Połamane renifery, oderwane koło
W słoneczny tłusty czwartek zniknęła miejska choinka świąteczna ze Starego Rynku. 8. lutego nie ma śladu po ledowych girlandach ani po zielonym drzewie. Nie ma na latarniach świetlnych ozdób. Ostał się po sąsiedzku błękitny, wielki jak parasol latający kapelusz. Nie wszędzie było tak różowo.
Zniknęły duże, przestrzenne zabawki ze świetlnego miasteczka, jakie co roku w Parku Jana Pawła II rozstawiają pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży. Baśniowy domek, wiewiórka z orzechem i jelonek ze światełek nie ucierpiały po okresie: grudnia świątecznego, stycznia mroźnego oraz śnieżnego ani lutego feryjnego. Bez szwanku wyszła też z sezonu na rodzinne, sielskie anielskie wzruszenia wysoka, stożkowata choinka świetlna, złoto-srebrna, bo roziskrzona tysiącami punkcików. Czas na rozebranie wyniosłej, metalowej konstrukcji z łańcuchami led nadejdzie w poniedziałek, kiedy przyjedzie do niej specjalnie sprowadzony dźwig. Pracownicy zdjęli ozdoby z latarń i łańcuchy ledowe z choinek przed MDK DŚT, przed Teatrem LiA, z Ronda Solidarności i z krzewów wokół obelisku Tadeusza Kościuszki na słynnym rondzie.
Spośród zabawek, należących do Miasta Łomża, tylko Mikołaj na motocyklu nie miał szczęścia tej zimy, bo ktoś oderwał koło w bocznym wózku dla pasażera. Jeszcze mniej szczęścia do bawiących się dzieci, nastolatków czy dorosłych miały renifery z obracanej karuzeli, wydzierżawionej Miastu Łomża przez firmę Multidekor z Piastowa za prawie 150 tys. zł (licząc z kapeluszem i iluminacją fontanny w centrum starówki). Jeden przybysz z Laponii miał naderwaną głowę, natomiast drugi – w całości oderwaną, co świadczy albo o słabym wykonaniu, albo o złym użytkowaniu. Tylko kable, prowadzące do źródła oświetlenia, uchroniły obydwu gości z północy przed niepowetowaną stratą.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146