Nie warto pić alkoholu, a szczególnie „nie opłaca się” w takim stanie kierować - nawet rowerem
„Alkoholizm to coraz większy problem” - mówi Paweł Kołakowski dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łomży. Stale rośnie liczba osób podejmujących tu terapię. W ubiegłym roku było ich już niemal tysiąc.
* bieda, bezrobocie, bezdomność – w myśl przysłowia „na frasunek najlepszy trunek”. Jeśli nie ma pracy, nie ma pieniędzy na jedzenie, zawsze uda się „uciułać” co najmniej 2-3 zł na piwo lub wino. Dzieci mogą nie mieć na bułkę lub zeszyt do szkoły, a na używki typu alkohol, papierosy zawsze się znajdzie.
* liberalizm i zwiększenie dostępności do alkoholu przez samorządy w imię wzrostu gospodarczego i nie hamowania przedsiębiorczości handlowców;
* reklama napoi alkoholowych – oddziaływanie na podświadome mechanizmy psychologiczne zwłaszcza u dzieci i młodzieży;
* sprzedaż i podawanie alkoholu nieletnim – tzn. łamanie prawa przez sprzedawców przy biernej postawie rodziców i osób dorosłych będących świadkami przestępstwa;
* zbyt mało alternatywnych konstruktywnych sposobów angażujących młodzież w uczestnictwo w organizacjach typu; Harcerstwo, Ruch Oazowy, koła zainteresowań.
Zarówno obecnie jak i w najbliższych latach będziemy zbierać obfite owoce tych zjawisk w formie m. in. dynamicznie rosnącej liczby osób uzależnionych.
Piłeś nie jedź!
Kolejnym bardzo niepokojącym zjawiskiem jest ilość osób kierujących pojazdami pod wpływem alkoholu i wynikająca z tego ilość wypadków i kolizji drogowych.
U podłoża tej postawy leży iluzoryczne myślenie „wypiłem niewiele, może mnie nie złapią”.
Ponadto w swej świadomości mamy odziedziczony po przodkach brak poszanowania do prawa „przepisy są po to, aby je łamać lub obchodzić”. Za czasów naszych dziadków było to zrozumiałe, bo prawo było nam narzucone przez obcych zaborców, później przez okupanta, a ostatnio władze komunistyczne.
Myślę, że czas się ocknąć, rzeczywistość się zmieniła, a tymczasem nawyk łamania prawa jest tak silny, że ok. 80 % kierowców z trenu woj. podlaskiego, którym zatrzymano prawo jazdy za alkohol próbuje jeździć „licząc, że się uda” (dane uzyskane z anonimowych badań ankietowych). Dla porównania wyników - na terenie woj. poznańskiego tylko 20 % przyznaje się do takich praktyk. Różnica wynika z mentalności mieszkańców Wielkopolski i wpływ na poszanowanie prawa zaboru pruskiego.
Jeździć po alkoholu naprawdę się nie opłaca! Poza utratą prawa jazdy, karami finansowymi często zapada wyrok karny w zawieszeniu lub do odsiedzenia. Wśród osadzonych w Zakładzie Karnym w Grądach Woniecko i Czerwonym Borze znaczny odsetek stanowią kierowcy skazani za jazdę po alkoholu.
Wiele osób nie ma świadomości, że starając się o odzyskanie prawa jazdy za alkohol kierowani są do placówek lecznictwa odwykowego na cykl spotkań psychoedukacyjnych. Większość jest zaskoczona, oburzona, zbuntowana – oczekują tylko zaświadczenia, że nie są alkoholikami. Po zaliczeniu cyklu spotkań ich postawa i myślenie często się zmienia. Szczególnie wszystkim „rzedną miny” po obejrzeniu na zajęciach cyklu slajdów pokazujących młodą ładną dziewczynę, która w następstwie wypadku drogowego (spowodowanego przez nietrzeźwego) staje się osobą kaleką, oszpeconą, wymagającą opieki do kończ życia.
Część kierowców mając zawieszony wyrok za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu beztrosko po piwku jeździ lub prowadzi (dosłownie idzie prowadząc) rower i jest ponownie złapana przez Policję. Wszyscy mówią o tym, że mieli wówczas szczególnego pecha. Jeden z klientów mówił: „Wypiłem piwo, bo było gorąco, szedłem poboczem prowadząc rower. Poczułem się zmęczony, więc położyłem się pod drzewem i zdrzemnąłem się. Rower leżał obok mnie. Obudzili mnie panowie w niebieskich mundurach i stąd ta cała sprawa”. Ci pechowi kierowcy lub „prowadzący rowery” jeśli wpadną w okresie obowiązywania zawieszenia wyroku za poprzednie wykroczenie kierowani są przez prokuratora na badania przez biegłych w celu stwierdzenia czy nie są uzależnieni od alkoholu. Podczas takich badań są mocno zdziwieni „przypadkowym trafieniem” do takiej placówki – zdecydowana większość z nich nie uważa się za alkoholików. Zdziwienie ich okazuje się jeszcze większe, gdy okazuje się, że są uzależnieni (orzeczenie takie pada w ok. 50 % badanych z tej grupy). Dotychczas trwali w iluzji uważając, że alkoholik to musi pić codziennie, mieć siny nos i trzęsące się ręce, pić denaturat. Mówią np. „(...) do głowy mi nie przyszło, że będąc rolnikiem na 30 ha gospodarstwie można się uzależnić popijąc tylko od czasu do czasu (...)”. Podobnie uważają urzędnicy i biznesmeni – nie uświadamiają sobie, że to „tylko od czasu do czasu” zdarza się coraz częściej np. co tydzień i tak się przypadkowo składa, że okazje trwają 2-3 dni.
Podsumowując należy stwierdzić, że picie napojów alkoholowych jest nieopłacalne, a szczególnie nadużywanie i prowadzenie pod ich wpływem nawet roweru.
Jeśli komuś przydarzyła się już taka „pechowa sytuacja”, to zapraszamy do Wojewódzkiego Ośrodka profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łomży, ul. Rybaki 3 do uczestnictwa w cyklu spotkań psychoedukacyjnych pod nazwą „Pijany kierowca”. Przejście tych spotkań lub ewentualne odbycie leczenia okaże się bardzo przydatne przy ubieganiu się o odzyskanie prawa jazdy.
Na zakończenie życzę wszystkim czytelnikom byśmy nie musieli spotkać się w takiej sytuacji jak i na drodze z „podwójnym gazem” za kierownicą pojazdu.
mgr Paweł Romuald Kołakowski
Dyrektor WOPiTU w Łomży