środa 12.07.2006
Gazeta Współczesna - Biologia ich załatwiła Gazeta Współczesna - To może być epidemia szkarlatyny Gazeta Wyborcza - Strajk ostrzegawczy w łomżyńskim szpitalu Kurier Poranny - Odejdzie? Zostanie? Kurier Poranny - Prezesi oddadzą miliony?
Gazeta Współczesna - Biologia ich załatwiła
Pecha mieli ci maturzyści, którzy wybrali biologię. Była najtrudniejsza i mało kto nie miał z nią problemów.
Sporo osób "rzuciło” się na biologię jako przedmiot dodatkowy, ponieważ w ubiegłym roku arkusze były banalnie proste. Tym razem mocno się rozczarowali.
- Z mojej klasy aż trzy osoby nie zdały. Najtrudniejsza okazała się biologia i historia sztuki - opowiada Ania Wierzbińska, absolwentka VII LO w Białymstoku.
Decydujące procenty
Wczoraj młodzież przyszła do swoich szkół po wyniki. Natychmiast biegli z nimi na uczelnie, bo to one zadecydują o zdobyciu indeksów. Im więcej procent, najlepiej z poziomu rozszerzonego, tym większe szanse zostania studentem.
- Moi znajomi narzekali na zadania z biologii i historii. Nie spodziewali się tak trudnych pytań - mówi Tomasz Targoński, absolwent Liceum Profilowanego w Tykocinie. Jemu egzamin poszedł dobrze, ale kolegom...
Porażka dorosłych
W województwie podlaskim znalazło się aż 11 szkół, w których maturę zdało poniżej 20 procent abiturientów. To głównie licea uzupełniające i profilowane.
Anecie Gryniewicz z II LO dla Dorosłych w Białymstoku nie udało się. Potknęła się oczywiście na biologii.
- Spodziewałam się co najwyżej dwóch pytań z ekologii, a było ich chyba sześć, albo i więcej. Pytania z anatomii, których było dużo, też były bardzo trudne - tłumaczy Aneta.
W niektórych liceach profilowanych i uzupełniających, gdzie większość absolwentów nosiła się z zamiarem zrezygnowania ze zdawania matury, zadziałał przykry mechanizm. Dostawali oni ultimatum od dyrekcji: dostaną papier o skończeniu szkoły tylko wtedy, gdy podejdą do egzaminu. Bo im większa frekwencja, tym łagodniej rozkładają się wyniki i dyrektor placówki nie musi się ich wstydzić.
więcej: Gazeta Współczesna - Biologia ich załatwiła
Gazeta Współczesna - To może być epidemia szkarlatyny
Szkarlatyna - groźna dziecięca choroba zakaźna. Tylko w pierwszym półroczu tego roku zachorowały na nią w woj. podlaskim aż 93 osoby - tyle co w całym 2004 r. Specjaliści są nawet zdania, że czeka nas tzw. epidemia wyrównawcza tej choroby.
- Zachorowalność na szkarlatynę, zwaną też płonicą, rośnie z roku na rok - mówi Artur Wnuk, rzecznik podlaskiego sanepidu. - Wpisujemy się w ogólnopolską tendencję. Jednak, co 8-12 lat, dochodzi do wzrostu zachorowań, tzw. epidemii wyrównawczej. Ostatnia wystąpiła w 1995 r.
Płonicę, która ma wiele wspólnego z anginą ropną, ale dodatkowo charakteryzuje się wysypka, leczy się antybiotykami. Chory powinien być odizolowany od innych osób.
więcej: Gazeta Współczesna - To może być epidemia szkarlatyny
Gazeta Wyborcza - Strajk ostrzegawczy w łomżyńskim szpitalu
Pracownicy Szpitala Wojewódzkiego w Łomży są gotowi do strajku ostrzegawczego. Jutro na dwie godziny przestaną pracować. Zapewniają jednak, że zajmą się pacjentami w stanie zagrożenia życia i zdrowia.
O tym, że chcą protestować, zadecydowali w referendum. Ponad 90 procent pracowników szpitala nie miało wątpliwości, że to najlepsza forma wyrażenia protestu wobec zbyt niskich zarobków. Domagają się 30-procentowej podwyżki. Aby podnieść wynagrodzenie wszystkim pracownikom szpitala, potrzeba 8 mln zł rocznie.
Jutro w godz. 8-10 zamknięte będą poradnie specjalistyczne, wstrzymana zostanie praca wszystkich oddziałów i pracowni diagnostycznych.
więcej: Gazeta Wyborcza - Strajk ostrzegawczy w łomżyńskim szpitalu
Kurier Poranny - Odejdzie? Zostanie?
Wojewoda podlaski Jan Dobrzyński i jego zastępca Jarosław Schabieński podali się wczoraj do dymisji. Tak wynika z ustawy o radzie ministrów: odchodzi premier, odchodzą też wszyscy wojewodowie. Tymczasem jest coraz więcej spekulacji, że Dobrzyński nie wróci już na swoje stanowisko.
Zgodnie z konstytucją, z chwilą podania się do dymisji premiera i jego gabinetu, dymisję składają również wojewodowie. Na razie jednak Jan Dobrzyński i Jarosław Schabieński pozostaną na swoich stanowiskach. Nowy premier ma teraz trzy miesiące na zmiany – w tym czasie może zadecydować, że nasi urzędnicy pozostaną na swoich stanowiskach bądź też przyjąć dymisję i powołać nowego wojewodę podlaskiego i jego zastępcę.
W kuluarach coraz głośniej mówi się jednak o tym, że dymisja Dobrzyńskiego zostanie przyjęta. Z jego pracy niezadowolona jest już nie tylko opozycja, ale też członkowie PiS-u. Do MSWiA wpłynęło wiele skarg na jego pracę. W poniedziałek na podlaskiego wojewodę narzekał też Andrzej Lepper, któremu Dobrzyński nie pozwolił zorganizować konferencji prasowej w urzędzie wojewódzkim.
– Nie ma wątpliwości, że Dobrzyński jest bardzo słabym wojewodą. Na tyle słabym, że nawet jego najbliższe środowisko ma problem z jego pozytywną oceną – mówi Robert Tyszkiewicz, poseł PO. – Moim zdaniem powinien odejść z tego stanowiska, bo nasz region potrzebuje wojewody dynamicznego. Ale nie mogliśmy się też spodziewać niczego innego po tym człowieku, bo przecież już w radzie miejskiej był raczej tym hamulcowym, a nie tym od inicjatyw.
więcej: Kurier Poranny - Odejdzie? Zostanie?
Kurier Poranny - Prezesi oddadzą miliony?
Prokuratura nie chce, aby poszli do więzienia. Chce ich ukarać znacznie dotkliwiej – mieliby zwrócić prawie 6,5 miliona złotych. Przed zambrowskim sądem zakończył się proces byłych członków zarządu Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej. Wyrok zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Były prezes OSM w Zambrowie Tadeusz W., jego zastępca Zygmunt B. i główna księgowa Halina G. oskarżeni byli przez łomżyńską prokuraturę o „wirtualną księgowość". Jak bowiem wykazało śledztwo, w perspektywie przyłączenia do spółdzielni Mlekol w Grajewie, zaczęli w zapisach księgowych "poprawiać" wyniki finansowe swojej firmy za lata 2001 i 2002. Stratę w wysokości oszacowanej przez prokuraturę na 6,450 mln złotych ukryli podwyższając odpowiednio wartość materiałów i zapasów. Tak spreparowane dane służyły także przy staraniach o kolejne kredyty bankowe.
Wykrycie nieprawidłowości miało swoje konsekwencje dla rolników współpracujących z OSM. Już bowiem po wchłonięciu spółdzielni w Zambrowie w swoją strukturę, władze grajewskiego Mlekpolu zadecydowały, że wszelkie straty (nie tylko te wskazane przez prokuraturę) muszą zostać pokryte ich udziałami. Ostatecznie na mocy orzeczeń sądowych za stronę pokrzywdzoną uznana została spółdzielnia Mlekpol jako całość, a nie tylko zambrowscy spółdzielcy.
Przewód sądowy trwający kilka miesięcy zakończył się wczoraj wystąpieniami oskarżenia i obrony.
– Domagamy się kar więzienia od 1,5 do 2 lat w zawieszeniu, kilkuletnich zakazów sprawowania przez oskarżonych funkcji kierowniczych w podmiotach gospodarczych, a przede wszystkim uznania obowiązku naprawienia szkód – poinformował prokurator Tomasz Iwanowski.
więcej; Kurier Poranny - Prezesi oddadzą miliony?