wtorek 21.03.2006
Gazeta Współczesna - Wina bez dyskusji Gazeta Współczesna - Pijanych po nazwisku Gazeta Wyborcza - Pieniądze na leczenie wrócą
Zaledwie 1,2 tysiąca złotych grzywny, za nieumyślne narażenie zdrowia pacjenta zapłacić ma lekarz łomżyńskiego pogotowia – uznał wczoraj Sąd Rejonowy w Łomży. Grzegorz M. nie rozpoznał zawału serca u 28-letniego Roberta O. z Łomży.
– To śmieszne, że sąd życie mojego męża wycenił na 1200 zł – powiedziała po ogłoszeniu wyroku Monika O., żona Roberta O.
– Kwotę taką narzuca na nas ustawa, maksymalna grzywna w tym wypadku to 1,5 tysiąca złotych – bronią się prokuratorzy z Łomży.
Prawie rok temu Monika O. wezwała pogotowie do Roberta O., który uskarżał się na ból w klatce piersiowej. Były święta Wielkanocy. Lekarz uznał, że mężczyzna cierpi na nerwicę i przepisał leki uspokajające. Kilka godzin po tej wizycie mężczyzna zmarł na zawał.
Wczoraj sędzia w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że wina lekarza nie podlega dyskusji. Wykazała to ekspertyza biegłego sądowego z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Szczecinie oraz dokumentacja zgromadzona w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. Zdaniem sędziego, dla lekarza sama świadomość śmierci pacjenta powinna być wystarczającą karą.
Grzegorz M. nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku. W trakcie śledztwa konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Dopiero w czasie ostatniego przesłuchania zmienił zdanie i zaproponował dobro-wolne poddanie się karze.
więcej: Gazeta Współczesna - Wina bez dyskusji
Gazeta Współczesna - Pijanych po nazwisku
– Po jedenastej wracałam do domu chodnikiem wzdłuż ul. Łomżyńskiej – z trudem mówi Małgorzata Chętnik, mieszkanka Nowogrodu. – Poczułam ból i straciłam przytomność. Kobietę potrącił samochód kierowany przez pijanego mężczyznę.
Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek na ul. Łomżyńskiej w Nowogrodzie w okolicach remizy Ochotniczej Straży Pożarnej. Kobieta szła po chodniku. W pewnym momencie uderzyła w nią osobowa łada. Kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Kobieta odzyskała przytomność dopiero po kilku minutach.
– Pamiętam jak leżałam na chodniku i pochylał się nade mną jakiś mężczyzna – wspomina Małgorzata Chętnik. – Później okazało się, że to właśnie on z kolegami zawiadomił karetkę, widzieli też auto, które mnie potrąciło.
Dzięki ich informacjom policjanci dwie godziny później zatrzymali 29-letniego Wojciecha K. z Łomży. Badanie krwi wykazało u niego prawie 2 promile alkoholu. Początkowo mężczyzna nie przyznawał się do winy, ale wczoraj po południu przyznał, że potrącił kobietę w Nowogrodzie.
– Zastosujemy wobec niego poręczenie majątkowe – podkreśla Tomasz Wilk, zastępca prokuratora rejonowego w Łomży. – Będzie miał również zakaz opuszczania kraju.
Prokuratura nie wie jeszcze, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o ujawnienie danych osobowych mężczyzny.
więcej: Gazeta Współczesna - Pijanych po nazwisku
Gazeta Wyborcza - Pieniądze na leczenie wrócą
W podlaskim NFZ w ubiegłym roku na leczenie pacjentów niewykorzystanych pozostało blisko 15 mln złotych. Ze wszech stron sypią się zapewnienia, że w tym roku pieniądze te wrócą. Problem w tym, czy tym razem uda się je wydać
- NFZ nie może być jedynie urzędem trzymającym się ściśle przepisów, bo za paragrafami stoją pacjenci. W ogromnych kolejkach - mówił Jerzy Kamiński, dyrektor departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. - Muszą wzrosnąć ceny poszczególnych świadczeń, pieniądze trafiać do szpitali szybciej.
Dlaczego zostały pieniądze?
Do podlaskiego oddziału funduszu przez cały rok napływały dodatkowe pieniądze. To okazało się, że jest lepsza ściągalność składek, to znów centrala uwolniła jakieś rezerwy. Znaczną część można było przekazać tam, gdzie były najbardziej potrzebne.
Fundusz twierdzi, że rozdzielał i to sprawiedliwie, bo dawał tym, którzy przyjmowali pacjentów ponad limit określony w podpisanej na początku roku umowie. Zapłacił owe nadlimity i jeszcze dołożył. Dołożył jednak późno. To też jest fakt. Listopad i grudzień to miesiące, w których pacjenci rzadziej planują zabiegi czy wizyty. Ale mimo to kolejki choćby do specjalistów wciąż były ogromne.
Pojawia się też kolejny problem - niedoszacowania świadczeń. Fundusz niektóre z nich wycenia poniżej realnych kosztów, wiec gdy szpital wykonuje choćby zabiegi kardiochirurgiczne czy ortopedyczne, jak wszczepienie endoprotezy - dopłaca i to sporo. Opłaca mu się więc wykonać więcej zabiegów wycenionych dobrze, ograniczając te wycenione źle. To dlatego szpitale mimo zapłaconych nadlimitów wchodzą w kolejne lata z długami.
więcej: Gazeta Wyborcza - Pieniądze na leczenie wrócą