ŁKS zaczął od porażki
Piłkarze ŁKS-u Browar Łomża źle zainaugurowali rundę wiosenną trzeciej ligi, w sobotę przegrali pierwszy mecz w sezonie. Jednak stracili tylko punkt ze swojej przewagi nad pozostałymi zespołami, bowiem główni rywale zremisowali swoje mecze
- Ta seria już chyba nam trochę ciążyła - mówi Zbigniew Kowalski, kapitan i obrońca ŁKS-u. - Wiedzieliśmy, że kiedyś się skończy, szkoda tylko, że wypadło to na inaugurację. Jednak mam nadzieję, że dalej będzie już podobnie, jak to miało miejsce przy naszym awansie do III ligi. Wtedy również wygrywaliśmy mecz za meczem na jesieni w IV lidze, a na wiosnę przyszła porażka ze Spartą Augustów. Ona nas wtedy przebudziła i uświadomiła, że jeszcze niczego nie możemy być pewni.
Za dużo nonszalancji
Piłkarze z Łomży najwidoczniej pomyśleli, że po rewelacyjnej rundzie jesiennej i dobrych wynikach w sparingach - m.in. ostatnio pokonali Polonię Warszawa - kolejne zwycięstwo okaże się formalnością. Jednak w sobotę na nie najlepszej murawie zdecydowanie lepiej spisywali się legioniści. Po niespełna półgodzinie gry prowadzili już 2:0.
- Dopiero jak straciliśmy drugą bramkę, doszło do nas, że dzieje się coś niedobrego - opowiada Kowalski. - W początkowym fragmencie meczu zabrakło nam przede wszystkim determinacji, graliśmy jakby uśpieni. Może trochę zlekceważyliśmy też rywala.
Obie bramki warszawianie zdobyli przy biernej postawie łomżyńskich obrońców. Niepewna gra defensywy oraz błędy przy rozgrywaniu akcji zdecydowały o bardzo złym początku meczu.
- Za dużo było nonszalancji w naszej grze - ocenia Jerzy Engel junior, trener ŁKS-u. - Nasi zawodnicy chcieli ładnie rozgrywać piłkę. Jednak tutaj nie chodzi o wrażenia artystyczne, ale przede wszystkim o odpowiedzialność za swoje poczynania. Obrońcy zagrali na zbyt dużym luzie, podeszli do przeciwników za delikatnie, zabrakło agresji w naszej grze. Po stracie bramek wzięliśmy się dopiero za ostrą walkę.
Po początkowym uśpieniu łomżanie zaczęli atakować, ale zamiast długimi podaniami przedostawać się pod bramkę rywali, próbowali krótko rozgrywać swoje akcje. A to nie był najlepszy sposób na grę na trudnym boisku w Łomży.
- Zawodnicy z Warszawy grali prostymi środkami i jak się okazało, to było skuteczne - twierdzi Kowalski. - My powinniśmy robić chyba tak samo. Niestety, stało się inaczej teraz musimy wyciągnąć wnioski, żeby taka wpadka się nie powtórzyła.
Rywale tylko remisowali
Na szczęście dla lidera rozgrywek jego potknięcie słabo wykorzystali główni rywale w walce o awans. Drugi w tabeli Pelikan Łowicz oraz trzecie Mazowsze Grójec zakończyli weekendowe spotkania bezbramkowymi remisami. W związku z tym łomżanie mają teraz dziesięć punktów przewagi nad tym zespołami. Jednak jeżeli w najbliższym meczu w Pruszkowie ze Zniczem nie zaczną grać tak skutecznie, jak jesienią, ich sytuacja może być coraz trudniejsza.
- Mamy świadomość, że kolejne mecze będą równie ciężkie - przyznaje szkoleniowiec ŁKS-u. - Zespoły, które będą słabsze od nas piłkarsko, będą starały się nadrobić to ambicją i wolą walki. My musimy przeciwstawić im to samo.
źródło: Gazeta Wyborcza Białystok