"Sam sprzęt to nie wszystko"
- Mamy świetny sprzęt, ale ważne też, żeby umieć go obsługiwać. Sam sprzęt to nie wszystko – mówi Piotr Kłys, wójt Gminy Łomża, podczas manewrów wodno-lądowych w Siemieniu Nadrzecznym. - Podnoszenie jakości, umiejętności ratowników jest stałym naszym zadaniem, moim jako samorządowca także, a celem jest niesienie jak najlepszej pomocy mieszkańcom.
W sobotni poranek w Siemieniu Nadrzecznym spotkali się strażacy z terenu Gminy Łomża, a także z zaprzyjaźnionych Gmin: Wydminy i Miłki, aby wspólnie podnosić swoje umiejętności i zapoznać się z nowoczesnymi metodami poszukiwawczymi. Gmina Łomża wspólnie z Państwową Strażą Pożarną z Łomży, Komendą Miejską Policji z Łomży, Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Łomży oraz Grupą Ratowniczą Nadzieja przygotowała manewry wodno-lądowe.
- Chodzi o ponoszenie jakości niesionej pomocy – mówi Piotr Kłys, wójt Gminy Łomża. - Dziś chcemy zapoznać ratowników z nowoczesnymi metodami prowadzonych działań poszukiwawczych. Ćwiczenia służą także usprawnieniu koordynacji pracy służb i ich integracji. Ważna jest także poprawa jakości udzielonej pomocy osobom poszkodowanym, zwłaszcza w terenie trudnym.
Scenariusz działań, dwa epizody, czyli na wodzie i na lądzie, przygotowała GR Nadzieja. Na wodzie uczestnicy mają za zadanie znaleźć punkty wskazane w sektorach wykorzystując do tego trackery GPS. Na lądzie ratownicy muszą odnaleźć osoby poszkodowane, udzielić im podstawowej pomocy i oddać je do zespołu ratownictwa medycznego.
- W całym przedsięwzięciu chodzi o koordynację w oparciu o sztab poszukiwawczy, czyli pojazd bazowy, który przy takich działaniach jest dysponowany, a który jest całym mózgiem operacji – wyjaśnia Jakub Brzeziak, ratownik medyczny i koordynator Grupy Ratowniczej Nadzieja. - Stąd koordynuje się działania na wodzie jak i na lądzie – mówi wskazując na pojazd ustawiony obok punktu widokowego w Siemieniu Nadrzecznym. - Przydzielane są sektory, w których za pomocą trackera GPS dociera na miejsce działań zespół poszukiwawczy, przeszukuje ten sektor bardzo dokładnie na zasadzie powielonej serpentynki (nazwa pochodzi od śladu na mapie – dop. red.).
Koordynator GR Nadzieja wskazuje, że to bardzo efektywny sposób, a skuteczność takich działań czyli sprawdzenie danego terenu mieści się w dziewięćdziesięciu kilku procentach.
- Serpentynka pozwala wyeliminować błąd ludzki polegający na niesprawdzeniu określonego terenu. Wysyłamy wtedy patrol w konkretne miejsce, aby eksplorować teren – tłumaczy Brzeziak.
Trackery GPS skorelowane są z mapą w systemie wozu bazowego. Ze względu na to, że nie wszędzie jest zasięg internetu, szczególnie np. w dużych kompleksach leśnych, urządzenia nie są śledzone on-line, a sczytywane. Zaraz po powrocie osób z terenu do sztabu, zgrywane są wszystkie trackery, a dane analizowane na bieżąco.
Grupa Rtownicza Nadzieja akcji poszukiwawczynch rocznie ma około 100. Rejon działania rozpościera się na 3 województwa: podlaskie, warmińsko-mazurskie i mazowieckie.
- Przy poszukiwaniach nie bierzemy „cywili” - wyjaśnia Brzeziak. - Teren może być trudy, często z perspektywy mapy czy satelity nie wiemy co się znajduje w danym obszarze. Stąd ćwiczymy ze strażakami, z osobami, które są ubezpieczone, które znają urządzenia GPS. Tu znaczenie ma szereg aspektów, które ostatecznie decyduje, że korzystamy z „zawodowych” ratowników.
Przy tej okazji koordynator GR Nadzieja chwali pomysł organizowania takich ćwiczeń.
- Bardzo dobrze, że są organizowane takie ćwiczenia jak dziś – mówi – bo pozwalają one na koordynację, na zaznajamianie się ze sprzętem czy z technikami poszukiwań.
Ćwiczenia obserwowali m.in. komendanci miejscy Straży Pożarnej i Policji z Łomży i przedstawiciele różnych instytucji, wśród których był także senator RP Marek Komorowski czy radny sejmiku Piotr Modzelewski.
- My uczymy się pracować, ćwiczyć ratować, ale nasze bezpieczeństwo jest także ważne – wskazywał wójt Kłys i dziękował za zabezpieczenie manewrów przez KM PSP, KM Policji i WOPR w Łomży.