poniedziałek 31.07.2006
Gazeta Współczesna - Gdzie się teraz podziejemy? Gazeta Współczesna - Łatwiej znajdą pracę Gazeta Współczesna - Piłkarze ŁKS-u Łomża grożą strajkiem
Gazeta Współczesna - Gdzie się teraz podziejemy?
Podstępnie właścicielka doręczyła nam wypowiedzenie najmu lokalu, gdzie ja się teraz podzieję z dziećmi – skarży się Małgorzata Zakrzewska, lokatorka z kamienicy przy ul. Senatorskiej 7 w Łomży. – Wiem, że remont stropu jest konieczny, ale kto mi da gwarancję, że będę mogła tu wrócić.
W podobnej sytuacji jest druga mieszkanka domu, która także otrzymała wymówienie. – Jeden papier i co? Można nas tak po prostu wyrzucić? – pyta rozgoryczona Anna Jankowska.
– Chcą nas oszukać po raz drugi, a przecież mieszkam w tej kamienicy już ponad 20 lat – mówi Zakrzewska. – Czynsz mamy bardzo wysoki, ale płacimy regularnie. Mieszkanie jest co prawda obciążone długiem, ale też powoli chcę go spłacać.
Miasto pomaga płacić
Pani Zakrzewska płaci co miesiąc 130 zł czynszu, dwa razy tyle dokłada urząd miasta. – Lokatorki, które dostały wypowiedzenia, nie płacą już niemal od roku – ripostuje Bogumiła Cholewicka, pełnomocnik właścicieli kamienicy. – Ja spełniłam wszystkie wcześniejsze obietnice, obniżyłam czynsz, zachowałam dotychczasowych lokatorów i remontuję kamienicę, a moi lokatorzy nie płacą ani grosza i czują się bezkarni.
Właścicielka kamienicy twierdzi, że wpływają do niej tylko pieniądze z dodatku mieszkaniowego.
– Nawet się nie starają regulować zaległych płatności, choć u jednej z nich dług wynosi już ponad 2 tys. zł – tłumaczy Cholewicka. – W tej samej kamienicy mieszkają jeszcze dwie starsze panie, które, mimo że żyją ze skromnych emerytur, nie mają żadnych zaległości.
Cholewicka zapowiada, że emerytki na czas remontu otrzymają lokal zastępczy, a po zakończonym remoncie wrócą do wcześniej zajmowanych mieszkań. Tak właśnie reguluje podobne sprawy umowa najmu lokalu i ustawa o ochronie praw lokatorów z dnia 21 czerwca 2001 roku. Sytuacja nie jest już tak prosta, gdy chodzi o pozostałych mieszkańców kamienicy.
– Lokatorki, które otrzymały wypowiedzenia, mają opuścić lokal, bo konieczny jest remont – kończy rozmowę Cholewicka, która nie ma zamiaru zapewniać im zastępczych mieszkań i pozwolić na powrót.
więcej: Gazeta Współczesna - Gdzie się teraz podziejemy?
Gazeta Współczesna - Łatwiej znajdą pracę
Dotychczas byli bezrobotni, korzystali z pomocy socjalnej i nie wierzyli, że można żyć inaczej. Dziś mają pracę i duże szanse, by znów godnie żyć.
Praca w kuchni nie jest łatwa, ale dla mnie to bardzo duża szansa, aby nauczyć się zawodu i być może wreszcie znaleźć stałe zatrudnienie – mówi z nadzieją mieszkanka Łomży, pracująca w kuchni Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Łomży.
W stołówce PKPS pracę znalazło pięć kobiet z dwudziestopięcioosobowej grupy objętej programem prowadzonym przez łomżyński PKPS, pod nazwą Centrum Integracji Społecznej „Eureka”.
– Liczba ludzi zagrożonych wykluczeniem społecznym stale rośnie – mówi Marian Knopkiewicz, kierownik Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Łomży. – System pomocy socjalnej pozwala im egzystować, ale to żadne rozwiązanie. Należy obudzić aktywność tych ludzi, pomóc im wrócić do czynnego życia w społeczeństwie. Dać im pracę.
Uczestników projektu wydelegowały ośrodki pomocy społecznej z Łomży, Piątnicy, Nowogrodu, Jedwabnego i Zbójnej. Chętnych było dwa razy więcej niż miejsc. Wśród uczestników są osoby długotrwale bezrobotne, czyli te, które już od ponad trzech lat nie podjęły żadnej pracy. W projekcie biorą udział także ludzie, którzy mieli problem z nałogami i ci, którzy przebywali w zakładach karnych.
– Dzięki wsparciu Unii Europejskiej uczestnicy dostają miesięczną pensję w wysokości około 500 zł, raz dziennie posiłek i darmowy dowóz do miejsca pracy – wylicza Marian Knopkiewicz.
Uczą się zawodu
Przez 18 miesięcy uczestnicy programu będą uczyć się zawodu, spotykać się z psychologiem i doradcą zawodowym.
– Nasi podopieczni pracują w tzw. warsztatach tematycznych – tłumaczy Marian Knopkiewicz. – Zorganizowaliśmy warsztat opiekuńczy, budowlany, agro oraz pracę na stołówce ośrodka.
więcej: Gazeta Współczesna - Łatwiej znajdą pracę
Gazeta Współczesna - Piłkarze ŁKS-u Łomża grożą strajkiem
Jeżeli zarząd klubu przyjmie rezygnację trenera Engela, to my nie wychodzimy na treningi – zapowiadają piłkarze ŁKS-u Browar Łomża.
W weekend rozpoczął się drugoligowy sezon. Po raz pierwszy w historii na tym szczeblu rozgrywek występuje ŁKS (inauguracyjny mecz z Polonią Bytom został przełożony). Jednak zamiast święta, w Łomży są wielkie problemy. Pojawiły się już kilka miesięcy temu. Sytuacja nie uległa poprawie do dzisiaj. Wręcz przeciwnie. Jest coraz gorzej. Doszło do tego, że zawodnicy grożą strajkiem. To odpowiedź na rezygnację trenera Jerzego Engela jr. Engel chętnie zostałby w ŁKS-ie, ale...
– Przedstawiłem zarządowi listę warunków, od spełnienia których uzależniam dalszą pracę w klubie – podkreśla szkoleniowiec. Najważniejszy to powrót drugiego trenera Leszka Ojrzyńskiego oraz zakup sprzętu piłkarskiego, którego w klubie brakuje.
Nie da się pracować
Decyzja o tym, czy Engel będzie nadal prowadzić drugoligowy ŁKS, zapadnie dzisiaj koło południa. Jeśli odejdzie, piłkarze grożą, że nie wyjdą na zaplanowane na kilka godzin później zajęcia. – Jesteśmy z trenerem. On chce dobrze dla nas i dla klubu – mówią.
Sam szkoleniowiec wątpi, żeby w poniedziałek dowiedział się czegoś nowego. – Od kilku tygodni słyszę, że będzie lepiej. Ale ciągle nie mamy gdzie trenować, nie mamy sprzętu, a drużyną muszę zajmować się sam. W takich warunkach nie da się prowadzić drugoligowego zespołu. Już dawno powinienem wyjechać. Czuję się tutaj niechciany – stwierdza z żalem.
Nasuwa się pytanie, że skoro jest tak źle, to dlaczego Engel niedawno zdecydował się podpisać nowy kontrakt? – Zostałem postawiony pod ścianą – odpowiada. – W klubie powiedziano mi, że jeżeli tego nie zrobię, to nie dostaniemy licencji.
Odejście trenera to nie jedyny kłopot nowego zarządu ŁKS-u. Choć działa on już od trzech tygodni, nadal nie wiadomo ile długów ma klub. – Kiedy wydaje się, że mamy wszystko poukładane, wtedy wyskakują kolejne zobowiązania – przyznaje prezes Stanisław Kaseja. – Dlatego do tej pory firma obrachunkowa nie jest w stanie przygotować bilansu otwarcia.
Podczas walnego zgromadzenia członków ŁKS-u mówiło się o ponad 475 tys. zł długu. Według najnowszych informacji, może on sięgać prawie 600 tys.
więcej: Gazeta Współczesna - Piłkarze ŁKS-u Łomża grożą strajkiem