wtorek 27.06.2006
Kurier Poranny - Zabrać pacjentom, dać lekarzom Gazeta Wyborcza - Ustawiony przetarg na radiowozy Gazeta Wyborcza - ŁKS rozpoczął przygotowania
Podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek, mniej pieniędzy na leczenie - taki jest plan Ministerstwa Zdrowia. - Nie chcemy zabierać pieniędzy chorym - zarzekają się lekarze i szykują się do strajków.
Rząd gorączkowo poszukuje pieniędzy, żeby - zgodnie z obietnicą ministra Religi - od października podwyższyć pracownikom służby zdrowia pobory o 30 procent. Na samym Podlasiu potrzeba na to kilkadziesiąt milionów złotych. Pieniądze na ten cel mają pójść z rezerw Narodowego Funduszu Zdrowia. Wbrew zapowiedziom - żadnych dodatkowych z budżetu nie będzie: - My nie bierzemy pieniędzy z kosmosu. Te pieniądze albo pójdą na podwyżki, albo na leczenie - zdradza teraz Paweł Trzciński, rzecznik ministra zdrowia. Zarzeka się, że tegoroczne kontrakty lekarzy nie zostaną zmniejszone, ale na dodatkowe pieniądze pod koniec roku nie ma co liczyć.
W podlaskim oddziale NFZ już o tym wiedzą: - Ale konkretów spodziewamy się za kilka dni - mówi Jan Mirucki, rzecznik podlaskiego NFZ.
Będą protesty
Jak zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia komentują lekarze? - Takiego idiotyzmu w życiu nie słyszałem - mówi Ryszard Kijak, wiceszef Ogólnopolskich Związków Zawodowych Lekarzy. Podkreśla, że pracownicy służby zdrowia nie chcą niczego zabierać pacjentom. - Rząd proponuje nam cięgle dłubanie w tej samej kieszeni. A my od kilku miesięcy tłumaczymy mu, że trzeba znaleźć inne kieszenie. Jednak do tego trzeba zmienić cały system. A na to, jak na razie, nikt nie ma odwagi, ani pomysłu - mówi Ryszard Kijak.
więcej: Kurier Poranny - Zabrać pacjentom, dać lekarzom
Gazeta Wyborcza - Ustawiony przetarg na radiowozy
Rdzewiejąca podłoga, odpadające uszczelki, niesprawne włączniki i kontrolki, dziwne dźwięki wydawane podczas jazdy i masa szczelin w miejscach, gdzie być ich nie powinno. Białostocka prokuratura sprawdzi, czy przetarg na zakup terenowych radiowozów marki ARO został ustawiony.
Prokuratura Krajowa przekazała tę sprawę do Białegostoku, ponieważ trwają tu już dwa inne śledztwa dotyczące centralnych przetargów dla policji.
- Chodzi o zakupy rejestratorów rozmów oraz radiotelefonów - mówi prokurator Janusz Kordulski. Szczegółów spraw nie chce jednak zdradzać.
Terenowe radiowozy ARO - w liczbie 105 - pojawiły się w polskiej policji w 2004 r. Kupiła je komenda główna. W założeniu miały być to pojazdy do jazdy po ciężkim terenie, tanie w eksploatacji i niezwykle pakowne. Na Podlasie przyjechało ich dziesięć.
Tak jak w całym kraju, nasze radiowozy były niesprawne od samego początku. Niektóre już po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów trafiały do warsztatu. Psuło się i odpadało w nich praktycznie wszystko. Nie działały obrotomierze, wypadały uszczelki z okien, pękały uchwyty tłumików. Wtedy też powstał żart o tych radiowozach, że nie wolno na nie patrzeć, bo się rozpadną. Inne kłopoty: kierowca mierzący powyżej 180 cm miał kłopot, żeby usiąść wygodnie za kierownicą. Żeby usiąść z tyłu, trzeba było się popisać zdolnościami ekwilibrystycznymi. Wsadzenie tam agresywnego człowieka to była już wielka sztuka.
więcej: Gazeta Wyborcza - Ustawiony przetarg na radiowozy
Gazeta Wyborcza - ŁKS rozpoczął przygotowania
Piłkarze ŁKS-u Browar Łomża rozpoczęli w poniedziałek przygotowania do swojego debiutanckiego sezonu w II lidze. Jednak zamiast cieszyć się z gry na wyższym poziomie, na razie muszą martwić się, co będzie z zespołem. - Sytuacja z punktu widzenia trenerów i zawodników nie wygląda najlepiej - stwierdza Jerzy Engel junior, szkoleniowiec łomżan
O tym, że piłkarze ŁKS-u zagrają w nadchodzącym sezonie na drugoligowych boiskach, praktycznie było wiadomo już po rundzie jesiennej. Łomżanie wygrywali w III lidze mecz za meczem. Niestety, dobra gra zawodników nie przełożyła się na odpowiednie działania osób zarządzających klubem. Zamiast dawno temu planować budżet na kolejny sezon, działacze czekali do ostatniej chwili.
Nie było rozmów
Piłkarze ostatni mecz ligowy rozegrali prawie miesiąc temu, ale od tamtego czasu nikt z klubu nie rozmawiał z nimi o przyszłości. A kilku kończą się właśnie kontrakty. Umowę ważną tylko do końca czerwca ma też trener zespołu Jerzy Engel junior.
- W tej chwili jestem zdezorientowany, czekam, co będzie dalej - stwierdza szkoleniowiec. - Już dawno przedstawiłem działaczom, jakie warunki trzeba spełnić, żeby zespół mógł normalnie funkcjonować. Niestety, do tej pory nie było żadnych konkretnych rozmów. Chcę nadal pracować w ŁKS-ie, ale nie wiem, co z tego wyjdzie. Miałem propozycje z innych drużyn, m.in. wstępne rozmowy przeprowadziłem z Polonią Warszawa czy z Radomiakiem, ale postanowiłem pozostać w Łomży. Czyli teraz, jak nie zostanie przedłużona ze mną umowa, to wybiorę się na wakacje.
Dłużej na decyzje władz klubu nie chciał czekać drugi trener i szkoleniowiec bramkarzy Leszek Ojrzyński. Jemu również skończył się kontrakt i teraz będzie pracował jako trener bramkarzy w warszawskiej Polonii.
więcej: Gazeta Wyborcza - ŁKS rozpoczął przygotowania