czwartek 6.07.2006
Gazeta Współczesna - Bez szans na resocjalizację Gazeta Współczesna - Prokuratura wśród tirów Kurier Poranny - Ofiary niestrzeżonych kąpielisk Kurier Poranny - Pięciu z palestry Gazeta Wyborcza - Strajk w parkach narodowych
Do końca życia pozostanie w więzieniu Przemysław Zaorski, 20-letni mieszkaniec Łomży. Jego o dwa lata starszy kolega Mariusz Wądołowski, spędzi za kratami 25 lat. Po raz pierwszy w swojej historii Sąd Okręgowy w Łomży wydał tak surowe wyroki.
Ale też sprawa, którą rozpatrywał skład sędziowski pod przewodnictwem Elżbiety Świderskiej, nie ma w Łomży precedensu. We wrześniu 2004 roku Przemysław Zaorski i Mariusz Wądołowski zwabili do Łomży Ryszarda S., mieszkającego w okolicach Szczuczyna, pod pretekstem sprzedaży komputera. Tak naprawdę chcieli go zabić, bo miał samochód, który zamierzali sprzedać na części. Jeden dusił mężczyznę linką, drugi zadał mu sześć ciosów nożem. Zwłoki zakopali. Zanim sprzedali renaulta ofiary za kilka tysięcy złotych (w cenie złomu), Zaorski jeździł nim na dyskoteki i basen do Mikołajek, podwoził dziewczyny.
– Działali z premedytacją i determinacją – uzasadniała wyrok sędzia Elżbieta Świderska. – Mieli wiele momentów, by wycofać się ze swoich planów.
Mariusz Wądołowski już na sali sądowej wyraził skruchę i przeprosił rodzinę Ryszarda S. Sędziowie uznali, że znajdował się pod silnym wpływem kolegi, uznanego za inspiratora zbrodni.
– Ale nie można stwierdzić, że był bezwolnym wykonawcą jego poleceń – mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego.
Przemysław Zaorski uznany został za osobę bardzo zdemoralizowaną, mimo młodego wieku. W jego przypadku sędziowie nie dostrzegli szans na resocjalizację.
więcej: Gazeta Współczesna - Bez szans na resocjalizację
Gazeta Współczesna - Prokuratura wśród tirów
Łomżyńska Prokuratura Rejonowa sprawdza – na wniosek prezydenta miasta – czy decyzja oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku o otwarciu drogi nr 61 dla ruchu ciężarowego, stanowiła naruszenie prawa.
– Władze Łomży mówią przede wszystkim o groźbie zawalenia się mostu na Narwi, dlatego wstępnie oceniamy, że postępowanie może iść w kierunku artykułu mówiącego o sprowadzeniu zagrożenia dla życia, zdrowia lub mienia – mówi Jacek Cholewicki, prokurator rejonowy.
Na razie śledczy przygotowują wytyczne dla policji, której zadaniem będzie m. in. przesłuchanie zainteresowanych osób i wstępna ocena dokumentów. Dopiero po tym etapie zapadnie formalna decyzja, czy śledztwo zostanie wszczęte.
więcej: Gazeta Współczesna - Prokuratura wśród tirów
Kurier Poranny - Ofiary niestrzeżonych kąpielisk
Na miejscu niemal od razu pojawił się ratownik, który zdołał wyciągnąć Białorusina na brzeg i zaczął reanimację. Okazało się jednak, że na ratunek jest za późno. Lekarz pogotowia, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon.
Druga tragedia rozegrała się wczoraj po południu w Waniewie nad Narwią. 17-letni chłopak, który przyjechał z Wołomina na wakacje do Jemiołek, z dwoma 15-letnimi kolegami wybrał się nad wodę. – Kiedy weszlismy do wody, on nagle zaczął tonąć – opowiadają chłopcy. – Najpierw myśleliśmy, że się wygłupia, ale on szybko zniknął pod wodą.
Jednostki ratunkowe z Wysokiego Mazowieckiego i Sokół pojawiły się błyskawicznie, ale na pomoc było już za późno. Jak nieoficjalnie mówią policjanci, chłopak prawdopodobnie słabo pływał.
więcej: Kurier Poranny - Ofiary niestrzeżonych kąpielisk
Kurier Poranny - Pięciu z palestry
Te zapisy świadczą o tym, że ci adwokaci byli zarejestrowani w ewidencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako źródła informacji. Co nie znaczy, że byli agentami.
Zdaniem Sądu Najwyższego, te zapisy nie są dostatecznym dowodem podjęcia tajnej i świadomej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL - co podkreśla "Gazeta Polska".
więcej: Kurier Poranny - Pięciu z palestry
Pogotowie strajkowe we wszystkich 23 parkach narodowych trwa od poniedziałku. Na razie ogranicza się do oflagowania budynków. Niewykluczone jednak, że w sobotę protest się zaostrzy i zamknięte zostaną niektóre z szlaków turystycznych i muzeów. Na razie taką formę strajku zaplanowali między innymi pracownicy tatrzańskiego, karkonoskiego i roztoczańskiego parku. Reszta się jeszcze zastanawia.
Wszystko z powodu rządowego programu tanie państwo, który w jednostkach budżetowych zakłada zmniejszenie wynagrodzeń o 10 procent. Ponad miesiąc temu Ministerstwo Środowiska rozesłało do wszystkich parków narodowych zalecenie, by uwzględniły to przy planowaniu przyszłorocznych budżetów.
Kim chronić?
- Ludzie z wyższym wykształceniem, wybitni naukowcy ze znajomością kilku języków zarabiają tutaj 1200 złotych. Nie mamy z czego ciąć. A to oznacza, że będziemy musieli redukować etaty - Andrzej Grygoruk, wicedyrektor największego w Polsce Biebrzańskiego Parku Narodowego, nie kryje rozgoryczenia. Prawie 60 tysięcy hektarów pilnuje tutaj raptem 70 osób. Zdaniem wicedyrektora zwolnienie nawet kilku osób uniemożliwi ochronę bezcennej przyrody.
- Ludzi mamy na styk. Mamy chronić największy polski skarb - przyrodę - wtóruje mu opiekun ostatniego naturalnego lasu Europy - Puszczy Białowieskiej, dyrektor Józef Popiel.
więcej: Gazeta Wyborcza - Strajk w parkach narodowych