wtorek 30.05.2006
Kurier Poranny - Wojewoda nie jest wieczny Gazeta Współczesna - Nikt nikogo nie spił Gazeta Wyborcza - Uczelnie szykują się do naboru
Prowokacyjne pytania
– Słyszałem o tych podchodach – mówi jeden z naszych rozmówców. – Główne zarzuty dotyczyły tego, że Dobrzyński nie poparł kandydatury Jędrzeja Łucyka na kuratora oświaty oraz że ściąga do urzędu ludzi, których związki z PiS są żadne lub bardzo luźne. Podobno część argumentów przemówiła do naszego prezesa. Dlatego pozycja Dobrzyńskiego nie jest pewna.
– Na odwołaniu zależy zwłaszcza Zielińskiemu, bo wtedy jego człowiek, Jarosław Schabieński, ze stanowiska wicewojewody wskoczyłby o szczebel wyżej – dodaje drugi z naszych informatorów. – Zieliński prowadzi tutaj grę, a Putra go popiera, bo potrzebuje Zielińskiego, żeby przeciwstawić się Jurgielowi.
więcej: Kurier Poranny - Wojewoda nie jest wieczny
Gazeta Współczesna - Nikt nikogo nie spił
Manipulacją i oszczerstwem nazwał poseł Samoobrony Janusz Wójcik relację tygodnika "Fakt” z wyjazdowego posiedzenia sejmowej Komisji Sportu.
Sprawa, którą w ubiegłym tygodniu ujawnił tygodnik "Fakt”, zbulwersowała całą Polskę. Z relacji dziennikarzy wynikało, że wieczorem, po posiedzeniu, posłowie spotkali się w hotelowym barze na kolacji, która przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Pili wówczas alkohol, a młody protokolant był tak pijany, że o mało się nie utopił. Poseł Janusz Wójcik zaprzecza takiej wersji wydarzeń. Jego zdaniem, członkowie komisji nie brali udziału w żadnej "zakrapianej” kolacji:
- W hotelu "Augustów” kolację jadła reprezentacja hodowców bydła. My jedliśmy na statku, a po przybyciu do hotelu rozeszliśmy się do swoich pokoi - podkreślał Wójcik. Uważa on, że całemu zamieszaniu winny jest protokolant, który rzeczywiście nadużył alkoholu. To on miał powiedzieć dziennikarzom "Faktu”, że spili go posłowie.
więcej: Gazeta Współczesna - Nikt nikogo nie spił
Gazeta Wyborcza - Uczelnie szykują się do naboru
Jutro kończą się matury, lada dzień rozpocznie się rekrutacja na białostockie uczelnie. Politechnika dokumenty miała przyjmować od czwartku, termin naboru jednak się opóźni.
Poślizg bierze się stąd, że wciąż nie wiadomo, ile wynosi opłata rekrutacyjna, jaką przyszli studenci wniosą przy składaniu dokumentów na wybrane kierunki.
- Minister edukacji nie ustalił jeszcze tych kwot, dlatego chwilowo tkwimy w zawieszeniu. Najprawdopodobniej stawki będą znane w przyszłym tygodniu - wyjaśnia Anna Leszczuk-Fiedziukiewicz, rzecznik prasowy Politechniki Białostockiej.
Ministerialne widełki są podstawą do ustalania przez rektorów wysokości opłat rekrutacyjnych na ich uczelniach.
Opłata dla wszystkich
Podobna sytuacja, jak na politechnice, jest również na białostockim uniwersytecie. Tam przyszli studenci też nie dowiedzą się, ile muszą przy naborze zapłacić. W ubiegłym roku było to 85 zł, w tym roku zapewne kwota będzie podobna.
Akademia Medyczna za to postanowiła nie czekać na ministerialne konkrety.
- Wstępnie ustaliliśmy wysokość opłaty na poziomie takim, jak w roku ubiegłym, czyli 80 zł - wyjaśnia prof. Lech Chyczewski, rzecznik prasowy AMB.
Dla wielu młodych ludzi najlepiej byłoby, gdyby obciążające ich opłaty zniknęły w ogóle.
- Zamierzam zdawać na dwa kierunki, więc zapłacę prawie 200 zł. Jak dla mnie to bardzo dużo - mówi Marzena Witoszko, tegoroczna maturzystka, która chce zdawać na socjologię i prawo. - Jak się nie dostanę, nikt mi tych pieniędzy nie zwróci. Z drugiej strony, nie wiem, po co mam płacić, skoro nie będę zdawała egzaminu, bo pisałam nową maturę.
więcej: Gazeta Wyborcza - Uczelnie szykują się do naboru