piątek 13.11.2006
Gazeta Współczesna - Zarabiają jak w Anglii Gazeta Współczesna - Nie będzie powtórki z meczu przeciwko Unii
Gazeta Współczesna - Zarabiają jak w Anglii
4,5 tys. zł dla murarza, 5 tys. zł dla kierowcy oraz podwyżki pensji o połowę w ciągu roku - żeby pracować w takich warunkach, nie trzeba już wyjeżdżać za granicę. Tyle można zarobić w naszym województwie.
Brakuje nam rąk do pracy - alarmują szefowie firm z naszego regionu. Największe braki są w budownictwie, ale kierowcom i kucharzom też nie powinno grozić bezrobocie. Ponieważ jednak fachowcy wolą pracować w Irlandii czy Wielkiej Brytanii niż np. w Suwałkach, pracodawcy nie mają wyjścia i... podnoszą im pensje. Dotyczy to jednak tylko niektórych zawodów.
Firma Makbud z Łomży ma trudności ze znalezieniem kadry inżynierskiej, łomżyńskie Przedsiębiorstwo Transportowo-Handlowe Kurpiewski potrzebuje od zaraz kierowców, a firma remontowo-budowlana Anatex z Białegostoku szuka m.in. murarzy i zbrojarzy. Wszyscy przyznają, że mają duże problemy ze znalezieniem odpowiednich kandydatów do pracy.
Przebierają w ofertach
- Bardzo trudno o dobrych fachowców, znających się na swoim zajęciu - mówi Katarzyna Wróblewska z Anateksu. - Dlatego u nas pensje rosną już od roku, w niektórych przypadkach nawet o 50 proc. Wykwalifikowany zbrojarz i murarz może zarobić nawet 4,5 tys. zł brutto miesięcznie. To jedyny sposób na zatrzymanie pracowników, dla których bardziej atrakcyjne są zarobki np. brytyjskie.
- Mogę przebierać w propozycjach, bo nareszcie moja praca jest doceniana - uważa Marian Kozik, pracownik budowlany z Białegostoku. - Ale wiem też, że w każdej chwili mogę wyjechać za granicę i bez problemu znajdę pracę za lepsze pieniądze.
więcej: Gazeta Współczesna - Zarabiają jak w Anglii
Gazeta Współczesna - Nie będzie powtórki z meczu przeciwko Unii
Jedno jest pewne, na pewno nie zagramy tak, jak z Unią – mówi przed sobotnim meczem z Lechią Gdańsk (początek o godz. 15.00) trener ŁKS-u Łomża Czesław Jakołcewicz.
Przed tygodniem, po beznadziejnej postawie, biało-czerwoni ulegli zespołowi z Janikowa 1:3.
– Trudno podnieść się po takim spotkaniu, ale Unia przed przyjazdem do Grajewa też poległa na własnym stadionie 1:5 z Miedzią. Zdołała się jednak szybko pozbierać. Mam nadzieję, że pójdziemy tym samym śladem – podkreśla Jakołcewicz.
ŁKS pragnie rehabilitacji. Przed nim jednak pojedynek z bardzo wymagającym rywalem. Na dodatek „ełkaesiacy” wyjeżdżają do Gdańska w osłabionym składzie. Kontuzjowany (uraz kolana) jest Paweł Strózik, w dotychczasowym meczach dobrze radzący sobie w środku pola. Pod znakiem zapytania stoi również występ przeziębionego Pawła Galińskiego.
– Nie ma co załamywać rąk. W kadrze jest dwudziestu zawodników i teraz inni otrzymają szansę, żeby się wykazać – stwierdza Jakołcewicz.
Na problemy personalne narzeka również Lechia. Ale sytuacja w zespole z każdym dniem się poprawia. Trenują już Maciej Kalkowski i Paweł Pęczak. Do pełnej dyspozycji nie wrócili natomiast Krzysztof Brede oraz Marcin Szulik. Bez względu jednak na to, jaką jedenastką zagra w sobotę Lechia, wszyscy w Gdańsku liczą na trzy punkty.
więcej: Gazeta Współczesna - Nie będzie powtórki z meczu przeciwko Unii