wtorek 19.09.2006
Gazeta Wyborcza - Profilaktyka nie dla wszystkich Gazeta Wyborcza - Aferalne kłopoty Gazeta Współczesna - Wpadł na DNA Kurier Poranny - Dzieci są pijane
Łomżyńska przychodnia blokuje pacjentom dostęp do badań profilaktycznych. - Tylko nasi chorzy mogą z nich korzystać - upiera się dyrektor. - To naganne praktyki i na pewno tego tak nie zostawimy - zapowiada Narodowy Fundusz Zdrowia.
Miało być tak pięknie. NFZ dał pieniądze, podpisał umowy z poradniami, by każdy pacjent mógł zrobić badania bezpłatnie. Niestety, łomżyński Zakład Podstawowej Opieki Zdrowotnej wprowadził swoje zasady. Do profilaktycznych badań, zapobiegających chorobom układu krążenia, lekarze kwalifikują tylko swoich pacjentów. Choć jest to w Łomży jedyne miejsce, gdzie tego typu badanie można wykonać.
- Taka jest umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia i nasi lekarze nie przyjmują ludzi z ulicy - usłyszeliśmy wczoraj w rejestracji.
- To po co są te wszystkie akcje w gazetach, ulotki, plakaty, skoro nie można się przebadać? - skarży się jedna z mieszkanek Łomży, która została odesłana z kwitkiem.
- Wszyscy zachęcają do badań, a mnie stamtąd wyrzucono. To jakiś absurd - mówi mężczyzna, który ma problemy z sercem.
NFZ: jeden odesłany pacjent to porażka
W tym roku podlaski oddział NFZ wygospodarował 6 mln zł na badania profilaktyczne. Kiedy nie było chętnych, pracownicy stanęli na głowie, aby zwerbować jak największą rzeszę pacjentów. Wydrukowali plakaty, ulotki, do promocji poszczególnych badań zaprosili osoby znane i lubiane. Rzecznik prasowy NFZ nie ukrywa swego zdenerwowania sytuacją w Łomży.
- To, co robi dyrektor zakładu, jest wbrew naszym wcześniejszym ustaleniom. Prawo do badań mają wszyscy chętni - twierdzi Jan Mirucki.
więcej: Gazeta Wyborcza - Profilaktyka nie dla wszystkich
Gazeta Wyborcza - Aferalne kłopoty
Łomżyński Sąd Okręgowy ma kłopot z wyznaczeniem terminu rozpoczęcia procesu w sprawie suwalskiej afery sądowej. Jeden z oskarżonych domaga się zwrotu akt do prokuratury, a sędzia, któremu sprawę przyznano do rozpoznania, nie chce jej prowadzić.
Akta śledztwa dotyczącego handlu wyrokami w suwalskim sądzie w lipcu najpierw trafiły do Sądu Rejonowego w Łomży. Tam jednak sędziowie złożyli wnioski o wyłączenie ich z orzekania w tej sprawie. Przeniesiono ją więc do łomżyńskiego Sądu Okręgowego. Wyznaczony do poprowadzenia tej sprawy sędzia po kilku tygodniach czytania akt sprawy stwierdził, że i on nie może w niej wyrokować.
- Powołał się na fakt, że z dwójką oskarżonych studiował, a później brał z nimi udział w różnych szkoleniach. Dlatego też złożył wniosek o wyłączenie, aby nie narazić się na zarzuty braku bezstronności - powiedział wczoraj "Gazecie" rzecznik łomżyńskiego sądu Janusz Wyszyński.
więcej: Gazeta Wyborcza - Aferalne kłopoty
Gazeta Współczesna - Wpadł na DNA
Przez pół roku policjant z Zambrowa próbował wmówić prokuraturze, że nie siedział za kierownicą samochodu, który uderzył w lampę uliczną. Wspierał go w tym kolega z pracy. To, że kłamią, udowodniło dopiero... badanie DNA!
Sama czy z kolegami?
W kwietniu zambrowski policjant Adam P. wiózł swoim bmw kolegę Wojciecha O. i znajomą Katarzynę S. Był późny wieczór. Na ul. Kościuszki, w centrum Zambrowa, samochód nagle uderzył w lampę uliczną. Anonimowy informator doniósł policji o zdarzeniu, sugerując, że kierowca nie był trzeźwy. Do spowodowania kolizji przyznała się Katarzyna S. To ją na miejscu zastał przybyły patrol. Była trzeźwa i twierdziła, że jechała sama.
Adam P. odnalazł się dopiero po trzech dniach. Twierdził, że po zjedzeniu ogórków źle się poczuł i pojechał do domu w Łomży, a samochód pożyczył koleżance. Także drugi z policjantów, Wojciech O., zaprzeczał, że tej nocy podróżował bmw kolegi.
DNA nie kłamie
Zeznania całej trójki wzbudziły podejrzenia. Szczególnie wyjaśnienia kobiety, która, m.in. nie potrafiła powiedzieć, ile poduszek powietrznych otworzyło się w chwili uderzenia samochodu. I te właśnie poduszki zaintrygowały prokuratora. Oddał je do badań biegłym, którzy porównali znalezione na nich ślady z pobranymi od Katarzyny S., Adama P. i Wojciecha O. próbkami DNA.
– Badanie jednoznacznie wykazało, że kierowcą był Adam P. – podkreśla Grzegorz Bielski z łomżyńskiej Prokuratury Rejonowej. – Skierowaliśmy do sądu wniosek o ukaranie go za spowodowanie kolizji. Nie mogliśmy oskarżyć go o prowadzenie pod wpływem alkoholu, bo od kolizji do badania alkomatem minęło zbyt dużo czasu.
więcej: Gazeta Współczesna - Wpadł na DNA
Kurier Poranny - Dzieci są pijane
Kraty w oknach, pasy przy łóżkach, w powietrzu zapach alkoholu i spoconych ciał. Dwunastoletnie dzieci trzeźwieją w kilkuosobowych salach. Nawet dziewczynki mają dwa, a nawet trzy promile.
Wczoraj prokuratura ujawniła porażające dane. Rocznie do naszej "wytrzeźwiałki" trafia ponad dwustu młodych ludzi. Dzieci w białostockiej izbie są agresywne i oczywiście kompletnie pijane. Co powinni zrobić dorośli? Czy można temu zaradzić? Zapowiedzi są szumne.
- Rozpoczynamy długą walkę z pijanym nieletnimi. Będziemy surowo karać dorosłych, którzy rozpijają dzieci - mówi Sławomir Luks, szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Nie pierwszy raz...
Rekordzistką jest trzynastolatka z Suwałk. W tym roku już trzykrotnie spędziła noc w izbie wytrzeźwień.
Czy można być tak pijanym, aby pomylić szkołę i pójść do innej? Można. Takie wezwanie dostała policja z białostockiego liceum. Chłopak najpierw nabrudził na korytarzu szkoły, do której zabłądził, potem zwymyślał jej dyrektorkę. Jak wytrzeźwiał, z izby odebrali go rodzice.
- Pijany czternasto czy piętnastolatek krzyczy, przeklina, często grozi samookaleczeniem. Upija się jak dorosły i tak samo się zachowuje - pracownicy izby już się przyzwyczaili. - Tylko na drugi dzień jest inaczej, bo nie możemy go wypuścić. Przychodzą po niego rodzice. Nikt się nie wstydzi - ani on, ani rodzice. Takie to obojętne. Może dlatego, że to już nie pierwszy raz...
- Co miesiąc trafia do nas około dwudziestu osób. Często nawet dwukrotnie. Głównie są to chłopcy. Oni są bardziej agresywni. To przykre, ale mnie już nic nie zdziwi - mówi spokojnie Ryszard Jodłowski, dyrektor białostockiej izby wytrzeźwień.
więcej: Kurier Poranny - Dzieci są pijane