Fotograficzne światy Przemysława Wojewody
Przemysław Wojewoda, podczas pokazu „Moje światy”, zaprezentował reprezentatywny wybór swych przyrodniczych fotografii, w tym ujęcia urokliwych rozlewisk Biebrzy i Narwi. Spotkanie w Muzeum Północno-Mazowieckim dopełniła rozmowa z bohaterem wieczoru oraz przybliżenie jego postaci w filmie „Biebrznięty”, zrealizowanym przez jego córkę Martynę Wojewodę. – Jeszcze nie zrobiłem swojego najlepszego zdjęcia, ono jest ciągle przede mną! – podkreśla Przemysław Wojewoda, zapowiadając kolejne projekty.
Przemysław Wojewoda to jeden z tych łomżyńskich fotografów, którzy mimo doskonale opanowanego warsztatu i sporego artystycznego dorobku nie pchają się na przysłowiowy afisz, nie prezentując zbyt często swej twórczości w przestrzeni publicznej. Tym większe zaciekawienie wzbudziła zapowiedź pokazu jego fotografii w ramach cyklu comiesięcznych spotkań w Muzeum Północno-Mazowieckim. Pokaz „Moje światy” objął reprezentatywny wybór fotografii z ostatnich siedmiu lat, składających się na swoistą opowieść, ukazujących przede wszystkim najbliższe okolice Łomży oraz rozlewiska Biebrzy i Narwi, czyli miejsca, w które ich autor lubi wracać najczęściej. Jak podkreśla lubi wracać w te same miejsca, ale w różnych porach dnia czy roku, a do tego pokazanie tych konkretnych ujęć miało podkreślić, jak świat się zmienia i jak wyglądał przed tymi zmianami. – Niektóre zdjęcia są bardzo nostalgiczne, bo tego, co na nich widać już nie ma, na przykład nie ma już w takiej formie starego mostu bronowskiego, albo takich zim, bo pewnie okazja, żeby przejść sobie przez bagna biebrzańskie przy 25° mrozu nie pojawi się szybko – mówi Przemysław Wojewoda.
Były wśród nich czarno-białe kadry, ale dominował kolor, co było świadomym wyborem. Podobnie jak skoncentrowanie się na przyrodzie jako takiej, bez obecności ludzi, poza pojedynczymi przypadkami. Dlatego Przemysław Wojewoda nie robi portretów, nie szuka niczego nowego, nie eksperymentuje, realizując się w tym, w czym czuje się najlepiej, czyli w fotografii przyrodniczej, ponieważ fotografowanie kojarzy mu się z wyciszeniem, spokojem i kontaktem z przyrodą. Podczas spotkania przypomniał też swe fotograficzne początki. – Kiedyś na półce u taty (artysta i pedagog Kazimierz Wojewoda, żyjący w latach 1930-2020 – red.), znalazłem aparat Smiena z plastikowym obiektywem – wspomina Przemysław Wojewoda. – Zrobiłem trochę zdjęć i nigdy ich nie wywołałem, ale do tematu wróciłem, kiedy zacząłem chodzić na kółko fotograficzne u Zbyszka Ciborowskiego. Czyli ta fotografia za mną chodziła, ale dopiero Zbyszek to jakoś zmaterializował; te pierwsze zdjęcia zostały wywołane, okazało się, że coś z tego wychodzi i wsiąkłem w to.

Później, nie zarzucił fotografowania, ale przez lata nie prezentował swej twórczości publicznie. – Kiedy tworzyliśmy z Romkiem Dolinkiewiczem i Stasiem Zeszutem grupę DEGENERAT III faktycznie był taki power, ale później, mimo tego, że nie przestałem fotografować, zarzuciłem działalność wystawienniczą – mówi Przemysław Wojewoda. – Ale do czasu, bo pojawił się dobry zbieg okoliczności, kiedy znowu pojawił się Zbyszek Ciborowski i kiedyś na wernisażu popełnił taki wpis: „Przemkowi, abyś nigdy nie wyrzekł się fotografii”. Coś takiego było mi potrzebne, i potem już poszło. Efektem była choćby aktywność w grupie NURT oraz udział w szeregu wystaw, w tym łomżyńskiego środowiska artystycznego oraz skoncentrowanie się na fotografii przyrodniczej.
Nie oznacza to, że Przemysław Wojewoda nie ma innych artystycznych planów, bo marzy mu się plener w Skandynawii. Zamierza też poświęcić więcej czasu fotografii koncertowej, nie wyklucza też tej sportowej, dającej zupełnie inne emocje. Myśli też o pokazie multimedialnym, łączącym muzykę, obraz i ruch, tak więc okazji do kolejnych prezentacji jego nieszablonowej twórczości na pewno nie zabraknie.
A w Muzeum Północno-Mazowieckim już 24 października będzie można zobaczyć kolejny pokaz fotografii, wykonanych przez Zygmunta Dudo, zatytułowany „Tabor romski na postoju w okolicach Łomży”, odbywający się w ramach finisażu wystawy plenerowej „Wielki Wóz. Przynależność wędrowca. Tabor romski na postoju w okolicach Łomży”.
Kolejne piątkowe spotkanie z comiesięcznego cyklu odbędzie się z kolei 7 listopada, kiedy
Tomasz Szymański, historyk z drozdowskiego muzeum, wygłosi prelekcję „Klucz do Dmowskiego”. Obie imprezy rozpoczną się o godzinie 18:00, wstęp wolny.
Wojciech Chamryk










