wtorek 13.12.2005
Gazeta Współczesna - Milicję trzeba rozliczyć Gazeta Współczesna - Wagary z porno Gazeta Współczesna - To nasze od wieków Gazeta Współczesna - 28 ciosów nożami Kurier Poranny - Nie wszystko stracone...
Według wstępnych ustaleń białostockiego oddziału IPN, w grudniu 1981 r. milicjanci prawdopodobnie przekroczyli swoje uprawnienia, zatrzymując ponad 50 działaczy opozycji na Białostocczyźnie.
IPNśledztwo w tej sprawie prowadzi od września br. Jak pisaliśmy, w lipcu członkowie Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dotychczas przesłuchano 22 osoby. Zarzutów nikomu jeszcze nie postawiono.
więcej: Gazeta Współczesna - Milicję trzeba rozliczyć
Gazeta Współczesna - Wagary z porno
14-letnia uczennica jednego z łomżyńskich gimnazjów podczas wagarów oglądała filmy pornograficzne w mieszkaniu 50-letniego mężczyzny. Najprawdopodobniej w seansach brała również udział jego konkubina. Za przedpołudniowe seanse filmowe 50-latek może trafić na dwa lata do więzienia.
W piątkowe popołudnie anonimowy mieszkaniec poinformował łomżyńską policję, że w jednym z mieszkań przebywa ze starszym mężczyzną nastolatka. Pod wskazanym adresem policjanci zastali 50-latka, 14-letnią dziewczynę i kasety porno.
Porno? Jakie porno?
– Wstępne informacje wskazują, że dziewczyna nie pierwszy raz przebywała w tym mieszkaniu – mówi nadkom. Krzysztof Leończak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Wczoraj 14-latka była przesłuchiwana przez Sąd dla Nieletnich w obecności psychologa.
– Zeznania były na tyle wiarygodne, że zdecydowaliśmy się postawić mężczyźnie zarzut udostępniania nieletnim treści pornograficznych. Grozi mu kara grzywny lub pozbawienia wolności do 2 lat – twierdzi Arleta Rząca z Prokuratury Rejonowej w Łomży.
Wczoraj mężczyzna był przesłuchiwany przez prokuratora. Zaprzecza, że wspólnie z nieletnią oglądał filmy porno.
więcej: Gazeta Współczesna - Wagary z porno
Gazeta Współczesna - To nasze od wieków
– Ludzie się kładli pod ciągniki, żeby swojego nie dać na PGR, ale na władzę ludową nie było siły – skarży się przewodniczący Stowarzyszenia Poszkodowanych Wywłaszczeniem z Łąk Wiźnieńskich Kazimierz Ptaszyński. 300 rolników już 11 lat walczy o zwrot swojej własności.
Wydawało się, że sprawa jest już rozstrzygnięta. Członkowie stowarzyszenia czekali tylko na pozytywną decyzję starosty zambro-wskiego. Ta jednak nie nadeszła.
– Dostaliśmy lakoniczną odmowę, z uzasadnieniem, że dostatecznie nie udowodniliśmy, że ta ziemia jest nasza – denerwuje się Kazimierz Ptaszyński. – Fakt, że aktów notarialnych na to nie mamy, ale ich nigdy nie było. Ta ziemia należała od wieków do rolników z Wizny i złożono w tej sprawie stosowne oświadczenia.
Walka jest o ponad 500 ha byłych mokradeł i łąk, upaństwowionych w 1963 r. decyzją Ireneusza Podedwornego, ówczesnego zastępcy kierownika wydziału rolnictwa i leśnictwa, występującego w imieniu Prezydium Rady Narodowej w Zambrowie.
– Tym samym łąki, na których nasi ojcowie i dziadowie zbierali w zgodzie ze sobą drzewo, kopali torf, zbierali siano, stały się własnością kombinatu PGR w Grądach -Woniecku – mówią siostry Antonina Domurat i Janina Kossakowska z Wizny.
więcej: Gazeta Współczesna - To nasze od wieków
Gazeta Współczesna - 28 ciosów nożami
Łomżyńska Prokuratura Okręgowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko uchodźcom z Czeczenii, Magomedowi U. i Ibragimowi A., którzy zabili innego uciekiniera z Kaukazu, pochodzącego z Inguszetii Zhabraila M.
Cała trójka znała się z pobytu w ośrodku dla uchodźców w Łomży. Pod koniec marca tego roku spotkali się w jednym z łomżyńskich lokali. Prokuratura ocenia, że Magomed i Ibragim planowali zabójstwo. Cała trójka pojechała taksówką do Czerwonego Boru, wysiadła w lesie. Po kilkudziesięciu metrach Czeczeni zaatakowali ofiarę. Zadali mu 28 ciosów nożami. Zwłoki ukryli w zagłębieniu terenu. Następnego dnia obaj wyjechali z Łomży. Ciało odkryli 30 marca leśnicy.
więcej: Gazeta Współczesna - 28 ciosów nożami
Kurier Poranny - Nie wszystko stracone...
Budowa obwodnic Wasilkowa i Augustowa została na razie zablokowana. Na jak długo? Minister środowiska nie chce o tym mówić. Białostoccy drogowcy oceniają, że poślizg uda się ograniczyć do dwóch, trzech miesięcy.
Uchylając zgodę wojewody podlaskiego na budowę obwodnicy minister powiedział, że została ona podjęta bez podstawy prawnej. Zdaniem jego prawników, 28 lipca straciły moc przepisy ustawy o ochronie przyrody, na podstawie których wojewoda wydał zezwolenie (zrobił to we wrześniu, w czasie kampanii wyborczej). Minister powiedział też wczoraj, że procedury należy zacząć od nowa. Dodał również, że uchylenie decyzji wojewody sugerowały ciała doradcze – Państwowa Rada Ochrony Przyrody oraz Krajowa Komisja do spraw Ocen Oddziaływania na Środowisko.
– Nie znamy uzasadnienia decyzji ministra, ale wierzymy, że przynajmniej w części dotyczącej procedur zaszło tu pewne nieporozumienie – ocenia Tadeusz Topczewski, szef białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Możemy uzupełnić dokumentację, ale nie będziemy zaczynać wszystkiego od początku. Prawomocny jest już plan zagospodarowania przestrzennego Augustowa i decyzja o warunkach zabudowy dla obwodnicy.
Drogowcy zamierzają jeszcze zdobyć decyzje o wpływie budowy obwodnic na środowisko.
– Taki wniosek złożyliśmy „zgodnie z nową procedurą" w dniu 15 listopada w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim, tak na wszelki wypadek – mówi Topczewski. – W tym tygodniu zawieziemy go ministrowi i jeśli on go rozpatrzy pozytywnie, to stracimy niewiele czasu. Rozpoczęcie budowy przedłużyłoby się o dwa może trzy miesiące. Zamiast w marcu czy kwietniu, zaczęlibyśmy prace w maju lub czerwcu.
więcej: Kurier Poranny - Nie wszystko stracone...