Ile będzie nas kosztował najbliższy sezon grzewczy (4lomza.pl)
Dla części Polaków sezon grzewczy już się rozpoczął. Właściciele domów jednorodzinnych mają w tym względzie więcej swobody i sami decydują kiedy odkręcić kurki od grzejników. Mieszkańcy bloków i wspólnot muszą czekać na decyzję zarządcy. Ci celowo zwlekają tłumacząc, że przedwczesne ogrzewanie odbije się na rachunkach. Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że zbliżający się sezon grzewczy da nam wszystkim mocno po kieszeni. Już teraz mówi się o kilkunastoprocentowych wzrostach kosztów ogrzewania. W niektórych przypadkach opłaty mogą pójść w górę nawet o 50%. Sprawdźmy czym są spowodowane aż tak duże podwyżki i kto zapłaci za ogrzewanie najwięcej.
Dlaczego ogrzewanie drożeje
Wzrost kosztów uprawnień emisji CO2
Zmiany w polityce klimatycznej Unii Europejskiej przekładają się na ceny energii w Polsce. Wprowadzenie pakietu Fit for 55 zakłada, że do 2030 roku emisja CO2 ma zostać zredukowana o co najmniej 50%, w stosunku do roku 1990. Zmiany będą kosztowne i jak zawsze odczują je głównie zwykli obywatele. Nowe cele unijne spowodowały bowiem rekordowy wzrost kosztów uprawnień emisji CO2. W 2020 roku ich ceny wahały się w przedziale od 20 do 30 euro. Pod koniec sierpnia 2021 przekroczyły kwotę 60 euro za tonę. Ogromne podwyżki sprawiły, że Urząd Regulacji i Energetyki zalała fala wniosków od ciepłowni, które domagają się zwiększenia taryf za ciepło nawet o kilkadziesiąt procent. Tłumaczą, że jest to niezbędne do utrzymania finansowej płynności. W kwietniu Ministerstwo Klimatu wydało rozporządzenie, zezwalające elektrociepłowniom na podniesienie cen, w związku ze wzrostem kosztów emisji. Finalnie, podwyżki sfinansowane będą z kieszeni Kowalskiego.
Podwyżki cen prądu i gazu
Rekordowe wartości odnotowują nie tylko stawki za emisję CO2, ale również ceny na giełdach surowców. We wrześniu, na Towarowej Giełdzie Energii, odnotowano najwyższe ceny za prąd i gaz, w 20-letniej historii spółki. Tylko w 2021 roku mieliśmy już trzy podwyżki cen gazu, który w sumie podrożał pięciokrotnie, w porównaniu z 2020 rokiem. Jest to związane z pandemią, podczas której popyt na paliwa był bardzo mały, co przełożyło się na niskie notowania. Gdy gospodarka przyspieszyła, okazało się, że zapotrzebowanie na gaz drastycznie wzrosło, co nie szło w parze z dostępnością błękitnego paliwa. W górę idą również ceny energii elektrycznej. W szczytowym momencie były wyższe od zeszłorocznych nawet o 70%. Dystrybutorzy energii już zgłaszają chęć dalszego podnoszenia cen prądu nawet o 40%.
Dla przeciętnego obywatela, posiadacza pieca czy kuchenki gazowej, lub ogrzewającego dom prądem, oznacza to znaczne uszczuplenie domowego budżetu. Już teraz aż 8% wydatków Polaków pochłaniają opłaty za energię elektryczną (dane Eurostatu z 2019 roku). Pod tym względem jesteśmy w niechlubnej czołówce, ustępując miejsca tylko Słowakom. Średnia europejska jest znacznie niższa i wynosi około 4%.
Niedobory węgla na świecie i wzrost cen czarnego złota
Od kilku lat widoczny jest trend odchodzenia od węgla w kierunku bardziej ekologicznych rozwiązań Drastyczne podwyżki cen gazu i puste magazyny spowodowały jednak, że producenci energii zmuszeni są korzystać z zasobów czarnego złota. Zwłaszcza, że odnawialne źródła energii nie są w stanie zaspokoić rosnącego popytu. Cenę węgla podbijają również zapowiedzi meteorologów o mroźnej zimie, jaka podobno nas czeka. Nic dziwnego, że również ceny czarnego złota szybują mocno w górę, osiągając stawki wyższe nawet o 70%, co przekłada się również na inne paliwa węglowe. Już teraz cena ekogroszku za tonę jest wyższa o 100 zł niż rok temu.
Podwyżki opłat za ogrzewanie nie ominą nikogo
Nie ma się co oszukiwać. Taniej nie będzie. Nadchodząca zima uderzy po kieszeniach nas wszystkich. Bez względu na to czy ogrzewasz dom gazem, prądem czy węglem - najbliższy sezon grzewczy będzie droższy od poprzedniego. O ile? To zależy od wielu czynników:
-
paliwa, którym ogrzewamy dom,
-
temperatury za oknem,
-
temperatury w pomieszczeniach,
-
długości sezonu grzewczego,
-
stopnia termomodernizacji budynków jednorodzinnych.
Kto zapłaci najwięcej za ogrzewanie
Stosunkowo najtańsze jest ogrzewanie dostarczane przez elektrociepłownie. Z takiego rozwiązania korzysta około 15 mln Polaków. Mimo, że ceny są atrakcyjne, to jest to rozwiązanie najmniej wygodne. Poza tym, wciąż ponad 70% ciepła systemowego pochodzi z węgla kamiennego. Za wyższe taryfy emisji CO2 w praktyce zapłacą więc mieszkańcy. To, że koszty ogrzewania z miejskiej sieci wzrosną jest pewne. Pytanie tylko czy będą to podwyżki skokowe. O tym w dużej mierze zdecydują zarządcy budynków oraz sposób w jaki rozliczają się z odbiorcami ciepła. Najwyższa jak dotąd pożyczka, wprowadzona w kwietniu, wyniosła 17,6%.
Wyższy rachunek za ogrzewanie nie ominie również mieszkańców domów jednorodzinnych. Tu jednak podwyżka może rozłożyć się w czasie. Najwięcej zapłacą prawdopodobnie posiadacze ogrzewania gazowego. Ceny błękitnego paliwa rosną systematycznie od 2019 roku i wynikają z ogólnego wzrostu cen gazu na rynku hurtowym. We wrześniu br. Urząd Regulacji Energetyki poinformował o zatwierdzeniu nowej taryfy PGNiG, która oznacza wzrost cen o 7,4%. Ci, którzy gazu używają wyłącznie do gotowania zapłacą około 0,72 zł więcej. Przy ogrzewaniu gazem również wody, rachunek wzrośnie o około 4,48 zł/mc. Około 13 zł/mc zapłacą posiadacze piecyków gazowych, wykorzystujący błękitne paliwo do ogrzania mieszkań. Najwięcej, bo nawet 50 zł/mc zapłacą właściciele domów jednorodzinnych, ogrzewanych gazem.
Równie mało optymistycznie wygląda sytuacja gospodarstw domowych ogrzewanych prądem. Po komunikacie Urzędu Regulacji Energetyki, czołowi dostawcy energii zapowiedzieli wysokie (nawet 40%) wzrosty podwyżki taryfy. W praktyce oznaczałoby to ponad 20% wzrost rachunków za prąd.
Posiadacze pieców węglowych czy opalanych ekogroszkiem też nie mają powodów do radości. Choć czarne złoto wciąż jest najtańszym źródłem ciepła, to i jego nie ominą wysokie podwyżki. Węgiel wraca do łask, napędzany przez Chiny, które przeżywają popandemiczny, intensywny rozwój gospodarczy. Zapowiedzi o czekającej nas mroźnej zimie, sprawiają, że składy węgla już teraz przeżywają prawdziwe oblężenie. Podobnie jak sklepy internetowe z opałem (np https://grzejemnieto.pl), które wciąż oferują dobry ekogroszek w rozsądnej cenie, choć i tak jest ona już znacznie wyższa niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Podsumowując,
To ile zapłacimy za ogrzewanie będzie też uzależnione od tego jak bardzo zima da się nam we znaki. Już w poprzednim sezonie rachunki za ogrzewanie były wyższe nawet o 20-30%, w porównaniu do 2019 roku. Wszystko przez atak zimy, który zmusił wszystkich do mocniejszego rozkręcenia grzejników. Jak będzie w tym roku? Zobaczymy.
Bez względu na prognozy, analitycy i ekonomiści nie pozostawiają złudzeń - kolejne podwyżki są pewne. Wyższe ceny gazu czy prądu przełożą się niestety na ceny w handlu i produkcji. Powinniśmy być przygotowani na to, że znów zdrożeją podstawowe dobra i usługi.
Pocieszający jest natomiast fakt, że postępująca termomodernizacja budynków i budowanie w nowej, energooszczędnej technologii zmniejsza zapotrzebowanie na ciepło. Z roku na rok będziemy więc potrzebować go mniej.
tekst płatny