środa 8.02.2006
Gazeta Współczesna - Powiało i zasypało Gazeta Współczesna - Otwarte serca i domy Gazeta Współczesna - Stówka w papierach Kurier Poranny - Jurgiel w malinach
Kolizje drogowe były wczoraj jedynym problemem wywołanym obfitymi opadami śniegu. Wszyscy odpowiedzialni za porządek i bezpieczeństwo zapewniali o przygotowaniu do trudnych warunków atmosferycznych.
– Nie mieliśmy żadnych „śniegowych” awarii – zapewniał wczoraj kierownik Rejonu Energetycznego w Łomży Kazimierz Borkowski. – Ale na wszelki wypadek na naszych dziewięciu posterunkach czuwać będą ekipy remontowe. Mamy przecież 4 tys. kmkw. terenu do obsługi.
Dużo mniejszym obszarem opiekuje się kierownik powiatowego zarządu dróg Tadeusz Klama.
– Mamy 340 km dróg w mieście i powiecie i nasze pługi jeżdżą non stop. Wszystkie drogi są przejezdne – twierdził Tadeusz Klama. – Dobre wyniki w walce z zimą uzyskujemy między innymi dzięki odpowiednim umowom z wójtami przyległych gmin, którzy nas w tym wspierają.
Mimo sypiącego śniegu w miarę dobre warunki na drogach były wczoraj w okolicach Kolna. Potwierdzają to policyjne statystyki. Kolneńska policja do południa nie odnotowała bowiem żadnej kolizji spowodowanej śliską nawierzchnia dróg. Inaczej było w Wysokiem Mazowieckiem, Zambrowie i Łomży. Do najgroźniejszego wypadku doszło na trasie Warszawa-Białystok. W okolicach wsi Sikory Piotrowięta kierujący TIR-em i prowadzący audi nie zachowali ostrożności i wjechali do przepływającej w pobliżu drogi rzeczki. Na trasie z Zambrowa do Wysokiego Mazowieckiego nie utrzymał się na drodze i dachował na przydrożnym polu kierowca matiza.
więcej: Gazeta Współczesna - Powiało i zasypało
Gazeta Współczesna - Otwarte serca i domy
– Wstałam około 3.30 w nocy, chciałam włączyć światło, ale już nie działało – wspomina Barbara Ramotowska. – Spojrzałam za okno, a tam było jakoś dziwnie jasno i zorientowałam się, że nasz dom płonie. We wtorek w nocy siedmioosobowa rodzina Ramotowskich w Konieckach (gm. Jedwabne) straciła dach nad głową.
Pani Barbara obudziła swoich teściów, męża i dwójkę dzieci.
– Wybiegliśmy przed dom, cały dach stał już w ogniu – wspomina pani Barbara. – Zanim przyjechała straż to sami gasiliśmy wiadrami, bańkami, tym co tylko złapaliśmy do ręki.
Trzask pękających dachówek obudził mieszkańców wsi.
– Nie wiedziałem co się dzieje – mówi sąsiad Franciszek Chro-stowski. – Ubrałem się i pobiegłem z pomocą.
Przy gaszeniu pożaru brały udział jednostki straży z Jedwabnego, Łomży i Wizny.
– Akcja trwała prawie 6 godzin, ale nie są znane przyczyny wybuchu ognia – informuje dyżurny Miejskiej Komendy Straży Pożarnej w Łomży.
Właścicielka domu podejrzewa, że to przez wadliwą instalację elektryczną.
– Nieszczęścia się zdarzają, to wielka tragedia. Dzięki Bogu, żyjemy, ale bardzo pozytywnie zaskoczyła nas reakcja naszych sąsiadów, którzy przybyli nam z pomocą i nadal podają życzliwą dłoń. Zdali egzamin i wiem, że można na nich liczyć – mówi Tadeusz Ramotowski, gospodarz domu. – Chłopy pomogli zwalać tlące się elementy dachu i go zabezpieczyli.
– To nie jest problem, jak się zdarza nieszczęście to się pomaga – podkreśla Chrostowski. – Tak po prostu trzeba.
więcej: Gazeta Współczesna - Otwarte serca i domy
Gazeta Współczesna - Stówka w papierach
100 zł łapówki próbował wręczyć kierowca TIR-a celnikowi z Urzędu Celnego w Łomży. Urzędnik pieniędzy nie przyjął i o wszystkim powiadomił przełożonych.
W poniedziałek 6 lutego ok. godz. 18 do odprawy celnej zgłosił się 55-letni kierowca z firmy w Ostrowi Mazowieckiej. W okienku do odprawy złożył wszystkie wymagane dokumenty, w tym karnet TIR-a.
– W czasie sprawdzania dokumentów, które miały umożliwić mu wywóz artykułów sanitarnych na Wschód, okazało się, że brakuje jednego z nich – informuje Krzysztof Grygo, naczelnik Urzędu Celnego w Łomży. – Kiedy mężczyzna doniósł go okazało się, że dokument stracił ważność 29 stycznia.
W dokumentach znajdowało się także 100 zł. Pieniądze ukryte były pod fotografiami naczepy, która utraciła świadectwo dopuszczenia do ruchu i o przedłużenie którego starał się mężczyzna. Celnicy natychmiast zawiadomili swojego przełożonego, który po zabezpieczeniu dokumentów wezwał policję.
Podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do próby wręczenia łapówki.
– Tłumaczył, że nie zauważył pieniędzy znajdujących się w dokumentach, które otrzymał od swojego szefa – przyznaje nadkom. Krzysztof Leończak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
więcej: Gazeta Współczesna - Stówka w papierach
Kurier Poranny - Jurgiel w malinach
Premier Kazimierz Marcinkiewicz upomniał ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela za wysłanie służbowego samochodu po ojca Tadeusza Rydzyka. - Za ten kurs zapłaciłem już z własnej kieszeni 18 zł 55 groszy - powiedział " Porannemu" Krzysztof Jurgiel.
Wczoraj dziennik "Fakt" w artykule "Rządowa bryka dla ojca Rydzyka" opisał prowokację dziennikarską, w której sidła wpadł minister Krzysztof Jurgiel. Historię podchwyciły wszystkie media. Zachowanie ministra szczególnie barwnie komentowali internauci.
Nabrali na Rydzyka
Reporter "Faktu" przebrał się w sutannę i podając się za księdza Marcina Kowalczyka, asystenta ojca Tadeusza Rydzyka, zadzwonił do sekretariatu ministra rolnictwa. Po kilku minutach sekretarka połączyła "księdza" z Jurgielem.
"- Takie nieszczęście... - zaczął skarżyć się reporter "Faktu". - Zepsuł nam się samochód, a pan minister był u nas w audycji radiowej...
Minister: - No to co potrzeba?
Fakt: - Taka sytuacja, że się zepsuł samochód. Jesteśmy w banku...
Minister: - No dobrze, dobrze, ale co tam trzeba? Samochód podstawić wam?
Fakt: - No, bardzo byśmy byli wdzięczni...(...)
Minister: No dobrze, dobrze już zapisuję. A ojciec Tadeusz będzie?
Fakt: - Tak, tak, oczywiście będzie!"
Rządowa skoda zajechała na róg ul. Siennej i Jana Pawła II w Warszawie i stamtąd odebrała "księdza" i zawiozła do hotelu Sheraton. Ojca Tadeusza Rydzyka oczywiście nie było przed bankiem, tylko przebrany za księdza dziennikarz. Reporterzy "Faktu" udokumentowali cały kurs rządowego samochodu zdjęciami. Według dziennika, zachowanie Jurgiela świadczy "jak potężne są wpływy dyrektora Radia Maryja".
więcej: Kurier Poranny - Jurgiel w malinach