środa 5.04.2006
Gazeta Współczesna - Salon Pani Hani Gazeta Współczesna - Poprawiali prawdę Kurier Poranny - Chory? Niech pobiega
– Życzeniem cioci było, aby stroje i pamiątki po niej trafiły właśnie tu, do Łomży – wyjawiła wczoraj Barbara Wudarska, spadkobierczyni Hanki Bielickiej.
Razem z mężem Stanisławem i Joanną Manianin, gosposią zmarłej 9 marca artystki, Barbara Wudarska gościła w Saloniku Pani Hanki w Centrum Katolickim.
– Przyjechałam, aby obejrzeć salonik i zdecydować, co jeszcze tutaj przywieźć – powiedziała spadkobierczyni, której babcia była siostrą ojca Hanki Bielickiej. – Ciocia tyle zrobiła dla Łomży, więc myślę, że to, co podarujemy teraz salonikowi, zostanie docenione.
Barbara Wudarska była zachwycona wystrojem salonu, który w czerwcu ubiegłego roku otworzyła osobiście Dama w Kapeluszu. Spadkobierczyni zamierza po Wielkanocy przywieźć pięć lub sześć strojów teatralnych: sukien z kapeluszami i biżuterią. Umeblowanie być może wzbogaci się o lampę, figurki i bibeloty.
więcej: Gazeta Współczesna - Salon Pani Hani
Gazeta Współczesna - Poprawiali prawdę
Pod zarzutem prowadzenia „wirtualnej księgowości” stanęły wczoraj przed sądem trzy osoby z byłego zarządu Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Zambrowie. Prokuratura ocenia, że były prezes, jego zastępca i główna księgowa złamali prawo, fałszując dokumenty, aby ukryć kłopoty finansowe zakładu.
Do zambrowskiego sądu liczną grupą przybyli rolnicy współpracujący kiedyś z mleczarnią. Z jednej strony chcieli śledzić przebieg procesu, z drugiej – kilku z nich było zainteresowanych rolą oskarżycieli posiłkowych.
– Jako oskarżyciel posiłkowy mógłbym uzyskać wiedzę, jak doszło do tego, że utraciliśmy nasze udziały w spółdzielni, ile to naprawdę było pieniędzy – tłumaczył sądowi Andrzej Długoborski, rolnik ze wsi Ćwikły-Krajewo, przewodniczący społecznego komitetu byłych dostawców OSM w Zambrowie.
Przeciwni dopuszczeniu oskarżycieli posiłkowych byli jednak prokurator i adwokaci.
– Takie prawo przysługuje tylko stronie poszkodowanej, a taką jest w tym przypadku spółdzielnia Mlekpol w Grajewie – tłumaczył prokurator Tomasz Iwanowski.
Andrzej Długoborski i wspierający go Antoni Cymbalak, wójt Andrzejewa nie kryją, że chcieliby, aby proces wyjaśnił także okoliczności włączenia zambrowskiej OSM do Mlekpolu. Uważają bowiem, że zostali pokrzywdzeni także przez władze tej spółdzielni. Sąd uznał jednak ich wnioski za nieuzasadnione.
więcej: Gazeta Współczesna - Poprawiali prawdę
Kurier Poranny - Chory? Niech pobiega
Kary i kontrole z NFZ wystraszyły aptekarzy. Zapowiadają, że nie będą realizować recept, na których znajdą nawet najmniejsze błędy. Kto na tym straci? Oczywiście pacjenci.
Sposób wypełniania recept reguluje ustawa sprzed dwóch lat: telefon na pieczątce lekarza, dokładny adres pacjenta, pieczątka i parafka przy każdym błędzie, czytelna data, sposób dawkowania. To tylko niektóre wymogi. Proste? Rzeczywistość pokazuje co innego.
– Każdego dnia dostajemy recepty z błędami – przyznaje właścicielka osiedlowej apteki w Białymstoku. Prosi o anonimowość w obawie przed kolejną kontrolą z NFZ. – Wcześniej je realizowałam, szłam na rękę pacjentom. Zresztą nie miałabym sumienia odesłać pacjenta, który stoi z receptą na np. nitroglicerynę. A jak zaraz za drzwiami apteki dostałby zawału?
Koniec dobroczynności
Kobieta przymykała oko na drobne błędy na receptach, bo miała nadzieję, że zrozumieją to również urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia. Myliła się.
– Przyszła kontrola i zakwestionowała mi recepty na kilka tysięcy złotych. Nie stać mnie na taką dobroduszność – rozkłada ręce aptekarka.
Do podobnych wniosków doszli inni aptekarze. Groźba kar nakładanych przez NFZ skutecznie budzi ich czujność: – Niestety, codziennie jesteśmy zmuszeni odesłać kilku, kilkunastu pacjentów – przyznaje Marek Morusiewicz, szef dwóch aptek w centrum miasta.
więcej: Kurier Poranny - Chory? Niech pobiega