Wytnę ci twarz, abyś ją stracił
- Twarz to centralna część naszego ciała, ale też integralna część tożsamości i osobowości – mówi Marek Urban, historyk i autor bloga „Zanurzeni w historii”. W toku kampanii wyborczej do Sejmu uderzająca jest ilość bannerów partii rządzącej, gdy partii opozycji śladowa. Ktoś wyciął z banneru twarz kandydatki PiS, chcąc ją w sposób symboliczny wykluczyć ze społeczności, ale i ośmieszyć. - Baner z wyciętym miejscem po twarzy wyglądał tak groźnie, jak i absurdalnie – ocenia historyk, któremu pokazaliśmy również pocięte jak w amoku bannery kandydatki z Koalicji Obywatelskiej.
W polityce ludzie walczący ostro o władzę i urzędy wielokrotnie starali się ośmieszyć konkurenta i pozbawić go powagi. Śmieszność może być zabójcza dla kariery każdego polityka, który ma wpływ na wiele ważnych decyzji i sposób wydawania milionów złotych z publicznych pieniędzy. Dlatego prezes PiS Jarosław Kaczyński o adwersarzu Donaldzie Tusku z KO mówi, że jeszcze nie wyrósł z krótkich spodenek, bo nie tak dawno biegał po boisku i „haratał w gałę”, a do tego jest „ryży”, czyli „fałszywy”. Tusk rewanżuje się Kaczyńskiemu opowieścią o stetryczałym emerycie, oderwanym od problemów życia codziennego, który przewraca się o własnego nogi, kiedy zapomni zawiązać sobie sznurowadła w butach. - Twarz to centralna część naszego ciała, ale też integralna część tożsamości i osobowości – twierdzi Marek Urban. Pokazała to Małgorzata Szumowska w filmie „Twarz”. Jacek mieszka w małej miejscowości. W pracy ulega wypadkowi i musi poddać się przeszczepowi twarzy. Bliscy i sąsiedzi nie akceptują zmiany i Jacka. Mówią: „Jacek, ty to masz teraz ryj, zamiast twarzy”.
Wycinanie twarzy i cięcie plakatów to agresja zastępcza
System demokratyczny, w którym chce żyć większość Polaków, opiera się na założeniu, że raz na 4 lata odbywają się wybory do instytucji przedstawicielskich. W kampanii kandydaci mają swobodę wyrażania opinii i poglądów, co prowadzi do ich konfrontacji i zderzenia w przestrzeni publicznej. - Prawo określa granice tej debaty w taki sposób, aby była to walka na argumenty, nawet emocje, ale nie fizyczne starcie kandydatów czy ich zwolenników – tłumaczy historyk. Uczestnicy rywalizacji nie mogą się wzajemnie obrażać i pomawiać bez dowodów o czyny społecznie i etycznie naganne, np. o korupcję, kradzież, nepotyzm lub molestowanie seksualne. Wyborcy mają prawo agitować za kandydatami, rozdawać ulotki, uczestniczyć w spotkaniach i marszach, lecz nie wolno im niszczyć plakatów i banerów strony przeciwnej, a tym bardziej - wycinać twarzy przedstawionej tam osoby.
Grozi za to kara finansowa, ponieważ jest to forma agresji zastępczej, która może łatwo przerodzić się w agresję fizyczną wobec ludzi o odmiennych poglądach politycznych i spojrzeniu na świat. - Twarz to nasza wizytówka, na niej widać upływ czasu, życiowe doświadczenie i troski. Trzeba o nią dbać fizycznie, ale i moralnie, bo wiadomo od dawna, że można „stracić twarz”, a to nieprzyjemne, bo nasza godność - ludzka, poczucie honoru - Polaka, szacunku dla siebie mogą doznać uszczerbku. Ten, kto „stracił twarz”, zachował się niegodnie, z oczywistych względów nie zasługuje na zaufanie grupy i dlatego nie może jej reprezentować. Co więcej, ktoś taki może być z tej grupy wykluczony.
Specjaliści wolą nie ryzykować „utraty twarzy”
W dawnych wiekach kary przestępcom wymierzano publicznie. Jeżeli winnych nie udało się złapać, to wymierzano je symbolicznie na ich wizerunkach. Tak ukarano np. niesławnej pamięci magnatów, którzy w 1792 r. założyli Konfederację Targowicką i wysługiwali się Rosji. Ich portrety zawisły na szubienicach jako znak wykonania kary śmierci, zasądzonej przez sąd Insurekcji Kościuszkowskiej.
Szkoda, że jako społeczeństwo, my Polki Polacy, po 30 latach od odsunięcia komuny od władzy do tej pory nie nauczyliśmy się rozmawiać spokojnie, z szacunkiem, bez obrażania i wycinania twarzy.
Współczesna scena polityczna Polski A.D. 2023 jest antagonistyczna i spolaryzowana tak bardzo, że ludzie wolą nie mówić o swoich sympatiach partyjnych nawet w rodzinie i wśród sąsiadów, żeby nie narazić się na kłótnie, złe emocje, ostracyzm. Widać, że wychowanie obywatelskie po 30 latach od „skończenia w Polsce komunizmu” (co obwieściła 4. czerwca 1989 r. aktorka J. Szczepkowska w TVP) nie spełniło roli, skoro zawodowi politycy również nie potrafią albo nie chcą rozmawiać z sobą kulturalnie, z szacunkiem, rzeczowo i na temat. Jednak wycinanie twarzy i cięcie plakatów na oślep ma i taki skutek, że porządni ludzie, specjaliści, wycofują się zupełnie z polityki. Uznają, że skoro ktoś symbolicznie i bezkarnie może dać im w twarz, to oni nie zamierzają wystawiać policzka na bannerze ani plakacie, aby jej nie utracić. Wykluczenie i ośmieszenie konkurentów politycznych to kwestia chwilowa, przejściowa i powtarzalna jak wybory, o których niebawem pamięć się zatrze, lecz specjaliści wolą nie ryzykować utraty twarzy nauczyciela, lekarza, adwokata, przedsiębiorcy.
- Kampanie wyborcze zawsze kiedyś się skończą, zaś ludzie o różnych poglądach politycznych będą musieli dalej ze sobą żyć, a czasem i współpracować w tej samej instytucji – podsumowuje Marek Urban. - Dlatego agresja wobec wizerunku każdej osoby w przestrzeni publicznej jest zła i naganna, i destrukcyjna dla obywateli, bo wywołuje złe emocje, które zwykle trwają dłużej niż same wybory.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146