wtorek 27.12.2005
Gazeta Współczesna - I nie ma winnych Gazeta Współczesna - Radny kłamca! Gazeta Współczesna - Sam na sam z Jezusem Kurier Poranny - Odezwały się Sejmik i powiat Gazeta Wyborcza - Koniec rekrutacji w policji
– Łomża nie dostanie od władz województwa podlaskiego 1,5 mln zł na modernizację stadionu miejskiego przy ul. Zjazd. Przyczyna leży po stronie miasta – miał tłumaczyć decyzję marszałek Janusz Krzyżewski.
Sławomir Zgrzywa, radny województwa i Jan Bajno, radny Łomży, rozmawiali o finansach na modernizację stadionu z marszałkiem Krzyżewskim. Twierdzą, że marszałek przyznał, że dotacja była uzależniona od zapisania przez radę miasta w przyszłorocznym budżecie 1,5 mln zł na modernizację stadionu oraz przedstawienia dokumentu na uwzględnienie inwestycji w planach finansowanych przez Ministerstwo Sportu. Tymczasem w budżecie miasta zapisano na ten cel zaledwie 0,5 mln zł, samorząd nie przedstawił też potwierdzenia przez ministerstwo. Dlatego projekt modernizacji został przez zarząd województwa skreślony z projektu budżetu.
Zdaniem wiceprezydenta Łomży Marcina Sroczyńskiego, to pretekst do odmowy pieniędzy, bo Białystok ma wobec nich inne plany.
– Rodzi się koncepcja budowy stadionu w Białymstoku i to jest przeszkodą, aby Łomża dostała pieniądze – komentuje sprawę.
Wiceprezydent udowadnia, że miasto dwukrotnie w tym roku składało wniosek o sfinansowanie modernizacji stadionu z funduszy unijnych, ale dwukrotnie wnioski odrzucano. Na razie więc wspomniane 1,5 mln zł pozostaje w rezerwie województwa bez określenia, na jaki cel ma być przeznaczone.
więcej: Gazeta Współczesna - I nie ma winnych
Gazeta Współczesna - Radny kłamca!
Leszek Kotyński, radny Rady Miejskiej Grajewa, od 1,5 roku ma nie jeden, a dwa wyroki! Za fałszowanie dokumentacji medycznej oraz za kradzież drewna. O żadnym z nich nie poinformował przewodniczącego rady. Po naszej pierwszej publikacji nie miał odwagi zrezygnować z mandatu radnego.
Trzy tygodnie temu pisaliśmy o tym, że Leszek Kotyński, mimo wyroku Sądu Rejonowego w Grajewie, skazującego go za kradzież drewna, nadal pozostaje radnym. Okazuje się, że ciąży na nim dużo cięższy zarzut niż przywłaszczenie desek na gołębnik. Radny ma wyrok za fałszerstwo! Był współoskarżonym w procesie ordynatora położnictwa grajewskiego szpitala. Obaj lekarze zastosowali leki wywołujące poród u ciężarnej pacjentki, mimo braku wskazań. Kobieta poroniła. Sąd Okręgowy w Suwałkach udowodnił, że Leszek Kotyński dopisał w dokumentacji uzasadnienie dla użycia leków.
– Nie fałszowałem, ale uzupełniałem dokumentację – twierdzi Kotyński.
Dlaczego więc został skazany? Radny milczy.
Oba wyroki dzielił zaledwie miesiąc. Za fałszerstwo Kotyński został skazany w marcu ub.r., za kradzież – w kwietniu. Drugi wyrok uprawomocnił się w maju. Sądy – Okręgowy w Suwałkach i Rejonowy w Grajewie – nie wiedziały o toczących się równolegle procesach, choć sędziowie zawsze sprawdzają, czy oskarżony figuruje w Centralnym Rejestrze Skazanych.
– Sąd przed oceną stopnia odpowiedzialności oskarżonego powinien mieć informacje, które wynikają zarówno z jego oświadczenia, jak i z karty karnej – tłumaczy sędzia Jacek Przygucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach. – Być może za krótki był okres między jednym i drugim wyrokiem, by informacje te były dostępne w CRS.
więcej: Gazeta Współczesna - Radny kłamca!
Gazeta Współczesna - Sam na sam z Jezusem
Figurka Chrystusa, wniesiona przez kapłanów w uroczystej procesji przed pasterką w łomżyńskiej Katedrze, została złożona w szopce po lewej stronie prezbiterium. Po raz pierwszy od dziesiątków lat wierni nie widzieli podczas mszy nocnej ołtarza głównego, pod którym znajduje się cmentarzysko.
– Katedra odsłoniła 500-letnią wspólnotę wiary i modlitwy, złożoną w kryptach – powiedział ks. bp Stanisław Stefanek, ordynariusz Diecezji Łomżyńskiej, który prowadził z bp. pomocniczym Tadeuszem Zawistowskim tę wyjątkową mszę w nawie głównej.
Niezwykłą oprawę pasterka zyskała dzięki chórowi katedralnemu, prowadzonemu od 30 lat przez prof. Stanisława Winiarskiego, wyróżnionego niedawno przez Benedykta XVI medalem „Pro Ecclesia et Pontifice” za zasługi dla Kościoła i Papieża. Na zmianę z chórem młodzieżowe, skoczne kolędy wykonywała grupa licealistów z Łomży Nazaret.
więcej: Gazeta Współczesna - Sam na sam z Jezusem
Kurier Poranny - Odezwały się Sejmik i powiat
Domagamy się od rządu konkretnych działań w sprawie budowy Via Baltiki! Takie stanowisko przyjęły tuż przed Świętami Bożego Narodzenia i Sejmik Województwa Podlaskiego, i Rada Powiatu Białostockiego. Żądania dotyczą budowy obwodnic, a tym samym pilnego uzgodnienia decyzji środowiskowej dla obwodnicy
augustowskiej.
Samorząd wojewódzki i samorząd powiatu białostockiego jednoznacznie opowiedziały się za modernizacją krajowej ósemki: szosy Warszawa – Białystok – Augustów – Budzisko. I nic dziwnego. Tylko na odcinku tej trasy, przebiegającym przez teren województwa podlaskiego, czyli na 239 kilometrach, zginęły w tym roku aż 64 osoby. Oznacza to co trzecią śmiertelną ofiarę wypadków drogowych na całym Podlasiu!
Samorząd nie wystarczy
– Tolerowanie takiego stanu rzeczy nie znajduje żadnego racjonalnego uzasadnienia. Podlasie to nie tylko ptaki i obszary cenne przyrodniczo! Tu żyją ludzie, którzy muszą mieć gdzie mieszkać i korzystać z podstawowej infrastruktury technicznej – czytamy w stanowisku Rady Powiatu Białostockiego. I to właśnie Rada zdobyła się na protest na brak działania rządu w kwestii rozwiązywania problemów związanych z budową trasy szybkiego ruchu Via Baltika.
Zdaniem Rady, to po stronie budżetu centralnego leży ciężar dostosowania trasy do wymogów drogi ekspresowej, bo żaden samorząd nie jest w stanie udźwignąć kosztów takiej inwestycji.
Odpowiadamy ministrowi
W sukurs powiatowi przyszedł Sejmik Województwa Podlaskiego. Tu z kolej radni podkreślają przede wszystkim społeczne niezadowolenie mieszkańców. Zdaniem radnych „decyzja władz przekreśla nadzieje, marnotrawi wiele lat wysiłków samorządów i administracji rządowej, burzy spokój społeczny w regionie".
więcej: Kurier Poranny - Odezwały się Sejmik i powiat
Gazeta Wyborcza - Koniec rekrutacji w policji
Było ich 800. Czekały na nich 44 wolne miejsca pracy. Jednak tylko 28 osobom udało się pokonać wszystkie przeszkody. Dziś na Podlasiu kończy się rekrutacja w nowym systemie do policji
Tajemnicą poliszynela było dotąd to, że aby dostać pracę w policji, trzeba było mieć wujka komendanta albo ciocię w kadrach. Choć oficjalnie szefostwo mundurówki zaprzeczało nepotyzmowi w firmie, to od sierpnia zmieniło system naboru. Czym się różni od poprzedniego? Tym, że egzaminy z wiedzy ogólnej (nowość) i testy ze sprawności fizycznej przeprowadza się w jednym z kilku policyjnych ośrodków w Polsce. Do tej pory każda z komend wojewódzkich nabór prowadziła samodzielnie.
Efekt? Zdawalność dwóch pierwszych testów wyniosła poniżej 10 proc. (i to nie tylko na Podlasiu, ale w całym kraju). Później kandydaci odpadali na testach psychologicznych. Rezultat był taki, że nie udało się znaleźć wystarczającej liczby chętnych do pracy w policji, by zapełnić wszystkie wolne miejsca.
W poprzednim systemie naboru około 50 proc. kandydatów nie zaliczało testów sprawnościowych. Podczas rozmów z psychologiem odpadała połowa z tych, którzy test ze sprawności zdali.
Nowa forma naboru pokazała jeszcze jedno - skalę nepotyzmu panującego wcześniej w policji. Do tej pory bowiem ta formacja nigdy nie miała kłopotu ze znalezieniem kandydatów, którzy zasilali jej szeregi. A tu nagle okazuje się, że wybór 44 osób spośród 800 kandydatów jest sporym problemem. Trudno też bezkrytycznie przyjąć zapewnienia policyjnych komendantów, że teraz wybierali tylko najlepszych. W poprzednim systemie też to robili. Chyba.
więcej: Gazeta Wyborcza - Koniec rekrutacji w policji