UWAGA! - Mobbing w Urzędzie Skarbowym
Naczelnik Urzędu Skarbowego w Kolnie kilka lat szykanował swoją pracownicę. Trzy wyroki skazujące, które jednoznacznie stwierdzają winę pracodawcy. Jednak naczelnik wciąż zajmuje swoje stanowisko i regularnie otrzymuje premię. Dodatkowo wszystkie koszty związane z trzyletnim procesem pokryli podatnicy. Z kieszeni skazanego naczelnika nie pochodzi ani złotówka.
- Zwierzyłam się koleżance z pracy i ona chodziła za mną. Powiedziałam, że się powieszę naczelnikowi na klamce – wspomina Ewa Grużewska.
Sprawa pracownicy Urzędu Skarbowego w Kolnie trafiła do Sądu Okręgowego w Łomży.
Sąd przyznał rację pani Grużewskiej. Jednoznacznie stwierdził, że kobieta była przez kilka ostatnich lat dyskryminowana w pracy przez naczelnika.
- Sąd powiedział, że to była zwykła złośliwość naczelnika – mówi poszkodowana.
Pomimo tego ani naczelnik, ani jego przełożony nie chcą przyznać się do błędu.
- Powinienem go zwolnić za to, że pilnuje porządku w urzędzie? Jaką karą powinienem go ukarać? Powiesić? Wyrzucić z urzędu? Wygnać z kraju? Żeby kogoś zawiesić, trzeba mieć powody – a tych zdaniem Wiesława Świstaka, dyrektora Izby Skarbowej w Białymstoku nie ma.
- Wobec swoich pracowników powinienem mieć duże wymagania. Pani Grużewska też mogłaby mnie przeprosić jako pracodawcę, że mnie bezpodstawnie oskarżała o mobbing – uważa Janusz Malecki, naczelnik Urzędu Skarbowego w Kolnie.
Sąd nakazał pracodawcy, aby kobieta powróciła na poprzednie stanowisko.
Naczelnik nie dał jednak za wygraną i znowu zdegradował urzędniczkę. Ale sąd po raz kolejny kazał przywrócić ją na wcześniej zajmowane stanowisko i uznał, że urzędniczka była dyskryminowana. Za doznane krzywdy zasądził odszkodowanie w wysokości 7,5 tys. zł.
Najbardziej oburzający jest fakt, że ani za odszkodowanie, ani za koszty procesu nie zapłacił skazany naczelnik tylko podatnicy.
- Proces pokazał, że naczelnik traktował urząd jako swój prywatny folwark.
Wszystkie działania, jakie podejmował były faktycznie na koszt podatników i te w poprzednich procesach i dzisiaj. Podatnicy zapłacili za koszty zastępstwa procesowego – mówi Lech Obara, obrońca dyskryminowanej urzędniczki.
Jedna z faktur, którą kancelaria prawnicza wystawiła Urzędowi Skarbowemu w Kolnie, opiewa na ponad 4 tys. zł za obrońcę naczelnika. Rachunek zapłacili podatnicy.
- Z tego wyroku żadnych podwyżek podatku nie będzie – śmieje się naczelnik.
Mimo to, iż sąd orzekł, że naczelnik dyskryminował pracownicę, skazany nadal pracuje na swoim stanowisku i regularnie otrzymuje premię. W urzędzie skarbowym w Kolnie pracuje też pani Ewa. Wciąż ma tego samego szefa. W wyniku kilkuletniej dyskryminacji kobieta podupadła na zdrowiu i cierpi na depresję, regularnie musi przyjmować leki.
źródło: UWAGA! TVN