środa 4.01.2006
Kurier Poranny - Fundusz daje 5 groszy Gazeta Współczesna - Ząb za ząb Gazeta Współczesna - Kradzież, fałszerstwo i jazda po pijanemu Gazeta Współczesna - Dają, to bierzcie! Gazeta Wyborcza - Puszka z dymem w szkole w Wysokiem Mazowieckiem
Dopóki nie dostaniemy gwarancji na piśmie, że w drugim półroczu znajdzie się 240 milionów złotych na podstawową opiekę zdrowotną nie podpiszemy umów z NFZ – mówią lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego. Wczoraj byli w podlaskim Funduszu. Ten zaproponował im stawki większe zaledwie o 5 groszy. Wcześniej dawał 5,09 złotych za miesiąc opieki nad pacjentem.
– Takie umowy możemy podpisać co najwyżej na kwartał. Ale naprawdę nie chcielibyśmy za trzy miesiące znowu przeżywać tego samego co teraz – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch z podlaskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego. Zapewnia jednak, że przychodnie będą działać normalnie i liczy na porozumienie, ale...
– Nie zależy ono od podlaskiego NFZ. Żaden z dyrektorów wojewódzkich oddziałów Funduszu nie może podpisywać zobowiązań, które przekraczają ich plany finansowe. Dlatego oczekujemy pisemnych gwarancji na szczeblu centralnym. Dopiero jak je otrzymamy, podpiszemy roczne umowy – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch.
Przypomnijmy, w niedzielę minister zdrowia doszedł do porozumienia z lekarzami rodzinnymi. To dzięki temu ich przychodnie od poniedziałku działają normalnie. Minister obiecał, że w drugim kwartale tego roku znajdzie się 240 milionów złotych na podstawową opiekę zdrowotną. Dzięki tym pieniądzom mają wzrosnąć nie tylko lekarskie, ale i pielęgniarskie stawki za opiekę nad pacjentami.
więcej: Kurier Poranny - Fundusz daje 5 groszy
Gazeta Współczesna - Ząb za ząb
– Walczymy o sprawiedliwy podział pieniędzy na stomatologię – podkreśla Tomasz Poznalski, prezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie. – Warunki przedstawione przez lekarzy są dla nas nie do przyjęcia – odpowiada Jerzy Cwalina, kierownik Łomżyńskiej Delegatury NFZ.
Około 70 gabinetów dentystycznych w byłym województwie łomżyńskim nie podpisało kontraktów na ten rok. Najgorsza sytuacja jest w Kolnie, tam żaden stomatolog nie przyjmuje za darmo.
– Na razie pacjenci to rozumieją, ale – niestety – nie wszyscy – mówi Jan Duda, stomatolog z Kolna. – W wyjątkowych sytuacjach usuwamy zęby za darmo.
Cierpią pacjenci, zwłaszcza ci, których nie stać na prywatne wizyty.
– Z roku na rok jest gorzej, to skandal, żeby zęba nie można było sobie wyrwać – skarży się zbulwersowany Zygmunt, mieszkaniec Kolna. – Mam czekać, aż się dogadają, czy płacić? Tylko skąd?
Dentyści zgodnie twierdzą, że nie walczą o podwyżkę, tylko o utrzymanie najniższej stawki, która obowiązuje w całym kraju.
– W tym roku przyznaliśmy 6 gr za punkt w stomatologii ogólnej – informuje kierownik Jerzy Cwalina. – Niestety, lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego złożyli swoją ofertę, żądając 15 gr za punkt, nie mogliśmy się na to zgodzić. W całym Podlaskiem zakontraktowaliśmy punkty za 5 i 6 groszy.
Ze zdaniem kierownika polemizuje Tomasz Poznalski.
– Specjaliści obliczyli, że aby leczenie było opłacalne i na dobrym poziomie, punkt powinien kosztować 15 gr, a my chcemy tylko 7 groszy za stomatologię ogólną i 9 za protetykę – mówi Poznalski.
więcej: Gazeta Współczesna - Ząb za ząb
Gazeta Współczesna - Kradzież, fałszerstwo i jazda po pijanemu
Radny Grajewa Leszek Kotyński zrzekł się wczoraj mandatu. Stało się to po ujawnieniu przez „Gazetę Współczesną” dwóch wyroków radnego: za kradzież i fałszerstwo. Teraz okazało się, że Kotyński ma jeszcze jeden wyrok, za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Na początku grudnia ujawniliśmy, że ma wyrok za kradzież drewna, potem – że został skazany za fałszowanie dokumentacji medycznej. Teraz okazało się, że trzy dni po pierwszym wyroku, na miesiąc przed drugim, został zatrzymany przez grajewską policję, gdy prowadził samochód „po kielichu”. Sąd Rejonowy w Grajewie uznał, że zasłużył na 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Leszek Kotyński, który wcześniej próbował nam wmawiać, że a to nie wiedział nic o wyroku, a to był tylko współoskarżonym, więc nie był winny, tym razem przyznał, że był świadomy popełnienia przestępstwa. Dlaczego zwlekał ze zrzeczeniem się mandatu? Otóż nie wiedział, że osoba karana nie może nadal reprezentować swoich wyborców!
– No, nie wiedziałem, że to trzeba składać mandat – mówi Kotyński. Dodajmy, że radny jest człowiekiem wykształconym, lekarzem specjalistą, uczestniczącym od lat w życiu publicznym Grajewa.
więcej: Gazeta Współczesna - Kradzież, fałszerstwo i jazda po pijanemu
Gazeta Współczesna - Dają, to bierzcie!
Nawet 120 tys. zł nisko oprocentowanej pożyczki może dostać przedsiębiorca z powiatu zambrowskiego na uruchomienie lub rozwój firmy. – To duża pomoc, zwłaszcza na starcie – oceniają przedsiębiorcy.
Pieniądze pochodzą z rządowych funduszy, dzielonych przez Państwową Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. PARP przyznała 1,4 mln zł na utworzenie Zambrowskiego Funduszu Pożyczkowego. Obsługą funduszu zajmuje się Fundacja na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa. I to kapitał fundacji jest gwarantem możliwości zwiększenia tej kwoty.
– Te 1,4 mln zł to minimum, jakie dostaniemy – zapewnia starosta zambrowski Stanisław Krajewski, jeden z inicjatorów powołania funduszu. – Zrobiliśmy rozeznanie w kraju, zbadaliśmy działanie 70 innych funduszy i starannie wybraliśmy partnera. Jeżeli zapotrzebowanie ze strony przedsiębiorców będzie większe, możliwa jest też większa pomoc.
Fundusz utworzono z myślą o małych i średnich firmach, również o przedsiębiorcach, którzy dopiero rozpoczynają działalność. Na starcie można dostać 20 tys. zł, a po spłacie całej kwoty i tym samym uwiarygodnieniu swojej rzetelności – dużo więcej. Maksymalnie pożyczka może wynieść nawet 120 tys. zł. Odsetki od kredytu wynoszą nie mniej niż stopa referencyjna ustalana przez Komisję Europejską. Teraz to ok. 6,24 proc. Ustalone na początku oprocentowanie obowiązuje przez cały czas spłacania podwyżki.
więcej: Gazeta Współczesna - Dają, to bierzcie!
Gazeta Wyborcza - Puszka z dymem w szkole w Wysokiem Mazowieckiem
Siedemnastu uczniów z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Policealnych w Wysokiem Mazowieckiem trafiło wczoraj do szpitala z objawami zatrucia dymem. Trzynastu zostało w szpitalu na obserwacji
Wczoraj ok. godz. 10 jeden z nauczycieli zauważył na korytarzu dym. Zorientował się, że wydobywa się on ze skrzynki elektrycznej. Natychmiast poinformował o tym dyrektora szkoły, a ten ogłosił ewakuację. Do przyjazdu straży pożarnej wszyscy - ok. 600 osób - opuścili budynek.
- Gaszenie ognia trwało dosłownie chwilę - opowiada Anatol Białokozowicz ze straży pożarnej. - Według mnie żadnego zagrożenia nie było. Paliła się dosłownie sześciocentymetrowa puszka z przewodami elektrycznymi.
Jednak ze względu na bardzo duże zadymienie w budynku szkoły zajęcia odwołano. Lekarze zbadali ponad 30 osób, 17 odwieziono do szpitala.
- Mieli objawy zatrucia dymem: bóle brzucha, głowy, gardła, wymioty, wysokie ciśnienie i pieczenie spojówek - wylicza doktor Ryszard Kempiński, który badał poszkodowanych. Ucierpiały tylko kobiety. Mężczyznom nic się nie stało. Cztery osoby wypuszczono do domu, pozostali noc spędzili w szpitalu na obserwacji.
więcej: Gazeta Wyborcza - Puszka z dymem w szkole w Wysokiem Mazowieckiem