymi dla tej akcji krwiodawstwa przyjęto takie hasło. To bezpośrednie nawiązanie do Ofiary Krwi Chrystusa złożonej na drzewie krzyża przed niemal dwoma tysiącami lat.
240324101710_8.jpg

Realizując utrwaloną już tradycję, 17 marca 2024 roku w Centrum Katolickim im. Papieża Jana Pawła II przy kościele pw. Krzyża Świętego w Łomży zorganizowana i przeprowadzona została 84. już edycja akcji „Oddaj krew… z Chrystusem”. Także tym razem życzliwi ludzie o wielkich sercach nie zawiedli. Do zaaranżowanego w Centrum Katolickim punktu poboru krwi zgłosiło się ponad 40 osób, z których 39 oddało po 450 ml najcenniejszego, niezastąpionego leku. Dzięki ofiarności tych dawców oraz dzięki pracy siedmioosobowego zespołu łomżyńskiego Oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, bank krwi wzbogacił się o 17.550 ml życiodajnego płynu. Z głębi serc dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do przeprowadzenia tej edycji.

Licząc od jej początku, ogółem w ramach akcji „Oddaj krew… z Chrystusem” pozyskano już niemal 1.872 litry krwi.

Kolejna edycja akcji krwiodawstwa w parafii Krzyża Świętego w Łomży połączona będzie z festynem rodzinnym, który odbędzie się w dniu 9 czerwca 2024 r. Już dziś zapraszamy do wzięcia udziału w tych wydarzeniach.

Z racji nadchodzących Świąt Wielkanocnych wszystkim krwiodawcom oraz pracownikom publicznej służby krwi, a także ich rodzinom i wszystkim wspierającym honorowe krwiodawstwo przekazujemy życzenia Bożego błogosławieństwa.

Tekst i foto Tadeusz Babiel


Pomysły „Przyjaznej Łomży” dla osiedla „Perspektywa” i dla Łomży

Przynajmniej dwucyfrowe obniżenie cen ciepła w nadchodzącym sezonie grzewczym zapowiedział Dariusz Domasiewicz podczas prezentacji kandydatów Przyjaznej Łomży w okręgu nr 4. Chwalił kandydatów jako ludzi wartościowych i mających coś do przekazania. „Prawdziwi ludzie, prawdziwe problemy i prawdziwe rozwiązania”.
240324095941_0.jpg
Paweł Pęza, Rafał Pisiak, Andrzej Korytkowski, Milena Siok, Dariusz Domasiewicz, Joanna Klama, Wojciech Tyl, Wojciech Frąckiewicz

Prezentacja kandydatów Komitetu Wyborczego Przyjaznej Łomży w czwartym okręgu wyborczym, tj. Perspektywa odbyła się w piątkowy wieczór w Centrum Katolickim. Zanim kandydaci przedstawili swoje pomysły na osiedle i miasto, ważną deklarację złożył kandydat na prezydenta Łomży Dariusz Domasiewicz. Stwierdził, że jeśli zostanie prezydentem, to w sezonie grzewczym 2024/2025 obiecał obniżenie cen ciepła „przynajmniej dwucyfrowo”, tj 10%.

- Mówię to z pełną odpowiedzialnością, od 20 lat zajmuję się rynkiem finansowym, pracuje w dużych spółkach, znam te tematy i nie może być tak, że surowce tanieją, są dużo tańsze niż były, a ceny na rachunkach macie takie same - mówił Dariusz Domasiewicz dodając, ze zdaniem rozmówców jego rozmówców najwyższe w historii.

Jeśli zostanie wybrany, zapowiada faktyczny nadzór nad spółkami miejskimi i raz w roku sprawozdanie z ich działalności, z czego wynikają ceny, wyniki finansowe, plany na przyszłość. Mówił także o wzięciu pełnej odpowiedzialności za to, co się w nich dzieje

- Jak zostanę prezydentem, nigdy już nie będzie takiej sytuacji, żeby prezes którejkolwiek ze spółek wchodził dyskusje i pozywał mieszkańców Łomży. To nie jest ich rola – podkreślał.

Startujący z miejsca pierwszego Wojciech Tyl pracuje w sądzie na stanowisku sekretarza sądowego. Ma też za sobą prowadzenie działalności gospodarczej i handel z Włochami. Za priorytet uważa pozyskanie inwestorów do miasta, aby stworzyli nowe atrakcyjne miejsca pracy, także dla młodych. To jego zdaniem mogłoby ich skłaniać do powrotu. Postuluje, by miasto powołało zespół prawników, aby opieką prawną objąć wszystkich seniorów.

Rafał Pisiak jest instruktorem nauki jazdy, doradcą finansowym i ubezpieczeniowym. Uważa, że w samorządzie, podobnie jak na drodze, trzeba manewrować, tylko bez kierownicy. W okręgu nr 4 chce przedłużenia ulicy Kazańskiej i przebudowy ulicy Porucznika Łagody. Będzie pilnował, aby na działce przy szpitalu powstał zadaszony obiekt rekreacyjno – sportowy. Latem boiska, zimą lodowisko.

Milena Siok od pokoleń zakorzeniona w Łomży, a zawodowo związana ze Stowarzyszeniem Lekarzy Weterynarii. Przewodniczy także Radzie Rodziców Przedszkola Publicznego nr 9 i śpiewa w katedralnym chórze Vox Humana. Na swoim osiedlu widzi braki infrastruktury rekreacyjnej i zielonej i jako radna tę kwestię chciałaby poruszyć. By dzieci bezpiecznie mogły dojeżdżać do szkół, będzie dążyć do poprawy skomunikowania osiedla z centrum miasta. Autobus ma być częściej, w lepszych godzinach i na wyciągnięcie ręki. Kandydatka chce się zając także aktywizacją młodych matek. Aby przyciągnąć młodych ludzi Łomża musi im zapewnić miejsce do życia, do pracy i do rozwijania się.

Paweł Pęza zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami wielorodzinnymi. Chce być sobą i kierować się ciężką pracą, uczciwością i obiektywizmem. W okręgu swoją uwagę skupia na obiecanej ulicy Ks Jerzego Popiełuszki, czy remontach: Ks. Anny i Rycerskiej, a między Zawadzką, Ks. Anny, Rycerską i Popiełuszki ma powstać przewidywany park. Chce inicjować programy finansowane wspólnie przez miasto i wspólnoty mieszkaniowe np. parkingi, place zabaw czy tereny zielone. Chce rozszerzenia monitoringu wizyjnego. Poprzez kontrole spółek miejskich chce szukać możliwości obniżania kosztów budynków. Nie tylko mieszkańcy mają szukać pieniędzy na coraz to wyższe opłaty. Spółki miejskie powinny być zobowiązane do tego – mówił Paweł Pęza – aby szukać oszczędności, aby obniżać koszty. Uważa, że wszystko da się załatwić, tylko trzeba otwierać się na innych, spotykać i rozmawiać. 7 kwietnia zachęca by zmienić i odświeżyć to miasto.

Rada Miasta może być wspaniała tylko wtedy, gdy są w niej różnorodni ludzie, nie tylko od biznesu, a ja jestem od kultury – zaczęła Joanna Klama. Twórczyni grupy teatralnej „Teatru Aktywnego” wyszła z depresji i chętnie weźmie udział w różnych komisjach zajmujących się zdrowiem psychicznym.

Wiecie jak się z tego wychodzi – zapytała?. Przez relacje i integrację. Przez działajmy razem.

Moje hasło „działajmy razem” polega na tym, że nie jesteście sami w mieście, że seniorzy nie są sami, że matki z dziećmi nie są same tylko próbujemy się razem integrować. „Jestem osoba kreatywna, która znajduje rozwiązania”.

Kocha naturę, kulturę, integrację i turystykę. Chce, aby na każdym osiedlu powstało miejsce integracji społecznej, albo rekreacji w kulturze. Nie chodzi o klub seniora czy mamusi, a klub dla wszystkich, dla starszych i młodszych działający przez cały dzień. Starsze panie mogłyby popilnować dzieci, a młodsi mogliby się czegoś nauczyć od seniorek. W takim miejscu przy kawie mogłyby się integrować różne pokolenia i stany.

„Odrzućmy telefony i telewizory. Popatrzmy sobie w oczy” - zachęcała. Pragnie 24 godzinnej (jeśli nie to prawie) opieki weterynaryjnej w mieście i terenów zielonych przy Szmaragdowej.

Kultura jest bardzo ważna, bo dzięki kulturze jest rozwój wewnętrzny i integracja. Dzieci nie rozpoznają emocji, ale dzięki warsztatom i kulturze Joanna Klama może wiele w tym temacie zrobić.

Wojciech Frąckiewicz sprzeciwia się braniu kredytów by spłacać wcześniej zaciągnięte. Kredyt powinien na siebie pracować i być spłacany z zysku. Chwalił Domasiewicza za umiejętność słuchania drugiej osoby, że nie ucieka, nie chowa głowy w piasek. Kandydat chciałby zająć się pozyskiwaniem środków i budowa mieszkań komunalnych,. „Miasto młodym ludziom powinno pomóc na start poprzez mieszkania komunalne”. Katastrofalnym nazwał stan ulicy Porucznika Łagody i ocenił, że miasto zapomniało o ulicach osiedlowych. Podobnie jak inni kandydaci zwracał uwagę na brak infrastruktury rekreacyjnej i sportowej na osiedlu. Boiska na koszykówkę, w którą się nie gra proponuje przemianować na mini boiska do piłki nożnej lub wielofunkcyjne. Na osiedlach widzi miejsca dla ścieżek edukacyjnych.

„Wszyscy jesteśmy jedną drużyną Łomży, ale jak w drużynie, czasem trzeba zmienić zawodników i trenera. Uważam, że w tej radzie też trzeba zmienić co niektórych zawodników i trenera. Czas podziękować niektórym zawodniczkom i zawodnikom i trenerowi w postaci obecnego prezydenta, a wybrać nowego trenera Pana Dariusza Domasiewicza”

Listę zamyka Andrzej Korytkowski, trener z 25 letnim stażem i jako „najmłodszy stażem radny” miał okazję zderzyć się z „ciężką rzeczywistością” w mieście. Zawsze miał „wiatr w oczy” więc krzyki i utyskiwania nie robią wrażenia. Sport nauczył go nie poddawać się i być twardym. W Łomży jest wiele osób chętnych do pomocy, o czym przekonał się podczas choroby żony. Zdaniem Korytkowskiego brakuje jednak ośrodka, który zawiadywałby sprawami charytatywnymi. Wielu działa oddzielnie, a wspólna praca w jego ocenie mogłaby być efektywniejsza.

7 kwietnia 2024 roku mieszkańcy Łomży zdecydują o kierunku i rozwoju miasta w kolejnych 5 latach.


Dwa jubileusze Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży

Łomżyński Oddział Regionalny Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych świętował podczas sobotniej gali w Hali Kultury aż dwa jubileusze: 35-lecia niezwykle owocnej działalności Oddziału oraz 20-lecia Wszechnicy „Tulowskie spotkania”. - Robimy to bez lokalu, bez pieniędzy, jest tylko pomysł i ludzie, więc myślę, że źle nam to nie wyszło! - podkreślała Gabriela Dziekońska-Olszańska, niestrudzona prezes Oddziału Regionalnego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży, zapowiadając już kolejne działania.
240323182725_0.jpg

Aktywność łomżyńskiego Oddziału TUL-u i jego różnorodna działalność jest obecnie w Łomży i w regionie czym oczywistym i niejako naturalnym, ale jej początki, jak to zwykle bywa, były nad wyraz skromne. - Często wracam pamięcią do pierwszej sesji TUL w Pszczynie w 1986 roku - wspominała Gabriela Dziekońska-Olszańska. - Właśnie tam zetknęłam się po raz pierwszy z ideą ruchu uniwersytetów ludowych. Wiedziałam na ich temat bardzo mało, praktycznie nic, ale to, czego doświadczyłam w Pszczynie, spowodowało spore zamieszanie w moich poglądach i przekonaniach. Dlatego w roku następnym Gabriela Dziekońska-Olszańska wybrała się na kolejną sesję do Opalenia, gdzie nie tylko poznała Zofię Solarzową,wraz z mężem Ignacym Solarzem współtwórczynię Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Polsce i mogła uczestniczyć w prowadzonych przez nią zajęciach, ale też podjęła decyzję o włączeniu się w prace TUL.

Pierwszym działaniem w regionie było zorganizowanie w roku 1988 sesji TUL w ZSR Krzyżewo. Wybór miejsca nie był przypadkowy, ponieważ szkoła ta wyrosła z uniwersytetu ludowego, założonego w roku 1911 przez Stefanię Karpowicz na wzór uniwersytetów duńskich - przybliżała Gabriela Dziekońska-Olszańska. Opowiadała też o dołączeniu, aktywnego do dziś, Teofila Grodzkiego oraz kolejnych sympatyków TUL, dzięki czemu w w roku 1990 powstała grupa inicjatywna, czego efektem już 10 maja był pierwszy zjazd łomżyńskiego oddziału wojewódzkiego TUL. Nowo wybrany zarząd, z prezes Dziekońską-Olszańską na czele, podjął uchwałę, że działalność nowego oddziału skoncentruje się w pierwszej fazie istnienia na pracy z młodzieżą w szkołach rolniczych. Powstały trzy Szkolne Uniwersytety Ludowe. SZUL przy SZR Niećkowo kierowała Maria Ostrowska, przy ZSWet Elżbieta Łupińska, a przy SZR Marianowo sama pani prezes. Funkcjonowały one przez 10 lat, proponując szereg działań edukacyjnych, kulturalnych, i okolicznościowych. Jednocześnie już od roku 1993 czyniono przymiarki do powołania Stacjonarnego Uniwersytetu Ludowego przy szkole w Marianowie, co udało się po trzech latach, dzięki współpracy Gabrieli Dziekońskiej-Olszańskiej z dyrektorem Markiem Kaczanowiczem, sekretarzem Zarządu Krajowego TUL Marią Sondij-Korolczuk, dyrektorem Niemieckiego Związku Uniwersytetów Ludowych Wolfgangiem Gregerem i prezesem Zarządu Krajowego TUL, prof. Tadeuszem Pilchem.

Koszt inwestycji wyniósł prawie 3 miliardy ówczesnych złotych, a w ramach działalności SUL, realizowanej do roku 2006, prowadzono nie tylko liczne kursy czy szkolenia, ale też konferencje i seminaria, w tym ogólnopolskie. Odbywały się również warsztaty dla młodzieży szkolnej „Odkrywamy zapomniane piękno”, obejmujące warsztaty teatralno-obrzędowe, malowania na szkle, rękodzieła i regionalnego haftu, śpiewacze, bukieciarstwa i kowalstwa artystycznego.

Kiedy w roku 2002 Gabriela Dziekońska-Olszańska przeszła na emeryturę, większą ilość wolnego czasu spożytkowała, inicjując powstanie Wszechnicy „Tulowskie spotkania”. Posiedzenie zarządu OR TUL w tej sprawie odbyło się 23 września, a już dwa miesiące później Stanisława Chyl wygłosiła pierwszą prelekcję, zatytułowaną „Walory Drozdowa”. Do tej pory, w cyklu comiesięcznym i z wakacyjną przerwą, odbyły się łącznie 143 spotkania, z czego 128 prelekcji, wygłoszonych przez 65 prelegentów. Spotkania od początku odbywają się, dzięki życzliwości dyrektorek, poprzedniej Sławomiry Cieślik i obecnej Ewy Matejkowskiej, w Bursie nr 3, a noworoczne od kilku lat w drozdowskim muzeum. Cały czas odbywają się również warsztaty artystyczne (efektem tych wokalnych było powstanie grupy śpiewaczej Ptasiory), wycieczki edukacyjne własnymi trasami oraz sesje i seminaria - najnowsze, ogólnopolskie „Wielkanocne spotkania wiosenne”, podczas ostatniego weekendu. TUL-owcy brali też udział w projekcie Akademia trzeciego wieku Uniwersytetu w Białymstoku oraz współpracują z szeregiem instytucji, organizacji i stowarzyszeń.

Podwójny jubileusz
Wszystko to przypomniano podczas jubileuszowego spotkania w Hali Kultury. - Ważne spotkania w Towarzystwie Uniwersytetów Ludowych tradycyjnie rozpoczyna się wspólnym śpiewem - mówiła, prowadząca uroczystość i akompaniująca wykonawcom Stanisława Chyl, zachęcając do wspólnego nucenia z 10-osobowym chórem Ptasiorów piosenek „Witajcie nam tutaj”, śpiewanej w uniwersytetach ludowych Solarzów „Zieleni się lipa” z tekstem wybitnego pisarza Emila Zegadłowicza, „Narew (moja rzeka)” oraz kilku innych.

Nie zabrakło podziękowań dla ogólnopolskich władz TUL, reprezentowanych przez prezes Zarządu Głównego TUL Elżbietę Gniazdowską, podkreślającej ogromne zasługi łomżyńskiego Oddziału oraz honorowego prezesa TUL Tadeusza Pilcha. Były serdeczności i dowody uznania nie tylko dla niestrudzonej Gabrieli Dziekońskiej-Olszańskiej, ale również Teofila Grodzkiego, Marka Kaczanowicza, Sławomiry Cieślik, Ewy Matejkowskiej, Ewy Sznejder oraz wielu innych osób, w tym prelegentów - jak podkreśla prezes Dziekońska-Olszańska przez 20 lat może 3-4 osoby domagały się wynagrodzenia; inne wygłaszały prelekcje za darmo, a nierzadko nie wymagały nawet zwrotu kosztów podróży, wiedząc, że TUL dysponuje bardzo skromnym, opierającym się na składach członków, budżecie.

Wspomniano też członków, którzy zmarli w ostatnich latach: Zenobię Grodzką, Czesława Kiszkurno, Irenę Wagner, Zofię Tyszkę, Annę Skrodzką, Teresę Adamcewicz, Janusza Gwardiaka, Danutę Rydzewską, Tadeusza Szlisa, Małgorzatę Kalisz, Marię Wandę Bućko i Sylwestra Dobrzyckiego. Udział w TUL-owskich spotkaniach jednak konserwuje, o czym mogła zaświadczyć liczna grupa seniorów w słusznym już wieku, z Zofią Bieniek na czele, która w kwietniu skończy 95 lat. Byli też goście wyjątkowi, jak dr hab. inż. Marzena Mogielnicka-Brzozowska: kiedyś uczennica szkoły w Marianowie i Gabrieli Dziekońskiej-Olszańskiej oraz wychowanka TUL-u, teraz profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Okazji do wspomnień nie zabrakło też podczas rozmów przy kawie i cieście oraz podczas oglądania wystawy „35 lat działalności Oddziału Regionalnego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży”. Poza prezentacją zdjęć składają się na nią archiwalia i pamiątki, dokumentujące różne etapy działalności łomżyńskiego TUL-u, w tym egzemplarze pisma „Drzazga” z lat 1991-95, wydawanego w Szkole Rolniczej w Lubiejewie, dzienniki zajęć Szkolnych Uniwersytetów Ludowych, scenariusze przedstawień teatralno-obrzędowych, kroniki, prace wykonane podczas warsztatów, harmonogramy spotkań TUL w poszczególnych latach, numery kwartalnika „Polski Uniwersytet Ludowy” z lat 2007-23, zawierające artykuły dotyczące łomżyńskiego Oddziału TUL oraz wiele innych, równie ciekawych dla miłośników lokalnej historii.

A historia Oddziału Regionalnego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży wcale nie kończy się na tych 35 latach, bo już za niespełna miesiąc odbędzie się kolejne spotkanie, podczas którego dr Mirosława Bednarzak-Libera z Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie opowie o polskich laureatach nagrody Nobla, a kolejne działania są już planowane przez nowy zarząd Oddziału.

Wojciech Chamryk


Cenne zwycięstwo ŁKS-u

Po dość słabym spotkaniu i efektownej końcówce ŁKS Łomża pokonuje u siebie Wartę Sieradz 2:0. Niewątpliwą ozdobą dzisiejszego spotkania było wykonanie rzutu wolnego przez Bartłomieja Olszewskiego.
240323181810_2.jpg

W sobotę na stadionie przy ulicy Zjazd w 22 kolejce w Łomży spotkały się dwie drużyny z dołu tabeli III ligi grupy pierwszej. Obie walczą o utrzymanie się na tym poziomie rozgrywek. Niestety dół tabeli widać było także na boisku. Pierwsza połowa nudna, druga niewiele lepsza. Dużo podań i gry w środkowej części boiska i żadnego pomysłu na grę. Drużyny nie stwarzały sobie wzajemnie groźniejszych sytuacji pod bramkami. Coś jakby strach przed odpowiedzialnością, albo brak sposobu na skończenie akcji. Można byłoby o meczu zapomnieć, gdyby nie końcówka.

Ozdobą dzisiejszego spotkania było wykonanie rzutu wolnego przez Bartłomieja Olszewskiego. Zawodnik ŁKS-u w 87 minucie strzałem z około 20 metrów trafił w okienko tak, że piłka minęła mur, delikatnie odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Bramkarz gości był bezradny. Piękna bramka i radość na trybunach w części zrekompensowała ponad godzinną nudę na boisku. Druga bramka, która wpadła w doliczonym czasie gry po solowym rajdzie i kiwce Szymona Kuźmy, dała pewne zwycięstwo gospodarzom.

Ważne zwycięstwo i trzy punkty pozwoliło ŁKS-owi wyskoczyć ze strefy spadkowej tabeli.


Nocna Droga Krzyżowa pod Łomżą

- Im więcej trudu, tym większa radość z pokonania siebie – mówi ks. Andrzej Godlewski, proboszcz parafii Krzyża Świętego w Łomży, który razem z wiernymi ostatniej nocy przeszedł 21-kilometrową drogę krzyżową. To forma przygotowania się na zbliżające się Triduum Paschalne i Wielkanoc.
240323112612_10.jpg

Początki kultu drogi krzyżowej sięgają średniowiecza i nurtu realistycznego spojrzenia na mękę Chrystusa. W XIV wieku w Jerozolimie franciszkanie proponują wiernym przejście drogą Jezusa i nabożeństwa jego upadków. W dzisiejszej formie Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale znane są od przełomu XVII i XVIII wieku.

Współcześnie w Łomży drogi krzyżowe odbywają się w kościołach czy ulicami miasta. Tydzień temu Parafia św. Andrzej Boboli zorganizowała ekstremalną drogę krzyżową, a ostatniej nocy nie tylko wierni Parafii Krzyża Świętego, już po raz drugi podążyli trasą 21-kilometrowej Nocnej Drogi Krzyżowej.

Młodzi, starsi, całe rodziny z latarkami wyruszyli wieczorem spod kościoła Krzyża Świętego w kierunku Giełczyna, by w skupieniu zanurzyć się w noc i rozważania Męki Pańskiej. Wielu uczestników niosło ze sobą krzyże i różańce.

- Idziemy pod górę i człowiek sobie uświadamia jak Pan Jezus musiał być zmęczony, jak musiał cierpieć, żeby wejść na Górę Oliwną – mówi jedna z uczestniczek II Nocnej Drogi Krzyżowej.

W piątkowej modlitwie w drodze udział wzięło 125 osób. Mapę wytyczonej trasy należało było pobrać na telefon. Stacja drogi krzyżowej przygotował Adam Babiel, a składały się na nie zdjęcia – obrazy witraży z jednego z polskich kościołów inspirowane kadrami z filmu Pasja Mela Gibsona, osadzone w podświetlonych ramkach. Chór Spes Unica pod kierownictwem Katarzyny Szmitko z akompaniamentem organowym Mateusza Kozikowskiego nagrał śpiewaną drogę krzyżową, którą również można było ściągnąć na smartfona i odsłuchiwać podczas wędrówki. Koordynacją przygotowań w parafii zajmował się ks wikariusz Wiesław Ołowski, a Łomżyńska Grupa Pierwszej Pomocy „Miłosierdzie” zapewniła opiekę medyczną.

Trasa wędrówki wiodła utwardzonymi szlakami, ale i błotnymi dróżkami. Te były najgorsze. Było względnie ciepło z okresowymi opadami niewielkiego deszczu.

Po przejściu pod kościołem uczestnikom towarzyszyła duża satysfakcja z przejścia, że nie było lekko, że droga krzyżowa wymagała nie tylko skupienia, ale i wysiłku.

Jutro Niedziela Palmowa i wspomnienie triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Organizowane są procesje z palmami, szczególnie polecamy kolorowy korowód z palmami w Zbójnej na Kurpiach.


Wioski tematyczne pod Nowogrodem: Kraina Bociana i Wioska Rękodzieła

Szóstoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Nowogrodzie jako pierwsi uczestniczyli pierwszego dnia astronomicznej wiosny w wędrówce po terenach pobliskiej trójwsi: Chmielewo, Dzierzgi i Sulimy i okolicach. Dlaczego wyruszyli akurat tam z kolorowymi kartkami i ciekawością na twarzach...? Bo Stowarzyszenie Koło Gospodyń Wiejskich w Chmielewie i prezes Jadwiga Cwalina zainaugurowali w środę działalność wioski tematycznej Kraina Bociana. Do Sulim zdążył przylecieć pierwszy gość.
240323082254_6.jpg

W trójwsi – jak adekwatnie nazywane są w 3-elementowej koniunkcji te miejscowości, położone od siebie o kilka kilometrów – znajduje się przynajmniej 16 gniazd bocianich: 4 w Chmielewie, 7 w Dzierzgach i 5 w Sulimach, gdzie właśnie przyleciał pierwszy gość. W pewnym sensie to również gospodarz, bo spędzi czas nad Narwią i Pisą przez około 5 miesięcy. Czeka na małżonkę lub spotka na łąkach bliską sercu połowicę. Na powitanie wszystko przygotowane: wiejski ośrodek aktywności społecznej wyremontowany ze świetlicą i remizą Ochotniczej Straży Pożarnej. Tabliczki z opisami bocianiego życia i ciekawostkami na temat wpisanego w polski krajobraz ptaka – rozstawione w 3-wsi. Obiad przygotowany, lecz czas na posiłek będzie dopiero po inauguracji i rozwiązaniu guestu.

Gniazda w trójwsi każdego roku są zajęte
- W naszej gminie powstały dwie wioski tematyczne – opowiada burmistrz Nowogrodu Grzegorz Palka. Mieszkańcy chcieli stworzyć dodatkowe produkty turystyczne i zintegrować w działaniach lokalną społeczność. Trójwieś zjednoczyła się w promocji idei wokół Krainy Bociana, a Jankowo – Skarbowo i Młodzianowo – wokół pomysłu wioski rzemiosła, rękodzielnictwa, które uprawiano w dawniejszych latach prawie w każdym domu. Do inicjatywy przystąpiła lokalna grupa działania z Małego Płocka – Kraina Miodem Płynąca, której sekretarz Maria Misierewicz przybyła z radością na otwarcie trójwioski bocianiej. Skrzydlate towarzystwo ma dostatek pożywienia na nadrzecznych łąkach i ogromnym wysypisku odpadów w Czartorii. Gniazda w trójwsi każdego roku są zajęte, co napawa dumą mieszkańców. Jadwiga Cwalina zastanawiała się, czy jej wioska tematyczna więcej ma wspólnego z chmielem, od którego uprawy mogła powstać nazwa wsi, czy jednak z bocianami.

Gra terenowa z zabawą, wiedzą i questem
W podjęciu decyzji pomógł Krzysztof Szustka, inicjator wiosek tematycznych, mających odnowić oblicze wsi, aby stała się atrakcyjna dla tubylców i przyjezdnych z miast. Animator Szustka napisał questy – grę terenową z informacjami opisanymi na dwunastu tablicach w trójwsi, z których dzieci dowiadywały się, co może trafić do diagramów w polach odpowiedzi. Do tego przydatne były nogi piechurom, głowy do myślenia i kartki w rękach, składane na trzy, obustronnie zadrukowane. Jeśli uczniowie z SP w Nowogrodzie poprawnie udzielili odpowiedzi, mogli z wybranych liter odgadnąć hasło, związane z bocianami. Hasła, ze względu na radości następnych odkrywców, nie podajemy. Kod do kłódki w skrzynce pozwalał odnaleźć ukryte skarby – tj. symboliczne nagródki.

Dumni ze swoich wychowanków byli: wicedyrektor SP Edyta Ejsmont i nauczyciel Grzegorz Fabiszewski. Z satysfakcją zaangażowanie dzieci przyjęli dorośli mieszkańcy gminy, m.in. przewodniczący Rady Miejskiej Nowogrodu Daniel Cwalina, radny powiatu łomżyńskiego Adam Zaczek i prezes KGW w Jankowie Agnieszka Dąbkowska, która była gospodarzem drugiej inauguracji wioski tematycznej w piątek w Jankowie, gdzie przypomniano rękodzieło, np. ligawki, rzeźby ludowe i plecione koszyki.

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146


Zdjęcia: Karol Babiel

https://questy.org.pl/quest/o-czym-klekocza-bociany-w-krainie-bociana


Zostali radnymi zanim odbyły się wybory

W niedzielę 7 kwietnia Polacy pójdą do urn wybrać nowe władze samorządowe: prezydentów, burmistrzów i wójtów oraz nowych radnych. Jak się okazuje kilkunastu radnych w gminach powiatu łomżyńskiego swój mandat obejmie niezależnie od wyników głosowania. Takie prawo.
240322161921_0.jpg

Za ponad 2 tygodnie, 7. kwietnia wybierzemy nowe władze samorządowe. Trwa kampania wyborcza, w której kandydaci zabiegają o głowy wyborców. Nie wszyscy, kilkunastu kandydatów na radnych już zostało radnymi.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami w przypadku, gdy w danym okręgu wyborczym liczba zarejestrowanych kandydatów jest równa lub mniejsza liczbie wybieranych radnych, wówczas wyborów się nie przeprowadza, a zarejestrowani kandydaci lub kandydat uznawani są za wybranych.

W Gminie Łomża decyzje o obsadzeniu mandatu radnego bez głosowania Gminna Komisja Wyborcza wydała sześć. Podobne sytuacje występują w gminach: Jedwabne (3 okręgi), Wizna (1 okręg), Śniadowo (1 okręg), Nowogród (1 okręg).

W siedmiu przypadkach na terenie działania Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Łomży, obejmującego Łomżę oraz powiaty: łomżyński, kolneński, grajewski, zambrowski i wysokomazowiecki zgłoszono tylko jednego kandydata na urząd wójta czy burmistrza. W tym przypadku głosowanie się odbędzie, zmieniając się w swego rodzaju plebiscyt. W rejonie z taką sytuacją mamy do czynienia w Gminie Łomża, gdzie jedynym kandydatem jest Piotr Kłys, w Gminie Jedwabne z kandydatem Adamem Niebrzydowskim, w Stawiskach, gdzie jedyną kandydatką jest Agnieszka Rutkowska, w Gminie Zambrów, gdzie o stanowisko wójta ubiega się tylko Jarosław Kos czy w Kołakach Kościelnych z kandydatem Sylwestrem Jaworowskim.

Aby zostać wójtem czy burmistrzem wymienione osoby w głosowaniu 7 kwietnia muszą otrzymać więcej niż połowę oddanych ważnych głosów. Takie ustawienie wyborów w wielu przypadkach może potencjalnych zwolenników zniechęcać do głosowania, a mobilizować przeciwników. Jedyni kandydaci zachęcają jednak, by te wybory traktować normalnie i w niedzielę wyborczą oddać swój głos.

Na terenie łomżyńskiej delegatury KBW w 21 przypadkach zgłoszono 2 kandydatów na stanowisko wójta, burmistrza, czy prezydenta, a w 18 samorządach trzech i więcej kandydatów.

W sumie w Polsce jednego kandydata na wójta czy burmistrza zarejestrowano w 420 gminach.


Od marca wyższe świadczenie Mama 4+

W całym kraju „matczyną emeryturę” z ZUS-u otrzymuje ponad 58 tys. osób, a w województwie podlaskim 1321. Maksymalna kwota świadczenia wynosi tyle, co gwarantowana minimalna emerytura, czyli od marca 1780,96 zł brutto.
240322141959_0.jpg

Mamy, które nie wypracowały nawet minimalnej emerytury, gdyż zrezygnowały z pracy lub jej

nie podjęły, aby wychowywać przynajmniej czwórkę dzieci, mogą ubiegać się po osiągnięciu 60 lat o rodzicielskie świadczenie uzupełniające, czyli „matczyną emeryturę” - informuje Katarzyna Krupicka, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa podlaskiego.

O świadczenie to mogą starać się nie tylko kobiety, które urodziły i wychowały lub tylko wychowały co najmniej czwórkę dzieci, osiągnęły 60 lat i nie mają niezbędnych środków utrzymania, ale po spełnieniu określonych warunków również mężczyźni. Rodzicielskie świadczenie uzupełniające może być przyznane ojcu po 65. roku życia w przypadku śmierci matki albo porzucenia przez nią dzieci lub długotrwałego zaprzestania wychowania dzieci- dodaje rzeczniczka.

Maksymalna kwota „matczynej emerytury” wynosi tyle, co gwarantowana minimalna emerytura, czyli 1780,96 zł brutto. Taką kwotę dostają osoby, które nie pobierają emerytury ani renty

i nie posiadają dochodu zapewniającego niezbędne środki utrzymania. W naszym regionie otrzymuje ją 350 osób. - Natomiast w przypadku pobierania emerytury lub renty w kwocie niższej niż emerytura minimalna, świadczenie uzupełniające stanowi dopełnienie do pobieranej renty lub emerytury do wysokości kwoty najniższej emerytury. Oznacza to, że kwota rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego będzie równa różnicy pomiędzy najniższą emeryturą (1780,96 zł brutto) a wysokością pobieranej emerytury albo renty. Na przykład, jeśli obecnie wypłacana jest renta w wysokości 1000 zł brutto, to świadczenie uzupełniające zostanie przyznane w kwocie 780,96 zł brutto. W województwie podlaskim takie uzupełnienie do minimalnej emerytury otrzymuje 971 osób- wyjaśnia Katarzyna Krupicka.

Świadczenie na wniosek

Rodzicielskie świadczenie uzupełniające przyznawane jest na wniosek przez Prezesa ZUS lub Prezesa KRUS. Do wniosku (w ZUS formularz ERSU) należy dołączyć m.in. oświadczenie o sytuacji osobistej, rodzinnej, majątkowej i materialnej (w ZUS druk ERU), zaświadczenia potwierdzające osiągane dochody oraz inne dokumenty, które mogą mieć wpływ na przyznanie prawa do świadczenia. Zanim Prezes ZUS lub Prezes KRUS podejmie decyzję o przyznaniu świadczenia, ustali, czy spełniony jest warunek nieposiadania dochodu zapewniającego niezbędne środki utrzymania. Wysokość niezbędnych środków utrzymanie porównuje się do kwoty najniższej emerytury. Przy ocenie prawa do świadczenia brane są pod uwagę tylko źródła dochodu osoby, która się o nie ubiega.

Ważne

Osoba, która pobiera rodzicielskie świadczenie uzupełniające, ma obowiązek zawiadomić ZUS o wszystkich zmianach, które mają wpływ na prawo do tego świadczenia i jego wysokość, na przykład o podjęciu zatrudnienia, osiąganiu dodatkowych dochodów, czy też prawie do innego świadczenia.

źródło: ZUS


Top